środa, 30 listopada 2011

# Kryzys UE wykracza daleko poza finanse. Taka Europa upada.

- Kryzys dotykający Europę jest znacznie głębszy niż tylko problemy, z którymi zmagają się kraje strefy euro. Sięga samej idei europejskiej opartej na odpowiedzialnym, dobrowolnym zrzeszeniu się wolnych państw – mówi poseł PiS i były wiceminister spraw zagranicznych Krzysztof Szczerski w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" dodając: "Taka Europa właśnie się kończy i upada pod własnym ciężarem".

Za przyczyny takiego stanu polityk uznał zbyt głęboką integrację polityczną wymuszaną przez liczne regulacje, nakazy i zakazy Unii Europejskiej.
- Zbyt mały nacisk kładziono na pielęgnowanie tożsamości cywilizacyjnej Europy, kultury odpowiedzialności i cnót politycznych. Tak to jest, kiedy buduje się wielkie konstrukcje na bardzo wątłych podstawach - zaznaczył Szczerski.

Były wiceminister spraw zagranicznych odniósł się do przemówienia Radosława Sikorskiego, który w Berlinie przedstawił koncepcję Europy wzorowanej na Stanach Zjednoczonych.
- To porównanie jest tak szokujące, że aż trudno je komentować - stwierdził, dodając, że należy przypomnieć ministrowi, że "stany wchodzące w skład USA nie mają suwerenności". - To pomysł kompletnie nierealistyczny, świadczący o braku wiedzy i kompetencji ministra Sikorskiego w sprawach europejskich - stwierdził Szczerski.

Według posła PiS, wystąpienie Sikorskiego "wpisuje się w pewną koncepcję, którą Platforma Obywatelska prezentowała już podczas ostatniej kampanii wyborczej". Na łamach "Naszego Dziennika" Szczerski wytłumaczył, że polega ona na przekonaniu, że jeśli teraz wpiszemy się w projekt "niemieckiej Europy" to otrzymamy od naszych zachodnich sąsiadów "prawo do odzywania się".
- W tej wizji zakłada się, że Polska samodzielnie jest krajem bezsilnym, nic nieznaczącym, niemającym możliwości zbudowania żadnej przeciwwagi wobec hegemonii Niemiec - dodaje.

Krzysztof Szczerski negatywnie ocenił też polską politykę wobec wschodniej Europy, gdzie, jego zdaniem, Polska straciła wpływ na to, co się dzieje. - Teoretycznie mamy dobre stosunki z Rosją, obwód kaliningradzki ma być przykładem dobrych stosunków UE-Rosja, ale jednocześnie ta sama Rosja decyduje się na rozmieszczenie na jego terytorium rakiet, które będą wycelowane w terytorium Polski - zauważył.

Polityk stwierdził też, że "polska polityka zagraniczna jest w głębokim regresie", jednak widzi szansę, żeby przełamać złą passę. - By tak się stało, potrzebna jest rewolucja moralna i kompetencyjna. Jako opozycja będziemy wskazywać na alternatywne scenariusze, bo takie są w zasięgu ręki - zapowiedział.

źródło: niezalezna.pl

# PiS proponuje Unii powrót do korzeni.

Politycy PiS uważają, że Unii Europejskiej zamiast większej integracji, potrzebna jest większa swoboda i powrót do korzeni. Ich zdaniem stworzenie wspólnej waluty euro było nietrafionym pomysłem.

Politycy PiS przedstawili na konferencji prasowej pomysł swojej partii na Unię Europejską. Rzecznik partii Adam Hofman oświadczył, że jest to odpowiedź na słowa szefa MSZ Radosława Sikorskiego, który we wtorek wyraził nadzieję, iż opozycja „przedstawi poważne kontrpropozycje” wobec tego, co on sam zaprezentował w poniedziałek w Berlinie w kwestii przyszłości UE.

- Uważamy, że należy wrócić do pewnych korzeni, do pewnych wolności europejskich, na których przez kilkadziesiąt lat Unia Europejska była zbudowana. Pomysł ze stworzeniem waluty euro był pomysłem nietrafionym – powiedział były wiceminister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski, od niedawna członek PiS.

Według Waszczykowskiego Sikorski w berlińskim wystąpieniu zaproponował rezygnację „z prawa do decydowania o budżecie we własnym kraju” i przekazanie tych prerogatyw „do federalnego ciała stworzonego w Brukseli lub gdzieś poza Polską”. Jego zdaniem, mogłoby to doprowadzić do tego, że taki federalny organ decydowałby też o tym, kto ma prawo w danym kraju zarządzać.

- Chcielibyśmy, żeby Unia Europejska wróciła do swoich korzeni, rozwijała się na podstawie wolności gospodarczych, które proponowała. Unia powstawała nie jako instrument, który miał doprowadzić do stworzenia superpaństwa, ale miał doprowadzić do deregulacji, zlikwidować wszystkie ograniczenia gospodarcze i stworzyć maksymalnie dogodny obszar do rozwoju gospodarczego. Chcielibyśmy być w Unii, która nie jest budowana na wzór starożytnego Cesarstwa Rzymskiego z jednym centrum wokół Brukseli, Berlina czy Paryża. Chcielibyśmy, żeby to była Unia policentryczna, Unia regionów - powiedział Waszczykowski.

Dopytywany przez dziennikarzy o konkretne pomysły na rozwiązanie kryzysu w strefie euro, Waszczykowski powiedział, że należy raczej mówić o kryzysie w „eurozonie”, a nie w całej Unii Europejskiej.

- Kryzys jest w eurozonie, dlatego że kilkanaście lat temu zdecydowano się wprowadzić w tej strefie pewną utopię: wprowadzić pieniądz, który nie ma suwerena politycznego. I teraz jest problem, jesteśmy szantażowani, aby pod wpływem tego kryzysu gospodarczego, który jest spowodowany brakiem politycznego nadzoru, (wymusić) na nas stworzenie w Europie ciała, które będzie zarządzać całą Europą. Nie możemy się na to zgodzić – stwierdził Witold Waszczykowski.
W jego ocenie do obecnej sytuacji w strefie euro musiało wcześniej czy później dojść.

Witold Waszczykowski będzie prezentował wniosek PiS o odwołanie Sikorskiego, który - jak powiedział rzecznik PiS Adam Hofman - wkrótce zostanie złożony u marszałka Sejmu.

Hofman powiedział, że PiS chciałby, aby wniosek był rozpatrzony na najbliższym lub kolejnym posiedzeniu izby.

źródło: niezależna.pl

# UE wymyśliła nową dyrektywę nt. zabawek.

Wraz z nadchodzącymi świętami Bożego Narodzenia Komisja Europejska spłodziła nową dyrektywę regulującą sprzedaż zabawek dla dzieci.

Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, p. Antoni Tajani rozpoczął kampanię Europejskie Bezpieczeństwo Zabawek, której celem jest pokazanie rodzicom, jak wybrać najbardziej bezpieczne zabawki i jak z nich korzystać w bezpieczny sposób.

- Uruchamiam tę kampanię w czasie świąt, kiedy kupowana jest większość zabawek. W tym roku zabawki sprzedawane w UE będą bardziej bezpieczne niż kiedykolwiek wcześniej, a moja kampania umożliwi rodzicom dokonanie prawidłowych wyborów dla swych dzieci - powiedział p. Tajani. - Jestem szczęśliwy, że media i setki sklepów na terenie całej UE będą uczestniczyć w tej kampanii - dodał.

Kampania jest elementem dyrektywy, która w życie weszła w lipcu 2011 r. Wśród punktów, które z punktu widzenia KE są istotne, to m.in. takie zalecenia: "Nigdy nie kupuj zabawek, które nie posiadają oznaczenia CE", "Czytaj wszystkie ostrzeżenia i instrukcje", czy "Zawsze kupuj zabawki w zaufanych sklepach".
 
Źródło: nEurope.eu
Opracował: TP

# Rosną opłaty klimatyczne.

Od stycznia 2012 r. wzrosną opłaty miejscowe prawie we wszystkich gminach turystycznych w Polsce!

Jak podaje nczas.com, np. w Świnoujściu opłata miejscowa wzrośnie o 33% z 3 zł do 4 zł za osobę dorosłą za dzień, a w Ustce o 30% z 2 zł na 2,6 zł.
Wzrost podatku gminy tłumaczą kryzysem oraz niechęcią do “ograniczenia inwestycji, nakładów na edukację”.
– Pretensje trzeba mieć do rządu, który tnie subwencje i ogranicza możliwość kredytowania [gmin], a równocześnie nakłada na nas dodatkowe obowiązki - uważa p. Arkadiusz Klimowicz, burmistrz Darłowa.

Źródło: nczas.home.pl
Opracował: TC

wtorek, 29 listopada 2011

# Niemiecki publicysta wieszczy śmierć strefy euro w ciągu kilkunatsu dni.

Jeśli liderzy eurolandu nie podejmą zdecydowanych działań, to strefa euro rozpadnie się w ciągu kilku, maksymalnie kilkunastu dni - wieszczy p. Wolfgang Münchau z "The Financial Times".

Zdaniem niemieckiego publicysty strefa euro potrzebuje zdecydowanej akcji ze strony Europejskiego Banku Centralnego, co powinno ustabilizować system bankowy unii walutowej. Poza tym - wg p. Münchau - euroland potrzebuje emisji euroobligacji oraz silnej unii fiskalnej.

"Jeśli podczas zjazdu europejskich liderów 9 grudnia uda się uzyskać w tej kwestii jakieś porozumienie, to strefa euro przetrwa. Jeśli nie, to grozi jej brutalny rozpad. Nawet potem, pozostaje ryzyko długiej recesji i prawdopodobnie depresji" - napisał publicysta.

Źródło: www.ft.com
Opracował: Jarosław Wójtowicz

# Rząd planuje dalsze zadłużenie na 35 miliardów.

Jak pisze "Wprost", z projektu budżetu na 2012 r. wynika, że rząd chce nas zadłużyć na kolejne 35 mld zł.

Deficyt budżetu państwa w 2012 r. zostanie zapisany na poziomie 35 mld zł. Budżet zostanie skonstruowany przy konserwatywnym założeniu realnego wzrostu PKB o 2,5% - wynika z uzasadnienia do projektu budżetu na 2012 r. Inflacja średnioroczna ma wynieść w przyszłym roku 2,8%, a bezrobcie na koniec przyszłego roku wyniesie 12,3%.

Źródło: wprost.pl
Opracował: G.K.

# Urzędnicy wciąż bezkarni.

W ciągu 11 miesięcy tego roku w Polsce ukarano tylko 5 urzędników za niezgodne z prawem wydawanie publicznych pieniędzy - pisze "Gazeta Prawna".

Gazeta podkreśla, że system odpowiedzialności nie działa, a urzędnicy pozostają bezkarni. Do połowy listopada Główna Komisja Orzekająca, ostatnia instancja odwoławcza w sprawach o naruszenie dyscypliny finansów publicznych, zajmowała się tylko 118 sprawami. Większość z nich kończy się uniewinnieniem lub odstąpieniem od wymierzenia kary - pisze dziennik. Dodaje, że GKO jest niezwykle wyrozumiała dla urzędników.
Jedna ze spraw, które w tym roku trafiły pod jej obrady, dotyczyła aresztowanego niedawno dyrektora Centrum Projektów Informatycznych MSWiA. Wcześniej komisja pierwszej instancji przy ministrze spraw wewnętrznych uznała go winnego zmarnotrawienia milionowych kwot. GKO rozstrzygnęła odwołanie na jego korzyść i uwolniła od zarzutów. Te same decyzje dyrektora prześwietlało CBA. Postępowanie zakończyło się postawieniem zarzutu korupcji - podkreśla "GP".

Źródło: prawo.gazetaprawna.pl
Opracował: G.K.

# Palikot chce ,żeby państwo zarabiało na prostytucji.

Polskie Radio informuje, że Ruch Palikota pracuje nad ustawą legalizującą sutenerstwo.

WCz. Andrzej Rozenek, rzecznik Ruchu Palikota, podkreśla, że biznes towarzyski mógłby przynosić dochody państwu, tak jak dzieje się to w Niemczech czy Holandii.
- Legalizacja i opodatkowanie prostytucji pozwala państwu mieć większą kontrolę nad tym biznesem - podkreśla poseł. - Alternatywą jest uznanie przez państwo prostytucji za nielegalną, bo też takie rozwiązania przyjęto w niektórych krajach Unii, i ścigać. Nie ma rozwiązania "po środku", albo coś jest legalne, albo nielegalne - dodaje p. Rozenek.

Polskie Radio podaje, że wg szacunków, w Polsce prostytucją trudni się ok 10 tys. kobiet, a obrót gotówki w skali kraju to 10 mld zł. Dla budżetu oznaczałoby to 2 mld zł wpływów rocznie.

Źródło: polskieradio.pl
Opracował: G.K.
========================
W sumie dobry sposób ,żeby zwalczać prostytucję ,cena usług pójdzie tak w górę ,że nikt nie będzie z tego korzystał.

# Rzecznik Praw Obywatelskich zajmie się stronami "antify".

Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz z urzędu zajmie się opisami aktów przemocy i nawoływaniem do zachowań agresywnych na stronach internetowych polskiej Antify - podało biuro RPO.

Według komunikatu dla PAP, RPO podjęła sprawę "w związku z doniesieniami mediów".

Dziś "Rzeczpospolita" opisała treści z forum działaczy polskiej Antify. Zdaniem gazety "anarchiści i lewacy szczycą się brutalnymi napadami i pobiciami osób posądzanych o prawicowe sympatie; wymieniają się informacjami o manifestacjach, które zamierzają rozbić i sposobach prowadzenia bójek z policją". Według "Rz" antyfaszyści "z dumą opisują na forum m.in. napaść na kobietę, którą pobili, bo miała krótko ostrzyżone włosy i lotniczą kurtkę typu flayers". Według niej na forum opisano też pobicie trzech mężczyzn, bo "wyglądali jak narodowcy".

Jak sprawdziła PAP, forum na stronie internetowej polskiej Antify jest dostępne dla zarejestrowanych użytkowników, których jest 161.

Antifa to ogólna nazwa nieformalnych anarchistycznych ugrupowań o charakterze antyfaszystowskim. Jej zwolennicy są przeciwni m.in. faszyzmowi, rasizmowi, nacjonalizmowi oraz homofobii. Antifa uznaje za dopuszczalne stosowanie wobec przeciwników siły fizycznej, co krytykują inne organizacje antyfaszystowskie.

Z radykalnych akcji ulicznych słynie niemiecka Antifa, której przedstawiciele byli obecni podczas zajść w Warszawie 11 listopada. Z ich udziałem doszło wtedy do incydentów na Nowym Świecie.

Helsińska Fundacja Praw Człowieka, której obserwatorzy byli wtedy na mieście, informowała, że nie mieli oni własnych informacji o powodach akcji policji, która podawała, że grupa tych osób zaatakowała "ludzi świętujących odzyskanie niepodległości". "Świadkowie zdarzenia w rozmowach z obserwatorami podawali szereg różnych, niewykluczających się wzajemnie powodów, m.in. od ataku jednego z antyfaszystów na członka grupy rekonstrukcyjnej zmierzającej na miejsce oficjalnej defilady, przez starcie kilkuosobowej grupy skinów i antyfaszystów, po atak antyfaszystów na policję" - podała HFPC.

Na połowę grudnia stołeczny sąd odroczył sprawy skierowane w trybie przyspieszonym wobec cudzoziemców zatrzymanych na Nowym Świecie, obwinionych o wykroczenia o charakterze chuligańskim.

źródło: niezalezna.pl

# Pierwszy i skromny pomnik żołnierzy NSZ stanął w małej uliczce w Warszawie.

Na warszawskim Bemowie odsłonięto pierwszy w stolicy pomnik Żołnierzy Wyklętych. Znajduje się on przy ulicy imienia bohaterów, dla których wojna nie skończyła się w 1945 roku.

Pomnik ku czci "leśnych chłopców" stanął na rogu ulic Żołnierzy Wyklętych i Pirenejskiej.

"Ta jedna uliczka to wciąż za mało, podczas gdy jedna z głównych arterii miasta jest poświęcona komunistycznym zbrodniarzom, wrogim sowieckim agenturom" - powiedział portalowi Fronda.pl Michał Gruszczyński z Grupy Rekonstrukcyjnej Narodowych Sił Zbrojnych.

Uroczystość poprzedziła Msza Święta, podczas której zostało wygłoszone piękne kazanie poświęcone Żołnierzom Wyklętym. Wspominano "Inkę", generała "Nila", rotmistrza Pileckiego, żołnierzy Armii Krajowej, Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, Powstańców Warszawskich i wielu innych. Jednak ani razu nie wspomniano o żołnierzach Podziemia Narodowego... Wyklęci, w dosłownym tego słowa znaczeniu - komentował Gruszczyński.

"To był niesamowicie wzruszający widok. Taka sztafeta pokoleń. Naprzeciw siebie stali autentyczni świadkowie tamtych wydarzeń, kombatanci i młodzi rekonstruktorzy, którzy chcą kontynuować pamięć o nich i nie wstydzą się polskiej tradycji" – powiedział "Frondzie" Gruszczyński.

Gruszczyńskiego martwi, że wciąż wiele ulic w Warszawie nosi imiona "czerwonych bohaterów", np. Aleja Armii Ludowej, ulice Duracza czy Zubrzyckiego.

Na uroczystość odsłonięcia pomnika przybyli burmistrz Bemowa, a także politycy Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej. Licznie stawili się kombatanci.

źródło:   niezalezna.pl

# Niezależne wyniki badań nad katastrofą smoleńską, amerykańskich i polskich naukowców się pokrywają.

Amerykańscy i polscy eksperci zespołu sejmowego Antoniego Macierewicza zrekonstruowali przebieg ostatnich sekund lotu maszyny, na pokładzie której zginęło 96 Polaków, w tym para prezydencka i najwyżsi dowódcy polskiej armii. Fakty są jednoznaczne: do katastrofy nie mogło dojść bez udziału osób trzecich.

Ostatnia prezentacja Zespołu Parlamentarnego ds. katastrofy smoleńskiej Antoniego Macierewicza to efekt równoległych badań amerykańskich i polskich ekspertów. W USA wiodącą rolę odegrali prof. Wiesław Binienda i dr Kazimierz Nowaczyk, w Polsce – grupa fizyków, którzy na razie wolą nie ujawniać swoich nazwisk.

Wnioski, do jakich niezależnie od siebie doszli naukowcy z Polski i Stanów Zjednoczonych, pokrywają się w 100 proc. Z prezentacji, będącej syntezą ustaleń uczonych, wyłania się całkowicie inny obraz wydarzeń niż zaprezentowany przez MAK i komisję Jerzego Millera.

Ostatnie sekundy lotu

Badania ekspertów podważają oficjalną wersję katastrofy mówiącą, że Tu-154 zaczepił o brzozę, stracił w wyniku tego zderzenia fragment lewego skrzydła, po czym obrócił się o 180 st. i spadł na ziemię.

Z analizy danych pochodzących z systemu TAWS i komputera pokładowego (wysokości samolotu w ustalonych momentach i położeniach geograficznych) oraz parametrów lotu zamieszczonych w raportach MAK i w raporcie komisji Millera (przeciążenia i kąty określające stopień przechylenia i pochylenia samolotu) wynika, że:

1. Kontakt samolotu z brzozą przy bliższej radiolatarni i z brzozą, która miała odciąć fragment skrzydła, w ogóle nie miał miejsca. Tu-154 przeleciał bowiem ok. 14 m nad tymi drzewami. „Są to rachunki dokonane przez naukowców z Polski, wielokrotnie sprawdzone. Jesteśmy przekonani o ich słuszności” – stwierdził podczas prezentacji zespołu parlamentarnego dr Kazimierz Nowaczyk.

2. Samolot stracił część skrzydła 69 m za brzozą, na wysokości 26 m nad ziemią. Eksperci udowodnili, że element ten nie mógł urwać się na brzozie i znaleźć się 111 m (!) od niej (tak twierdzili specjaliści z Rosji i z komisji Millera), gdyż według symulacji komputerowej po takim zderzeniu upadłby na ziemię w odległości 10–12 m od drzewa.

3. Nawet gdyby Tu-154 zaczepił o brzozę, nie straciłby w wyniku tego zderzenia fragmentu skrzydła. Udowodniła to symulacja komputerowa dokonana przez prof. Biniendę przy użyciu specjalistycznego programu LsDyna3D. By przekonać sceptyków, prof. Binienda przeprowadził eksperyment kilkakrotnie, zawyżając niektóre parametry ponad stan faktyczny (gęstość drewna brzozy, średnicę drzewa itd.).

4. Równocześnie z momentem utraty fragmentu skrzydła (co nastąpiło, jeszcze raz podkreślmy, na wysokości 26 m nad ziemią) maszyną zachwiały dwa duże wstrząsy, odnotowane przez skrzynkę ATM (parametrów lotu). Właśnie wtedy doszło do zmiany kursu tupolewa.

5. Dwie sekundy później, gdy Tu-154 był ok. 15 m nad ziemią, samolot utracił zasilanie i przestał działać komputer pokładowy, a jego dane zostały zamrożone. To ich odczyt przez amerykańskiego producenta jest źródłem prezentowanej przez prof. Biniendę i Nowaczyka analizy. Maszyna znajdowała się wówczas ok. 60 m przed miejscem pierwszego zderzenia z gruntem.

Pierwsza profesjonalna rekonstrukcja

Za badaniami zaprezentowanymi przez zespół Macierewicza stoją fachowcy, których kompetencje są nie do podważenia. Kazimierz Nowaczyk jest doktorem fizyki, pracującym obecnie na Uniwersytecie w Maryland (USA). Prof. Wiesław Binienda jest dziekanem wydziału inżynierii Uniwersytetu Akron w stanie Ohio oraz członkiem grupy ekspertów ds. badań katastrof lotniczych takich instytucji i firm jak NASA, FAA oraz Boeing. Może się także pochwalić doktoratem z dziedziny badania wytrzymałości materiałów, honorowym członkostwem Amerykańskiego Stowarzyszenia Inżynierów Lądowych (ASCE) i stanowiskiem redaktora naczelnego „Journal of Aerospace Engineering”. W pracach przedstawionych w piątek 25 listopada brał udział także prof. Braun, jeden z najbardziej doświadczonych uczonych NASA.

Znaczenie prezentacji przygotowanej przez obu uczonych jest ogromne. W przeciwieństwie bowiem do ustaleń Rosjan i komisji Millera, analiza ekspertów Zespołu Parlamentarnego Macierewicza oparta jest na obiektywnych danych i przy użyciu fachowego oprogramowania.

– Waga tej prezentacji polega także na tym, że dwa różne zespoły, polski i amerykański, badając według różnych metodologii dwa inne fragmenty tego samego lotu – jedni trajektorię, drudzy oderwanie skrzydła – doszli do tych samych wniosków. Ustalili m.in., że samolot leciał na wysokości, na której nie mógł zetknąć się z brzozą i że skrzydło utracił na wysokości 26 m nad ziemią. Oczywiście, ponieważ mamy do czynienia z analizą naukową, jesteśmy świadomi tego, że posługując się uzyskanymi danymi zakreślamy wynikom pewną granicę tolerancji. Gdy prof. Binienda mówi o tym, że skrzydło oderwało się od samolotu 69 m za miejscem, gdzie rośnie brzoza, to trzeba przyjąć, że mogło to być kilka metrów wcześniej lub kilka metrów dalej. Nasza prezentacja dokładnie odzwierciedla zapis zachowania się samolotu pozostawiony w rejestratorach parametrów lotu i w systemie TAWS oraz FMS (komputera pokładowego) i ostatecznie podważa całkowicie bezpodstawną tezę o odwróceniu się samolotu i utraty fragmentu skrzydła po uderzeniu w brzozę – mówi Antoni Macierewicz, przewodniczący zespołu ds. katastrofy smoleńskiej.

Poseł PiS zwraca szczególną uwagę na odnotowane w skrzynce ATM dwa wstrząsy, pokrywające się w czasie z oderwaniem się skrzydła i ze zmianą kursu samolotu, a poprzedzające przerwanie pracy komputera pokładowego.

Chociaż powód tych gwałtownych wstrząsów nie jest znany, to jedno jest pewne: nie ma żadnej naturalnej przyczyny, która mogłaby do nich doprowadzić, tak samo jak nie ma żadnej naturalnej przyczyny utraty przez samolot fragmentu skrzydła na wysokości 26 m nad ziemią – mówi Antoni Macierewicz. I dodaje: – Trzeba jasno powiedzieć to, czego tak boją się rządzący i duża część establishmentu. Przeprowadzone analizy i badania wskazują z dużą dozą pewności, że do tragedii TU-154M w dniu 10 kwietnia 2010 r. doszło na skutek działania osób trzecich. Ta hipoteza śledcza – zawieszona, jak mówił prokurator Seremet, 1 kwietnia br. – musi być natychmiast podjęta na nowo. Trzeba zresztą przypomnieć, że wynika to także z publicznych oświadczeń prokuratury, która w dniu 26 lipca br. stwierdziła, że samolot utracił zasilanie energetyczne na wysokości 15–17 m nad ziemią. Nie sądzę zresztą, by dziś ktokolwiek był gotów bronić tezy o ułamaniu skrzydła przez 40-centymetrową brzozę…

Ostatnie prace przedstawione przez Zespół pokazują więc, co naprawdę zdarzyło się w Smoleńsku: kapitan Protasiuk sprowadzał samolot zgodnie z przyjętymi założeniami do momentu, gdy jak wcześniej przypuszczał, będzie konieczne „odejście w automacie”. Takie odejście rozpoczął. Proces ten odzwierciedla wyznaczona przez dane TAWS i FMS trajektoria lotu. Przez cały czas samolot znajdował się na bezpiecznej wysokości i nigdy nie zszedł poniżej poziomu pasa lądowania, co kłamliwie zarzuca rosyjska propaganda i pseudoeksperci. Gdy samolot zaczynał się wznosić (właśnie ok. 69 m za miejscem, gdzie rośnie brzoza), na wysokości ok. 26 m doszło do dwu silnych wstrząsów, urwało się skrzydło i rozpoczęła się katastrofa, której kluczowym momentem stała się utrata zasilania.

Całość artykułu w najbliższym numerze tygodnika "Gazeta Polska"

# Sikorski pod Trybunał Stanu.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński uważa, że minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski swoim berlińskim wystąpieniem złamał konstytucję. Zdaniem lidera PiS sprawa zasługuje na Trybunał Stanu.

Na konferencji prasowej Kaczyński odczytał artykuł 5. i artykuł 7. konstytucji RP. Dodał, że dlatego cytuje konstytucję, bo została ona w drastyczny sposób złamana przez Sikorskiego w jego poniedziałkowym wystąpieniu w Berlinie. "To jest sprawa zasługująca na Trybunał Stanu" - oświadczył szef PiS.

Artykuł 5. konstytucji mówi m.in., że "Rzeczpospolita Polska strzeże niepodległości i nienaruszalności swojego terytorium", według art. 7. "organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa".

Sikorski zaproponował w poniedziałek w Berlinie m.in. zmniejszenie i jednoczesne wzmocnienie Komisji Europejskiej, ogólnoeuropejską listę kandydatów do Parlamentu Europejskiego, połączenie stanowisk szefa KE i prezydenta UE. Minister SZ tłumaczył, że bliższa współpraca w ramach UE ma być odpowiedzią na kryzys.

Według niego, rozpad strefy euro "spowodowałby kryzys apokaliptycznych rozmiarów, wykraczający poza nasz system finansowy". Pytał też, czy można być pewnym, że "jeżeli dojdzie do rozpadu strefy euro, to wspólny rynek, kamień węgielny Unii Europejskiej, na pewno przetrwa". W ocenie Sikorskiego, "jeżeli nie jesteśmy gotowi zaryzykować częściowego demontażu UE, wówczas staniemy przed najtrudniejszym dla każdej federacji wyborem: głębsza integracja lub rozpad".

Szef MSZ mówił m.in. że "stoimy przed wyborem, czy chcemy być prawdziwą federacją, czy też nie". "Jeżeli ponowna nacjonalizacja lub rozpad są nie do zaakceptowania, pozostaje nam tylko jedna możliwość: sprawienie, by Europą w końcu można było rządzić, a co za tym idzie, doprowadzenie z czasem do Europy bardziej wiarygodnej" - mówił m.in. szef SZ.

Zdaniem Kaczyńskiego Sikorski nie miał podstaw konstytucyjnych, ustawowych ani żadnych innych do formułowania tez, które wygłosił. Według szefa PiS, Sikorski stwierdził, że Polska "decyduje się na to, żeby być członem federacji, żeby przestać być państwem niepodległym". "To jest złamanie konstytucji" - powiedział Kaczyński.

"Nie miał na poziomie politycznym żadnych podstaw, żeby oferować Niemcom przywództwo w Unii Europejskiej. To jest jednocześnie oferowanie Polsce (...) pozycji podrzędnej, pozycji, którą mieliśmy przez dziesięciolecia, ale nie na tym polegają cele polskiej polityki zagranicznej, żeby wracać do sytuacji sprzed 1989 r." - powiedział prezes PiS.

Kaczyński skrytykował Sikorskiego także za to, że - jak mówił - minister nie pofatygował się nawet, żeby przedstawić swoje tezy najpierw w Polsce. "Przedstawił je w Berlinie. To także jest niesłychanie charakterystyczne. Niemiecki minister spraw zagranicznych się z tego bardzo cieszy" - ironizował polityk PiS.

Jego zdaniem z polskiego punktu widzenia to jest sytuacja niesłychana i szczególna. Właśnie dlatego - mówił Kaczyński - PiS rozważa złożenie wniosku o postawienie Sikorskiego przed Trybunałem Stanu. Szef PiS podkreślił, że zdaje sobie sprawę, że taki wniosek trudno będzie zrealizować, ale - jak mówił - "chodzi o gest i symbol całkowitej niezgody na ten sposób prowadzenia polityki".

Prezes PiS uważa, że Niemcy w żadnej ważnej sprawie nie ustępują i bezwzględnie realizują swoje interesy, zarówno zewnętrzne, jak i wewnętrzne. "Niemcy nie idą na jakiekolwiek ustępstwa, nawet o charakterze kurtuazyjnym" - powiedział.

PiS "chce Polski niepodległej i Polaków pewnych siebie, a nie wystraszonych" - mówił Kaczyński.

Według niego, w związku z kryzysem w Europie, w Polsce powinien powstać "system wspierający inwestycje". "Nie odpowiadamy za strefę euro. Nie myśmy ją tworzyli. Nie ma powodu, żebyśmy się w to angażowali. Czesi nie chcą się w to angażować, Węgrzy nie chcą, dlaczego my mamy?" - pytał.

Kaczyński zapowiedział też, że posłowie PiS podpiszą się pod wnioskiem klubu Solidarna Polska o wotum nieufności wobec Sikorskiego.

Rzecznik PiS Adam Hofman poinformował, że klub PiS złożył wniosek o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu. PiS chce wyjaśnień premiera Donalda Tuska w sprawie wystąpienia Sikorskiego.

Ostro do wypowiedzi Sikorskiego odnosili się także inni politycy PiS. B. szefowa MSZ Anna Fotyga na konferencji prasowej w Olsztynie stwierdziła, że nieuzgodniona z polskim parlamentem wypowiedź Sikorskiego i tezy, które wygłosił, stanowiły naruszenie konstytucji. "Powinno się odbyć nadzwyczajne posiedzenie Sejmu, na którym Donald Tusk zda sprawozdanie z tej kwestii. To nie jest tak, że post factum Radosław Sikorski ma się tłumaczyć. Mleko się już wylało i teraz to Donald Tusk odpowiada za swojego ministra" - powiedziała Fotyga.

Jej zdaniem, wygłoszone przez Sikorskiego tezy "poddają polską suwerenność" i jako dowód przytoczyła propozycje ministra o ogólnoeuropejskiej liście kandydatów do Parlamentu Europejskiego. "Nie ma czegoś takiego jak europejska opinia publiczna; ludzi mieszkających w okolicach Lizbony nie interesuje, co się dzieje na Łotwie" - powiedziała Fotyga i dodała, że "sama ta jedna sprawa, ta jedna propozycja, ten jeden postulat, to jest poddanie polskiej suwerenności".

Fotyga przypomniała, że Tusk w swoim expose pominął kwestie polityki zagranicznej rządu i, jej zdaniem, głosując nad wotum zaufania dla rządu, Polacy w tej kwestii "udali się na randkę w ciemno".

Z kolei szef Komitetu Wykonawczego PiS Joachim Brudziński powiedział rano w RMF FM, że z wystąpienia Sikorskiego "dowiadujemy się, że dzisiaj tak naprawdę gwarantem polskiego bezpieczeństwa jest powrót do IV Rzeszy i dominującej roli, hegemonii Berlina i Niemiec" oraz że "dzisiaj ministra Sikorskiego bardziej od rosyjskich rakiet i czołgów, przeraża wizja bezczynności Niemiec".

źródło: niezalezna.pl

# Proces narodowego dzienniekarza.

Jak podaje nczas.com, 19 grudnia 2011 r. w Sądzie Rejonowym Lublin-Zachód ma odbyć się kolejna rozprawa w procesie przeciwko p. Grzegorzowi Wysokowi, fałszywie oskarżonemu o znieważenie i nawoływanie do nienawiści wobec narodu żydowskiego na łamach redagowanego i wydawanego przez siebie czasopisma “Biuletyn Narodowy”.

Wezwani są m. in. następujący świadkowie: prof. Ryszard Bender, red. Piotr Zychowicz z “Rzeczypospolitej”, p. Adam Gmurczyk, prezes NOP, p. Eugeniusz Sendecki, twórca “Telewizji Narodowej”, 6 radnych Lublina poprzedniej kadencji, a także powołany przez sąd jako biegły prof. Ryszard Tokarski z UMCS.

Zeznający jako pierwszy red. Stanisław Michalkiewicz powiedział, że p. Grzegorz Wysok wiernie przedstawił w w swych publikacjach istotę myśli prof. Feliksa Konecznego, zwracając uwagę na istnienie w świecie konfliktu cywilizacji. Przypomniał, że określenie „Przemysł Holocaustu” zostało wprowadzone do obiegu przez prof. Normana Finkelsteina, który jest narodowości żydowskiej, zaś termin „Chamy i Żydy” został po raz pierwszy użyty przez W. Jedlickiego jako określenie dwóch zwalczających się frakcji w PZPR. Podkreślił, że twórczość felietonowa charakteryzuje się subiektywizmem, uproszczeniem, a nawet złośliwością i teksty Grzegorza Wysoka spełniają te kryteria. Przestrzegł przed próbami ograniczenia wolności słowa pod pretekstem stosowania „politycznej poprawności”. Red Michalkiewicz nie znalazł w publikacjach Grzegorza Wysoka treści nawołujących do nienawiści i znieważających jakikolwiek naród - czytamy na stronach nczas.com.

Źródło: nczas.home.pl
Opracował: TC

# "Długokracja".

P. Aris Hatzistefanou, grecki reżyser, w swoim filmie dokumentalnym pt. "Długokracja" wskazuje, że problemy gospodarcze Grecji leżą w błędach strukturalnych strefy euro.

- Nie jesteśmy leniwymi ludźmi, którzy wydają więcej niż zarabiają - powiedział p. Hatzistefanou. - Sęk tkwi w strukturalnych problemach światowego systemu finansowego i strukturalnych problemach strefy euro. Strefa euro to system, który produkuje deficyt i długi na europejskich peryferiach, a jednocześnie tworzy dochody w centrum Europy - argumentuje filmowiec.

P. Hatzistefanou twierdzi, że strefa euro jest na granicy rozpadu i Grecja powinna zrezygnować ze wspólnej waluty. Poza tym reżyser uważa, że w wyniku decyzji Brukseli Grecy sukcesywnie tracą wszystkie prawa (m.in. suwerenność), które uzyskali w XX w.

Źródło: rt.com
Opracował: Jarosław Wójtowicz

# Włochy terroryzowane przez tysiące dzieci imigrantów.

Władze są coraz bardziej zaniepokojone falą przemocy, która zalewa włoskie miasta. Gangi młodzieży z rodzin imigrantów z Ameryki Łacińskiej terroryzują Włochów. Do grup tych należy około 4 tys. młodych ludzi.

Gangi "latinos" są szczególni groźne w Mediolanie, Turynie, Bergamo, Wenecji, Padwie, Neapolu i Rzymie. Dopuszczają się one m.in. napadów, włamań oraz gwałtów. Tworzone są przez młodzież z rodzin pochodzących z Ekwadoru, Kolumbii, Peru, Salwadoru, Dominikany oraz innych krajów Ameryki Łacińskiej.

Źródło: onet.pl
Opracował: Dawid Pęgiel

poniedziałek, 28 listopada 2011

# Sierakowski ,czyli prawdziwa twarz "Polskiej" lewicy.

        Zamieszczam ten dosyć stary już materiał z jednego powodu. Pokazuje prawdziwe oblicze "Polskiej" lewicy. Jaka to twarz? To kaprawy ryj polonofoba.
Sierakowski o którego życiu jego fanatycy mają zamiar zrobić -nazwijmy to szumnie- "sztukę" teatralną ,który wyzywa od nazistów i faszystów kombatantów AK i NSZ ,oraz wszystkich patriotów ,broni ukraińskiego nacjonalisty-zbrodniarza ,który kolaborował z nazistami ,a którego zwolennicy dokonali bestialskich czystek ludności Polskiej m.in. na Wołyniu ,wykazując się bestialstwem i okrucieństwem na którego widok zaczerwienili by się specjaliści z żydowskiej armii (którzy z resztą szkolili w torturach żołnierzy amerykańskich). Lista realizowanych pomysłów na mordowanie Polaków jest dostępna tutaj choć nie jest ona pełna ,a pomysłowość nagradzano.
Otóż okazuje się ,że dzisiejsi lewacy są w stanie z diabłem się bratać, kiedy chodzi o mordowanie Polaków. Sierakowski który w innych odcinkach tego samego programu ,zrównywał polski Narodowy Radykalizm z Narodowym Socjalizmem niemieckim ,który opluwał z nienawiścią, godnego najwyższej czci Ministra Dmowskiego ,zaczyna bronić zwykłe zwierzęta ,margines ludu ukrainy ,który sam określał siebie jako nacjonalistów. Taka zmiana postawy wobec znienawidzonej idei może zbić z pantałyku nawet samych lewaków. Dlaczego?
        Z moich obserwacji wynika ,że nie istnieje coś takiego jak "polska lewica" (mówię tutaj o lewicy ideologicznej). Owszem francuzi mają swoich komunistów ,nawet u władzy, chińczycy ,a jak, rosjanie ,rzecz jasna! tak samo jak i niemcy ze swoimi żydami,których to myśl spłodziła tą najbardziej zbrodniczą z idei...
Ale nie istnieje coś takiego w Polsce. Nie ma w Polsce żadnej myśli lewackiej ,ani tym bardziej komunistycznej ,która by była dla nich wykładnią. Od zawsze ten margines Polskiego społeczeństwa cierpiał na intelektualną bezpłodność ,pogłębioną duchową atrofią. Nigdy by ich w Polsce nie było nawet ,a już na pewno nie byliby taką siłą (choć płynną ,gdyż większość z otumanienia wyrasta dosyć szybko) ,gdyby nie lata obcego zaboru komunistycznego ,który złamał ducha narodu ,wyprał mózgi ,wychował pokolenie z którego spora część nie była już zdolna do samodzielnego ,krytycznego myślenia z żołądkami wypełnionymi ideałami czerwonej gwiazdy. Ponieważ ci ludzie szczerze chcieli przysłużyć się idei nie mogli służyć nikomu innemu jak tylko swym wodzom na kremlu ,do dzisiaj wprowadzając w czyn rozporządzenia stalina*. Komunizm z natury swojej jest ideą internacjonalną ,teoretycznie ,lecz w praktyce prawie wszyscy komuniści w krajach całego świata tworzyli własne jego wersje (a jak nie to trzymali się marksizmu),wiele z nich z resztą o charakterze ksenofobicznym (nie szukając daleko rosyjski chociaż np. hiszpanie już byli "światowi"). Problemem lewicy w Polsce jest fakt ,że nie zdołała ona dokonać samookreślenia po swym osieroceniu co w połączeniu z instynktownym serwilizmem wobec matuszki rasiji i jednym jedynym źródłem ideologicznej inspiracji ,wykształciła w sobie nie tylko ojkofobię ,ale wręcz anty-polonizm ,którym to szlakiem podążyli za twórcą żydowskiej gazety spod znaku komunistycznej bandery aaronem szechterem. Okazuje się ,że niezależnie od tego ,czy zwązek sowiecki nadal istnieje ,czy już nie ,oni nadal mają kacapską mentalność. Nadal chcą wspomagać rosję ,poprzez popieranie ,lub czynne wynaradawianie Polaków ,a nawet poprzez nas fizyczną likwidację (do czego zaczyna być coraz bliżej). Poczucie bycia nikim ,istotą bez portu ideologicznego sprawiło ,że sfera ideowa odchodzi w kąt w razie konfrontacji ze sferą tożsamościową.
          Dlatego też właśnie sierakowski jest w stanie upaść tak nisko nawet w kategoriach komunisty by brać w obronę nacjonalistycznych zwyrodnialców ,jeżeli zasłużyli się oni obcej kolebce komuny poprzez mordowanie Polaków. Sierakowskiemu powinni pluć w twarz zarówno Polacy jak i mieszkający w Polsce lewacy. Nie plują? Kto nie pluje jest tak samo jak on ...nikim. Prawdziwie nikim.


* Cytat z 1946 roku z doktryny Stalina:  
Gdy obstrukcjoniści staną się zbyt irytujący, nazwijcie ich faszystami, nazistami albo antysemitami. Skojarzenie to, wystarczająco często powtarzane, stanie się faktem w opinii publicznej.

# Sikorski: UE powinna być federacją.

Polski minister spraw zagranicznych w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" powiedział, że Unia Europejska powinna być federacją. Oznaczałoby to jeszcze większe ograniczenie suwerenności państw członkowskich UE.

- Jeśli na nowo wyznaczamy – zgodnie z zasadą subsydiarności – to, co ma być federalne, i to, co ma być narodowe, to ja bym widział możliwość zawarowania pewnych spraw dla państw członkowskich raz na zawsze. Sądzę, że państwa członkowskie Unii powinny mieć co najmniej tyle autonomii, ile mają stany USA - powiedział w "Rz" p. Radosław Sikorski. - Edukacja, moralność publiczna, podatki dochodowe powinny być wyłączone spod władzy Unii. Możemy oddać federacji więcej kompetencji tam, gdzie to ma sens z punktu widzenia efektywności, siły oddziaływania i prestiżu Europy w globalnym świecie, tam gdzie to ewidentnie jest dla wszystkich użyteczne. Tak jest już obecnie z polityką handlową. Jako kraj jesteśmy w tej dziedzinie ubezwłasnowolnieni ku olbrzymiemu naszemu pożytkowi - dodał w wywiadzie.

Źródło: www.rp.pl
Opracował: Jarosław Wójtowicz

niedziela, 27 listopada 2011

# Jest tak źle ,że aż dobrze -czyli manipulacja TVP.

Doprawdy komiczne. Widać ,że koledzy z TVP jeszcze nie mają takiej wprawy co ci z TVN ,ale liczy się walka o wykonanie planu.

# Kiedy Reichstag stanie w Warszawie?



Brandenburskiej na Krakowskim Przedmieściu przez HGW to kolejny krok III RP w przemianę Polski w kraj związkowy Republiki Federalnej Niemiec. Niedawny, wiernopoddańczy list pięciu ministrów spraw zagranicznych III RP do Angeli Merkel w pełni usprawiedliwił postawienie na Krakowskim Przedmieściu kopii Bramy Branderburskiej – a kto wie ? - może i Reichstagu w niedalekiej przyszłości ?  
Przecież to nie Tusk już Polską rządzi: on wykonuje polecenia płynące z Berlina, który niepostrzeżenie stał się stolicą dezintegrującej się w zawrotnym tempie Unii Europejskiej. Władze Tuska zmierzają jednak do szybkiej integracji z Niemcami, dlatego brak orzełka na koszulkach reprezentacji Polski w piłce nożnej nie był bynajmniej incydentem. Bo mamy kolejny przykład: Zgodnie z rozporządzeniem Barbary Kudryckiej - minister nauki i szkolnictwa wyższego - pierwsze dyplomy magisterskie wydawane w tym roku będą pozbawione godła państwowego! Tak stanowi rozporządzenie Barbary Kudryckiej, do rządowej ustawy „prawo o szkolnictwie wyższym”, w którym nie ma jednego słowa o godle Polski, a na załączonym do rozporządzenia wzorze – brak jest polskiego orła….
Czyżby już teraz przewidziano, że taniej będzie orła już nie umieszczać na dyplomach, skoro z chwilą pełnej integracji z Niemcami wystarczy w puste po polskim orle miejsce - wbić niemieckiego, czarnego orła ?
Ja nie przesadzam, gdyż wystarczy skojarzyć wszystkie zabiegi dotyczące usunięcia Krzyża, Orła i biało czerwonej flagi – przy pomocy sprowadzonych do Polski niemieckich bojówek – ze zmianami na ekonomicznej mapie Europy. Nie ulega przecież wątpliwości, że jedyne co po Unii Europejskiej pozostało, to tylko Niemcy. Jest więc logiczne, że dalsza integracja z UE polegać będzie na poddaniu się ekonomicznemu dyktatowi Niemiec i w efekcie: przyjęciu za walutę niemieckiej marki, gdy runie euro. A runie...
To co piszę nie jest bynajmniej przejawem katastroficznego myślenia, gdyż właśnie teraz - na ostatniej stronie „Rzepy”, jej nowy wicenaczelny Andrzej Talaga przedstawia starą, aczkolwiek nieco zmodyfikowaną alternatywę: albo z Rosją albo z Niemcami. Kto nie chce iść do Unii Euroazjatyckiej musi się zgodzić na akces do Europy niemieckiej. Talaga przyznaje otwarcie: „Filarem stabilności euro strefy oraz realnym recenzentem narodowej polityki gospodarczej całości będą Niemcy. (…) Czy to już dominacja? Na pewno nie taka, jaką miał na myśli prezes Kaczyński mówiąc o kondominium. Raczej scalanie słabszych wokół silnego centrum ku obopólnej korzyści”.
Red. Talaga idzie dalej, pisząc: „W dalszej perspektywie korzystny jest dla nas tylko jeden wybór, choć może nas niemało kosztować w krótkim czasie – wstąpienie do Europy „niemieckiej” z rządem gospodarczym, wspólną polityką fiskalną, być może jedną armią (!). Czas przełomu w Unii sprzyja wynegocjowaniu jak najkorzystniejszych warunków akcesji”.
Tak więc wybór pomiędzy Unią Euroazjatycką pod wodzą Moskwy a Europą niemiecką został już dokonany – więc te wszystkie „incydenty”z symbolami polskości to w pełni zamierzone działania. Znużone walką o Krzyż i Orła „postępowe społeczeństwo” przestanie bowiem wkrótce reagować na kolejny „incydent”... Dlatego walcząca z polskością władza Tuska musi od czasu do czasu zadrwić sobie z Polaków, lub nawet napluć Polakom w twarz - zapraszając do prowadzenia koncertu inaugurującego polską prezydencję osobnika, który publicznie wtykał polskie flagi w psie gówna, ignorując zaproszenie na Święto Niepodległości przez polskie lewactwo niemieckich bojówek, czy też oddając śledztwo w sprawie zamachu na polskiego prezydenta w rosyjskie ręce. Rezultaty poniżania Polski i Polaków już są zatrważające: Dlaczego nikt nie śmie zapytać, kiedy Rosja odda nam wrak Tu-154 M i czarne skrzynki ?
Ten serwilizm, znany może tylko za Bieruta, widoczny jest przede wszystkim w gestach. W tych uniżonych pocałunkach i braku reakcji na poniżanie Polski. I tak, ta sama HGW, która buduje Bramę Branderburską na Krakowskim Przemieściu, wprawdzie usuwa pomnik „Czterech Śpiących” w związku z budową II linii metra, ale nadal – postawiony w 1945 roku symbol sowieckiej okupacji będzie stać na placu Wileńskim na Pradze Północ. Radni PO-SLD nie zgodzili się na wniosek PiS na przeniesienie przy tej okazji pomnika chwalącego polsko-sowieckie braterstwo broni do muzeum komunizmu w Kozłówce. Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz swoją decyzję w tej sprawie konsultowała z ambasadą Rosji w Warszawie... Co nakazała  Ambasada naszej pani HGW kochanej - nie trudno odgadnąć…
Tak więc integracja z Niemcami i na niemieckich warunkach już się dzieje, przy równoczesnym serwilizmie III RP wobec Kremla. Polska, jako przyszły - wysunięty na wschód land RFN, nie może przecież za bardzo zadzierać z Moskwą, w imię utrzymania europejskiej równowagi. To znaczy równowagi pomiędzy Niemiecką Europą a Unią Euro-azjatycką, z Rosją i Białorusią na czele.  Polska będzie musiała być europejską „dziwką” – zapewniającą spokój Rosji i Niemcom: bez żadnych flag, Krzyży i Orłów, ale za to z pomnikami bolszewików, a za chwilę i esesmanów.
Nie dziwi mnie więc dlaczego Lech Kaczyński musiał zginąć. Nie zdziwią mnie i kolejne „incydenty”, których celem będzie zmiażdżenie Polakom kręgosłupa, zmiażdżenie polskiego patriotyzmu - jako wstecznego w stosunku do pełnego podporządkowania Berlinowi i w sojuszu z Moskwą.


źródło: niepoprawni.pl

# Zniknie godło państwowe z dyplomów magisterskich?

Pierwsze dyplomy magisterskie wydawane w tym roku mogą być pozbawione godła państwowego - donosi "Nasz Dziennik".

Dziennik pisze, że rządowa nowelizacja ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym, która weszła w tym roku w życie, znosi obowiązek umieszczania godła państwowego na dyplomie magisterskim. Szczegóły wyglądu tego dokumentu sprecyzowała szefowa resortu nauki, JE Barbara Kudrycka w wydanym 1 września rozporządzeniu. Nie ma tam ani jednego słowa o godle państwowym - podkreśla dziennik. Dodaje jednak, że uczelnie nie spieszą się z wprowadzaniem ministerialnych zmian.
- Nie wiadomo, jak będą wyglądały nasze dyplomy, ponieważ zgodnie z tym rozporządzeniem uczelnia może jeszcze wydawać dotychczasowe wzory przez 3 najbliższe lata - zaznacza p. Marzena Widomska, kierownik działu kształcenia UMCS.

Źródło: naszdziennik.pl
Opracował: G.K.
==========================
Wciąż zadaję sobie pytanie ,po cholerę wymyślają takie durne zmiany? Są dwa możliwe powody. Pierwszy to taki ,że markują ,że coś robią najpierw wprowadzając takie rozporządzenia ,a potem je znowu zmieniając ,a najpewniej cofając ,a drugi ,iż ma to być takie po kamyczku podkopywanie pojęcia Polskości i legislacyjne podchodowe wynaradawianie Polski ,oczywiście by wypełnić plan Grupy Bilderberg ,która przyciska gaz do dechy z budowaniem "państwa europejskiego".
A najprawdopodobniej jedno i drugie.

# PO daje w prywatne ręce monopol na wodę w Łódzkich kranach.

Wybrane komentarze:
eMisjaTv -"Kluczowym punktem w tej sprawy jest fakt, iż firma zainteresowana kupnem łódzkich wodociągów, wcześniej wykupiła wodociągi w Gdańsku. W efekcie cena za metr sześcienny wody wzrosła z 6 do 11 zł, czyli prawie o 100%, natomiast sieć przesyłową doprowadzono do ruiny. W końcu firma musi generować przede wszystkim zysk, a czyim kosztem, to już sprawa drugorzędna...."


kozackihetman -"Jestem gorącym zwolennikiem wolnego rynku i prywatnej własności. Tyle, że wolny rynek polega na tym, że istnieje wiele prywatnych podmiotów konkurujących ze sobą, dzięki czemu ceny są niskie, a jakość usług wysoka. ALE TO SIĘ NIE SPRAWDZI TUTAJ!!! MIASTO ZAMIERZA DAĆ MONOPOL PIERWSZEMU LEPSZEMU CWANIAKOWI, KTÓRY DA IM W ŁAPĘ!!! ."

# Rząd tnie kasę -felieton Jana Pietrzaka [wideo]

# Skoro to Anglia ,to gdzie są Anglicy? [wideo]

 
W komentarzach pod filmem ktoś napisał żartobliwie ,że wszyscy Biali byli w tym czasie w pracy.

# Tylko izrael posiada państwowe jednostki terrorystyczne.

Walijski autor Gordon Thomas powiedział, że izraelska agencja wywiadu Mosad może się „poszczycić”, że jako jedyna w świecie ma jednostki nie anty-, ale terrorystyczne, które mogą stać za skrytobójczymi atakami na irańskich naukowców w ostatnich latach.

W wywiadzie z "This is My Story", p. Thomas powiedział, że zabójstwa dokonane w 2010 r. w Teheranie były klasycznym przykładem akcji Mosadu.

Mianowicie: 29 listopada 2010 r. dr. Majid Shahriari został zabity przez wybuch bomby, która została przyczepiona przez motocyklistę do jego samochodu w trakcie jazdy. Uczony zginąl na miejscu, a jego żonie cudem udało się uniknąć śmierci. W podobnym ataku próbowano zgładzić innego uczonego-wykładowcę akademickiego, i to dokładnie w tym samym dniu. P. Fereydoun Abbasi i jego żona uszli z życiem, doznali jedynie niewielkich obrażeń. Obaj Abbasi i Shahriari byli profesorami na Uniwersytecie Shahid Beheshti w Teheranie.

P. Thomas wyjawił, że Mosad dysponuje grupą inżynierów, techników i naukowców, którzy zajmują się konstruowaniem i wykonaniem różnego rodzaju urządzeń i broni przeznaczonej do skrytobójczych akcji.
- Jedną z nich jest bomba wielkości pięści wyposażona w aparat do przysysania się, którą umieszcza się w trakcie jazdy, najlepiej przez motocyklistę - powiedział p. Gordon Thomas.- Przygotowania do ataku terrorystycznego w Teheranie zajęły od 4 do 6 tygodni. Celem Mosadu jest odsunięcie od władzy obecnie rządzącego establiszmentu - dodał.

P. Rafi Eitan, były dowódca oddziału Mosadu, który brał udział w akcji pojmania i uprowadzenia Adolfa Eichmanna, pytany przez p. Thomasa, czy w trakcie akcji dokonywał morderstw, odpowiedział chłodno: „tak”.

Źródło: Freeamericatoday.pl na podstawie presstv.ir
Opracował: Jerzy Mędoń

# Apartheid w Norwegii.

W Norwegii zawrzało po tym, jak jedna ze szkół postanowiła podzielić klasy na te, w których uczą się dzieci norweskie, i na te, w których uczyć się mają dzieci imigrantów.

Dyrekcja liceum Bjerke w Oslo podjęła decyzję o selekcji uczniów w reakcji na to, że wielu Norwegów nie chciało posyłać swoich dzieci do klas, w których uczą się dzieci imgrantów, i postanowiło zmienić szkoły. Kontrowersja wokół tej decyzji podkreśliła trudność integracji 420 tys. obywateli "nienordyckich", którzy przybyli do Norwegii w latach 1990-2009 i którzy stanowią już 28% populacji Oslo.

- To pierwszy raz, kiedy o czymś takim słyszę, i to jest całkowicie nie do zaakceptowania - powiedział p. Torge Ødegaard, minister edukacji. - Taki podział uczniów jest niezgodny z wymaganiami ustawy o szkolnictwie - dodał.

Szkoła na wniosek norweskiego rządu swoją decyzję musiała odwołać. Jednak decyzji szkoły broni polityk chadecji p. Robert Wright.

- Uważam, że powinniśmy sprawdzić, jak to działa - powiedział. - Szkoła Bjerke wyszła z radykalnym rozwiązaniem prawdziwego problemu, ale politycy powiedzieli po prostu "nie" - dodał.

Źródło: telegraph.co.uk
Opracował: TP

==============================
Sądzę ,że problemem nie są dzieci Polaków i innych Europejczyków,ale liczne tam dzieci imigrantów kolorowych ,które szykanują Białych rówieśników ze względu na kolor skóry.  Można by więc zrobić podział na klasy Białe i kolorowe co umożliwiłoby też lepsze przystosowanie poziomu edukacji do potrzeb uczniów. Ale rozumiem ,że Polacy są dla Norwegów wrogiem numer jeden ze względu na to ,że jest nas tam zwyczajnie najwięcej i to dwa razy więcej niż drugich pod względem ilości, Szwedów. Robią nawet pikiety z udziałem polityków ,gdzie opowiadają o tym jak rośnie przestępczość wśród imigrantów wymieniając na pierwszym miejscu Polaków i innych Sławian podczas ,gdy osobiście sprawdziłem statystyki i Polacy są na szarym końcu popełniając ułamek procenta wszystkich przestępstw w Norwegii. Jako ciekawostkę dodam ,że w tych pikietach uczestniczą też kolorowi.

sobota, 26 listopada 2011

# JKM w Krakowie -16.11.11r.

# Rzeczowe komentarze nt. filmu "Taras Bulba".

GIGAN:
"Witam, widzę, że niejaki pan "LudzikW" prowadzi gorącą obronę tego pożałowania godnego filmu. Miałem nieprzyjemność obejrzeć go również, a co jeszcze gorsze, jestem historykiem z wykształcenia i temat kozaczyzny jest mi bardzo bliski. Od razu chciałem zaznaczyć, co już zresztą na forum napisano, że powieść Gogola, na której kanwie oparto ów film z historią nie ma wiele wspólnego. Swojego czasu był to po prostu pean na cześć rosyjskiego narodu (ukraińska odrębność jest w nim potraktowana jako po prostu taka przedszkolna wersja rosyjskości). Najbardziej transparentny przykład tej tendencji widzimy w przypadku religijności filmowych kozaków. Kozaczyzna nigdy religijna nie była (pierwszą cerkiew wybudował tam Chmielnicki 60 lat po akcji filmu). Ta prawosławna religijność jest po prostu mostem, który Rosjanie (Putin i jemu podobni w rosyjskim ministerstwie kultury, które jest jednym ze sponsorów rzeczonej produkcji) pragną przerzucić nad przepaścią, która ich dzieli od Ukraińców, i skierować ich antypatię w stronę prawdziwych wrogów Rosji - katolicki Zachód, tu akurat reprezentowany przez Polskę.

Ale do rzeczy. Przecież ten film jest "antypolski", spełnia przecież wszystkie możliwe warunki takowej definicji. Polacy są tu przedstawieni jako krwiożerczy tyrani, którzy uciskają biednych kozaków, mordują ich w najbardziej wymyślne sposoby, a co najważniejsze - lubią to. Już przemilczmy to, iż określenie "Niewinność" w przypadku kozaków jest dużym nadużyciem (to dzicz była i to straszna). Każdy antypolski wątek jest tu przemyślany.

Rosjanie nieprzypadkowo wracają do Gogola. Zwycięstwo Pomarańczowej Rewolucji poważnie podkopało ich pozycję na Ukrainie. Teraz pragną ją odbudować przy pomocy argumentów historycznych, choćby zmyślonych, i kryzys ekonomiczny zapewne im w tym pomoże. Wątek dobrego Żyda nie jest obecny w książce, gdyż Gogol był antysemitą i to zajadłym. Chodzi po prostu o to, żeby zdjąć z Ukraińców odium pogromów żydowskich, które od setek lat i to zupełnie słusznie na nich ciąży. (...)"


GregMar:
"Eeee... kolego... Polacy byli tyranami??? Chyba ci sie coś pomyliło nie byli tyranami tylko zwykłymi "panami" swoich włości - latyfundiów!! Jak zresztą każdy szlachcic w całej ówczesnej Europie! I wcale nie byli tyranami dla Kozaków! Trochę historii nie bredni czy ahistorycznych produkcji.

Co do Polaków to tak po prawdzie ci panowie Polacy to byli... RUSKĄ SZLACHTĄ! Dokładnie tą samą która od setek lat rządziła rusią, która weszła w skład Litwy a potem w skład Korony po Unii Lubelskiej... Tych panów Polaków nikt tam nie nawiózł... Dzisiejsze nazwiska kończące się na -icz to właśnie element charakterystyczny polskiej szlachty ruskiej (sam takowe mam), podobnie jak nazwiska na -ski to element charakterystyczny szlachty zachodniej z Wielkopolski, części Mazowsza i Małopolski. Zresztą moja rodzina pochodzi z kresów i ze strony ojca i ze strony matki.

Dalej sami Kozacy... NIE MAJA NIC WSPÓLNEGO Z UKRAIŃCAMI!!! To jest najbardziej kłamliwe budowanie relacji wspólnych z Ukraińcami lub Rosjanami. Kozacy to ludność polska, ruska (BO UKRAIŃSKIEJ NIE BYŁO) i ROSYJSKA z ROSJI, która uchodziła na Dzikie Pola. Jak ktoś sobie weźmie w łapki mapy z XVI i XVII wieku to zobaczy ze na dzikich polach wcześniej żadnych miast nie było!!! Bo to była bezludna kraina zamieszkana właśnie przez tą mieszaną ludność, jak już mówić o wspólnocie to to była właśnie najlepsza mieszanka Polaków, Rusinów, Rosjan i Litwinów. Zaś sami Kozacy zwykłych chłopów RUSKICH! Zwali czerniną i mieli ich w GŁĘBOKIM POWAŻANIU! Nie chcieli żadnej wolności tylko władzy nad nimi i nobilitacji jako szlachta polska (co akurat trzeba byo im dać i oni już jako polscy szlachcice sami za mordę wzięliby i Turka na Krymie i Ruskich na wschodzie - to był naj największy błąd).

Same walki z Kozakami to skutek przedwczesnej śmierci naszego króla i odwołania zapisów rejestrowych i planowanej przez niego wielkiej wojny z Turcją w której to albo Kozaków by się przetrzebiło albo rozgromiło Turków i podbiło Krym, obie sytuacje dla nas super się rysowały ale król nam kopnął w kalendarz i się zaczęło :-((((

Tak na marginesie chciałbym przypomnieć ci kolego drogi że w niemczech były jeszcze większe powstania chłopskie. I to takie że ho ho wiec z tym trzymaniem ludu za mordę tylko przez Polaków - tyranów to ogromna przesada."


źródło:  filmweb.pl

# Setki milionów utopione w służbie zdrowia.

NIK ostro krytykuje informatyzację ochrony zdrowia. Chodzi o łamanie prawa, niegospodarność i opóźnienia, z powodu których możemy stracić nawet 760 mln zł na informatyzację służby zdrowia - pisze "Gazeta Prawna".

Dziennik dotarł do wyników kontroli NIK, które nie zostawiają suchej nitki na działaniach Centrum Systemów Informatycznych Ochrony Zdrowia. Niegospodarność, łamanie przepisów o zamówieniach publicznych, brak współpracy CSIOZ z NFZ, opóźnienia i brak kompetentnych pracowników - to tylko kilka z listy zarzutów, które pojawiły się w niepublikowanym raporcie.
Jeżeli te uwagi podzieli KE, może nie przyznać nam dotacji - podkreśla gazeta. A wtedy pieniądze, które Polska już zainwestowała, mogą przepaść. CSIOZ odpowiada za projekt platform gromadzących wszystkie dane medyczne. Od 2014 r. pacjenci dzięki niemu mieliby możliwość m.in. zapisywania się przez Internet na badania, monitorowania miejsca w kolejce do specjalisty. A państwo - skutecznej kontroli przepływu pieniądza w systemie.

Źródło: gazetaprawna.pl
Opracował: G.K.

# Brak prawa do prywatnej własności ,czyli żyjemy w komunie.

Zmiany w Kodeksie cywilnym zaproponowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości spowodują, że tory szybkiej kolei, tramwaju czy wyciąg narciarski będzie można zbudować na prywatnym terenie bez zgody właściciela gruntu - pisze dziennik „Metro”.

Jak podaje dziennik, ministerstwo proponuje, by dzięki nowelizacji Kodeksu cywilnego można było kłaść tory na prywatnych działkach, bez konieczności ich wykupu. Jeśli kolejarze nie będą mogli się dogadać z właścicielem terenu, pójdą do sądu, który ustanowi tzw. służebność na gruncie. W zamian właściciel dostanie jednorazową lub roczną opłatę, ustaloną przez sąd. Gazeta przypomina, iż służebność już od kilku lat ułatwia już budowę gazociągów, wodociągów czy linii energetycznych. W dodatku jest tańsza niż wykup gruntu.
„Metro” pisze, że pomysł ministerstwa cieszy samorządowców, bo na tej samej zasadzie będzie można budować trakcje trolejbusowe i tory tramwajowe. Z nowych rozwiązań skorzystać mogą także narciarze. Przepis ma złamać np. opór górali blokujących w przyszłości budowę nowych wyciągów narciarskich.

Źródło: emetro.pl
Opracował: G.K.

# Krytyka polityczna i Fronda na garnuszku reżimu.

Zły reżim przestaje być zły, gdy tylko sypnie groszem. Jak działa to w praktyce pokazują zestawienia dotacji państwowych dla dwóch skrzydeł tego samego Systemu.
Rok 2009
1. Dotacja na wydawanie książek
-Krytyka Polityczna – 45 000 zł
-Fronda – 12 000 zł
2. Dotacja dla czasopism
-Krytyka Polityczna – 150 000 zł
-Fronda – 50 000 zł
Rok 2010
1. Dotacja na wydawanie książek
- Krytyka Polityczna – 91 124 zł
- Fronda – 6 154 zł
2. Dotacja dla czasopism
-Krytyka Polityczna – 214 476 zł
- Fronda – 97 790 zł
Rok 2011
1. Dotacje na wydawanie książek i promocję czytelnictwa
- Krytyka Polityczna – 262 100 zł
-Fronda – 45 200 zł
2. Dotacje dla czasopism
-Krytyka Polityczna – 140 000 zł
- Fronda – 80 000 zł
Na podstawie: konserwatyzm.pl
Komentarz: Państwowy socjalizm cieszy się jak widać uznaniem zarówno lewackich środowisk, jak i judeochrześcijan. Dla porównania zestawienie dla środowisk konserwatywnych i narodowo-radykalnych pokazuje jasno, kto jest autentyczną alternatywą względem demoliberalnego państwa
Rok 2009, 2010, 2011
- Biblioteka Konserwatyzm.pl – 0 zł
- Pro Fide, Rege et Lege – 0 zł.
- Biblioteka Szczerbca – 0 zł
- Szczerbiec – 0 zł

źródło: nacjonalista.pl

# Nie będzie federacji europejskiej ,będzie państwo europejskie.

Szef Komisji Europejskiej José Manuel Barroso uważa, że jedynym rozwiązaniem kryzysu gospodarczego jest powołanie ogromnego superpaństwa europejskiego.

Jak podaje serwis PiotrSkarga.pl, przywódcy Unii Europejskiej całkowicie ignorują porady ekonomistów, którzy są zdania, że przy obecnej sytuacji gospodarczej rozwiązaniem o wiele korzystniejszym byłoby dopuszczenie do bankructwa Grecji, niż podejmowanie prób jej sztucznego ratowania, które i tak nie dają gwarancji na sukces.

Kłopoty gospodarcze stają się zatem pretekstem do utworzenia superpaństwa, które miałoby docelowo przejąć kontrolę nad wszystkimi krajami członkowskimi.

- José Manuel Barroso stwierdził, że losy euro i Unii Europejskiej, są ze sobą ściśle związane i że jedyną odpowiedzią na rosnące zagrożenie upadku wspólnoty jest stworzenie ogromnego superpaństwa. Szef KE już wcześniej na forum Parlamentu Europejskiego przekonywał, że stworzenie takiego superpaństwa jest obecnie najpoważniejszym wyzwaniem dla Europejczyków. - czytamy w serwisie PiotrSkarga.pl.

Barroso stwierdził, że tylko dalsza integracja w ramach struktur UE i utworzenie superpaństwa jest w stanie zatrzymać negatywne skutki kryzysu gospodarczego i wzmocnić euro.

- To jest walka o gospodarczą i polityczną przyszłość Europy. To jest walka o to, co Europa reprezentuje w świecie. To jest walka o integrację europejską – mówił José Manuel Barroso na forum Parlamentu Europejskiego.

źródło:  niezalezna.pl
=======================================
Oj palą się schody pod nogami masonów ,oj palą ,jak widać będąc na półpiętrze mają zamiar przeskoczyć od razu na szczyt ,ale nie dolecą ,a przy tym się poważnie poparzą. A może i spalą?

# Nie będzie śledztwa w sprawie Krytyki politycznej ,ani fałszerstw wyborczych.

Prokuratura, która wszczyna sledztwa w sprawie klapsa danego własnemu dziecku, odmówiła śledztwa w sprawie ściągnięcia do Polski setki uzbrojonych w kije bandytów - lub uzbrojenia ich w te kije na miejscu. Jest to niebywały skandal.
Ja zresztą przywykłem, że prokuratury automatycznie wrzucają do kosza donosy ode mnie - jednak nigdy nie zrobiono tego w sposób równie skrajnie lekceważący. Proszę zwrócić uwagę, że zdaniem tej panienki z Prokuratury śledztwo miałoby się toczyć nie w sprawie ew. popełnienia przestępstwa przez macherów z "Krytyki Politycznej" - lecz w sprawie mojego donosu!! "Krytyka Polityczna" zaś "pomagała pomocy". 
(...)
źródło: korwin-mikke.pl
==============================
Na dniach również dowiedzieliśmy się ,że prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie fałszerstw wyborczych (poprzez dopisywanie drugiego krzyżyka).

piątek, 25 listopada 2011

# Jaruzel -strażnik kłamstwa katyńskiego.

Od pewnego czasu były komunistyczny dyktator Wojciech Jaruzelski, korzystając ze wsparcia usłużnych mediów, przypisuje sobie zasługi, do których nijak nie ma żadnego prawa. Jedną z tych oczywistych uzurpacji jest powtarzanie, że to on pierwszy publicznie ujawnił sprawców mordu katyńskiego.

Podobne wątki pojawiły się w wypowiedziach Towarzysza Generała dla portalu Wirtualna Polska w czerwcu 2010 r.: „Może zabrzmi to nieskromnie, ale to ja pierwszy doprowadziłem do ujawnienia i publicznego przedstawienia kulis mordu i jego sprawców – NKWD. Nie było to jednak łatwe – po pięciu latach usilnych starań, w tym rozmów z Michaiłem Gorbaczowem, po powołaniu dwustronnej komisji historyków, 13 kwietnia 1990 r. prezydent Gorbaczow w świetle jupiterów oficjalnie oświadczył, że strona rosyjska ponosi odpowiedzialność za mord, wyraził ubolewanie i przekazał mi teczki ze spisami zamordowanych oficerów”.

Rok później, w żenującym wywiadzie opublikowanym we „Wprost”, wyraźnie onieśmielony brakiem ostrzejszych protestów po pierwszym wystąpieniu, Jaruzelski z właściwą sobie megalomanią mówił: „Przecież to ja pierwszy po pięciu latach usilnych starań, wydarłem oficjalne uznanie prawdy o Katyniu”.

Zasługi Towarzysza Generała w sprawie przyznania przez władze sowieckie w 1990 r., że Katyń to jednak zbrodnia NWKD, są mało istotne. Ot, po prostu, przyszedł nowy I sekretarz (Michaił Gorbaczow) i zaczęła się polityka głasnosti. Zmiana podejścia do historii po zmianach na Kremlu prędzej czy później dotknęłaby także sprawy Katynia. Wystarczyło, że Jaruzelski będzie robił to co zwykle. Czyli bacznie nasłuchiwał i dostosowywał się do najnowszych sowieckich tendencji.

Ale najbardziej oczywistą nieprawdą są twierdzenia, że to on „doprowadził do ujawnienia i publicznego przedstawienia kulis mordu i jego sprawców – NKWD”. Tak się składa, że przed Jaruzelskim w 1943 r. był minister propagandy III Rzeszy dr Joachim Goebbels. Po nim sprawę szeroko opisywała konspiracyjna i emigracyjna prasa polska, wielu historyków i pisarzy. Wprawdzie brakowało wtedy kluczowych dokumentów sowieckich, ale wiele opublikowanych na Zachodzie wspomnień i opracowań nie pozostawiało żadnych wątpliwości, kto i kiedy dokonał zbrodni. Przypisując sobie ujawnienie całej sprawy w 1990 r., Jaruzelski wyraźnie nie uznaje tego, co w tej sprawie działo się przez poprzednie 50 lat. Fakt to dla jego umysłowości bardzo symptomatyczny. Wprawdzie inni mówili i pisali prawdę o Katyniu, ale nie mieli na to zezwolenia Kremla. To się więc nie liczy.

Bohaterski generał

Wspominając o swoich wyimaginowanych zasługach w sprawie ujawnienia zbrodni katyńskiej, Jaruzelski zapomniał powiedzieć, jaką naprawdę rolę odegrał w tej historii. Nie ma bowiem wątpliwości, że to właśnie on przez dziesiątki lat był jednym z najważniejszych strażników kłamstwa katyńskiego. Od 1960 r., jako szef Głównego Zarządu Politycznego ludowego WP, Jaruzelski dbał o to, by prawda o losie kilkunastu tysięcy oficerów wziętych do niewoli przez Sowietów w 1939 r. nigdy nie dotarła do społeczeństwa, a w szczególności do żołnierzy. Dotyczyło to zresztą wielu innych faktów dotyczących historii Polski, nie tylko kwestii stosunków polsko-sowieckich. Naukowców, którzy choćby na krok odstawali od oficjalnej linii PZPR. Towarzysz Generał wyrzucał z pracy. W orwellowskiej rzeczywistości ludowego WP nie było żadnych zasad prawdy historycznej czy przyzwoitości: z polskich bohaterów robiono tu zdrajców, kryminalistów i renegatów, a agentów sowieckich pasowano na bohaterów – jak było chociażby z biografią Michała Żymierskiego. W latach 70. każda „nieprawomyślna” wypowiedź o sprawie katyńskiej, jaka doszła do uszu Towarzysza Generała – ówczesnego ministra obrony – była na jego polecenie ścigana przez WSW. Niemal do końca PRL, już jako I sekretarz PZPR, Jaruzelski był wiernym synem komunistycznej propagandy. Zaciekle zwalczał pisanie o wrześniu 1939 r., o mordzie katyńskim i inne „antysowieckie prowokacje”. W 1987 r. w rozmowie z jugosłowiańską dziennikarką Zrnką Nowak pomstował przeciwko niesprawiedliwym ocenom wydawanym czasem o głównym sprawcy mordu katyńskiego – Józefie Stalinie, twierdząc, że dopiero w przyszłości zostanie on doceniony przez historię: „Sądzę, że zwiększający się dystans historyczny pozwoli spojrzeć na postać Stalina spokojniej, bez obciążeń świeżymi jeszcze emocjami”.

Swoje poglądy wyrażał nie tylko słowem, ale i czynem. Za druk i kolportaż książek o Katyniu można było trafić do więzienia. Represjonowano też piszących na ten temat historyków. Jedną z najważniejszych prac tej epoki („Dzieje sprawy Katynia”) opublikował w wydawnictwie „Głos” Antoniego Macierewicza syn jednego z zamordowanych, prof. Jerzy Łojek (pod pseudonimem Leopold Jeżewski). 13 grudnia 1981 r. funkcjonariusze SB wyłamali drzwi jego mieszkania i, pozorując rewizję, celowo niszczyli meble i sprzęty. Prof. Łojek został internowany, władze zablokowały mu profesurę i zwolniły z pracy. Potem esbecy próbowali zastraszyć naukowca, zabierali mu z domu książki i rękopisy. Dziś m.in. o zasługi prof. Łojka upomina się jego ówczesny prześladowca.



Całość artykułu w tygodniku “Gazeta Polska”
  
źródło: niezalezna.pl

# PiS chce przywrócić karę śmierci.


PiS chce przywrócenia kary śmierci za szczególnie drastyczne zabójstwa - oświadczył prezes partii Jarosław Kaczyński. Zapowiedział, że projekt zmiany w Kodeksie karnym w najbliższym czasie trafi do Sejmu.

Prezes PiS zapowiedział podczas dzisiejszej konferencji, że jego partia zaproponuje też zakaz przedterminowego zwalniania za zabójstwa, zmianę definicji pobicia ze skutkiem śmiertelnym oraz zaostrzenie przepisów dotyczących gwałtów.

Kaczyński mówił m.in., że w Polsce mieliśmy do czynienia z "wyrozumiałym stosunkiem do przestępców". "Dość tego. Państwo jest po to, żeby chronić uczciwych obywateli, po to, żeby zdecydowanie, jeśli potrzeba, bardzo twardymi metodami zwalczać przestępczość, żeby przeciętny Polak mógł się czuć bezpiecznie" - powiedział.

Projekt będzie zakładał - jak mówił szef PiS - oprócz przywrócenia kary śmierci, "w ogóle zaostrzenie kar za zabójstwa", a także zakaz przedterminowego zwalniania z więzienia w takich przypadkach. PiS chce też - dodał - zmiany definicji pobicia ze skutkiem śmiertelnym tak, by katowanie człowieka, które prowadzi do śmierci, było traktowane jako zabójstwo.

"Pobicie ze skutkiem śmiertelnym to wyłącznie taka sytuacja, w której śmierć człowieka jest niemożliwym do przewidzenia skutkiem pobicia, np. ktoś jest ciężko chory na serce, został pobity i umiera. Ci, którzy bili, nie mogli tego przewidzieć" - mówił Kaczyński.

Zaznaczył, że obecnie przeciętny pobyt w więzieniu za zabójstwo w Polsce to 7 lat, za pobicie ze skutkiem śmiertelnym - 3,5 roku. "To jest sytuacja, którą trzeba zmienić" - oświadczył.

"Zaostrzone muszą być także wyraźnie przepisy odnoszące się do gwałtu. Tutaj o żadnych krótkich pobytach w więzieniu, a tym bardziej o zawieszaniu kary, nie może być mowy" - podkreślił.

Kaczyński przekonywał, że nie ma w prawie Unii Europejskiej przepisu, który zabrania krajowi członkowskiemu stosowania kary śmierci. "A to, że tamtejsze elity są przeciw - dlaczego my się mamy tym kierować? Jesteśmy suwerennym państwem, mamy prawo decydować sami" - oświadczył.

Kaczyński był pytany o podpisany przez Polskę Protokół nr 13 do Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności (zawartej przez państwa członkowskie Rady Europy), który głosi, że "kara śmierci zostaje zniesiona" oraz że "nikogo nie wolno skazać na taką karę ani też kary takiej wykonać".

"Ani w prawie pierwotnym, ani wtórnym Unii nie ma takiego przepisu. Rada Europy a Unia Europejska to dwie inne organizacje. Tutaj musimy po prostu wypowiedzieć to oświadczenie, bo to nawet nie jest umowa międzynarodowa" - podkreślił.

Kaczyński był też pytany czy uważa, że przywrócenie kary śmierci jest zgodne z nauczaniem Kościoła. "Kościół przez bardzo wiele wieków akceptował karę śmierci. Nie wiem, czy ktoś, kto był katolikiem, nawet zupełnie niedawno temu, i jest katolikiem dzisiaj, wtedy mógł uważać, że kara śmierci jest dopuszczalna, a dzisiaj nie" - powiedział.

Dodał, że nie uważa kary śmierci za niedopuszczalną. "Znajduję tutaj także poparcie w różnego rodzaju dokumentach Kościoła, które w dalszym ciągu obowiązują" - powiedział Kaczyński.

źródło:   http://niezalezna.pl/19496-pis-chce-przywrocenia-kary-smierci
============================
Niedawno słyszałem jak prezes Kaczyński zapowiadał radykalny sprzeciw wobec wchodzenia do strefy euro. Cóż ,czyżby jednak PiS nie był takim złym rozwiązaniem? Na pewno z dwojga złego jeżeli zrealizowali by program (a swój program realizowali ,gdy rządzili) wypadają całkiem nieźle.

# Czempiński usługiwał politykom w finansowych machlojkach.

Gen. Gromosław Cz. i inni zatrzymani ws. korupcji przy prywatyzacjach, stworzyli sprawny system wyprowadzania pieniędzy i pełnili rolę usługową wobec polityków - ustaliła "Gazeta Prawna".

Jak podaje dziennik, oprócz gen. Cz., zatrzymano także p. Piotra D., ostatnio menedżera, a wcześniej bliskiego współpracownika prof. Leszka Balcerowicza, p. Andrzeja P., który pracował dla ministra skarbu Wiesława Kaczmarka i znanego stołecznego prawnika Michała T. Przełomem w śledztwie było zdobycie pomocy prawnej ze Szwajcarii i z Cypru, gdzie ulokowano miliony z łapówek.

Jak podkreśla "GP", zgromadzony materiał jest tak duży, że istotne wątki tego śledztwa prowadzi też policyjne CBŚ.
- Był to doskonale zorganizowany system wyprowadzania pieniędzy przy prywatyzacji. Rola zatrzymanych była usługowa wobec polityków - wyjaśnia osoba zaangażowana w śledztwo. Kwoty łapówek sięgają 1 mln USD w przypadku LOT-u i 1,4 mln euro przy Stoenie.

Źródło: gazetaprawna.pl
Opracował: G.K.
=================================
Oj coś mi się zdaje ,że nie dowiemy się co to byli za politycy. Dla dobra i stabilności kraju oczywiście.

# Dzielenie się plikami to już nie "piractwo".

Jedno z głównych dział propagatorów walki z tzw. piractwem internetowym zostało unieszkodliwione przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości, który orzekł, że zakaz dzielenia się plikami jest pogwałceniem fundamentalnych praw.

Trybunał orzekł, że dostawcy usług internetowych nie mogą być zmuszani do filtrowania ruchu w sieci i blokowania użytkowników, którzy dzielą się plikami, ponieważ uderzałoby to w prawo do prywatności i możliwość wolnej wymiany informacji.

Werdykt unijnego trybunału oburzył obrońców praw autorskich, natomiast dla Stowarzyszenia Europejskich Dostawców Usług Internetowych decyzja trybunału jest słuszna i ma "fundamentalne znaczenie dla przyszłości Internetu".

Źródło: EUObserver.com
Opracował: TP

# "Bliżej" Czy żyjemy w państwie demokratycznym czy totalitarnym?

czwartek, 24 listopada 2011

# Promowanie nowego lewackiego ,anty-patriotycznego patriotyzmu.

Od jakiegoś czasu luminarze życia publicznego spod znaku Gazety Wyborczej spostrzegają, że zaprowadzony przez nich 20 lat temu terror intelektualny ma już dziś stępione ostrze. Zakrojona na szeroką skalę akcja obrzydzenia polskiego patriotyzmu i wykorzenienia poczucia dumy narodowej, wykorzystująca manipulacje historyczne i nagonki medialne, najwyraźniej nie powiodła się. Chociaż antynarodowa poprawność zawładnęła – z kilkoma wyjątkami – pseudoelitami kraju nad Wisłą, mamy dziś do czynienia ze spontaniczną reakcją oddolną, objawiającą się we względnie niekontrolowanych przestrzeniach publicznych takich jak ulica, stadion i internet. Sam fakt możliwości zorganizowania wielotysięcznych manifestacji przez środowiska którym michnikowszczyzna przez lata przypisywała oszczerczą łatkę „faszyzmu” świadczy o wybudzaniu się społeczeństwa z „wyborczej” hipnozy. Można domyślać się, jaki jest stosunek tego nowego ruchu społecznego do cenzorów polskiej polityki minionego dwudziestolecia. Otwarta wojna z polskim patriotyzmem, jaką środowiska liberalne prowadziły przez dwie dekady, stawia je w wysoce niewygodnej sytuacji.
Aby przeczekać burzę, podjęto próbę opracowania strategii alternatywnej. Skoro uczucia patriotyczne nie upadły, a wręcz przybierają na sile, należy je rozsadzić od wewnątrz poprzez przewartościowanie pojęć. Oto redaktor Jarosław Kurski w tekście „GW” p.t. „Nadszedł czas, by cieszyć się wolnością” lansuje ideę „patriotyzmu wspólnoty” przeciwko idei „patriotyzmu wykluczenia”. Ten ostatni to patriotyzm destrukcyjny, toksyczny i zgubny. Jego sednem miałaby być, jak pisze Kurski, zasada „tym prawdziwszym jestem Polakiem, im bardziej polskości odmawiam innym”. Ten gorszy typ patriotyzmu przypisuje się nacjonalistom, kibicom i wszystkim innym Polakom, którzy wbrew wyraźnemu wskazaniu Gazety ośmielili się wziąć udział w manifestacjach narodowych.
Drugi patriotyzm – światły i konstruktywny – patriotyzm wspólnoty, miałby polegać na akceptacji różnorodności i inkorporacji rozmaitych pierwiastków w państwie i narodzie na rzecz wspólnego dobra.
Trzeba jasno powiedzieć, że rozróżnienie na patriotyzm wspólnoty i wykluczenia jest intelektualnym bublem. Stanowi nie tylko fałszywą diagnozę polskiej rzeczywistości, ale przede wszystkim uwłacza podstawowym zasadom logicznego rozumowania.
Patriotyzm jest uczuciem żywionym do swojego kraju i swoich krajan. Tylko tyle i aż tyle. Patriota może kochać wszystkich ludzi, ale wiadomo, że niektórych kocha więcej, albo po prostu inaczej. Zakres tego „więcej” lub „inaczej” jest – czy się to komuś podoba, czy nie – określony i skończony. Obejmuje on pewną grupę językową, etniczną, kulturową – a inne natomiast pomija. W tym sensie „wykluczenie” – a więc określenie GRANIC jest sednem patriotyzmu, ponieważ dokonuje się dzięki temu rozróżnienie pomiędzy tym, co bliskie a tym co dalsze. Karkołomne przeciwstawienie wykluczenia i wspólnoty jawi się jako piramidalny absurd, gdy zauważymy, że to właśnie ustalenie wspólnych ram, granic – a zatem również wykluczenie tego co na zewnątrz – jest warunkiem zaistnienia wspólnoty. Naród zaistnieje wtedy, gdy wyodrębni się z tła innych ludów i narodów.
Przedstawiona przez Kurskiego wizja „patriotyzmu wspólnoty” to czysta fikcja literacka. Wyidealizowane czynniki, które Wyborcza chce włączyć do swego patriotyzmu to w większości ludzie, którzy wcale nie mają na to ochoty. Nie szanują polskiej tradycji i kultury, nie widzą w niej nic godnego podtrzymania i obrony. Mówiąc klasykiem – polskość to dla nich nienormalność. Włączenie ich do wspólnoty wymagałoby polityki terroru, gdyż nic bardziej nie jest im obce niż Polska właśnie. Podobnie jak współpracujący z Wyborczą rysownik Raczkowski „patriotyzm mają w dupie”, „gardzą swoim krajem” i podobnie jak on gotowi są wsadzić flagę Polski w psią kupę. „Młodzi ludzie” od Blumsztajna broniący Polskę przed falą „faszyzmu” są w rzeczywistości członkami organizacji lewacko-anarchistycznych, dla których patriotyzm mógłby być świadectwem niedostatków formacji ideologicznej i ujmą na honorze.
A co sądzą o patriotyzmie tzw. feministki, geje i lesbijki, to jest aktywiści frontu walki z katolicką nauką moralną? Oni przecież – jak słyszę – też walczyli pod Grunwaldem i również należy ich „włączyć”. Z tego co wiem, ich rzeczywisty patriotyzm kieruje się raczej ku Niderlandom, dlatego też nie będziemy ich dłużej zatrzymywać. Kiedy pokochają polskie tradycje i uznają nasze normy społeczne, z radością zaprosimy ich na nasze marsze.
Te najbardziej elementarne wywody nie byłyby konieczne, gdyby nie poronione wykładnie Gazety Wyborczej. Starzy dobrzy masoni, socjaliści, pacyfiści i trockiści zakładali, że patriotyzm i zamykanie się w granicach jest przekleństwem ludzkości, złem, które stoi na przeszkodzie światowego pokoju, światowej rewolucji, światowego porządku, itp, itd. Byli szaleńcami, ale nie imbecylami. Mam nadzieję, że redaktorzy „GW” są jednak skrytymi wyznawcami tych szalonych idei, wtedy można by ich szanować jako przeciwników. Oni wolą jednak przybierać żałosne maski zatroskanych o „kształt polskiego patriotyzmu”.
Tyle o wysiłkach naszych elit. Starają się jak mogą, ubierają w ornaty i podwijają ogony. Tylko czasem, jakaś szanowana pani juror z telewizora ulży sobie i objedzie na wizji śpiewającego o Polsce chłopaka „jakieś bogoojczyźniane, takie patriotyzmy, to jest coś okropnego ! Nie śpiewaj takich piosenek !”. A my śpiewamy, bo ze śpiewem najlepiej się maszeruje.

źródło: nacjonalista.pl
====================================
To prawda lewactwo wychowuje sobie wypranych z samodzielnego myślenia półgłówków którzy spijają z ich ust każde pierdnięcie. 
Miałem przyjemność dyskutowania kiedyś ze świeżo wtedy nawróconą lesbijką ,która pracowała dla jednej z czołowych kobiecych (oficjalnie) postaci SLD słynącej z jedwabistego-inaczej głosu.  Napisałem ,że miałem przyjemność bo to prawda ,nieustannie posługując się czystą logiką ,a nie ideologią sprawiałem ,że się co chwila zacinała nie będąc w stanie zaoponować. Doprawdy rozbrajający był to widok. 
Nie pamiętam już za dobrze niestety tej rozmowy bo trwała ze dwie godziny ,ale zapamiętałem ,jak mówiłem ,jej ,że jest przeciwko różnorodności ,że marzy jej się ,żeby świat był jednolity ,szary i nudny. Ona stwierdziła ,że to ja jestem przeciwko różnorodności bo jestem przeciwko mieszaniu się ras. Odparłem ,iż wręcz przeciwnie ,świat jest tak ciekawy i piękny właśnie z powodu swojej różnorodności ,że w historii ludzie z różnych stron świata stworzyli swoje własne niezwykłe kultury ,języki ,muzykę i sztukę ,architekturę budując prawdziwe cudy świata. To dzięki temu świat może zachwycać się urodą Polek ,Japończycy muzyką Szopena (spolszczenie jest już dawno oficjalnie dozwolone) ,Hiszpan może fascynować się Wikingami ,Norweg Vindafrelsami (Chąśnikami) ,czy  też Włoch kuchnią wietnamską. Dzięki temu może pojechać do Meksyku podziwiać piramidy ,albo do Japonii by bezpiecznie zjeść zabójczo trującą rybę. A ona chce by wszyscy się wymieszali rasowo i kulturowo i stworzyli "tolerancyjną"(?) szarą masę jednakowych ludzi ,o jednym kolorze skóry ,mówiących jednym językiem i tworzących bezwartościową tzw. pop-kulturę (jeżeli w ogóle jakąkolwiek). 
Poza tym lewacy nie rozumieją ,że nawet wtedy ludzie by się dzielili w jakikolwiek sposób ,chociażby na zamieszkiwane w miastach dzielnice i tzw. "rasizm" przybrałby po prostu inną formę i to dużo gorszą i bardziej powszechną. Im mniej ludzi dzieli ,tym bardziej zawęża się obszar tożsamości i samookreślenia więc i istnieje większa nietolerancja. 


"Katastrofa prezydenta K." - to tytuł jaki znalazł się na okładce tygodnika "NIE" Jerzego Urbana. Gazeta już przeprosiła za ten skandaliczny "zbieg okoliczności". Tygodnik trafił bowiem do kiosków kilka godzin przed katastrofą...

  Jeszcze bardziej skandaliczna jest okładka innego tygodnika - "Fakty i Mity" - znanego z ostrych ataków na PiS i na Kościół. Na okładce znalazł się siedzący okrakiem na samolocie Przemysław Gosiewski (poseł zginął w Smoleńsku). Samolot uderza w ziemię, a poseł trzyma w reku łopatę. 

  Obie gazety, "NIE" i "Fakty i Mity", trafiły do kiosków w piątek i w sobotę. Ich druk ukończono jeszcze przed katastrofą rządowej maszyny. Wydawcy obu gazet przeprosili już na swoich stronach internetowych za "przykry zbieg okoliczności", żaden z nich nie miał jednak na tyle odwagi i odpowiedzialności, by wycofać gazety z kiosków.

- Jest nam po prostu przykro z powodu śmierci wszystkich ofiar katastrofy pod Smoleńskiem. Tytuł felietonu Urbana "Katastrofa prezydenta K.” nie był proroczy, lecz przypadkowy. Nawet w obliczu tej tragedii nie mieliśmy technicznej możliwości zmiany ani słowa w najnowszym numerze "NIE" - czytamy na stronie tygodnika. Podobne oświadczenie jest też na stronie "Faktów i Mitów"(redaktor naczelny FiM poniżej).
 
Źródło:
http://www.fakt.pl/Skandaliczny-tytul-w-quot-NIE-quot-Urbana-,artykuly,69356,1.html