czwartek, 24 listopada 2011

# Promowanie nowego lewackiego ,anty-patriotycznego patriotyzmu.

Od jakiegoś czasu luminarze życia publicznego spod znaku Gazety Wyborczej spostrzegają, że zaprowadzony przez nich 20 lat temu terror intelektualny ma już dziś stępione ostrze. Zakrojona na szeroką skalę akcja obrzydzenia polskiego patriotyzmu i wykorzenienia poczucia dumy narodowej, wykorzystująca manipulacje historyczne i nagonki medialne, najwyraźniej nie powiodła się. Chociaż antynarodowa poprawność zawładnęła – z kilkoma wyjątkami – pseudoelitami kraju nad Wisłą, mamy dziś do czynienia ze spontaniczną reakcją oddolną, objawiającą się we względnie niekontrolowanych przestrzeniach publicznych takich jak ulica, stadion i internet. Sam fakt możliwości zorganizowania wielotysięcznych manifestacji przez środowiska którym michnikowszczyzna przez lata przypisywała oszczerczą łatkę „faszyzmu” świadczy o wybudzaniu się społeczeństwa z „wyborczej” hipnozy. Można domyślać się, jaki jest stosunek tego nowego ruchu społecznego do cenzorów polskiej polityki minionego dwudziestolecia. Otwarta wojna z polskim patriotyzmem, jaką środowiska liberalne prowadziły przez dwie dekady, stawia je w wysoce niewygodnej sytuacji.
Aby przeczekać burzę, podjęto próbę opracowania strategii alternatywnej. Skoro uczucia patriotyczne nie upadły, a wręcz przybierają na sile, należy je rozsadzić od wewnątrz poprzez przewartościowanie pojęć. Oto redaktor Jarosław Kurski w tekście „GW” p.t. „Nadszedł czas, by cieszyć się wolnością” lansuje ideę „patriotyzmu wspólnoty” przeciwko idei „patriotyzmu wykluczenia”. Ten ostatni to patriotyzm destrukcyjny, toksyczny i zgubny. Jego sednem miałaby być, jak pisze Kurski, zasada „tym prawdziwszym jestem Polakiem, im bardziej polskości odmawiam innym”. Ten gorszy typ patriotyzmu przypisuje się nacjonalistom, kibicom i wszystkim innym Polakom, którzy wbrew wyraźnemu wskazaniu Gazety ośmielili się wziąć udział w manifestacjach narodowych.
Drugi patriotyzm – światły i konstruktywny – patriotyzm wspólnoty, miałby polegać na akceptacji różnorodności i inkorporacji rozmaitych pierwiastków w państwie i narodzie na rzecz wspólnego dobra.
Trzeba jasno powiedzieć, że rozróżnienie na patriotyzm wspólnoty i wykluczenia jest intelektualnym bublem. Stanowi nie tylko fałszywą diagnozę polskiej rzeczywistości, ale przede wszystkim uwłacza podstawowym zasadom logicznego rozumowania.
Patriotyzm jest uczuciem żywionym do swojego kraju i swoich krajan. Tylko tyle i aż tyle. Patriota może kochać wszystkich ludzi, ale wiadomo, że niektórych kocha więcej, albo po prostu inaczej. Zakres tego „więcej” lub „inaczej” jest – czy się to komuś podoba, czy nie – określony i skończony. Obejmuje on pewną grupę językową, etniczną, kulturową – a inne natomiast pomija. W tym sensie „wykluczenie” – a więc określenie GRANIC jest sednem patriotyzmu, ponieważ dokonuje się dzięki temu rozróżnienie pomiędzy tym, co bliskie a tym co dalsze. Karkołomne przeciwstawienie wykluczenia i wspólnoty jawi się jako piramidalny absurd, gdy zauważymy, że to właśnie ustalenie wspólnych ram, granic – a zatem również wykluczenie tego co na zewnątrz – jest warunkiem zaistnienia wspólnoty. Naród zaistnieje wtedy, gdy wyodrębni się z tła innych ludów i narodów.
Przedstawiona przez Kurskiego wizja „patriotyzmu wspólnoty” to czysta fikcja literacka. Wyidealizowane czynniki, które Wyborcza chce włączyć do swego patriotyzmu to w większości ludzie, którzy wcale nie mają na to ochoty. Nie szanują polskiej tradycji i kultury, nie widzą w niej nic godnego podtrzymania i obrony. Mówiąc klasykiem – polskość to dla nich nienormalność. Włączenie ich do wspólnoty wymagałoby polityki terroru, gdyż nic bardziej nie jest im obce niż Polska właśnie. Podobnie jak współpracujący z Wyborczą rysownik Raczkowski „patriotyzm mają w dupie”, „gardzą swoim krajem” i podobnie jak on gotowi są wsadzić flagę Polski w psią kupę. „Młodzi ludzie” od Blumsztajna broniący Polskę przed falą „faszyzmu” są w rzeczywistości członkami organizacji lewacko-anarchistycznych, dla których patriotyzm mógłby być świadectwem niedostatków formacji ideologicznej i ujmą na honorze.
A co sądzą o patriotyzmie tzw. feministki, geje i lesbijki, to jest aktywiści frontu walki z katolicką nauką moralną? Oni przecież – jak słyszę – też walczyli pod Grunwaldem i również należy ich „włączyć”. Z tego co wiem, ich rzeczywisty patriotyzm kieruje się raczej ku Niderlandom, dlatego też nie będziemy ich dłużej zatrzymywać. Kiedy pokochają polskie tradycje i uznają nasze normy społeczne, z radością zaprosimy ich na nasze marsze.
Te najbardziej elementarne wywody nie byłyby konieczne, gdyby nie poronione wykładnie Gazety Wyborczej. Starzy dobrzy masoni, socjaliści, pacyfiści i trockiści zakładali, że patriotyzm i zamykanie się w granicach jest przekleństwem ludzkości, złem, które stoi na przeszkodzie światowego pokoju, światowej rewolucji, światowego porządku, itp, itd. Byli szaleńcami, ale nie imbecylami. Mam nadzieję, że redaktorzy „GW” są jednak skrytymi wyznawcami tych szalonych idei, wtedy można by ich szanować jako przeciwników. Oni wolą jednak przybierać żałosne maski zatroskanych o „kształt polskiego patriotyzmu”.
Tyle o wysiłkach naszych elit. Starają się jak mogą, ubierają w ornaty i podwijają ogony. Tylko czasem, jakaś szanowana pani juror z telewizora ulży sobie i objedzie na wizji śpiewającego o Polsce chłopaka „jakieś bogoojczyźniane, takie patriotyzmy, to jest coś okropnego ! Nie śpiewaj takich piosenek !”. A my śpiewamy, bo ze śpiewem najlepiej się maszeruje.

źródło: nacjonalista.pl
====================================
To prawda lewactwo wychowuje sobie wypranych z samodzielnego myślenia półgłówków którzy spijają z ich ust każde pierdnięcie. 
Miałem przyjemność dyskutowania kiedyś ze świeżo wtedy nawróconą lesbijką ,która pracowała dla jednej z czołowych kobiecych (oficjalnie) postaci SLD słynącej z jedwabistego-inaczej głosu.  Napisałem ,że miałem przyjemność bo to prawda ,nieustannie posługując się czystą logiką ,a nie ideologią sprawiałem ,że się co chwila zacinała nie będąc w stanie zaoponować. Doprawdy rozbrajający był to widok. 
Nie pamiętam już za dobrze niestety tej rozmowy bo trwała ze dwie godziny ,ale zapamiętałem ,jak mówiłem ,jej ,że jest przeciwko różnorodności ,że marzy jej się ,żeby świat był jednolity ,szary i nudny. Ona stwierdziła ,że to ja jestem przeciwko różnorodności bo jestem przeciwko mieszaniu się ras. Odparłem ,iż wręcz przeciwnie ,świat jest tak ciekawy i piękny właśnie z powodu swojej różnorodności ,że w historii ludzie z różnych stron świata stworzyli swoje własne niezwykłe kultury ,języki ,muzykę i sztukę ,architekturę budując prawdziwe cudy świata. To dzięki temu świat może zachwycać się urodą Polek ,Japończycy muzyką Szopena (spolszczenie jest już dawno oficjalnie dozwolone) ,Hiszpan może fascynować się Wikingami ,Norweg Vindafrelsami (Chąśnikami) ,czy  też Włoch kuchnią wietnamską. Dzięki temu może pojechać do Meksyku podziwiać piramidy ,albo do Japonii by bezpiecznie zjeść zabójczo trującą rybę. A ona chce by wszyscy się wymieszali rasowo i kulturowo i stworzyli "tolerancyjną"(?) szarą masę jednakowych ludzi ,o jednym kolorze skóry ,mówiących jednym językiem i tworzących bezwartościową tzw. pop-kulturę (jeżeli w ogóle jakąkolwiek). 
Poza tym lewacy nie rozumieją ,że nawet wtedy ludzie by się dzielili w jakikolwiek sposób ,chociażby na zamieszkiwane w miastach dzielnice i tzw. "rasizm" przybrałby po prostu inną formę i to dużo gorszą i bardziej powszechną. Im mniej ludzi dzieli ,tym bardziej zawęża się obszar tożsamości i samookreślenia więc i istnieje większa nietolerancja. 

1 komentarz:

  1. No cóż GW bawi się w kreatora rzeczywistości i o zgrozo udawało im się to przez wiele lat ale ostatnio stracili zęby,a może to raczej młodzi Polacy są głodni nie letniej papki ale konkretnych emocji tj gorąco lub zimno,letniość już ich nie interesuje..i dobrze,tylko czemu to tak powoli się rozwija?w końcu mają rodziców,dziadków którzy co by nie mówić o komunie ale patriotyzm ceniła i to ten nasz "ograniczony".

    Maya

    OdpowiedzUsuń