Ten tydzień powinien nam zapaść w pamięć, na długo.
Unia Europejska się sypie, dzień po przełomowym szczycie strefy euro oprocentowanie obligacji włoskich wzrosło do rekordowego poziomu, co zapowiada nadchodzący kryzys finansowy o biblijnych proporcjach. Kolejne unijne banki mają kłopoty, nadciąga ciężka recesja.
A o czym dyskutują politycy w Polsce. O czym mówią w czołówkach główne programy telewizyjne. O legalizacji marihuany, o zdjęciu krzyża z sali sejmowej, o kłótni o pokoje sejmowe, o książce traktującej o aborcji, o tym czy można łączyć mandat posła z funkcją prokuratora.O reformach ani mru mru.
Pamiętam programy telewizyjne z czasów komuny. Wtedy też w mediach nie mówiono o ważnych sprawach, ale reżim komunistyczny narzucał taką retorykę, reżimu komunistyczny ukrywał przed Polakami ważne sprawy. Ale teraz mamy wolne media, telewizja sama decyduje co ma pokazać. Zatem jakie mechanizmy powodują, że przeciętny Polak w telewizji znajduje taką prymitywną papkę, że o ważnych sprawach może powie TVN CNBC, może Polsat News, czyli telewizje niszowe, oglądane przez nielicznych. Ale masowo oglądane programy skupiają się na bzdetach.
Oglądalność! To decyduje. Władze telewizji masowych podejmują decyzję, że pokażą to co masy chcą oglądać. Coś lekkiego, prostego, grającego na niskich prymitywnych emocjach. No bo przecież edukacją zajmują się szkoły, uczelnie, a telewizja ma mieć oglądalność.
Widocznie tak musi być. No to może chociaż ktoś wpadnie na pomysł serialu o kryzysie finansowym, będzie miłość maklera i celebrytki, będzie morderstwo lub samobójstwo, może wtedy będzie szansa na edukację o problemach finansowych Europy.
Nadchodzą czasy, kiedy każdy z nas zacznie się bać, czy jego oszczędności są bezpieczne. Z emeryturami już się pożegnaliśmy, ale jak się zachować, żeby nie stracić oszczędności. Przeciętny Polak bombardowany papką informacyjną o marihuanie i aborcji nie ma szans na taką refleksję, o przyszłości swojej i swoich dzieci.
Kiedyś mówiło się że naród potrzebuje chleba i igrzysk. Mój kolega, prawnik, twierdzi, słusznie, że teraz liczy się pełna micha i dobre seriale. Tak długo jak naród ma michę i ciekawy serial, nie ma problemu. Ale nadchodzą czasy, gdy zabraknie pełnej michy. Nadchodzą czasy gdy pytanie “jak żyć” nabierze nowego, praktycznego znaczenia. Przekonali się już o tym młodzi Hiszpanie, z których co drugi nie ma pracy. W 2013 roku przekonają się o tym też młodzi Polacy.
Media powinny przygotować ludzi na to co nadchodzi. Politycy, przynajmniej Ci którzy rozumieją powagę sytuacji powinni o tym zacząć mówić i powinni podjąć odpowiednie działania. Ale jak pokazałem w czwartkowym artykule w Dzienniku Gazecie Prawnej naród się tym nie interesuje, a telewizja masowa o tym nie mówi.
Zielona wyspa żyje w wirtualnej rzeczywistości, ale szybkimi krokami nadchodzi zderzenie z realną rzeczywistością. I będzie to bardzo bolesne zderzenie.
autor: Prof. Krzysztof Rybiński
źródło: rybinski.eu
Unia Europejska się sypie, dzień po przełomowym szczycie strefy euro oprocentowanie obligacji włoskich wzrosło do rekordowego poziomu, co zapowiada nadchodzący kryzys finansowy o biblijnych proporcjach. Kolejne unijne banki mają kłopoty, nadciąga ciężka recesja.
A o czym dyskutują politycy w Polsce. O czym mówią w czołówkach główne programy telewizyjne. O legalizacji marihuany, o zdjęciu krzyża z sali sejmowej, o kłótni o pokoje sejmowe, o książce traktującej o aborcji, o tym czy można łączyć mandat posła z funkcją prokuratora.O reformach ani mru mru.
Pamiętam programy telewizyjne z czasów komuny. Wtedy też w mediach nie mówiono o ważnych sprawach, ale reżim komunistyczny narzucał taką retorykę, reżimu komunistyczny ukrywał przed Polakami ważne sprawy. Ale teraz mamy wolne media, telewizja sama decyduje co ma pokazać. Zatem jakie mechanizmy powodują, że przeciętny Polak w telewizji znajduje taką prymitywną papkę, że o ważnych sprawach może powie TVN CNBC, może Polsat News, czyli telewizje niszowe, oglądane przez nielicznych. Ale masowo oglądane programy skupiają się na bzdetach.
Oglądalność! To decyduje. Władze telewizji masowych podejmują decyzję, że pokażą to co masy chcą oglądać. Coś lekkiego, prostego, grającego na niskich prymitywnych emocjach. No bo przecież edukacją zajmują się szkoły, uczelnie, a telewizja ma mieć oglądalność.
Widocznie tak musi być. No to może chociaż ktoś wpadnie na pomysł serialu o kryzysie finansowym, będzie miłość maklera i celebrytki, będzie morderstwo lub samobójstwo, może wtedy będzie szansa na edukację o problemach finansowych Europy.
Nadchodzą czasy, kiedy każdy z nas zacznie się bać, czy jego oszczędności są bezpieczne. Z emeryturami już się pożegnaliśmy, ale jak się zachować, żeby nie stracić oszczędności. Przeciętny Polak bombardowany papką informacyjną o marihuanie i aborcji nie ma szans na taką refleksję, o przyszłości swojej i swoich dzieci.
Kiedyś mówiło się że naród potrzebuje chleba i igrzysk. Mój kolega, prawnik, twierdzi, słusznie, że teraz liczy się pełna micha i dobre seriale. Tak długo jak naród ma michę i ciekawy serial, nie ma problemu. Ale nadchodzą czasy, gdy zabraknie pełnej michy. Nadchodzą czasy gdy pytanie “jak żyć” nabierze nowego, praktycznego znaczenia. Przekonali się już o tym młodzi Hiszpanie, z których co drugi nie ma pracy. W 2013 roku przekonają się o tym też młodzi Polacy.
Media powinny przygotować ludzi na to co nadchodzi. Politycy, przynajmniej Ci którzy rozumieją powagę sytuacji powinni o tym zacząć mówić i powinni podjąć odpowiednie działania. Ale jak pokazałem w czwartkowym artykule w Dzienniku Gazecie Prawnej naród się tym nie interesuje, a telewizja masowa o tym nie mówi.
Zielona wyspa żyje w wirtualnej rzeczywistości, ale szybkimi krokami nadchodzi zderzenie z realną rzeczywistością. I będzie to bardzo bolesne zderzenie.
autor: Prof. Krzysztof Rybiński
źródło: rybinski.eu
Norma,w katolickim kraju jakim jest Polska. Moralność,krzyż,religia,aborcja itp są przecież najważniejsze,a gospodarka to temat na którym nikt się nie zna i nikogo to nie interesuje...
OdpowiedzUsuńMaya