niedziela, 20 listopada 2011

# Wszyscy łożymy na "Krytykę polityczną".

, Temat tygodnia Wszyscy mamy udział w propagandowym sukcesie „Krytyki Politycznej”. Pracujemy na niego, płacąc podatki
Marek Pyza
W marcu na łamach „Rzeczpospolitej” Sławomir Sierakowski pisał: „Naprawdę tak boli, że »Krytyka Polityczna« rośnie w siłę, pozostając niezależną od wszystkich głównych sił politycznych i medialnych? Że zamiast wpisać się w istniejące podziały, formować swoje opinie w zależności od doraźnej koniunktury, realizujemy konsekwentnie własne cele?”.
Szef „Krytyki” chwalił się, że kwartalnik jest „tylko jednym z wielu przedsięwzięć, którymi się zajmuje. Jednym z najmniejszych. Wymieniał 1500 wydarzeń kulturalnych w samym 2010 r., wydanie 33 książek, wystawienie pięciu spektakli teatralnych, zorganizowanie 45 koncertów i pokazanie 170 filmów.
To prawda, „Krytyka Polityczna” z roku na rok rośnie w siłę, a zawdzięcza to w znacznej mierze publicznym pieniądzom. Przed kilkoma dniami falę komentarzy wywołała informacja o przekazaniu przez stołeczny ratusz na różne akcje „Krytyki” 475 tys. zł od 2008 r. To nie cała pomoc, jakiej władze Warszawy udzieliły antyestablishmentowej lewicy. Największym wsparciem jest preferencyjna stawka czynszu, jaki organizacja Sierakowskiego płaci za wynajem lokalu w najatrakcyjniejszym pun-kcie stolicy, u zbiegu Nowego Światu i Świętokrzyskiej. Miasto zadowala się jedynie 12 zł od metra kwadratowego, co w przeliczeniu na całe Centrum Kultury Nowy Wspaniały Świat daje dziesiątki tysięcy złotych oszczędności miesięcznie (w porównaniu ze stawkami rynkowymi).
Trafność wyobrażeń
Po ujawnieniu tych kwot i skandalu ze schronieniem przed policją, jakiego „Krytyka Polityczna” udzieliła niemieckim bojówkom anarchistycznym w Święto Niepodległości, pojawiły się głosy, by odebrać jej lokal. „Krytyka” broni się w internetowym oświadczeniu, zapewniając o pełnej transparentności swoich finansów. Nie ma powodów, by ją podważać, ale dziwi, dlaczego przejrzysta lewica wstydzi się swoich sprawozdań finansowych i odsyła po nie do KRS. Chcieliśmy sprawdzić, jak udaje się sfinansować tak szeroką działalność. Na stronach „Krytyki” znajduje się sprawozdanie tylko za rok 2007. Na prośbę o udostępnienie raportów z kolejnych lat nie uzyskaliśmy odpowiedzi. W 2007 r. Stowarzyszenie im. Stanisława Brzozowskiego (pod taką nazwą oficjalnie występuje „Krytyka Polityczna”) miało – z obecnej perspektywy – wyjątkowo skromne przychody, na poziomie 573 tys. zł. Od instytucji państwowych (ministerstw Kultury oraz Pracy, a także Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej) pochodziła niespełna jedna piąta tej kwoty. Z każdym kolejnym rokiem rosnącej siły stowarzyszenia rosła też jego zdolność przekonywania państwowych u-rzędników do przekazywania coraz pokaźniejszych sum. Wszystko odbywało się w ramach oficjalnych konkursów, przy których rozstrzyganiu „Krytyka” ma wyjątkowe szczęście.

Całość artykułu w "Uważam Rze".
źródło: uwazamrze.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz