W mediach działają 2 agentury wpływu: niemiecka i dominująca postsowiecka - mówi p. Marek Król, były wydawca "Wprost" w wywiadzie dla "Uważam Rze".
- Tomasz Lis raz się przecież przyznał, że korzystał z pomocy importującej do Polski ropę spółki J&S. Rosjanie podstawiali mu samolot, żeby zdążył na jakiś mecz. O czym to świadczy? Widziałem niedawno jego rozmowę z Miedwiediewem. Nasuwa się pytanie - czy zdaje sobie sprawę z tego, co robi, czy jest tylko lemingiem? - pyta p. Król.
Były wydawca i redaktor naczelny tygodnika "Wprost" zwierzył się również, że patrząc na to, komu sprzedał swoją gazetę, czuje się tak, jakby oddał córkę do burdelu.
- Point Group to m.in. oligarchowie z Donbasu i silna frakcja ludzi Kwaśniewskiego. Ktoś może mi niestety zarzucić, że sprzedałem tygodnik obcym interesom. Widać to zresztą po linii „Wprost” - powiedział p. Król.
Źródło: uwazamrze.pl
Opracował: G.K.
=========================
Fragment wywiadu dostępny na stronie gazety:
Ma pan pecha. Co czwarta osoba, która udzieliła panu poparcia w wyborach, nie potrafiła się podpisać.
To, co zrobiła komisja wyborcza, to skandal. Złożyliśmy ponad 2500 podpisów. Okazało się, że nie figuruję jako kandydat, bo zakwestionowano ok. 600.
Na jakiej podstawie?
Najczęściej z powodu niewyraźnego nazwiska. Nie wiem, dlaczego nie sprawdzono numerów PESEL. Chcieliśmy to sami zweryfikować. Sędzia dała nam niespełna godzinę na przejrzenie dokumentów. Miałem wrażenie, że list było za mało. Ale nie pozwolono przeliczyć podpisów. Znalazłem 150 zakwestionowanych. Gdzie reszta?
Ktoś chciał utopić pana kandydaturę?
Wiem tylko, że do prezydenta Rafała Dutkiewicza dzwonili Aleksander Kwaśniewski i Adam Michnik. Naciskali na niego, żeby mnie skreślił z listy Obywatele do Senatu. Dutkiewicz był po tych telefonach przerażony, trząsł się jak galaretka.
- Tomasz Lis raz się przecież przyznał, że korzystał z pomocy importującej do Polski ropę spółki J&S. Rosjanie podstawiali mu samolot, żeby zdążył na jakiś mecz. O czym to świadczy? Widziałem niedawno jego rozmowę z Miedwiediewem. Nasuwa się pytanie - czy zdaje sobie sprawę z tego, co robi, czy jest tylko lemingiem? - pyta p. Król.
Były wydawca i redaktor naczelny tygodnika "Wprost" zwierzył się również, że patrząc na to, komu sprzedał swoją gazetę, czuje się tak, jakby oddał córkę do burdelu.
- Point Group to m.in. oligarchowie z Donbasu i silna frakcja ludzi Kwaśniewskiego. Ktoś może mi niestety zarzucić, że sprzedałem tygodnik obcym interesom. Widać to zresztą po linii „Wprost” - powiedział p. Król.
Źródło: uwazamrze.pl
Opracował: G.K.
=========================
Fragment wywiadu dostępny na stronie gazety:
Ma pan pecha. Co czwarta osoba, która udzieliła panu poparcia w wyborach, nie potrafiła się podpisać.
To, co zrobiła komisja wyborcza, to skandal. Złożyliśmy ponad 2500 podpisów. Okazało się, że nie figuruję jako kandydat, bo zakwestionowano ok. 600.
Na jakiej podstawie?
Najczęściej z powodu niewyraźnego nazwiska. Nie wiem, dlaczego nie sprawdzono numerów PESEL. Chcieliśmy to sami zweryfikować. Sędzia dała nam niespełna godzinę na przejrzenie dokumentów. Miałem wrażenie, że list było za mało. Ale nie pozwolono przeliczyć podpisów. Znalazłem 150 zakwestionowanych. Gdzie reszta?
Ktoś chciał utopić pana kandydaturę?
Wiem tylko, że do prezydenta Rafała Dutkiewicza dzwonili Aleksander Kwaśniewski i Adam Michnik. Naciskali na niego, żeby mnie skreślił z listy Obywatele do Senatu. Dutkiewicz był po tych telefonach przerażony, trząsł się jak galaretka.
Rządzący widać boją się że jacyś spoza ich grupy mógłby się do władzy dostać więc pacyfikują za w czasu,a podobno mamy demokracje...
OdpowiedzUsuń