Nowe prawo dotyczące zapobiegania przemocy w rodzinie może prowadzić do nadużyć - czytamy w "Rzeczpospolitej".
"Rz" wyjaśnia, cytując ekspertów, że chodzi o możliwość zakładania przez szkoły tzw. niebieskiej karty - procedurę stosowaną przy przypadkach przemocy domowej. Zdaniem dziennika, obecnie każdy z ponad 600 tys. nauczycieli, który uzna, że w rodzinie ucznia dochodzi do przemocy, może uruchomić procedurę. Wcześniej mogli to zrobić tylko policjanci i pracownicy socjalni, w odróżnieniu do nauczycieli posiadający kwalifikacje i możliwości sprawdzenia, czy rzeczywiście dochodzi do przemocy. Mają też większe doświadczenie, bo na co dzień interweniują w takich sprawach - dodaje "Rz".
Zdaniem ekspertów, może się zdarzyć, że zwykły domowy "szlaban", na który dziecko poskarży się w szkole, zostanie potraktowany jako przestępstwo. Dodatkowo założenie karty rozpoczyna procedurę, od której nie można odstąpić, za to może ona stygmatyzować rodzinę. Jak podaje "Rz", niebieskiej karty w szkołach broni jednak JE Katarzyna Hall, minister edukacji. Wg niej ważniejsze jest, aby nie przeoczyć żadnego krzywdzonego dziecka, niż to, że ktoś nadgorliwie założy kartę bez uzasadnienia.
Źródło: rp.pl
Opracował: G.K.
----------------------------------
Hall to socjopatka ,swego czasu reklamowana jako anty-giertych. Owszem okazała się być prawdziwym jego przeciwieństwem bo kiedy jego program "Zero tolerancji dla przemocy w szkołach" dał spadek o ponad 1/4 ,to kiedy ona przejęła stery wskaźnik był wyższy niż pierwotnie. Sama na ten temat mówiła ,iż "dzieci uważają ,że tak jest ciekawiej." i ,że potwierdzają to badania. Więc jeżeli to wybitne antytalencie na tak newralgicznym stanowisku mówi Państwu ,że coś jest dla Waszych dzieci dobre to prawda jest dokładnie odwrotna.
Unijno masońskie zasady rządzą by to urzędnicy państwowi decydowali o życiu,i wychowaniu przyszłych pokoleń.W sumie podejrzewałam że coś takiego predziej czy później powstanie i proszę nie zawiodłam się niestety.
OdpowiedzUsuńMaya