poniedziałek, 8 grudnia 2014

# "Najlepiej być kamieniem" - Cioran ,Nietzsche ,Zen.

  
 Istnieje starodawne podanie - pisze F.Nietzsche w Narodzinach Tragedii - że król Midas długo udaniał się po lasach za mądrym Sylenem, towarzyszem Dionizosa, i nie mógł go schwytać. Kiedy wreszcie Sylen wpadł w ręce Midasa, ten spytał go, co uważa za najlepsze i najważniejsze dla człowieka. Demon milczał długo i nieporuszenie; na koniec, przynaglany przez króla, wybuchnął gromkim śmiechem i rzekł: "Nieszczęsne, efemeryczne stworzenie, czemu zmuszasz mnie do oznajmienia ci czegoś czego bodajbyś raczej nie usłyszał? To co najlepsze, jest dla ciebie zupełnie nieosiągalne - a jest tym nie narodzić się, w ogóle nie być, być niczym. A druga rzecz dla ciebie najpożądańsza - to rychło umrzeć".
    Tę przypowieść można by śmiało umieścić jako motto w każdej nieomal książce E.Ciorana. Owszem ,cała jego antropologia przesycona jest gorzką mądrością Sylena - mądrością, która zabija, paraliżuje, odbiera chęć do jakiejkolwiek aktywności. Myśl Ciorana podejmuje ciągle na nowo tę straszną konstatację Sylena, jak zahipnotyzowana krąży wokół niej, nie może się od niej oderwać. Cóż jej w końcu pozostaje? - Przyjąć ją za swoją i rozwijać. Największe dobro - nieistnienie - jest dla człowieka nieosiągalne, skoro już zaistniał. Co ma więc robić biedny śmiertelnik? - Starać się zmniejszać swoje cierpienia nierozłącznie związane z wszelką formą bytu. Tak jak F.Nietzsche, Cioran źródła i osnowy cierpienia upatruje w procesie indywidualizacji pojmowanej jako rozczłonkowanie się pierwotnej bytowej jedni na indywidua, osobniki, czemu towarzyszy wzrastający stopień (samo)świadomości; im więcej tedy "samo"świadomości, tym więcej cierpienia. Przeto - i zła, bo cierpienie w zasadzie równoważne jest złu. Dlatego lepiej być zwierzęciem niż człowiekiem, rośliną niż zwierzęciem, itd.; najlepiej być kamieniem.
     W tej sytuacji wszelkie prawdziwe, istotowe poznanie, a zwłaszcza najwyższa jego postać - mądrość, jest z natury rzeczy wrogiem życia. (...) Dzieje się tak dlatego ,że życie, aby mogło się podtrzymywać, samopowielać, rozwijać, skazane jest na ciągłe odwoływanie się do paru fundamentalnych uluzji , przesądów; owszem , musi tworzyć je sobie ustawicznie i bez wytchnienia. Pierwszym jest przesąd o sensie (np. historia jako entelechia) ,drugim - przesąd o teodycei , o ładzie kosmicznym itd. Mędrzec odrzuca to wszystko i tylko kontempluje świat. Dlatego jest "umarłym za życia", nawet nie potrzebuje popełniać samobójstwa.
      (...)Mędrzec nie musi popiełniać samobójstwa ,gdyż jego zadaniem jest odkrywanie prawdy o świecie - prawdy, która ów świat unicestwia i znosi. Do tego służy mu rozum (...). Tak oto prawda zyskuje dlań moc wyzwalającą. Jest to prawda pojmowana jako dotarcie do "istoty rzeczy", ujrzenie świata "jakim jest"; upodabnia się tym do mędrców z kręgu buddyzmu czy Upaniszadów, bo i dla nich dążenie do Prawdy to głównie "odkłamywanie" świadomości, usuwanie brudów i pyłów z zasadniczo czystego zwierciadła umysłu, niszczenie wszelkich fikcji i iluzji.

-ze wstępu do "Na szczytach rozpaczy" Emila Ciorana.