piątek, 14 października 2011

# Z więzienia do parlamentu.

Nieco starsza notka ,ale jak najbardziej aktualna. Warto wiedzieć ,kto wszedł do parlamentu w związku z tak wysokim poparciem dla palikota.
======================================

Człowiek trzykrotnie skazany za rozbój i pobicia jest najbliższym współpracownikiem Janusza Palikota i kandyduje w nadchodzących wyborach parlamentarnych.
Wojciech Penkalski był skazany m.in. za pobicie kijem bejsbolowym, grożenie bronią i wymuszenie. Po raz pierwszy za to, że „wspólnie i w porozumieniu pobił człowieka kijem bejsbolowym i uderzał go nogami po całym ciele”. Po raz drugi za „grożenie świadkowi w celu zmiany zeznań”. I ostatni raz za „pobicie i grożenie bronią w celu wymuszenia rozporządzenia mieniem w wysokości 3 tys. zł”. Z więzienia wyszedł w marcu 2003 roku.
Penkalski twierdzi, że przeszedł resocjalizację. W więzieniu skończył studia, dziś ma własną firmę i prowadzi działalność charytatywną: założył fundację, finansuje szkółkę piłkarską dla dzieci.
Niech mój przykład służy innym jako dowód, że można wyjść zza krat i normalnie żyć. Setki tysięcy ludzi w więzieniach muszą umieć wrócić do normalnego życia. Warto też wiedzieć, że jeden z poszkodowanych pół roku po zdarzeniu napadł i dokonał zabójstwa. Dostał 25 lat! – mówi Penkalski. Liderzy Ruchu bronią go. - Jego kartoteka jest dziś czysta. Ja też siedziałem w więzieniu w stanie wojennym, a Kluska siedział za sprawą urzędu skarbowego – mówi Palikot. Artur Dębski, wiceszef Ruchu: - Gdyby nie Wojtek, to dzieciaki w jego rodzinnym Braniewie wąchałyby klej. Ma polot i rozmach – zapewnia.
Rozmach - na pewno. Jak się zamachnie kijem, strach się bać.
źródło: wsieci.rp.pl

1 komentarz:

  1. Skoro swoje odsiedział i pokazał że potrafił się zmienić i wyciągnąć wnioski z przeszłości nie widzę powodów do potępiania.Ilu jest takich co ciągle wracają za kraty a resocjalizacja nic nie daje?Są też tacy przy żłobie co powinni siedzieć za dużo gorsze zbrodnie ale oni są niewinni i wielu ma ich za autorytety nie wiadomo czemu.
    Rzeczpospolita przyczepiła się do Kotlińskiego co jest o tyle śmieszne że on sam jeszcze za rządów pisu w swoim tygodniku fakty i mity przyznał się do podpisania papierka co dał mu niby milicjant do podpisu pod pretekstem odbytej rozmowy jako niby potwierdzenie.A był wtedy klerykiem.Ciekawe ilu dzisiaj księży podpisało takie papiery pod takim pretekstem.Ale spoko IPN wszystkie teczki księży oddał biskupom bo tego zażądali po sprawie z oj.Hejmo.Jak dla mnie każdy ksiądz co zaczął szkołę lub posługę kapłańską w tamtym okresie ma teczkę z podpisanymi papierami.A ile były naprawdę warte wiedzą oni i ich przełożeni biskupi.W końcu wielu z ich regularnie za komuny wyjeżdżało do Rzymu czy innych państw choćby sam oj.Rydzyk co siedział w Niemczech w latach 80.Paszport dostawało się za podpisanie kwitów czyżby księży to nie dotyczyło bo jakoś w to nie wierzę?Moim zdaniem każdy ksiądz ma swoją teczkę i tylko naiwni wierzą w ich niezłomną wiarę w boga, kościół i ojczyznę...
    A wracając do Kotlińskiego sutannę zrzucił, napisał książkę w której zdemaskował jak wyglądają faktyczne stosunki kościelne od wewnątrz,zarobił na tym kasę,założył własną gazetę i zarabia,ponieważ jest w oczach kościoła zdrajcą pod ochroną biskupów już nie jest,wiec i teczka wypłyneła...

    Maya

    OdpowiedzUsuń