piątek, 31 sierpnia 2012

# Rosja powołuje "Radę stosunków międzyetnicznych".

PutinNiedawno utworzona w Rosji Prezydencka Rada Stosunków Międzyetnicznych formuje mobilne grupy, których zadaniem będzie "zapobieganie konfliktom na tle etnicznym". Jak podaje dziennik Izvestia, na razie uformowano pięć takich grup.
Grupy te składać się będą z pracowników Rady oraz zapraszanych do współpracy "specjalistów". Każda z tych grup ma być odpowiedzialna za konkretny obszar działań obejmujący imigrację, "normowanie stosunków międzyetnicznych" oraz stanowienie prawa. Grupa odpowiedzialna za "normowanie stosunków" będzie więc zjawiać się na miejscu konfliktów, oceniać jak do nich doszło, co spowodowało konflikt. Kolejna grupa przygotuje następnie środki prawne do zapobiegania tymże konfliktom. Zajmować się będzie także programami rozszerzającymi zakres działań.
Rządowi opiekunowie powołanej Rady mówią, że w pracach tych zespołów uczestniczyć będą psychologowie, socjologowie, etycy, filozofowie oraz analitycy polityczni. Nie obędzie się prawdopodobnie bez udziału tzw. "zawodowych antyfaszystów", czyli członków organizacji zajmujących się na codzień tzw. "walką z faszyzmem", sponsorowanych przez władzę i instytucje międzynarodowe jako NGO.
Rosyjskie władze planują także, do końca tego roku, powołanie specjalnego rzecznika do spraw etnicznych. Rada została powołana dekretem Władimira Putina. Jest on również szefem tej nowej instytucji, która w zeszłym tygodniu odbyła pierwszy zjazd w Sarańsku. Na otwarciu prezydent Rosjii powiedział, że rada ma stać się forum dyskusyjnym na tematy etniczne, nie wykluczającym ale analizującym naturalnie konkurencyjne propozycje i pomysły konkretnych grup - z wyjątkiem tych, które określił mianem "rażąco ekstremistycznych".

źródło:  autonom.pl

czwartek, 30 sierpnia 2012

# Miliarderka zamordowana bo znała zabójcę premiera Szwecji?

Jak donosi tvn24.pl, śp. Ewa Rausing, zmarła niedawno żona dziedzica koncernu Tetra Pak, kilka miesięcy przed śmiercią chwaliła się, że wie, kto zabił śp. Olafa Palmego, byłego premiera Szwecji.

Serwis podaje, że rozkładające się ciało p. Rausing znaleziono na początku lipca w luksusowym domu w londyńskiej dzielnicy Belgravia. Kobieta zmarła 7 maja, a w jej organizmie - jak ustalono podczas sekcji zwłok - znajdowała się kokaina. Kobieta była uzależniona od narkotyków. Okazuje się jednak, że napisała w ubiegłym roku p. Gunnarowi Wallowi, szwedzkiemu dziennikarzowi i pisarzowi (napisał 2 książki o śmierci premiera) w emailach, że wie, kto stoi za niewyjaśnionym do dziś zabójstwem Palmego.
Nazywam się Ewa Rausing i jestem żoną Hansa K. Rausinga i niedawno dowiedziałam się od mojego męża, za którego wyszłam 20 lat temu, że "XX" stoi za zabójstwem Olafa Palmego - pisała do dziennikarza p. Rausing. Jak poinformowała, jej mąż odkrył przez przypadek tę tajemnicę przed laty. Twierdziła, że premier był zagrożeniem dla pewnego biznesmena i to miał być główny motyw zabójstwa. Boję się "XX". On nie jest dobrym człowiekiem, ale nigdy bym o tym nie powiedziała, gdyby to nie była prawda. Nie zapomnij tego sprawdzić, gdybym nagle zmarła. Tylko żartuję, mam nadzieję - napisała p. Rausing.

Źródło: tvn24.pl
Opracował: G.K.

# Sposób na sprzedarz "nielegalnych" żarówek.

Brytyjscy sprzedawcy znaleźli sposób na omijanie zakazu sprzedaży tradycyjnych żarówek, który narzuciła Unia Europejska.

Początkowo zakazem sprzedaży tradycyjnych żarówek objęte były żarówki o mocy 100W, następnie 60W. Z dniem 1 września w życie wchodzi zakaz sprzedaży żarówek o mocy 40W.

Na szczęście, unijny zakaz nie oznacza, że żarówki nie będą dostępne w sprzedaży, ponieważ unijna dyrektywa zakazem nie objęła żarówek przeznaczonych do "użytku przemysłowego". Jedynym warunkiem sprzedaży tego typu oświetlenia jest informacja na towarze, że do takiego użytku jest on przeznaczony.
 
Źródło: telegraph.co.uk
Opracował: TP

=================================================
Inną metodą jest sprzedawanie żarówek takich jak wcześniej ,ale ze zmienionym na opakowaniu 100W na 99W etc.

# Zadłużenie Polski przekroczyło bilion złotych!

Szacunkowe zadłużenie Polski przekroczyło psychologiczną barierę biliona złotych i stale się powiększa – informuje Instytut Globalizacji.

Pierwszy, stworzony w Polsce przez ekonomistę Marka Łangalisa, zegar długu – dostępny na stronie www.globalizacja.org, przekroczył kwotę biliona złotych. Te kwoty będą musiały być spłacone przez kolejne pokolenia – ostrzega Instytut Globalizacji.

 – Problemem w ustaleniu rzeczywistego zadłużenia naszego kraju jest ukrywanie wydatków państwowych. Prawdopodobnie nawet minister finansów, nie wie jak bardzo zadłużone jest państwo polskie – ujawnia Marek Łangalis, ekspert Instytutu.

Największą grupą wydatków nie wykazywaną w statystykach są obligacje emitowane przez Bank Gospodarstwa Krajowego w imieniu Krajowego Fundusz Drogowego. Wartość tych emisji na dzień dzisiejszy wynosi ok. 40 mld złotych. Do tego dochodzą zobowiązania z tytułu budowy autostrad, zadłużenie spółek komunalnych, szpitali oraz zadłużenie Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. 

Politycy stosują różne sztuczki księgowe, aby nie przekraczać dopuszczalnych poziomów zadłużenia na papierze. Samorządowcy zamiast bezpośrednio dotować spółki komunalne zaciągają komercyjne kredyty, których spłata przerzucana jest na przyszłe okresy. W ten sposób oficjalny dług miast wojewódzkich na koniec 2011 r. wynosi 19,7 mld zł, ale gdy dodać do tego zadłużenie spółek miejskich, wzrasta do 27,4 mld zł, a więc o 39 proc. Państwo dopłaca także do nierentownych spółek takich jak LOT czy PKP, generujących rokrocznie wielomilionowe straty.

Według szacunków, rząd w ciągu dwóch ostatnich kadencji zwiększył zadłużenie państwa już o 400 mld złotych. Obsługa całego długu państwa kosztuje rocznie podatników aż 55 mln złotych. Jeśli państwo nie będzie zmniejszało zadłużenia kolejne podwyżki podatków wydają się nieuchronne – uważa Instytut Globalizacji.
 

środa, 29 sierpnia 2012

# Udowodniono oszustwa pośrednictw pracy.

To, o czym mówiło się nieoficjalnie, zostało wreszcie wykazane przez kontrole okręgowych inspektoratów pracy. Agencje pośrednictwa zatrudnienia między innymi zaniżały wynagrodzenia, jak i pobierały od pracowników haracz za pośrednictwo.
Agencje pośrednictwa pracy, których w Polsce działa około 3,5 tysiąca często wykorzytsują dramtycznie ciężką sytuację na rynku i zwielokrotniają swe zyski obietnicami bez pokrycia, niewypłacaniem należnego wynagordzenia i koniecznością uiszczenia tzw. opłat manipulacyjnych.
W województwie mazowieckim wykryto kilkanaście nadużyć, za które ukarano winnych zaledwie mandatami. W Strzelcach Opolskich agencja Eu-Staff zwerbowała do pracy w niemieckiej przetwórni wędlin 30 pracowników, mamiąc ich wizją zarobków rzędu 3-5 tysięcy złotych; tymczasem po powrocie do kraju jednorazowo otrzymali oni jedynie 200 euro. Grupa 50 mężczyzn z Legnicy wysłana przez pośrednika do budowy kliniki uniwerysteckiej w niemieckim mieście Essen została oszukana wizją cotygodniowej wypłaty za nadgodziny w pracy, dodatkową pulą pieniędzy na zakwaterowanie i wyżywienie.
To zaledwie kilka przykładów odnotowanych nadużyć. By nie dać się zwieść należy więc skontrolować, czy dana agencja wpisana jest do rejestru tych podmiotów, zweryfikować czy warunki na umowie są identyczne z tymi o których pracownik dowiedział się w rozmowie czy też sprawdzić, że ma ona podpisaną umowę z przedsiębiorstwem zagraniczmym.

 źródło: autonom.pl

# żydowska kultura przemocy wobec dzieci Palestyńczyków.


IDFWeterani izraelskich sił zbrojnych opowiadają o poniżającej kulturze przemocy i nekania wobec palestyńskich dzieci, która zakorzeniła się w armii. Raport zawierający zeznania trzydziestu izraelskich weteranów wylicza bardzo liczne przypadki przemocy wobec dzieci ze strony IDF (Israeli Defence Force).
Raport został przekazany mediom w sobotę, jest on dziełem założonej w 2004 roku organizacji Przerwać Milczenie, skupiającej byłych i obecnych żołnierzy IDF. Jej zadaniem jest zbieranie informacji i informowanie opinii publicznej o zbrodniach, których dopuszczają się wojska izraelskie na okupowanych terytoriach palestyńskich. Dochodzenie w sprawie przemocy wobec dzieci ma służyć jako potwierdzenie wzrastającej niemoralności armii i upadek zasad żołnierskich.
"Zawarte tu słowa żołnierzy stanowią naglące wezwanie do izraelskiego społeczeństwa i jego liderów: musimy wspierać poważną dyskusję dotyczącą ceny wojskowych rządów na terytoriach okupowanych" - mówi raport.
Raporty organizacji odnoszą się do zatrzymań i działań nieletnich obrzucających izraelskie wojsko kamieniami, a także na wojskowej kontroli zamieszkałych przez Palestyńczyków obszarów. Sierżant z jednostki pancernej w raporcie zatytułowanym "Czym ta praca jest naprawdę?" opisuje działania IDF jako "kontrolę populacji". Jego jednostka wjeżdża do palestyńskiej wsi, aby "zaznaczyć swoją obecność" i pokazać miejscowej ludności, że obszar ten nie należy do nich. Podczas takich rajdów odbywają się prowokacje i zastraszanie ludności, gdy doprowadzą one do zamieszek ich uczestnicy są surowo karani. Dowódcy nakazują podwładnym, aby miejscowa ludność była tak zastraszona żeby nawet bała się pomyśleć o rzucaniu kamieniami w swoich okupantów.
Kolejny raport weterana opisuje zasadzkę na dzieci w Qandija na Zachodnim Brzegu, które spędzono w ślepą uliczkę i bito drewnianymi kijami. Sierżant z korpusu inżynieryjnego mówi, że bicie tych, którzy nie zdążą uciec przed żołnierzami jest regułą. Akcje takie w ramach zniechęcania dzieci do rzucania kamieniami odbywały się czasami kilkakrotnie, żołnierze kilkukrotnie wyłapywali i bili te same dzieci.
Raport wymienia także wiele spraw zatrzymań dzieci poniżej 16 roku życia, które przetrzymywane były w aresztach z zawiązanymi oczami, pozbawione wody i jedzenia. Jeden z zeznających w raporcie spadochroniarzy mówi o tym, że dzieci nakazuje im traktować się jako potencjalnych terrorystów i opisuje aresztowania 12-14-latków za próby przekroczenia izraelskiej granicy. Aresztowane dzieci są regularnie bite.
Kolejni żołnierze opisują zamieszki wywoływane celowo, z powodu nudy. To przypadki ostrzeliwana gumowymi kulami ludzi wychodzących z meczetów, demolowanie sklepów. Używanie dzieci jako żywych tarcz także nie jest niczym nadzwyczajnym.
W odpowiedzi na raporty organizacji i jej zarzuty wobec izraelskiego wojska, IDF wydały oświadczeniw którym piszą, że intencją organizacji jest "generowanie negatywnego rozgłosu wokół IDF, a nie ułatwianie właściwego śledztwa". Armia zarzuca grupie niedostarczanie jej dowodów i dokumentów dotyczących przestępstw popełnianych przez żołnierzy. Członek Przerwać Milczenie, Yehuda Shaul, odpiera te zarzuty mówiąc, że ponad 70 zeznań świadków zostało upublicznionych wraz z ich danymi osobowymi.

źródło:  autonom.pl

# Zamiast obniżyć pensje ,dowalili urzędasom podatek.

Słowacki rząd zatwierdził dodatkowy 5% podatek od 170 najwyższych rangą, najlepiej zarabiających urzędników państwowych i polityków - podaje RMF FM.

Dodatkowy podatek obejmujący 150 deputowanych do parlamentu, premiera, prezydenta i sędziów Sądu Najwyższego, ma zostać wprowadzony od 1 stycznia 2013 r. jak podaje rmf.fm, projekt rządu najprawdopodobniej bez trudności zostanie przyjęty przez parlament, ponieważ lewicowy gabinet może liczyć na poparcie większości deputowanych.
P. Robert Fico, premier Słowacji, powiedział po posiedzeniu rządu, że "decyzja ma na celu pokazanie obywatelom, iż politycy również potrafią oszczędzać". Prawicowa opozycja uznała jednak takie rozwiązanie za populistyczne.

Źródło: rmf24.pl
Opracował: G.K.
====================================
Zrobili to zapewne po to ,żeby zapewnić więcej zajęć urzędasom niższego szczebla. Kto wie ,może powstały nawet osławione "nowe miejsca pracy"?

# Będą szkolenia antydyskryminacyjne z naszych podatków.

Władze Warszawy za pieniądze podatników organizują... szkolenia antydyskryminacyjne dla restauratorów, hotelarzy i właścicieli klubów i będą przyznawać certyfikaty Disc Free - podaje serwis polskalokalna.pl.

Zdaniem organizatorów, szkolenia pozwolą kontrolować problem dyskryminacji w Warszawie, a ich efektem ma być przyznanie restauracjom i hotelom certyfikatu Disc Free, który może być umieszczony na stronach internetowych i w lokalach, ale ma być weryfikowany przez ratusz. Wg organizatorów, taki certyfikat zwiększy zyski lokalu.
Serwis podaje, że w przyszłości w umowach najmu lokali zawieranych z miastem mają znaleźć się także zobowiązania do niestosowania praktyk dyskryminacyjnych wobec kogokolwiek.

Źródło: polskalokalna.pl
Opracował: G.K.
======================================
Organizatorzy zakładają ,że takowy "problem" faktycznie istnieje. Pytanie tylko ,czemu z własnych pensji tego nie sfinansują i drugie ,dlaczego nie chcą pozwolić narazić się na straty finansowe restauratora nie obsługującego np. murzynów ,bo ich nie lubi? A kto wie ,może właśnie brak tej wolności od wymogów spowoduje ,że te straty się zwiększą? 
Tylko idioci myślą ,że do klubów nie wpuszcza się murzynów bo są czarni. Nie wpuszcza się ich bo zawsze są z tego burdy i straty materialne właściciela klubu oraz mniej klientów chętnych do przebywania w niebezpiecznym miejscu. Na tej samej zasadzie nie wpuszcza się dresiarzy. Ale to już zapewne nie dyskryminacja. Dopóki dresiarze są Biali oczywiście.

# Regulacje wykończyłu polski mak.

Od 2005 roku uprawy maku na Opolszczyźnie drastycznie maleją. W tym roku nie będzie ich w ogóle. Według Ministerstwa Rolnictwa mak polskich producentów wyparli Czesi.

Kwestie uprawy maku w Polsce reguluje ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii z 2005 r. Zgodnie z jej zapisami rolnik najpierw musi uzyskać zgodę wójta, burmistrza lub prezydenta na uprawę maku, a potem być przygotowany na kontrole. Dlatego właśnie uprawy maku zmniejszyły się w Polsce od 2005 r. ponad dziesięciokrotnie. Z danych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi wynika, że w roku 2005 mak w całej Polsce uprawiany był na ponad 1800 ha. Dwa lata później uprawy spadły do ok. 1 tys. ha w kraju, a w ubiegłym roku upraw było zaledwie 163 ha. W 2005 roku uprawiało go ponad 3 tys. plantatorów, w ubiegłym roku - 263.
W województwie opolskim w tym roku upraw maku nie będzie wcale, bo nikt się o nią nie ubiegał. Taką decyzję zatwierdzili na ostatniej sesji sejmiku radni wojewódzcy.
Zdaniem zastępcy dyrektora ds. infrastruktury naukowo-badawczej w Instytucie Zootechniki Państwowego Instytutu Badawczego w Krakowie i radnego sejmiku opolskiego Józefa Śliwy, rolnicy obawiają się procedur wynikających z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii - możliwych kontroli i starań o pozwolenie na uprawę maku. Kontrola uprawy jest bardzo wnikliwa, procedura pozyskiwania zgody trwa, a nawet jeśli ktoś podejmie ten trud, to zyski z produkcji nie są rewelacyjne - podsumował Józef Śliwa.
Prezes Izby Rolniczej w Opolu Herbert Czaja dodał, że procedury odstraszają zwłaszcza rolników z Opolszczyzny, z których wielu pracuje dodatkowo w Niemczech czy Holandii. Opolscy rolnicy wolą te uprawy, które nie zabierają dużo czasu. Takie, które w dużym uproszczeniu trzeba wysiać, a potem zebrać. Uzyskiwanie zgody na uprawę maku, a potem kontrola jest zbyt czasochłonna - podsumował Czaja.
Dlatego, zdaniem Śliwy, na rynku do klientów trafia mak z pobliskich Czech, które mają bardziej liberalne przepisy dotyczące uprawy tej rośliny. Potwierdziła to również Iwona Chromiak z biura prasowego Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, stwierdzając, że do malejących od lat upraw przyczynia się m.in. właśnie łatwa dostępność maku spożywczego z upraw prowadzonych na terenie Czech.
Chromiak zaznaczyła, że powierzchnia upraw maku malała systematycznie od 2006 r. Głównymi powodami rezygnacji z uprawy tej rośliny - jej zdaniem - jest też niska wydajność odmian niskomorfinowych (czyli jedynych dopuszczalnych) i ich wrażliwość na pogodę oraz niskie ceny skupu. Z danych ministerstwa rolnictwa wynika, że ceny skupu maku wahają się od 2,5 zł do 16 zł za kg. "Są bardzo zróżnicowane w zależności od podmiotu skupującego oraz województwa" - wyjaśniła PAP Chromiak.
Wyjaśniła, że zezwolenia na uprawę maku lub konopi włóknistych wydaje wójt, burmistrz lub prezydent miasta. Rolnik musi podać m.in., jaką odmianę będzie uprawiał, wpisać numer działki. Ponadto dołącza oświadczenie o niekaralności za przestępstwa związane z uprawą maku lub konopi bez zezwolenia. Sejmik województwa specjalną uchwałą określa na podstawie wniosków do gmin obszar i miejsca uprawy maku w regionie. Konsultuje ją z wojewódzkimi organami ds. narkomanii oraz z policją. Obszar i powierzchnie w każdym z województw muszą też pozytywnie zaopiniować minister rolnictwa i minister zdrowia. Dopiero po tej procedurze rolnik uzyskuje zgodę na uprawę maku. Jeśli ktoś chciałby uprawiać mak w roku 2013 o pozwolenie powinien się starać jesienią 2012 - podpowiedział członek zarządu województwa opolskiego ds. rolnictwa Antoni Konopka.
Ponadto rolnik uprawiający mak musi np. zachować faktury zakupu maku i etykiety oraz - zanim wystąpi z wnioskiem o zezwolenie - podpisać tzw. "umowę kontraktacji", czyli znaleźć kupca mającego zezwolenie marszałka na prowadzenie skupu maku lub konopi włóknistych.

# Przepisy niszczą polskie winnice.

Coraz częściej polscy właściciele winnic zawieszają produkcję. Powodem są absurdalne przepisy - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".

Gazeta dodaje, że w Polsce funkcjonuje około 500 winnic, w których rolnicy produkują wino na sprzedaż z własnych upraw. Jednak ich działalność bardzo utrudniają obowiązujące w naszym kraju przepisy. Uprawniają one celników do kontrolowania rolników. Nie tylko podwyższa to koszty produkcji, ale w praktyce uniemożliwia też prowadzenie biznesu.
- To absurd, żebym nie mógł przenieść naczyń z winem z jednej piwnicy do drugiej bez informowania urzędu celnego - bulwersuje się w rozmowie z gazetą p. Marek Jarosz, członek zarządu Polskiego Instytutu Winorośli i Wina.
Dziennik zauważa też, że problemem dla producentów wina jest też skomplikowana procedura uzyskiwania i nanoszenia na butelki banderol.

Źródło: dziennik.pl
Opracował: G.K.

# Jak szwedzka poprawność zjadła własny ogon.

Para lesbijek ze szwedzkiego Östergötland poskarżyła się tamtejszemu rzecznikowi ds. równości (Diskrimineringsombudsmannen) na konieczność zapłacenia 3 tys. koron (ok. 457 USD) za 2 sztuczne zapłodnienia.

Lesbijki twierdzą, że jest to dyskryminacja, gdyż pary heteroseksualne nie muszą płacić za nasienie, bo robią to za nich podatnicy.
"Czujemy się, jakbyśmy nie były tak samo ważne, jak inne pary" - napisały kobiety w skardze do rzecznika.

- Uznaliśmy, że usługi finansowane z pieniędzy podatników powinne być uzasadnione medycznie. Nasz region płaci za nasienie w wypadku niepłodności mężczyzny, ale homoseksualizm nie jest uznawany przez nas za chorobę - oświadczyła natomiast p. Maria Morell z rady regionu.

Źródło: www.thelocal.se
Opracował: Jarosław Wójtowicz

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

# Powstała fundacja na rzecz edukacji dla nielegalnych imigrantów.


Hampshire College – prywatna uczelnia w Massachusetts o profilu wyraźnie liberalnym utworzyła fundację mającą opłacać czesne dla nielegalnych imigrantów. Pierwsze stypendium wynoszące 25 000 dolarów rocznie przez okres czterech lat ma zostać przekazane pierwszemu nielegalnemu imigrantowi już tej jesieni. Fundacja zdołała uzbierać 350 tys. dolarów na swoje cele. Nie kryje także satysfakcji, że ich inicjatywa spotkała się z entuzjazmem na innych uczelniach w Kalifornii.
Wiadomo już, że Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley i Uniwersytet Kalifornijski w Los Angeles także zaoferowały tego typu stypendia.

Pomysłodawcą fundacji jest profesor Margaret Cerullo prowadząca zajęcia m.in. na temat feminizmu. Odmówiła jednak ujawnienia nazwiska obdarowanego z obawy o mogące powstać problemy z władzami imigracyjnymi, natomiast barierę blokującą dostęp nielegalnych imigrantów do edukacji nazwała „niesprawiedliwością społeczną”. Liberalizm pełną parą.

źródło:  aktyw14.net

# Kulisy dezinformacji w.s. Smoleńska.

# Ron Paul -Najpierw Syria potem Iran.


# Polacy już nie chcą euro.

TNS Polska opublikowało wczoraj raport na temat nastrojów dotyczących ewentualnego wprowadzenia naszego kraju w strefę euro. Głównym automatycznie narzucającym się wnioskiem, po porównaniu z latami ubiegłymi, jest ten, że systematycznie od roku 2010 rośnie odsetek rodaków stanowczo protestujących przeciwko zastąpieniu polskiej złotówki przez euro.
Ze zgromadzonych danych wynika, że 69% ankietowanych Polaków jest zdania, iż wprowadzenie euro negatywnie odbije się na kondycji finansowej ich gospodarstwa domowego. 57% uważa, że następstwa wstąpienia do unii monetarnej osłabią naszą gospodarkę, a 44% twierdzi iż krok ten przyśpieszy destrukcję naszej tożsamości narodowej.
Grupa entuzjastów wprowadzenia euro jest znacznie węższa. 7% respondentów ma nadzieję, że wspólna dla Polski i UE waluta mogłaby poprawić stan finansowy ich gospodarstwa, 18% twierdzi, iż prawdopodobnie wzmocni kondycję polskiej gospodarki i - co najbardziej irracjonalne - 10% uważa, że korzystnie wpłynie na naszą tożsamość narodową.
źródło: autonom.pl

# O co modlą się żydzi?

Wpływowy izraelski rabin wezwał żydów do modlitwy za zniszczeniem Iranu po tym, jak p. Beniamin Netanjahu, premier Izraela, zabiegał o jego poparcie dla ataku na to państwo.
 
Kazanie rabina Owadii Yosefa to kolejny głos poparcia dla wojny z Iranem.
- Kiedy prosimy Boga, by "położył kres naszym wrogom", powinniśmy myśleć o Iranie, tym złym który grozi Izraelowi. Niech pan ich zniszczy - powiedział p. Yosef cytowany przez izraelskie media.
P. Yosef, były naczelny rabin Izraela, jest duchowym przywódcą ultraortodoksyjnej partii Shas, kluczowego członka rządzącej koalicji.

Źródłó: gulfnews.com
Opracował: Borys Loy

# Socjalizm to hamulec cywilizacyjny.


Wszelki interwencjonizm państwowy blokuje rozwój ludzkości i zwiększa ubóstwo - wskazuje prof. Jesus Huerta de Soto z wolnorynkowego serwisu Mises.org.

Wg wolnorynkowego publicysty, kluczem do rozwoju i bogacenia się społeczeństwa jest wolny rynek oraz nienaruszone przez nikogo prawo własności. Zdaniem p. Soto, właśnie dzięki tym dwóm elementom jednostki są w stanie ulepszać swoje dokonania, wymieniać je z innymi, generować bogactwo oraz poprawiać byt ogółu.
"Z drugiej strony, każdy atak na prawo własności, każda manipulacja wolnego procesu dobrowolnej wymiany [dóbr i usług - JW], czyli jakakolwiek państwowa interwencja w gospodarkę wolnorynkową, zawsze powoduje niechciane efekty, ogranicza indywidualną inicjatywę, psuje rozsądne przyzwyczajenia, ogłupia masy i uzależnia je [od rządu - JW], marnotrawi zgromadzony majątek i blokuje ekspansję ludzkiej populacji oraz rozwój cywilizacyjny, przy jednoczesnym zwiększaniu powszechnego ubóstwa" - pisze wolnorynkowy analityk w obszernym artykule.

Źródło: mises.org
Opracował: Jarosław Wójtowicz

# palikot za sabotaż do prokuratury..


Konstytucja, godło i flaga nie są potrzebne ani Polsce, ani Włochom, Francuzom i innym państwom Europy. Więcej zyskamy, jeśli pozbędziemy się tych fałszywych symboli - powiedział WCz. Janusz Palikot w wywiadzie dla onet.pl.


- Jestem za likwidacją wszystkich państw europejskich po to, żeby powstało jedno państwo europejskie, a nie oddzielne byty jak Niemcy, Francja, Polska itd. Tylko zjednoczona Europa będzie mogła stawić czoło wyzwaniom, które przed nami stoją - stwierdził p. Palikot. - Należy podjąć wysiłek zbudowania wspólnego, jednego państwa europejskiego, z językiem angielskim jako językiem urzędowym, ale z językiem polskim jako językiem lokalnym - dodał polityk.

Na zakończenie wywiadu p. Palikot odniósł się też do flagi, godła i Konstytucji Polski, twierdząc że "to są symbole nacjonalizmu, które często prowadzą do antagonizmów, a w konsekwencji do wojen".

Źródło: wiadomosci.onet.pl
Opracował: Jarosław Wójtowicz
-------------------------------------------------------------------------------------
 

# Ludzie nie wierzą ,ze dostęp do broni jest problemem.

20% mieszkańców hrabstwa County w Illinois uznało, że głównym powodem wzrostu brutalnych napadów w Chicago są gangi, 13% obarczyło winą za to brak nadzoru rodzicielskiego nad trudniejszą młodzieżą, 12% wskazało na brak możliwości ekonomicznych, 8% na zbyt małą liczbę patroli policyjnych, a 7% uznało, że to wina znudzonych młodych ludzi. Dostęp do broni wskazało zaledwie 6% ankietowanych.

Zdaniem p. Michała McKeona, organizatora sondażu, wyniki jego badania dowodzą, że postępowi aktywiści, jak np. p. Rahm Emanueal, burmistrz Chicago oraz wielebny Jesse Jackson mylą się, twierdząc, że rozwiązaniem problemu przestępczości będzie zaostrzenie regulacji dot. dostępu do broni palnej.

Źródło: dailycaller.com
Opracował: Jarosław Wójtowicz

czwartek, 23 sierpnia 2012

# Kukiz oczami lemingów.

Od razu piszę. Nie warto tego czytać. Tylko dla najwytrwalszych. Jest to przykłąd jak tłumaczy się lemingom co mają myśleć. Co jest dobre ,a co złe. W tej chwili. 
====================================================
Życie Pawła Kukiza byłoby prostsze, gdyby chciał być tylko muzykiem. Ale jego drugą pasją jest polityka. Nową płytą „Siła i honor” znów podzielił fanów.
Homofob. Faszysta. Człowiek Rydzyka i żołnierz Kaczyńskiego. A z drugiej strony: pijak, narkoman i wariat. Chory facet, z nienawiści i od wódy. Internauci nie mają wątpliwości. Ilość jadu, jaką wylewają na Kukiza, robi wrażenie.
Kiedy więc nagrywa płytę i na dodatek tytułuje ją „Siła i honor”, to radia się boją, bo można się po niej spodziewać nie wiadomo czego. Poza tym naśladuje faszystowskie pozdrowienia na koncertach. I nie ma znaczenia, że chce zakpić z wizerunku, jaki zbudowały mu media.
Paweł Kukiz, którego stare przeboje usłyszycie w większości stacji radiowych, z nowymi utworami na antenę nie wejdzie. Kilkanaście rozgłośni odmawia nowej płycie patronatu, nawet Trójka nie chce jej puszczać. Oficjalnie: bo nie pasuje do profilu rozgłośni. Coś w tym jest, na nowej płycie w sensie muzycznym robi, co chce, żongluje stylami, raz śpiewa folk, raz ciężki metal.
Ale tak naprawdę muzyka jest tylko pretekstem. Chodzi o wizerunek nieprzewidywalnego faceta, od którego lepiej trzymać się z daleka. Nieistotne, że ze wszystkich oskarżeń, jakie słyszy, właściwie żadne nie jest prawdziwe. Dziś w muzyce i polityce, dwóch światach, na których mu zależy, Kukiz jest sam.
Punkowiec patriota
Dzwonię do Kukiza. Rozmowę zaczynamy od płyty, a tak naprawdę od polityki, bo to budzi w nim najwięcej emocji. Nowa płyta zresztą jest polityczna. Kukiz oburza się, kiedy wspominam, że nie trzeba złej woli, żeby tytuł „Siła i honor” skojarzyć choćby z twórczością faszystowskiej grupy Konkwista 88 („Wolność lub śmierć”, „Europejska pieśń o chwale”)[trzeba mieć zrytą banię ,żeby mieć takie skojarzenia. Ewentualnie pracować dla lisa.-Przyp.S.M.]. Mówi, że to pozdrowienie używane przez żołnierzy GROM, a z wieloma z nich Kukiz się przyjaźni. Przyjaźnił się też z generałem Petelickim. Płytę dedykuje jego pamięci.
O sobie mówi, że jest państwowcem, patriotyzm ma w genach. Ojciec był patriotą, dziadkowie ginęli w Auschwitz i we Lwowie. „Kąpiesz się w ich krwi” – śpiewa na nowej płycie w „Heil Sztajnbach”.
Karierę muzyczną zaczynał tuż przed stanem wojennym. Zespół Hak, z którym stawiał pierwsze kroki na festiwalu w Jarocinie, miał jeden większy przebój, „Ołowiane głowy”. W 1983 r. piosenka trafiła do Opola i na listę przebojów Trójki Marka Niedźwieckiego. Potem jest wokalistą zespołu Aya RL, jednej z najciekawszych grup polskiego rocka psychodelicznego – do dziś można usłyszeć w radiu ich przebój „Skóra”. Aya RL dopiero się rozkręca, kiedy Kukiz powołuje do życia swój najważniejszy projekt. Punkowe Piersi.
 – Pamiętam ich pierwszy koncert w Jarocinie. Byli bardzo wyraziści, trochę inni niż większość zespołów. To był dalej punk rock, ale zaskakujący, publiczności bardzo się podobali – wspomina Robert Matera, wokalista grupy Dezerter. – To była jedna z najlepszych załóg w tamtym czasie. Na początku lat 90. jeździliśmy na wspólne trasy: Big Cyc, Piersi i inne kapele. Ale potem z Pawłem się coś stało i zrobił się fanem Giertycha. Od sześciu lat właściwie nie mamy kontaktu – opowiada Paweł Konnak, weteran sceny alternatywnej.
Pierwsze wydane już po przełomie 1989 roku płyty zespołu, „Piersi” (1992) oraz „My już są Amerykany” (1993), były prawdziwymi przebojami. Rozgłos przyniosła grupie piosenka „ZChN zbliża się” z pamiętną zwrotką: „Ksiądz proboszcz już się zbliża / już puka do mych drzwi / pobiegnę go przywitać / w mym ręku wino drży”. Ostra satyra na Kościół, na dodatek śpiewana do melodii znanej piosenki religijnej. Grupę oskarżono o obrazę uczuć religijnych i brak szacunku dla Kościoła, było nawet kilka procesów. Kukiz podpadł politykom prawicy: ZChN był wtedy w koalicji tworzącej rząd Jana Olszewskiego.

Outsider

Jarocin, gdzie muzycznie dojrzewał Kukiz, był festiwalem sprzeciwu i ten sprzeciw jest w nim do dziś. W latach 80. malował logo PZPR na szubienicy na budynku komitetu partii w Niemodlinie, w tekstach uderzał w komunę. Po upadku PRL atakował Kościół, prawicę, postkomunistów. Nie przytulił się właściwie do żadnego środowiska, bo to wymaga kompromisów, a na kompromisy Kukiz nie lubi chodzić.
Przyznaje, że w PRL łatwiej było określić wroga i zorganizować się przeciw niemu. To ludzi jednoczyło. Co nie znaczy, że dzisiejsza rzeczywistość jest różowa. Wręcz przeciwnie. Zdaniem Kukiza przypomina sytuację z 1938 r. Państwo słabe, zagrożeń mnóstwo i mało kto chce zdawać sobie z nich sprawę.
Okrągły Stół to dla niego układ z komunistami, a więc nowa rzeczywistość jest przedłużeniem starej. Jego zdaniem w Polsce trudno mówić o demokracji, skoro nie ma okręgów jednomandatowych. Jeszcze kilka lat temu nawoływał do udziału w wyborach. Teraz sam nie chodzi.
Po upadku PRL radził sobie bardzo dobrze. W latach 90. wydał kilkanaście płyt, zagrał w kilku filmach, zaczął pojawiać się w telewizji. Był wszechstronny, wyrazisty i rozpoznawalny. Równie autentyczny dla fanów komercyjnych przebojów, jak i dla punkowców. Potrafił też obok lekkich, radiowych tekstów pisać satyry polityczne i społeczne, za każdym razem ze zjadliwą ironią, która była jego znakiem rozpoznawczym. Na płycie Piersi „Raj na ziemi” (1997) zaśpiewał leciutką i popularną do dziś piosenkę „Całuj mnie”. Ale na tej samej płycie śpiewał też: „– Tato, proszę, daj mi pieniążek bym mógł kupić sobie bułkę z masłem, aby zjeść ją potem / – Nie mogę tego uczynić, synu, albowiem będąc przez masonerię żydowską pracy pozbawion, utraciłem możność na chleb zarabiania / – A zatem Żydzi to winni są naszego ubóstwa? / – Prawdę rzekłeś, synu, lecz poza domem tym tego nie rozgłaszaj” („Impresje nacjonalistyczne, czyli rzecz o syna wychowaniu”).
 Kpiący z nacjonalizmu Kukiz to ten sam facet, który potem poparł marsz organizowany przez ONR. Tłumaczy, że jest patriotą i oddaje w ten sposób hołd twórcom polskiej niepodległości. Nie chce pamiętać, że nazwisko Dmowskiego jednym kojarzy się z tradycją niepodległościową, innym z gettami ławkowymi.
 Oburza się, kiedy patriotyzm łączy się z opcją polityczną. Kiedy ze słuchacza Radia Maryja automatycznie robi się antysemitę, z katolików i patriotów – ciemnogród, a jeśli komuś nie podoba się Parada Równości, musi być homofobem. W rozmowie kilkakrotnie przypomina, że mieszkał w jednym pokoju z gejem, że ma przyjaciół homoseksualistów.

Kukiz zawsze szedł własną drogą, nawet jeśli wydawała się trudna do zrozumienia. Na początku lat 90. wyśmiewa Kościół, choć kiedy tylko może, broni tradycyjnych wartości. W 2003 r. odnosi wielki sukces z płytą „Borysewicz & Kukiz” (ponad rok na liście bestsellerów), a rok później w piosence „Nie gniewaj się Janek” naśmiewa się i z płyty, i z Borysewicza. Ostatnio bierze udział w marszu ONR, a jednocześnie dystansuje się wobec nacjonalizmów.
Jest rozczarowany Tuskiem, tak jak wcześniej rozczarował się Kaczyńskim. Jego kariera rozbłysła po transformacji, ale sam Kukiz nazywa ją „pseudotransformacją”. Rozwiązanie WSI, flagową akcję IV RP, nazywa absurdem, a jednocześnie mówiąc o układach rządzących Polską, brzmi jak Kaczyński. Nie ufa partiom, ale wciąż wierzy w Solidarność. Tę wolną od partyjnych wpływów, inną niż za czasów Janusza Śniadka. Z drugiej strony, to za jego czasów Kukiz wystąpił na solidarnościowej demonstracji, mocno wspieranej przez PiS i środowisko „Gazety Polskiej”.
Outsider z każdej strony. W czasach, w których każdy z kimś trzyma, faceta deklarującego, że jest solistą, trzeba gdzieś ulokować. Środowiska liberalne i lewicowe stawiają go więc w jednym szeregu z ludźmi Rydzyka i Kaczyńskiego.
Prawica się do niego wdzięczy, bo Kukiz pasuje jej jak nikt. Ale dla prawicy pewnie też okazałby się niewygodny. W katastrofie smoleńskiej widzi dowód na słabość państwa, ale nie szuka zamachów. Takim samym dowodem jest rozwiązanie WSI. Jeden podpis Macierewicza i cały wywiad runął.
Kiedy mówi o swoich poglądach, daleko mu do radykała. W 2007 r. popierał Platformę, bo obiecywała likwidację Senatu, wprowadzenie okręgów jednomandatowych i silnego prezydenta. A potem się rozczarował.
Sprawa polityczna
„Siła i honor” to tak naprawdę przegląd muzycznych zainteresowań Kukiza. Są ciężkie brzmienia, echa punk rocka, jest góralski folk i piosenka poetycka. Wszystko to nie tworzy spójnej płyty, ale z taką nonszalancją każdy, kto zna twórczość Kukiza, powinien się dawno oswoić. To nie najlepsza, ale też na pewno nie najsłabsza płyta w jego dorobku. Czy jest za słaba na polskie rozgłośnie? Nie. To, że Kukiz inspirował się Rammsteinem, to nie zarzut, bo w polskiej muzyce kopistów jest aż nadto i jakoś nie mają problemu z trafianiem do radia.
Brakuje tej płycie ironicznego dystansu do świata, do niedawna najmocniejszej strony tekstów Kukiza. Od powagi i patosu na „Sile i honorze” jest aż duszno. W „Heil Sztajnbach” śpiewa: „Jeden we Lwowie, a drugi w Auschwitz / O dziadkach moich mówię, kąpiesz się w ich krwi”. W „Homo politicus”: „Dziwki, idea ich wagina (...) / sterta gruzu, w nią wbita flaga, blada ze strachu, z nienawiści krwawa”.
Internet wrze, bo płyta Kukiza stała się sprawą polityczną, kolejną odsłoną wojny między dwiema Polskami. W związku z tym coraz mniejsze znaczenie ma to, co chce powiedzieć Kukiz. Bo każdy, w zależności od opcji, rozumie to, jak mu wygodnie.
 Kukiz deklaruje, że nie interesują go międzypartyjne rozgrywki. Ale jednocześnie – chcąc nie chcąc – robi wiele, by kojarzyć go z jedną ze stron wojny polsko-polskiej. Do tego rzuca oskarżenia, nie przebiera w słowach. „Michnik i Blumsztajn ustalają playlisty radiowe” – grzmiał niedawno. Uważa, że to „Gazeta Wyborcza” dorobiła mu gębę prawicowego radykała.
 Kukiza pewnie nikt nie zapisywałby do PiS, gdyby prawica nie podzieliła Polaków na „prawdziwych” i „nieprawdziwych”. Kiedy Lao Che wypuszczało płytę „Powstanie Warszawskie”, nikt nie mówił, że idą z prądem, że robią politykę historyczną na usługach braci Kaczyńskich. Ale to było siedem lat temu, u progu IV RP, która słowom takim jak „siła” i „honor” nadała nowe znaczenie.
Gdyby tylko Kukiz o tym pamiętał.
 źródło:newsweek.pl

# Przykład "dziennikarstwa" w wersji tomasz lis.

Stacje telewizyjne prezentują właśnie jesienne ramówki. Niestety żadna nie zamierza transplantować na polski rynek kanadyjskiego – jak to się ślicznie mówi – formatu pod tytułem „Twój następny premier”.
Program ten to tak zwany talent show. Zgłaszają się ludzie przekonani, że nadawaliby się na premiera – czyli, umówmy się, mający talenty mniejsze niż utalentowani śpiewacy, żonglerzy, zaklinacze węży, magicy i tancerze. Programu u nas nie będzie, nie odbędzie się więc casting na premiera. Zamiast castingu proponuję zatem obywatelską refleksję na temat tego, jaki ten nasz następny premier powinien być.
Nasz następny premier powinien mieć wnuki, nie mając dzieci. Powinien być dziadkiem i ojcem narodu, ale nie ojcem dzieci. Dzieci bowiem to kłopot. Mogą się upić i narozrabiać. A gdy są starsze, jest jeszcze gorzej, bo mogą na przykład chcieć pracować, a wtedy pojawia się konflikt interesów. Oczywiście nie mogą nie pracować, bo co to za przywódca, który własną latorośl wychował na nygusa, lesera i bumelanta. Premier mógłby dzieci nie mieć, pojawiałoby się jednak wtedy podejrzenie, że dzieci albo mieć nie chce, albo nie może, albo jedno i drugie – każdy wariant jest zły.
Nasz następny premier nie może zarabiać więcej niż średnia krajowa. Polityka to przecież służba, służba nie może zarabiać więcej niż pan, a panem jest obywatel, szczególnie tzw. przeciętny obywatel. Aby móc niewiele zarabiać, premier powinien być bogaty przed objęciem stanowiska, ale z drugiej strony premier nie może być bogaty przed objęciem funkcji, bo uzasadnia to przypuszczenia, że jest cwaniakiem, nuworyszem albo – co gorsza – złodziejem. Tym niemniej jeśli premier przed zostaniem premierem się nie dorobił, to dowód, że jest niedorajdą.

źródło:  opinie.newsweek.pl
=======================================================
...i tak dalej ,i tym podobne. Jak się nie ma co robić to polecam zajrzeć na stronkę tabloidu "newsweek" ,który od czasu objęcia go przez lisa stał się poważnym konkurentem dla Faktu. Można poczytać te owoce głowienia się lisa nad problematyką "jak wybielić ukochaną partię" ,oraz "jak obrazić Polaków". No i lisie ,kiedy następna wycieczka do Miediewiewa?

# Nadmierna kreatywność i samodzielne myślenie ogłoszone chorobami!

Czy nonkonformizm i skłonność do samodzielnego myślenia to choroba? Tak - wedle najnowszego dodatku do DSM-IV (Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders, będącego klasyfikacją zaburzeń psychicznych według APA, czyli Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychiatrycznego). Zdefiniowane zostało nowe "schorzenie" - “oppositional defiant disorder” czyli w skrócie ODD, co w wolnym tłumaczeniu można określić "zaburzeniem wyzywającego sprzeciwu". Podstawowe charakterystyki tak zdefiniowanego "zaburzenia" obejmują m.in. skłonność do kwestionowania autorytetów, skłonność do dyskusji, ponadnormalną kreatywność, skłonności aspołeczne i inne podobne. Wymienia się również skłonność do szybkiej irytacji, narcyzm, cynizm i arogancję.

DSM-IV jest publikacją używaną powszechnie we wspomaganiu diagnoz psychiatrycznych. Przez ostatnich 50 lat DSM wzbogacił się z 157 do 310 rodzajów schorzeń. Jego zwolennicy argumentują, że to pokłosie lepszego zrozumienia świata, społeczeństwa i psychiki ludzkiej, owocujące większą swobodą w leczeniu i stawianiu trafnych diagnoz. Przeciwnicy odpowiadają, że lekarze psychiatrzy mają chyba zbyt wiele wolnego czasu, wymyślając i nazywając kolejne normalne ludzkie odruchy - zaburzeniami.

Wiele z zaburzeń opisanych w DSM to rzekome zaburzenia wieku dziecięcego. Jak trafnie zauważył dziennikarz Washington Post w jednym z artykułów na łamach tej gazety, jeśli Mozart urodziłby się dzisiaj, zostałby zdiagnozowany i leczony w zgodzie z wytycznymi DSM i APA, co skutkowałoby "przywróceniem jego stanu psychicznego na właściwe tory". Żegnajcie symfonie, serenady, koncerty.

Diagnozowanie rzekomych "zaburzeń psychicznych" było jedną z metod likwidacji opozycji i dysydentów z Związku Radzieckim. Ludzie nie wierzący w komunistyczną utopię serwowaną przez Partię nagle okazywali się np. schizofrenikami, nie wiedzieć czemu nie zgadzającymi się z jedyną słuszną drogą komunizmu. Aby przywrócić ich psychikę do "właściwego stanu" poddawano ich przymusowemu "leczeniu".

Obecnie w niektórych stanach w USA praktykuje się nie tylko przymusowe leczenie dzieci ze zdiagnozowanymi wedle DSM "zaburzeniami", ale nawet karze się rodziców, opiekunów czy inne osoby usiłujące przeciwdziałać takiemu przymusowemu leczeniu. Witajcie w nowym lepszym świecie.

Pomimo faktu, że autorzy DSM bronią go jako narzędzia tylko i wyłącznie służącego lepszej diagnozie oraz polepszeniu zdrowia amerykańskiego społeczeństwa, tego typu publikacje usankcjonowane przez ogólnokrajowe stowarzyszenia dają Systemowi (nie tylko w USA) zielone światło do wszelakich nadużyć a nawet prześladowania swoich przeciwników. Co oznacza to dla takich przeciwników Systemu - nacjonalistów, antyglobalistów, lewicowych i prawicowych antysystemowców, czy nawet co bardziej niewygodnych konserwatystów? Prawdopodobnie los podobny do losu "schizofreników" w Związku Radzieckim.

źródło:  autonom.pl

# Jak walczyć z islamem? Świniami!


świnia meczetŚwińska głowa, pogrzebana razem z chrześcijańskim krzyżem oraz kilkoma obraźliwymi inskrypcjami została znaleziona na przyszłym miejscu budowy meczetu w jednym z miast na południu Belgii. Jak podała agencja AFP, szczątki świni zakopane i podpisane „Tu leży Mohamed” zostały znaleziony na placu budowy meczetu w francuskojęzycznym Charleroi. Według oświadczenia wydanego we wtorek przez Xaviera Godefroida z urzędu miasta Charleroi, świnka Mohamed została pogrzebana z licznymi „nieakceptowalnymi i obraźliwymi” treściami. Policja wszczęła już śledztwo w tej sprawie, a budowa meczetu prawdopodobnie zostanie wstrzymana - islamska świątynia nie może stać na ziemi „skażonej" nieczystymi, świńskimi szczątkami.
Pomysł na pogrzebanie świńskich szczątek nie jest całkiem nowy - kilka miesięcy temu internet obiegł amatorsko nagrany film, na którym grupa Hiszpanów inscenizuje „pogrzeb” świni ochrzczonej arabskim imieniem również na placu budowy meczetu - w Sewilli. Analogiczną strategię wykorzystuje się w Izraelu aby zapobiec samobójczym zamachom bombowym w komunikacji miejskiej. Pojemniki ze świńskim tłuszczem zostały zamontowane w autobusach, a informacja o takim zabiegu podana do wiadomości publicznej. Ewentualny zamachowiec-samobójca detonując bombę naraziłby się na pobrudzenie świńskimi szczątkami, a tym samym nie trafiłby do raju.

 źródło: autonom.pl

# Brytyjskie media przełamały się w sprawie islamskich haremów z Białymi dziećmi.


Wielka brytania gangi islamskich pedofiliPrasa angielskojęzyczna w Wielkiej Brytanii w końcu podniosła zasłonę milczenia, jaką na problematykę zorganizowanej muzułmańskiej pedofilii opuściła polityczna poprawność i strach policji przed posądzeniem o rasizm oraz zaciskająca się na szyi brytyjskiego społeczeństwa garota spleciona z takich haseł-kluczy jak różnorodność, tolerancja czy otwartość. To, o czym otwarcie mówił już lata temu szef British National Party, Nick Griffin, narażając się na aresztowanie i dwa procesy o "nawoływanie do nienawiści", zostało sprytnie owinięte przez The Times w sreberko "szokującego, ekskluzywnego materiału". Tajemnicą Poliszynela było, że wewnątrz tzw. "muzułmańskiej społeczności" Wielkiej Brytanii funkcjonuje pokaźna liczba zorganizowanych gangów, trudniących się wyszukiwaniem młodych białych dziewcząt, które są później wykorzystywane seksualnie (po prostu gwałcone) i/lub pozbawiane wolności.
Anonimowy oficer brytyjskiej policji pracujący przy tego typu sprawach przyznał, że "dziewczętami pomiatano jak mięsem". Zazwyczaj dobierano je pod kątem wieku (11-16 lat) i koloru skóry (biała, rarytas dla islamskich pedofili). Ilość wyroków za podobny proceder alarmująco wzrosła w ostatniej dekadzie. Jak podaje Times, w 56 tego typu sprawach kończących się wyrokiem skazującym, jakie miały miejsce po 1997 roku, 53 skazanych miało azjatyckie pochodzenie, z czego 50 to muzułmanie. Inspektor Alan Edwards otwarcie stwierdził, że aby powstrzymać pedofilski proceder, "wszyscy muszą zacząć o tym mówić, bez strachu przed wytknięciem pochodzenia etnicznego przestępców". Dodaje też, że "nikt nie chce otwarcie mówić o tym, że młodzi Pakistańczycy w pewnych częściach kraju wyłapują młode dziewczęta aby potem udostępniać je krewnym". Jak przyznają eksperci, odsetek ujawnionych przypadków gangów muzułmańskich pedofili to tylko wierzchołek góry lodowej.
Nick Griffin wytknął Timesowi, że pomimo obecnego sprzedawania historii jako "exclusive material", gazeta sama była przez lata elementem zmowy milczenia, którą teraz tak piętnuje w swoich publikacjach. Dodatkowo, przypomniał, że BNP po raz pierwszy zwracała uwagę na muzułmańskie gangi pedofili już w 2001 roku. "To nie jest, jak twierdzi Times, problem pakistański czy azjatycki. To problem muzułmański" - stwierdził Griffin.

źródło:  autonom.pl

# Biały Nacjonalista który zginął u boku Palestyńczyków.


Wśród polskich i europejskich środowisk nacjonalistycznych, poparcie dla walki toczonej przez Palestyńczyków jest tematem obecnym od wielu lat. W przeciwieństwie do systemowej „prawicy” stojącej po stronie syjonistycznego reżimu, autentyczni nacjonaliści opowiadają się za wyzwoleńczymi dążeniami Narodu Palestyńskiego. Mimo to, mało kto zdaje sobie sprawę z wkładu europejskich nacjonalistów w walkę toczoną przez palestyński ruch narodowo-wyzwoleńczy.
Jednym z przykładów współpracy w walce o wolność, jest postać Rogera Coudroy’a, nacjonalisty a zarazem pierwszego europejczyka, który zginął walcząc z bronią w ręku przeciw syjonistom. Roger urodził się w 1935 roku we francuskojęzycznej części Belgii, jednak kształcił się i pracował we Francji. Tam też poznał Jeana Thiriarta i wstąpił do założonej przez niego narodowo-rewolucyjnej organizacji Jeune Europe – Młoda Europa. Była to jedna z pierwszych powojennych organizacji nacjonalistycznych, która otwarcie poparła walkę Palestyńczyków i stwierdziła, że syjonizm i amerykański imperializm muszą zostać zniszczone przy użyciu wszelkich środków.
Jean Thiriart argumentował, że aby wyzwolić swe kraje spod syjonistycznej dominacji, europejscy i palestyńscy nacjonaliści muszą działać razem, zjednoczeni przeciw wspólnemu wrogowi. Thiriart odbył podróż po Bliskim Wschodzie, spotykając się z przywódcami państw arabskich i przekonując ich do poparcia organizacji nacjonalistycznych w Europie. W tym okresie Thiriart rzucił też hasło powołania „Brygad Europejskich” - złożonych z nacjonalistów oddziałów, które przechodziłyby szkolenie w obozach palestyńskich grup bojowych, aby następnie wykorzystać nabyte doświadczenie w walce w rodzimych krajach – w Europie.
Pierwszym ochotnikiem, który zgłosił się do realizacji projektu był Roger Coudroy. Roger wyjechał do Kuwejtu, gdzie pracował jako inżynier. Jednocześnie zdobywał kontakty wśród przebywających tam palestyńskich bojowników. Już po miesiącu Roger opuścił Kuwejt i przybył do obozu szkoleniowego Fatah - Organizacji Wyzwolenia Palestyny.
Po około dwóch miesiącach szkolenia w nocy 3 czerwca 1968 roku wziął udział w swej pierwszej i ostatniej walce przeciw żydowskim okupantom. W szeregach dywersyjnego oddziału „Al-Asif” w pobliżu granicy jordańsko-palestyńskiej Roger poległ w starciu z przeważającymi siłami syjonistów. Miał 33 lata. Jego śmierć starały się przemilczeć światowe media, nekrolog opublikował jedynie organ Młodej Europy, „La Nation Europeenne”.
Roger poległ, ale walka o Wolną Palestynę trwa do dziś. To także nasza walka.

źródło:  autonom.pl

# Jak wytresować pokolenie "Białej winy".


euro 2012 antyrasizm W obliczu zbliżającego się EURO 2012, kiedy antyrasistowska histeria zaczyna zataczać coraz szersze kręgi, warto powrócić do tematyki absurdalnego w swej istocie antyrasizmu, którą co jakiś czas podejmujemy na łamach portalu. Wobec nie mających żadnych podstaw zarzutów nota bene czarnoskórego Sola Campbella wobec Polski i Ukrainy, jako żartobliwą odtrutkę na antyrasistowską histerię proponujemy przekład tekstu autorstwa australijskiego aktywisty związanego z ruchem Nationalist Alternative. Tekst dotyczy właśnie antyrasizmu i wywołanego przezeń syndromu białej winy czyli tzw. "White Guilt". W prosty sposób, na podstawie dialogu pomiędzy przybyszem z innego świata oraz profesorem politycznej poprawności, wypunktowano strategię tzw. antyrasizmu, który pomimo oczywistych wewnętrznych sprzeczności, staje się oficjalną doktryną czy wręcz religią większości tzw. organizacji międzynarodowych, a w tym UEFA, patronującej przecież pokazowemu teatrzykowi pod kryptonimem EURO 2012, który już w najbliższych tygodniach odbędzie się w Polsce i na Ukrainie - w krainach rzekomo rasizmem i dyskryminacją płynących.

***

Poznajcie poczciwego Heńka. Heniek przybył na Ziemię z odległej planety aby poznać nasze dziwne zwyczaje, nauczyć się ludzkiej kultury i sposobów, w jakie rozwijamy swoją cywilizację. Zastanawiając się, do której części ludzkości potajemnie się przyłączyć, Heniek wybrał jeden z anglojęzycznych krajów, ponieważ właśnie język angielski był używany w większości programów telewizyjnych, na które natrafił. Bazując na tej obserwacji, Heniek postanowił zbadać kulturę, która wydawała się dominującą na Ziemi. Ludzie wydali mu się dziwnym tłumem. Wszyscy bogaci, bez powodu sławni i mentalnie próżni, albo po prostu tylko tak przedstawiani. Pomimo bycia jałowymi i płytkimi, zdawali się przez to być tym bardziej sobie bliscy. Zaiste, ciekawe...

Zatem, używając Shape Shiftera 5000 marki Instamatic, zmienił swoją formę na baristę z początku XXI wieku - okulary z grubymi czarnymi oprawkami, białe trampki, obcisłe spodnie i wytarty T-shirt z wizerunkiem bohatera z gry komputerowej z lat 80-tych - po czym udał się do lokalnego uniwersytetu, aby odnaleźć Profesora Mumię.

Misją Heńka było nauczyć się jak być tolerancyjnym dla "różnorodności", aktywnie występować przeciwko rasizmowi, zgodnie z duchem czasów. Tak wiele przechwyconych ziemskich programów poruszało ten temat, jak to tolerancja i multikulturalizm rozwijają ludzkość, w dodatku te sprawy były przedstawiane jako ważniejsze nawet od samej nauki! Zatem wybór Heńka był logiczny.

Heniek zastanawiał się jak ważne mogłoby to rzeczywiście wszystko być i głowił się, jak można iść do więzienia i zostać osądzonym za powiedzenie czegoś "politycznie niepoprawnego", podczas gdy nic nie groziło za mówienie rzeczy "naukowo niepoprawnych". A to dlatego, że społeczeństwo, które taką wagę przywiązuje do otwartych badań i metody naukowej, zupełnie jak społeczeństwo Heńka, jednocześnie ceni tę metodę niżej niż ten "antyrasizm". Heniek stwierdził, że coś w tym musi być. Coś, czego nawet jego zaawansowana cywilizacja z dalekich zakątków wszechświata nie odkryła. Jak bycie "politycznie poprawnym" może być ważniejsze od "naukowo poprawnym", co przecież pomaga leczyć choroby i poprawiać warunki życia..?

Poczciwy Heniek. Nie ma żadnego doświadczenia z religiami, a nawet bladego pojęcia, czym one są. Żadnych doświadczeń z kultami, "polityczną poprawnością", nigdy też nie musiał wierzyć w coś, "bo tak". Nigdy nie musiał się martwić, że straci możliwość zarabiania na życie za powiedzenie czegoś wbrew aktualnie przyjętej prawdzie, która została ustalona na podstawie przypadkowej etyki. Nigdy nie miał do czynienia z orwellowskimi myślozbrodniami, ponieważ pochodzi ze społeczeństwa, w którym prawdą są fakty. Sam pomysł, że prawda może być w jakiś sposób "zła", lub że powinno się wierzyć w coś przeciwnego, jest mu obce. Heniek nie wie, jak to jest podlegać prawom, które mówią co jest właściwe lub złe całkiem niezależnie od empirycznej prawdy. Ma sporo nauki przed sobą!

Jednak niestety, mając jedynie blade pojęcie na temat tych ciekawych aspektów kultury, myśląc że jest jakiś obiektywny, racjonalny system za tym wszystkim, Heniek dąży dalej i rozpoczyna rozmowę ze strażnikiem Politycznej Poprawności, kapłanem współczesności. Swym nauczycielem "antyrasizmu".

I tak się zaczyna...

Heniek: Mimo, że nie nienawidzę nikogo tylko za to kim jest, rozumiem, że każdy powinien być antyrasistą, co jak rozumiem oznacza zwalczanie rasizmu. Czy możesz mnie nauczyć, jak się to robi? Co mogę zrobić, aby być dobrym człowiekiem?

Profesor: Zaiste, masz rację. Rasizm jest zły, to zakała ludzkości, powrót do czasów prehistorycznych. Niestety wciąż spotykamy się z takim podejściem w naszym społeczeństwie, ale powinniśmy się go pozbyć. To powinno być celem dla każdego.

Heniek: Ok. Czym zatem jest antyrasizm?

Profesor: To zwalczanie rasizmu, rzecz jasna, gdziekolwiek go widzisz!

Heniek: Na przykład jeśli ktoś zaatakuje kogoś tylko ze względu na rasę, lub zrobi z niego niewolnika? Czytałem, że to się zdarzało.

Profesor: Tak jest.

Heniek: Rozumiem. Nie widziałem tego zbyt wiele. Tutaj nie ma niewolników, prawda? Mój kolega pracujący w kawiarni, David, mówi, że jest niewolnikiem u własnego szefa. Wydaje mi się jednak, że może sobie pójść wolno kiedykolwiek chce. Może powinienem mu o tym powiedzieć.

Profesor: Cóż, to nie do końca to samo.

Heniek: Poszedłem szukać rasizmu i, żeby być szczerym, nie znalazłem zbyt wiele. W pociągu byli ludzie wszystkich ras - jeśli wpuścić ich wszystkich do kraju to znaczy, że to jest tolerancja, prawda?

Profesor: Ha ha! Chodzi o znacznie więcej! To nie znaczy, że nie ma rasizmu. Rasizm jest WSZĘDZIE! Niektórzy ludzie są przeciwko imigracji i to jest rasizm. Widzisz, niektórzy ludzie wciąż twierdzą, że ten kraj jest "białym krajem" a to bardzo rasistowskie.

Heniek: Ale był biały, czyż nie?

Pofesor: NIE! Wcześniej były tu ludy rdzenne. Biali ludzie ukradli ich ziemię. Nie mogą twierdzić, że to "biały" kraj.

Heniek: Aha. Zatem to znaczy, że jeśli biali ludzie zbudowali kraj na cudzej ziemi i nie wpuszczają ludzi wszystkich ras do środka, to znaczy że myślą, że ludzie innych ras są gorsi?

Profesor: Tak, na swój sposób...

Heniek: Zatem te inne białe kraje w Europie, które nie miały rdzennych niebiałych mieszkańców, nie są rasistowskie nie wpuszczając innych do środka?

Profesor: Nie, ponieważ biali podbili ludzi z innych krajów! Splądrowali Afrykę i Azję i Amerykę Południową!

Heniek: A to znaczy, że czują sie gorsi, jeśli nie wpuszczą tych ludzi do swoich krajów?

Profesor: Tak, na swój sposób. Muszą ponieść odpowiedzialność za swoje zbrodnie.

Heniek: Tak więc Anglicy muszą ponieść odpowiedzialność za to co zrobili? Poznałem wielu turystów z Anglii i żaden z nich nigdy nikogo nie podbił. Czy to znaczy, że są ok?

Profesor: Nie, ponieważ ich naród to robił.

Heniek: Czyli dziedziczą winę ponieważ tak się stało, że urodzili się biali? To trochę zagmatwane, bo natknąłem się na ludzi, którzy twierdzili, że obwinianie Żydów o zabicie Jezusa to rasizm, ponieważ nie można obwiniać przedstawicieli rasy za to czego dokonało kilka jednostek, a szczególnie jeśli to było wieki temu.

Profesor: To pomówienie. To inna sprawa.

Heniek: Dlaczego?

Profesor: Wydaje mi się, że nie rozumiesz. Narody nie powinny myśleć, że mają prawo do dyskryminacji. Dyskryminacja na podstawie rasy jest zła.

Heniek: To dlaczego tak rozwodziłeś się nad tym co biali zrobili kiedyś, skoro to nie ma żadnego przełożenia na dzień dzisiejszy. Jeśli dyskryminacja jest zła, niezależnie od historii, to o co właściwie chodzi?

Profesor: Bo to ucisza rasistów. Widzisz, kiedy użyjesz tych argumentów przeciwko nim, próbują po prostu wykłócać się, że są niewinni. Zdradzę Ci małą tajemnicę, bo widzę, że nie jesteś stąd. Jest taka rzecz jak "Poczucie Białej Winy", a to potężna broń psychologiczna.

Heniek: Ale jeśli twierdzisz, że ktoś w tym kraju powinien zapłacić za coś, czego nie zrobił, tylko dlatego, że jest biały, ale z drugiej strony nie można się domagać tego od członków innej rasy, to czy to nie jest podwójny standard?

Profesor: NIE! To się nazywa bycie przeciwko rasizmowi! Nie jesteś rasistą, prawda?

Heniek: Raczej nie chcę być.

Profesor: Właśnie, więc przestań wymyślać wymówki dla rasistów! Dyskryminacja jest zła, ok?

Heniek: Wybacz, po prostu usiłuję to zrozumieć. Wygląda na to, że są wyjątki i kruczki w tym wszystkim. Podwójne standardy, jak to "białe" poczucie winy, kiedy ktoś inny zupełnie nie jest na nie skazany. Nie tylko biali ludzie robili złe rzeczy na tym świecie. Wygląda na to, że każdy robił, ale istnieje jakaś specjalna uwaga skupiona na białych ludziach, jakby tylko oni mieli odpowiadać za to co zrobili.

Profesor: W tym sęk. Antyrasizm polega na wymuszeniu na białych ludziach zgody na stworzenie z ich narodów wielokulturowych tygli. Chcemy, aby białe kraje przyjęły mnóstwo imigrantów i zasymilowały ich. "Antyrasistowski" to eufemizm dla "antybiały". Mówimy im, że nie mają prawa kontrolować imigracji bo "ukradli" ziemię innym ludom. Jednak na zdrowy rozsądek, jaki związek ma zagarnięcie ziemi z obecną polityką imigracyjną? Żaden! Jednak przez "Poczucie Białej Winy", ludzie czują, że muszą się z tym zgodzić. Podobnie z imperialistyczną przeszłością. Znowu, nie ma to wielkiego znaczenia, ale sprawia, że ludzie czują się winni. A jeśli uda Ci się kogoś zakrzyczeć, to on milknie i podąża za Twoim nonsensem.

Heniek: Czyli walczycie z rasizmem sprawiając, że niewinni ludzie czują się winni?

Profesor: Widzisz, sprawiamy aby ludzie czuli się winni, tak aby zaakceptowali multikulturalizm. Chcemy, aby Zachód był wielorasowy, więc potrzebujemy tak robić dla tej szlachetnej sprawy.

Heniek: Czy inni ludzie wiedzą o tym? Ja o tym nie słyszałem, ale to by wiele wyjaśniało.

Profesor: Ludzie po prostu chcą zwalczać rasizm, a my mówimy im co mają robić, żeby go zwalczać.

Heniek: Czyli przeistoczenie zachodnich krajów w multikulturowe tygle jest pierwszorzędnym celem? Czy to dlatego nigdy nie domagacie się od Japonii czy Chin, które są dość homogeniczne etnicznie, aby otworzyły swoje granice? Zauważyłem, że nikt nigdy nie domaga się od azjatyckich bądź afrykańskich krajów, aby stały się multikulturowe, tylko od europejskich.

Profesor: Jasne, co prawda o ile ktoś zapyta Cię czy myślisz, że Japonia powinna otworzyc granice, mówisz "tak", ale zwykle nie przejmujemy się tym, masz rację. Nikt nie przejmuje się tym, że niebiałe narody są homogeniczne, to zupełnie nas nie interesuje.

Heniek: Zatem to "polityka", o ile dobrze rozumiem.

Profesor: Tak, antyrasizm jest ruchem politycznym. Uważamy, że jeśli jakiś kraj jest biały, to jest złe i dlatego sprawiamy, aby ludzie myśleli, że muszą zrobić coś dla walki z rasizmem. Argumenty, których używamy to tylko slogany, które uciszają ludzi. Zrobiliśmy WIELE, aby sprawić, że ludzie podkulają ogon i wycofują się, kiedy przyjdzie im na myśl, że ktoś może nazwać ich "rasistami", więc nawet ze zwykłego strachu podążają za tym, co mówimy. Ludzie nie zaakceptowaliby tak po prostu bycia "antybiałymi", ale jeśli ubierzesz to pojęcie w ciuszki "tolerancji", "miłości", "akceptacji różnorodności", wtedy zaakceptują to, będa myśleli, że właśnie o te pojęcia chodzi, podczas gdy tak na prawdę chodzi o bycie antybiałym. Używamy pojęcia "antyrasistowski" jako eufemizmu dla "antybiały". Po prawdzie, gadanie o tolerancji i akceptacji jest tylko gadaniem - nie możemy tolerować ani akceptować żadnego sprzeciwu. Nie ma tolerancji dla nietolerancji!

Heniek: Polityka siły!

Profesor: Dokładnie!

Heniek: Ale czy to nie jest ludobójstwo, w swej istocie? Jeśli domagasz się, żeby białe narody stały się multikulturowe i przemieszane, to czy to jest dobre?

Profesor: Nikt nigdy tak nie mówi. To nie może być prawda.

Heniek: Ale jeśli ktoś zwróciłby na to uwagę, to...

Profesor: Przestań. Nikt nie będzie się o to sprzeczał i tak to zostawmy. Jedyne co potrzebujesz wiedzieć, to: jeśli ktoś biały mówi lub wspiera cokolwiek, co mogłoby pomóc zachować jego rasę, wtedy nazywasz to rasizmem. Możesz to zrobić, bo w celu zachowania tożsamości, trzeba utrzymać pewien poziom izolacji i dyskryminacji, ale ponieważ my sprawiliśmy, że WSZELKA dyskryminacja jest uważana za zło; to wszystko, co Europejczycy mogliby zrobić dla zachowania swojej rasy czy kultury, będzie automatycznie uważane za rasizm. Zatem w istocie sprawiliśmy, że wszystko, co biali ludzie mogliby zrobić dla zachowania swojego dziedzictwa i uratowania siebie samych, będzie uważane za złe i rasistowskie. Plan jest świetny, ale nie zadziała, jeśli ludzie się o tym zorientują. Musisz mówić o rasizmie i akceptacji i multikulturowości tylko w odniesieniu do białych narodów. Nigdy, przenigdy nie domagaj się, aby niebiałe narody stały się wielorasowe i nawet o tym nie wspominaj. Jeśli byś tak zrobił, odsłoniłoby to podwójne standardy. Oni tego nie wspomną, obiecuję, więc nawet nie będziesz nigdy musiał wyjaśniać podwójnych standardów.

Heniek: Czy tylko z grzeczności nikt nie wspomina, że ta "tolerancja" jest nakierowana tylko na białych ludzi? Czy może nikt nie orientuje się, że domagacie się multirasowości tylko od białych narodów?

Profesor: Wszyscy mają tak wyprane mózgi, że nie zauważają, albo nie mają odwagi polemizować, bo pamiętaj, zawsze możesz po prostu zarzucić im rasizm. Pogłębiaj poczucie białej winy, a jeśli czujesz, że ktoś odsłania podwójne standardy, po prostu użyj argumentów "na rasizm", aby rozmówca poczuł się winny i zamilkł. Działa za każdym razem.

Heniek: Co jeśli ktoś z Afryki mówi o ochronie swojej kultury i rasy?

Profesor: Wtedy mówisz, że to oczywiście słuszne.

Heniek: A jeśli mówi tak ktoś biały?

Profesor: Wtedy to "faszyzm".

Heniek: I ludzie się na tym nie łapią? Na pewno!

Profesor: Czy tak robią czy nie, nie ma znaczenia. Nie mówią tego głośno i to jest ważne. Możesz powiedzieć, że dwa plus dwa równa się pięć i dwa plus dwa BĘDZIE się równało pięć, jeśli uda Ci się przekonać wszystkich do tego. Czy w to szczerze wierzą czy nie, to już nieistotne. Nie będą MÓWILI inaczej. I znowu, jeśli kiedykolwiek zajdzie potrzeba, użyj argumentacji "na rasizm" i odpuszczą. To jak z istnieniem ras. Jeśli przeciwko białym potrzebny jest argument, że rasy istnieją, to istnieją. Jeśli jednak przeciwko białym potrzeba argumentu, że rasy nie istnieją, to po prostu nie istnieją. Nie ma nic wstydliwego w mówieniu, że rasy jednocześnie istnieją i nie, o ile tylko nikt Ci tego nie wytyka, ale przecież nie zrobi tego, bo możesz go nazwać "rasistą".

Heniek: Zatem kto to taki, "rasista"?

Profesor: Nieistotne! Nikt nie zapyta, kim jest "rasista". Wszyscy po prostu wiedzą, że nie chcą być nazwani rasistami. Tak jak z istnieniem bądź nieistnieniem ras, w zależności od tego, czy chcesz to wykorzystać przeciwko białym, "rasista" może znaczyć cokolwiek potrzebujesz, aby tylko zdemonizować kogoś, kto jest politycznie niepoprawny. Jeśli już musisz odpowiadać co to rasizm, powiedz, że to dyskryminacja na podstawie koloru skóry.

Heniek: Ale dlaczego ktoś miałby się obawiać bycia nazwanym pojęciem, które nie ma żadnego realnego znaczenia?

Profesor: Przez reputację!

Heniek: Bo widzisz, ja bym pomyślał, że racjonalna osoba zwróciłaby uwagę na to, co ktoś mówi i pomyślała co to znaczy, po czym wysnuła własne wnioski.

Profesor: Nie zawsze, bo jeśli termin jest "tabu" do wystarczającego stopnia, to wystarczy jedno słowo. Możesz sprawić, że ludzie unicestwią samych siebie tylko po to, aby dostosować się do pewnego ideału społecznego i ostatecznie, to właśnie sprawiamy.

Heniek: Czyli przekonujesz ludzi, że muszą się unicestwić i to jest cnota?

Profesor: Dokładnie. I to JEST cnota, jeśli w to uwierzysz, a także wszyscy inni też w to uwierzą. Niektórzy biali ludzie posuwają się nawet tak daleko, że przechwalają się i przyklaskują temu, jak to w przyszłości będa wymieszani z innymi.

Heniek: Brzmi to bardziej jak jakaś choroba.

Profesor: Ale działa. Całkiem nieźle sobie żyję z tego całego nonsensu "różnorodności" i białej winy, w końcu to moja specjalizacja. Dopóki ludzie wierzą w ten "antyrasizm" i podążają za takimi poglądami, dopóty ja mam nad nimi władzę. To też niezły biznes. Taki Tim Wise - zarabia pieniądze na tym całym szumie który wywołuje.
Aby zaś biali ludzie mogli przetrwać, musieliby kogoś dyskryminować, a my przekonaliśmy ludzi, że dyskryminacja jest zła, jeśli opiera się na rasie. Możesz zatem dyskryminować na podstawie innych cech, na przykład umiejętności, zasobu portfela, ale nie można pozwolić białym ludziom na to aby myśleli, że powinni uchować swoją rasę. A jedyny sposób w jaki mogą to zrobić - my nazywamy złem. Nauczamy i nazywamy to złem, a ludzie nam wierzą, że aby mieć czyste sumienia muszą otworzyć granice.

Heniek: Więc jesteś jakby kapłanem? Zarabiasz na życie promując system wierzeń, w którym ludzie wierzą w coś tylko dlatego, że hmm, muszą w to wierzyć? Bo tak powiedziałeś?

Profesor: Ha ha! Tak, polityczna poprawność jest religią! Popatrz na inkwizycję! Heretycy byli mordowani i torturowani ponieważ nie wierzyli w to, czego się od nich domagano. Istnieli inkwizytorzy, którzy żyli z wyszukiwania heretyków. Wszystko zależało od tego, co autorytet powiedział, w co trzeba było wierzyć.
Dzisiaj, zamiast heretyków kwestionujących religię, mamy rasistów. Rasista znaczy dzisiaj to, co heretyk dawniej! Ludzie dawniej mieli pełne portki ze strachu przed posądzeniem o herezję, mimo, że ciężko było zdefiniować, kim był heretyk. Dziś nie mówimy "heretyk", mówimy "rasista", ale to ta sama rzecz. Termin, który sprawia, że ludzie trzęsą się ze strachu, jeśli wydaje im się, że są heretykami wobec religii politycznej poprawności. Zamiast inkwizytorów, są ludzie tacy jak ja, inni liberałowie i grupy "antyrasistowskie". Żyją z wyszukiwania heretyków - ludzi, którzy wierzą w takie sprawy jak ochrona własnej kultury, co jest w sprzeczności z tym, czego wymaga polityczna poprawność.

No i oczywiście, wszystko polega na wierze. Na kimś, kto jest wysoko postawiony i ma na tyle władzy, aby powiedzieć, że tak ma być.

Heniek: To wszystko jest dziwne, ale wydaje mi się, że rozumiem. To wszystko gra pozorów, coś jak dziecięce zabawy? A co jeśli ludzie przestaną podążać za tym? Co jeśli odważą się mówić głośno, jeśli zrozumieją, że to nonsens?

Profesor: Wtedy będę miał kłopoty, ale Twoja w tym rola, żeby upewnić się, że ludzie nie odważą się na kwestionowanie tego. Pamiętaj, użyj winy, użyj strachu. Nie musisz dyskutować racjonalnie, po prostu popatrz na innych antyrasistów i skopiuj ich działania. Jeśli już utkniesz w dyskusji, stwierdź, że rasy i tak nie istnieją, ale zachowaj to na wypadek ostateczności, bo jest dość oczywistym, że rasy jednak istnieją.

I pamiętaj, jeśli wszystko inne zawiedzie, zawsze możemy pozamykać rasistów, albo sprawić, że stracą prace, albo postraszyć ich, że zostaną społecznymi pariasami. Dopóki będzie im się wydawało że są osamotnieni, dopóty będą podążać za nami. Mamy przygotowanych mnóstwo ciosów poniżej pasa.

Musisz tylko pamiętać o zasadach. Kłóć się, że ukradli ziemię, że zniewolili innych. Jeśli nie zaczną się bronić, jeśli zrozumieją, że te fakty nic dzisiaj nie znaczą, przejdź do argumentu "dyskryminacja jest zła". Udawaj wtedy, że nie wspominałeś o kradzieży ziemi, po prostu mów, że nie można dyskryminować na podstawie rasy.

Jeśli Twój przeciwnik będzie dobry, to powie, że ma prawo do zachowania swojej rasy, co będzie znaczyło, że Twoje argumenty mają podtekst ludobójczy, skoro sprowadzają się do uniemożliwienia ludziom zachowania swojego dziedzictwa etnicznego. To trochę wredne, bo trzeba się wykłócać, że rasa nie istnieje. A skoro możesz stwierdzić, że nie istnieje, to nie musisz tłumaczyć się z moralnych zawiłości jakie tworzy antyrasizm. Nie ma rasy, nie ma ludobójstwa! Oczywiście zrób to na końcu, kiedy użycie argumentu "na rasizm" nie pomaga. Będziesz musiał zatrzeć fakt, że użyłeś rasizmu jako zarzutu przeciwko białym a teraz wykłócasz się, że rasy jednak nie istnieją, ale nie przyciągaj do tego uwagi.

Na koniec, bądź oburzony! Bądź urażony! Bierz wszystko osobiście! Mów, że masz kolegę z Afryki, że jesteś urażony i zdegustowany! Powiedz, że uważasz to za obrzydliwe. Udawaj, że jesteś zakłopotany i zawstydzony. Zrób z tego show. Ludzie wezmą Cię bardziej na serio, jeśli będziesz wkurzony.

I pamiętaj. "Antyrasistowski" - to eufemizm dla "antybiały".

tłum. SC dla Autonom.pl wszelkie prawa zastrzeżone

źródło: autonom.pl

# Polska pustoszeje.


Po wejściu do Unii zaczęliśmy tracić pokolenie Polaków urodzonych podczas wyżu demograficznego z przełomu lat 70. i 80. Na emigracji szukali pieniędzy i lepszego życia. Znaleźli. Teraz ściągają do siebie dzieci.

 Z danych Narodowego Spisu Powszechnego wynika, że na koniec marca ubiegłego roku za granicą przebywało dwa miliony Polaków, z czego 11 proc. (czyli ponad 220 tys.) stanowiły dzieci w wieku do lat 14. Prof. Krystyna Iglicka, ekonomista i demograf, rektor Uczelni
Łazarskiego, szacuje, że dziś jest już ich 300 tys., czyli o 35 proc. więcej.

Tracimy kolejne pokolenie młodych ludzi. Emigracja zabrała nam 300 tys. dzieci, czyli niewiele mniej, ile co roku przychodzi na świat nad Wisłą. W ubiegłym roku narodzin było niecałe 390 tys., ale z roku na rok jest ich od kilku do nawet 20 tys. mniej.

Trzeba również pamiętać, że za granicę wyjechało dużo osób z tzw. Polski B - z podkarpackiego, podlaskiego, warmińsko-mazurskiego. Rynek pracy jest tam często ogołacany ze specjalistów. To zniechęca biznes do inwestycji. Nie ma pracy i w efekcie kolejne osoby mogą z tych terenów wyjeżdżać za granicę.

źródło:  aktyw14.net

# żydówka nagrała anty-Polskie filmy za nasze pieniądze.


# Słowacki nazista z Auschwitz stanie przed sądem?

Niemicka gazeta "Sueddeutsche Zeitung" informuje, że po raz pierwszy od 40 lat na ławie oskarżonych może zasiąść członek załogi obozu Auschwitz - czytamy na portalu Gazeta.pl.

Według niemieckiej gazety członkiem nazistowskiej załogi obozu jest 87-letni Słowak, p. Johann B., który może odpowiedzieć za współudział w wymordowaniu setek tysięcy Żydów.
Słowak wyemigrował do USA w latach 50. i mieszka tam do dziś, nie ponosząc żadnych konsekwencji za wykonywany zawód w przeszłości.

Źródło: wiadomosci.gazeta.pl
Opracował: Daniel Król

# Chiny tworzą walutę opartą na złocie.

Nie ma wątpliwości, że dolar amerykański niebawem przejdzie do historii jako waluta światowa. Chiny przerzucają wszystkie swe rezerwy złota w małe jednokilogramowe sztabki po to, żeby wypuścić nową światową walutę „wspartą na złocie”. To z pewnością strategiczna część ich ostatnich działań w zakresie forsowania zawarcia nowych umów handlowych z Rosją, Japonią, Chile, Brazylią, Indiami i Iranem. Szydło wyszło z worka, a USA otrzyma w najbliższym czasie informację, aby zwijało manatki od państw mających największy bilans handlowy na świecie, zaś dolar poleci z hukiem na łeb na szyję.
GATA obecnie szacuje, że 80 % złota, co do którego inwestorzy mają przekonanie, że zdeponowane jest na utworzonych przez nich rachunkach, już od dawna stamtąd się ulotniło, większość najprawdopodobniej zgromadziła się w Chinach.
Oto fragmenty opowieści Jima Willie’a ‘Hat Trick Letter’.
Artykuł Jima zaczyna się następująco…Wiele jest wydarzeń, sygnałów oraz zwyczajnego bajania o postępującym obecnie w świecie rzeczywistym upadku systemu. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu takie dowcipkowanie było negowane przez żołnierzy finansowej areny. Lecz ostatnio, nie mogą oni już zaprzeczyć nawałnicy dowodów, namacalnej obfitości szkaradnych symptomów i uwarunkowań, jakie stały się strasznie złe oraz rozwiązań, jakie w najlepszym przypadku zadziałały wbrew zamierzeniom, a w najgorszym nigdy nie były brane pod uwagę na pierwszym miejscu.
Chiny przetapiają złote sztabki
Chiny dobrze sobie dają radę z realizacją ambitnego planu, aby dokonać przetworzenia wielkich sztab złota w mniejsze 1-kilogramowe na masową skalę. Szykuje się duże wydarzenie, jakie spowoduje dezorganizację w światowym handlu i niechybnie uderzy w światowy system bankowy. Wielki projekt przerobu złota wskazuje na to, że Chińczycy przygotowują nowy system rozliczeń handlowych. Podczas tego procesu, muszą oni skonstruować podstawę dla możliwego nowego systemu walutowego opartego na złocie, jakie będzie wspierać płatności handlowe. Z początku użyte w handlu, z czasem znajdzie zastosowanie w bankowości. System oparty na obligacjach amerykańskich zostanie odstawiony na boczny tor. Należy uważać chiński projekt za wyznaczenie początku upadku system opartego na dolarze USA. Chińczycy wywożą tysiące metrów sześciennych ton złotych sztab z Londynu, Nowego Jorku, Szwajcarii. Przetwarzają sztaby złota w taki sposób, aby nie było już na nich oznaczeń w uncjach, lecz w kilogramach; polega to na tym, że sztaby z cechą „Good Delivery” redukuje się do 1-kilogramowych sztabek i magazynuje w Chinach. Nie jest jasne, czy projekt przerobu złota został wprowadzony do wykonania całkowicie w granicach Chin, gdyż pewne poszlaki wiodą do Szwajcarii, że niektóre szwajcarskie odlewnie mogą być w to zamieszane, bowiem mają w tym zakresie wiele doświadczenia i możliwości.
Historia przerobu złota z Londynu potwierdzona jest przez moje najlepsze źródło. Wydaje się ewidentnie jasne, że Chińczycy przygotowują się do nowego systemu rozliczeń handlowych, co jest zbieżne i implikuje powstanie nowego systemu rezerwy bankowej. Mogliby znaczącą porcję tych nowych 1-kilowych sztabek rozprowadzić wśród inwestorów detalicznych i osób bardzo bogatych w Chinach.
Oni pozbędą się toksycznych obligacji skarbowych USA jako podstawy bankowości. Dwie informacje są jednoznaczne. Właśnie wprowadza się do zachodniego i brytyjskiego systemu funtowo-uncyjnego wielki prztyczek w nos (aka F…k You) w postaci tony metrycznej oraz inne przedziwne miary wg systemu metrycznego. Lecz być może szykuje coś większego. Możliwe, że formalne śledztwo w sprawie wypełnionych wolframem sztabek jest już prowadzone w jakiejś ukrytej formie. W początkach 2010 r. pojawienie się serii napełnionych wolframem sfałszowanych sztabek złota stało się wielką sensacją, ale okryto je oczywistą zmową milczenia. Tropy afery brały swój początek w Fort Knox, jako wylęgarni złodziejskich pomysłów. Stąd wzięły marszrutę szlaki przechodzące przez Panamę, aby rozwidlić się w innych kierunkach znane gromadom przemytników, jakie koniec końców powykręcały na ulice naszych miast handel białym proszkiem znanym na ulicach jako Horse & Blow czy też Boy & Girl.

źródło:  stopsyjonizmowi.wordpress.com

# Amber gold to sprawa mafijna.


 Mamy do czynienia z wielkim układem pomorskim. Za tej władzy sprawa na pewno nie zostanie wyjaśniona - twierdzi p. Stanisław Janecki, były redaktor naczelny "Wprost", który to tygodnik miał swego czasu silny pion dziennikarstwa śledczego.

- To układ, który przekracza jakichś małych chłopców typu Marcin Plichta czy jego żona Katarzyna, bo to są detale zupełne. Po prostu trzeba było wyprać duże pieniądze i znaleziono człowieka z taką, a nie inną przeszłością, by w razie wpadki móc łatwo zwalić na niego. Tych pieniądzy, które ludzie stracili było 10-krotnie, a może 20-krotnie więcej. Tam przechodziły miliardy złotych - przekonuje p. Janecki. - Plichta jest na wolności tylko dlatego, bo sprawdza się, czy on jest dla układu bezpieczny, czy też należy uruchomić tzw. seryjnego samobójcę, albo inne środki zapobiegawcze. Proszę zwrócić uwagę, jak ta struktura funkcjonowała. Jest tam wszystko, są dotacje na Kościół, zoo, autorytety moralne wszechczasów - Wałęsa i Wajda - i w tle politycy samorządowi z Pawłem Adamowiczem na czele - wyjaśnia p. Janecki. - Władze Gdańska udostępniły OLT Express nowy terminal na długo przed Euro 2012 jako jedynej spółce. Stworzyły jej doskonałe warunki do funkcjonowania. Michał T. również był do osłony tego interesu. On nie zarabiał 5900 zł, tylko wielokrotnie więcej, tylko nie na rachunkach. Ten cały układ to jest p. M. (nazwa miesiąca), który wykupił tysiace hektarów nieruchomości, p. O., który skumplowany jest ze wszystkimi i który znał się ze słynnym Nikosiem. Nic od lat w Trójmieście nie dzieje się poza tym układem. Założę się o każde pieniądze, że za tej władzy nic nie zostanie wyjaśnione w tej sprawie. Wszystko zostanie zakopane na poziomie policji, prokuratury, sadów, polityki. Wszyscy są w to umoczeni. To jest przykład działania w Polsce mafii - podkreślił redaktor.

Źródło: youtube.com
Opracował: G.K.

# Wipler przygotowuje raport w sprawie kłamstw tusku.

WCz. Przemysław Wipler, poseł PiS, przygotował raport, który ma pokazywać, jak podczas rządów PO-PSL wzrasta w Polsce biurokracja - dowiadujemy się z Polskiego Radia.

- W niektórych resortach przerost zatrudnienia jest nawet dwukrotny, jeśli chodzi o gabinety polityczne - powiedział w "Jedynce" WCz. Mariusz Antoni Kamiński z PiS. - To są osoby, które zarabiają w granicach 7-10 tys. zł. Bardzo dużo wydaje się pieniędzy z budżetu na funkcjonowanie tych gabinetów - zaznaczył poseł, który twierdzi, że JE Donald Tusk nie zrealizował swojej obietnicy dotyczącej redukcji etatów.

Źródło: www.polskieradio.pl
Opracował: Jarosław Wójtowicz

# Bliźniaczy dyktatorzy,czyli "różni ich kształt wąsów!"

Prawdopodobnie czytając tytuł tego tekstu, na myśl przyszły Ci właściwe osoby. Hitler i Stalin, Stalin i Hitler. Dwaj przywódcy, którzy współtworzyli makabryczny scenariusz XX wieku.

Pomimo upływu wielu dekad wciąż, szczególnie przy okazji ważnych rocznic, pobrzmiewa pytanie: Jak mogło do tego dojść? Jak to możliwe, że zbrodnicza polityka dwóch ludzi, nie została zduszona w zarodku, a przeciwnie, zawładnęła umysłami ludzi i pobudziła ich do najokrutniejszych zbrodni? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Przedstawiciele różnych dyscyplin upatrują przyczyn w innych aspektach. Ciekawych przemyśleń dostarczają biografie obu tyranów.
Powstało też wiele ciekawych filmów dokumentalnych i paradokumentalnych. Zawarte w nich treści daleko różnią się od przekazów, z którymi stykałam się podczas lekcji historii. Nawiasem mówiąc niesamowita bywa potęga nauczycieli, którzy zdają się, jakby z premedytacją, uprzykrzyć nauczany przez siebie przedmiot. Mojej pani od historii nie do końca się udało mnie zniechęcić. Jestem jednak przekonana, że należę do wyjątków. A to za przyczyną mojego wczesnego zainteresowania zagadnieniami fenomenu dyktatur, charyzmatycznych przywódców czy kultu jednostki.
Powracając jednak do tematu muszę stwierdzić, że rozważania spod znaku pytań rozpoczynających się od przysłówka „dlaczego”, są żywe pomimo upływu lat. Co ciekawe oba totalitaryzmy, tj. nazizm i komunizm, miały wiele wspólnych cech, które do pewnego stopnia konstruowały względną trwałość każdego systemu z osobna. By wciągnąć w moją opowieść i tych, dla których historia najnowsza, być może za sprawą uczestnictwa w lekcjach kreowanych przez belfrów pozbawionych pasji, nie jest ulubioną dziedziną, postanowiłam spuścić z tonu. Rozważania nad istotą zbrodniczych systemów, zawężę do wskazania podobieństw pomiędzy Hitlerem i Stalinem i ich aktywnościami. O ile nie jestem pierwszą, która wyznacza sobie taki cel prawdopodobnie jedną z niewielu, która przy okazji zasygnalizowania spraw największej wagi, sięgnęły do detali.
Podobieństwa są momentami zaskakująco silne. A tak nawiasem mówiąc… jak myślisz czyje zdjęcie znajduje się powyżej? Chcąc zweryfikować swój typ – kliknij w zdjęcie i przeczytaj rozszerzenie w adresie url.
Pochodzenie i dzieciństwo
Obaj dyktatorzy urodzili się w innych krajach, niż te, w których sprawowali absolutną władzę. Stalin przyszedł na świat w miasteczku Gorii we wschodniej Gruzji. Z kolei miejscem urodzenia Adolfa Hitlera było Braunau w Austrii.
Obaj byli potomkami rodziców, którzy utracili wcześniej urodzone dzieci. Obaj też pochodzili też z mało zamożnych rodzin. Matka Stalina Katarzyna, była praczką, zaś ojciec Wisarianow – szewcem. Postępujący u niego alkoholizm przyczynił się jednak do bankructwa zakładu.  Niezwykle często w stanie upojenia bił on małego Józefa i jego matkę. Z kolei rodzicielka przyszłego wodza III Rzeszy Klara była służącą. Ojciec natomiast nosił imię Alois i był celnikiem. Do członków rodziny zwracał się z arogancją. Przywoływał Hitlera gwiżdżąc na dwóch palcach. Bezlitośnie bił dzieci pod byle pretekstem.
Szczegółowe rozważania dotyczące środowisk wychowawczych obu dyktatorów przedstawia A. Miller. Potwierdza ona, że obaj byli poniżani i ośmieszani. Nie mogąc dać ujścia nienawiści do rodzica, wypierali oni i spychali do podświadomości te okrutne doświadczenia. W późniejszym życiu dawali upust nienawiści w zmienionej formie wobec innych.
Życie osobiste
Trudno w przypadku osób pochłoniętych bez reszty zbrodniczymi ideologiami, mówić o życiu osobistym. Podtytuł ten służyć ma głównie do wskazania, delikatnie mówiąc, kontrowersyjnych relacji rodzinnych.
W przypadku Stalina mowa o stosunku do syna Jakowa, zrodzonego ze związku z pierwszą żoną Jekateriną Swanidze. W 1941 roku trafił on do niewoli niemieckiej.
Co ciekawe Stalin odmówił jego wymiany na feldmarszałka Fredricha von Paulusa. W efekcie, dwa lata później Jakow popełnił samobójstwo. Pierwsza żona zmarła zaś po czterech latach małżeństwa na bliżej nieustaloną chorobę. Tragiczna była także relacja z drugą żoną Nadieżdą Alliłujewą. Stalin gardził nią. Historycy nie są zgodni co do przyczyn jej śmierci. Jedni uważają, że została zamordowana na polecenie męża, inni, że popełniła samobójstwo.
Z kolei Hitler miał niezwykle niepokojącą relację z 23letnią siostrzenicą Angelą Raubal. W efekcie fatalnych zajść popełniła ona samobójstwo. Wcześniej chciała od niego odejść, ponieważ wuj angażował ją w niezwykle perwersyjną aktywność seksualną. Po śmierci Angeli, jego współpracownicy zapoznali go z Ewą Brown, łudząco podobną do zmarłej siostrzenicy.

Dojście do władzy przyszłych dyktatorów także coś łączyło. Tym czymś były swego rodzaju podstępy. Hitler prowokował zamieszki jednocześnie wyrażając przekonanie, że to jedynie on jest w stanie przywrócić ład. Z kolei Stalin po śmierci Włodzimierza Lenina, stopniowo wyeliminował swych konkurentów do władzy. W latach 1924-1926 sprzymierzył się z Grigorijem Zinowiewem i Lwem Kamieniewem przeciwko Lwowi Trockiemu. Następnie zawarł sojusz przeciwko swym niedawnym sprzymierzeńcom z Nikołajem Bucharinem i Aleksiejem Rykowem, których ostatecznie wyeliminował dzięki swemu wpływowi na dobór kadr partyjnych.
Obu potrzebna była wojna. Wszak tendencje mocarstwowe stanowiły centralny punkt ich polityki. Stalin dążył do rewolucji. A jak powiadał W. Lenin: ” wojna otwiera drogę do rewolucji, a wojna światowa otwiera drogę do rewolucji światowej”. Hitlerowi z kolei pozwoliła na realizację wielkich haseł z którymi dochodził do władzy. Obaj też wykorzystywali strach jako potężny oręż swej polityki. Hitler straszył m.in. wojną domową i Żydami. Z kolei Stalin zwykł mawiać:  ”Wolę, gdy ludzie popierają mnie ze strachu niż z przekonania. Przekonania są zmienne, strach zawsze jest ten sam”. Zakładam, że i Adolf Hitler byłby skłonny podpisać się pod tymi słowami.

Ciekawe, że obaj się wspierali. Stalin upatrywał w Hitlerze swego rodzaju lodołamacza, który zdemoluje Europę wszczynanymi kolejno konfliktami zbrojnymi, jednocześnie osłabiając poważnie własne siły. W tym wódz ZSRR upatrywał swej szansy. Planował opanować kontynent, złożony z państw niezdolnych do obrony. Stalin wspierał więc Hitlera dostarczając mu ogromne ilości niklu, potrzebne do budowy czołgów i dział, oraz inne surowce, produkty rolne. Także zawarty pakt Ribbentrop-Mołotow, był jakoby zielonym światłem dla Führera do rozpoczęcia działań wojennych. To w jego podpisaniu upatruje się jedną z głównych przyczyn wybuchu drugiej wojny światowej.
Podobieństw szukać należy również w obu systemach totalitarnych .  Jej przywódcy sprawowali rządy spod znaku despotyzmu. Wszak oba miały charakter socjalistyczny. Charakteryzowały się ingerencją państwa we wszystkie dziedziny życia obywateli. Działały one w oparciu o doktrynę państwową i przy pomocy rozbudowanego aparatu policyjno – wojskowego. Obaj z wielką stanowczością „tępili” opozycję. Na kartach historii grubą czcionką zapisano również czystki wymierzonych w stronę dotychczasowych stronników. Nie sposób opisać wszystkich aktów tego typu. Stalin miał prawdziwą obsesję na punkcie spisków przeciw sobie. Wszędzie widział wrogów. Znamienne są wypowiadane przez niego słowa: „Nie wierzę nikomu, nawet samemu sobie”. Szacuje się, że do 1939 roku w wyniku czystek w partii komunistycznej zginęło około miliona osób. W działalności Hitlera najbardziej znane jest wydarzenie z nocy z 29 na 30 czerwca 1934 roku określone mianem „nocy długich noży”. Wymordowano wówczas około 400 przywódców oddziałów szturmowych SA i osób, które naraziły się Hitlerowi. Tak jak Stalin, nie ufał nikomu. Potwierdzenia można m.in. szukać w słowach: „Silny człowiek, jest najsilniejszy, gdy jest sam”. 

Indoktrynacja i kult jednostki
Obaj zdawali sobie sprawę z wagi zabiegów zorientowanych na upowszechnianie trwałych, preferowanych przez siebie  postaw, poprzez narzucenie wzmocnionego i  ściśle określonego przekazu.  To były często niezwykle dopracowane formy wpływu społecznego, niezwykle często przybierające charakter manipulacji. Stalin stworzył rodzaj ministerstwa ideologii. W Niemczech na czele podobnego urzędu stanie niezwykle lojalny i wpatrzony w swego przywódcę Joseph Goebbels. (Zob. Architekt zbrodniczej propagandy: Joseph Goebbels)

Kult jednostki stanowił ważny filar propagandy. Mowa o przedstawianiu przywódcy, jako osoby nieprzeciętnie utalentowanej, nieomylnej, wręcz idealnej. Pojęcie to pochodzi z języka rosyjskiego i używane jest głównie w odniesieniu do mitu roztaczanego wokół przywódców komunistycznych. Z powodzeniem jednak można mówić o kulcie jednostki przy okazji opisu innych rządów totalitarnych, w tym rządów nazistowskich.
Przywódcy mięli się jawić także jako niezłomni, silni i charyzmatyczni. Uczłowieczający miał być zabieg polegający na pokazywaniu ich w otoczeniu dzieci.

Znana jest historia, gdy w czasie jednej z narad podeszłą do Stalina mała dziewczynka imieniem Mamłaka i przekazała mu pozdrowienia. Dyktator wziął ją na ręce. Zrobiono im zdjęcia, które opatrzono napisem „Stalin najlepszym przyjacielem radzieckich dzieci” i następnie rozpowszechniono na terenie całego kraju.  Warto przy okazji wspomnieć o tym, że Stalin wprowadził odpowiedzialność karną, nie wyłaczając kary śmierci, wobec dzieci od 12 roku życia.
Z kolei A. Miller pisząc o przemocy wobec dzieci za czasów Hitlera, cytuje słowa Fuhrera: „Mój ideał wykształcenia jest surowy. Cokolwiek jest słabe, musi być bezwzględnie wytrzebione. W twierdzy mego wojującego zakonu, wyrośnie generacja młodych ludzi, którzy zasieją strach w sercach całego świata. Gwałtowna, władcza, nieustraszona, okrutna młodzież to jest to, czego chcę. W ten sposób będę mógł nadawać rzeczom nowy kształt”.
Kult jednostki miał utrwalać w obu systemach:  każda książka, wiersz, sztuka teatralna, symfonia, film, obraz czy budowla. Zarówno w III Rzeszy, jak i Związku Radzieckim, budowano kina, w których wyświetlano ściśle wyselekcjonowane, a niekiedy tworzone na potrzeby propagandy filmy. Usilnie także starano się przejąć kontrolę nad prasą.
Obaj przywódcy doceniali siłę radiostacji. Zadbali o ich rozwój. W Związku Radzieckim za jej pośrednictwem, codziennie znakomita większość obywateli miała okazję słuchać „Głosu Moskwy”.  Z czasem, słuchacze zachodnich rozgłośni skazywani byli na śmierć przez rozstrzelanie. Także Hitler zdawał sobie sprawę z mocy przekazu radiowego. Tuż przed objęciem władzy 1 czerwca 1932 r., wyraźnie uzależnił poparcie dla gabinetu von Papena od udostępnienia radia propagandzie nazistowskiej. Warto dodać, że do 1937 roku Niemcy dysponowały 25 rozgłośniami. Dwa lata później było ich już 36. W tym czasie, za ich pośrednictwem siedem razy dziennie nadawano dzienniki radiowe.

Stosunek do religii
Stosunek do religii dyktatorzy mięli inny. Obaj jednak nie lekceważyli tego aspektu rzeczywistości. Józef Stalin uważał ją za hamulec w walce o rząd dusz. W efekcie zdecydował się na utworzenie w 1929 roku Związku Wojujących Bezbożników, którego zadaniem było propagowanie ateizmu. Jej działalność zorientowana była przeciwko wszystkim wyznaniom. Z czasem Związek realizował planowe niszczenie obiektów sakralnych i cmentarzy, a także tworzeniem list księży przeznaczonych do wymordowania.
Z kolei Hitler uczynił z religii swego rodzaju instrument w służbie zbrodniczej polityki. W Mein Kampf pisał: „każdy powinien być aktywny w obrębie swej wspólnoty wyznaniowej i uważać za pierwszy swój i najświętszy obowiązek zajmować stanowisko przeciw tym, którzy w swoim działaniu przez mowy i czyny z ram własnej zbiorowości wyznaniowej występują i do drugiej usiłują się wgramolić”.  Jak wiadomo Episkopat Niemiec pozytywnie przyjął dojście Hitlera do władzy. O uprzedmiotowieniu religii świadczy m.in. niniejszy cytat z odezwy z 22 lipca 1933 roku do NSDAP (Zob. J. Cornwell, Papież Hitlera: Sekretna historia Piusa XII, Warszawa 2006, s. 59): „Zawarcie przez Watykan traktatu z nowymi Niemcami oznacza uznanie przez Kościół katolicki państwa narodowosocjalistycznego. Traktat ten jasno i wyraźnie pokazuje całemu światu, że twierdzenie o wrogości narodowego socjalizmu do religii jest kłamstwem.(…) Konkordat dał Niemcom możliwość i stworzył sfery zaufania, która będzie miała szczególne znaczenie w pilnej walce z międzynarodowym żydostwem”. Słowa te wypowiedział dwa dni po podpisaniu konkordatu.
Warto przy okazji dodać, że Adolf Hitler jako dziecko uczęszczał do szkoły katolickiej prowadzonej przez benedyktynów, zaś Stalin był adeptem seminarium duchownego.
Ciekawostki
Nawet wzrost mięli zbliżony. Na stronach National Geographic czytamy, że Hitler mierzył165 cm. W odniesieniu do Stalina podawane są liczby od 162 do 165. Wiadomo, że dyktator Związku Radzieckiego przy mównicy stawał na taborecie. Obaj kazali się portretować tak, by niski wzrost nie była zauważalny.
Obaj także tworzyli. Stalin pisywał wiersze, zaś Hitler malował.
Róża płatki rozchyla,
Bierze w objęcia fiołek.
Przebudziła się również lilia.
Kłaniają się wietrzykowi.
Młody Adolf z lubością szkicował psy. Portretował także ludzi, elementy architektury i martwą naturę. Starał się nawet o przyjęcie do Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu.
Jego rysunki nie zyskały jednak uznania w oczach członków komisji. Czy i Tobie przywodzi na myśl pytanie, o to, jak decyzja o przyjęciu Hitlera, mogła zmienić losy świata?
Ciekawe jest także to, że obaj tyrani nominowani byli do pokojowej nagrody Nobla. Kandydatura Stalina zgłoszona została aż dwukrotnie. Pierwszy raz w 1945 roku, za wkład i wysiłek na rzecz zakończenia II wojny światowej, przez historyka i ministra spraw zagranicznych Norwegii Halvanda Kohta. Trzy lata później inicjatorem był profesor Wladislav Rieger z Uniwersytetu Karola w Pradze.  Z kolei kandydaturę Adolfa Hitlera wysunął szwedzki parlamentarzysta E. Brandt. Podjętą aktywność motywował faktem rozwiązywania w sposób pokojowy konfliktów międzynarodowych z Czechosłowacją i Austrią.

Zaryzykuję twierdzenie, że niezwykle trudno o przytoczenie wszystkich podobieństw między Hitlerem i Stalinem. Obaj nosili nawet podobny ubiór, tj. półwojskowe mundury bez dystynkcji. Choć nie ma co ukrywać, że istniało między nimi wiele różnić. Od tych najbardziej podstawowych, jak gusty kulinerne, czy stosunek do picia alkoholu, przez inne, dużo bardziej istotne, jak choćby do obywateli rządzonego przez siebie państwa.
Jednak oni dwaj, jak nikt wcześniej, zakpili z wartości ludzkiego życia. Stalin zwykł mawiać „Śmierć jednego człowieka to tragedia, milionów – statystyka”.
Istnieje także nieskończona liczba określeń pasujących do ich obu. Do skromnej ich reprezentacji należą: cynik, despota, dyktator czy manipulant. Tym bardziej bolą wieści o coraz większej liczbie ekstremistycznych ugrupowań odwołujących się do doktryny Hitlera, wychwalających jego politykę. Smuci też fakt, że wciąż ponad połowa Rosjan pragnie powrotu komunizmu i ze wzruszeniem mówią o Stalinie, jako przywódcy doskonałym.Choć powszechnie znane są różne sposoby uzasadnienia  tego stanu, równocześnie dziwi poziom ignorancji stronników polityki obu dyktatorów.
Jestem ciekawa czy i Tobie przychodzą do głowy jeszcze jakieś podobieństwa. Jeśli tak to daj znać. I na koniec słowa Wiktora Suworowa, który na pytanie o to, co różni Adolfa Hitlera od Józefa Stalina odpowiedział: jak to co? Kształt wąsów!

żródło:  stopmanipulacji.info