Zdaniem dr. Andrzeja Sadowskiego z CAS, w przyszłym roku Polacy będą dysponować mniejszą siłą nabywczą nawet wtedy, jeśli ich nominalnie zarobki się zwiększą.
To efekt wzrostu akcyzy na paliwo oraz związanego z nią wzrostu cen żywności - tłumaczy p. Sadowski w wywiadzie dla "Super Expressu". Dodaje, że pracownik zatrudniony na etacie dostanie też mniej pieniędzy "na rękę", ponieważ pracodawcy będą musieli płacić wyższe podatki, co jest efektem podniesienia składki rentowej.
Zdaniem ekonomisty podniesienie poziomu opodatkowania nie sprawi, że do budżetu państwa będzie płynąć więcej pieniędzy. Wg niego, wyższe podatki oznaczają wyłącznie rozrost szarej strefy. Jego zdaniem rząd zachowuje się jak szkodnik, ponieważ chce poprawić stan polskiej gospodarki, a jednocześnie nie ma zamiaru zmniejszać swoich wydatków.
Ekspert twierdzi, że działania rządu przyczynią się do obniżenia poziomu życia Polaków, a w przyszłym roku większość z nas nie będzie mogła liczyć na awans lub podwyżkę.
- To rząd zmusza obywateli, żeby podtrzymać wygodny dla niego poziom wydatków - zaznacza dr Sadowski. - Dla wielu grup, które miały aspiracje i pięły się powoli po drabinie społecznej, okaże się, że zatrzymują się w miejscu lub wręcz spadają kilka szczebli niżej - ostrzega ekonomista.
Źródło: se.pl
Opracował: G.K.
No cóż biedniej niż na początku lat 90 nie będzie ale wtedy chociaż żywność była tania a teraz?
OdpowiedzUsuńMaya