Minęło kilka tygodni i mamy to co na filmie (polecam obejrzeć). Protesty nie są już ani pokojowe, ani proeuropejskie. Władza nie zrobiła żadnych ustępstw, konflikt robić się krwawy.
Proponuję teraz zadać sobie pytania:
- Czy kilka tygodni to było do przewidzenia czy nie?
- Czy taki bieg spraw służy bardziej Rosji czy bardziej Polsce?
- Czy zagrzewanie Ukraińców do walki z (niesprawiedliwą, to fakt!) władzą, którą sami wcześniej wybrali, leży w polskim interesie czy nie?
- Czy Ukraińcy mają w tym konflikcie coś realnego do osiągnięcia? Czy poza nierealnym żądaniem ustąpienia prezydenta Jakuowycza łączy ich coś jeszcze, co mogliby osiągnąć wspólnie? Czy wiemy coś pewnego przywództwie "rewolucjonistów" i czy jest klarowne przywództwo w ogóle?
- Jeśli tak to jaka w osiąganiu tych celów może być rola Polaków i jak to ma się do interesów państwa polskiego?
- Jeśli nastąpiłaby eskalacja konfliktu, jakiś rodzaj przejściowej destabilizacji państwa z działaniami siłowymi z obu stron, to czy jesteśmy (my i sojusznicy z NATO) gotowi na zaangażowanie dyplomatyczno-militarne (którym zainteresowanie na 100% wyrazi Rosja, a prezydent Janukowycz będzie musiał przyjąć taką "pomoc")? Czy w trakcie prowadzenia takich działań pozycja Polski i stan realizacji polskich interesów poprawi się czy pogorszy?
Zachęcam by mimo rewolucyjnego polskiego
temperamentu starać się myśleć "rozumem", a nie "sercem". Tego wymaga -
aż strach to napisać... - racja stanu.
Krzysztof Bosak- członek rady decyzyjnej Ruchu Narodowego.
Tekst i fotografia autora pochodzą z: https://www.facebook.com/krzysztofbosak.mikroblog?fref=ts
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz