Miało być lepiej, wyszło jak zawsze. Od 1 października uczelnie miały podpisywać ze studentami umowy określające warunki kształcenia - przypomina wyborcza.biz. Szkopuł w tym, że magnificencje nie chcą podpisywać z żakami żadnych umów. Powód? Według rektorów nowe przepisy są nieprecyzyjne - podkreśla serwis.

Przypomnijmy, że w myśl znowelizowanej ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym od 1 października umowy muszą być podpisywane ze wszystkimi studentami, bez względu na tryb i kierunek studiów. Dzięki nim żacy mają czuć się bezpieczniej. Tymczasem guzik się zmieni.
"Jeszcze nie zdecydowaliśmy, czy wszyscy studenci podpiszą ją w październiku. Może być tak, że będziemy ją zawierać ze studentem, kiedy znajdzie się w tarapatach, czyli będzie musiał np. powtarzać przedmiot" - mówi serwisowi wyborcza.biz Katarzyna Pilitowska, rzecznik UJ. Krakowska Akademia Górniczo-Hutnicza także do podpisywania umów z żakami się nie kwapi zaś poznański Uniwersytet Adama Mickiewicza jest święcie przekonany, że umowy mają być sporządzane dopiero od stycznia 2012 roku.
Trochę inaczej jest na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. Tam umowy podpisuje się już od sześciu lat ale tylko ze studentami dziennymi i tylko wtedy, kiedy ci muszą za coś uczelni zapłacić.
Co na uczelniane kombinacje odpowiada Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego? Rzecznik resortu Bartosz Loba nie pozostawia żadnych złudzeń - umowy mają być podpisywane od października. I basta.
Ministerstwo swoje a uczelnie swoje. Szef Fundacji Rektorów Polskich prof. Jerzy Woźnicki wie na pewno, że przepisy nie nakazują szkołom wyższym podpisywania rzeczonych umów już w październiku.
Najgorsze jest to, że znowu ucierpią studenci, których bez umów będzie można dalej bezkarnie doić. Bez znieczulenia.
źródło:  http://www.uniface.pl/Tak-sie-roluje-studentow-a2222