czwartek, 8 września 2011

Norweska polonofobia (używając dzisiejszej nowomowy).


„Polskie gówno won…” – fotografię z takim napisem na norweskim murze publikuje jeden z dzienników tytułujący się „Polska” . Niżej pojawia się komentarz „dyżurnego autorytetu”, pani prof. Niny Witoszek, właściwie Walentyna Witoszek, urodzona w Pszczynie, która tłumaczy że ten napis nie jest dowodem rasizmu. Pani Walentyna wykłada historię kultury na Uniwersytecie w Oslo. Z pewnością ma nadzieję, że autor haniebnego antypolskiego „polskie gówno won…” nie skojarzy z Polską jej osoby i na wszelki wypadek zapewnia w jednym z wywiadów, że „nie czuje się Polką z krwi i kości…”, bo dużo podróżowała.
Trudno jest wymienić europejskie państwo, w którym nie wyrządzono krzywdy polskim emigrantom, gdzie nie padły najbardziej okrutne, kłamliwe i obraźliwe słowa, wobec nas i wobec Polski. Ale jeszcze trudniej znaleźć przypadek, gdzie polskie służby państwowe wykazały się reakcją obronną. Polska z zasady nie protestuje, kiedy ubliżają Polakom, ale wśród byłych czy obecnych Polaków zawsze znajdzie się ktoś, kto uzasadni lokalne antypolskie „frustracje”, zawsze znajdzie się gazeta, w której w języku polskim uśpiony zostanie ponownie polski sprzeciw.
Takie fakty, że firma zatrudniająca polskich elektryków dawała norweskim pracownikom pracującym z Polakami „dodatek za pracę w brudzie”, że norwescy pracownicy stoczni podzielili z własnej inicjatywy ścianą zakładową stołówkę, żeby z jednej strony siedzieli Polacy, a po drugiej stronie Norwegowie, że Polacy znoszą poniżające i niesprawiedliwe warunki socjalne, płacowe, mieszkaniowe i brak ubezpieczeń – to typowe przejawy dyskryminacji naszych Rodaków. Ale w ubiegłym roku na skutek zaniedbań właściciela mieszkania, który nie zamontował czujników przeciwpożarowych, spaliło się siedmiu Polaków. Kilka lat wcześniej, zasłużony opozycjonista PRL, Tomasz Wacko został zabity przez policjantów tylko dlatego, że trzymał ręce w kieszeni w rozmowie z stróżami prawa przed swoim domem. Sprawę po jakimś czasie umorzono, uzasadniając, że policja działała w obronie własnej.
Niemcy piszą własną historię Europy, w której są poszkodowanymi, Litwini prześladują polską mniejszość narodową, Żydzi w bluźnierczych programach telewizyjnych bluźnią przeciw Świętościom naszej wiary i żądają restytucji mienia, a dla Norwegów jesteśmy po prostu „gównem”.
Co na to polska szkoła, która przygotowuje do dorosłości nowe pokolenia Polaków? Otóż nic! Polska szkoła wydaje w tym czasie podręcznik niemiecko-polski powielający niemieckie kłamstwa o II wojnie światowej i poradnik o antysemityzmie Polaków. Co na to rządowe służby, które mają obowiązek bronić dobrego imienia Narodu i Państwa? Nic, prezydent odmawia patronatu uroczystościom ku czci ofiar zbrodni ukraińskich na Wołyniu! Co na to my Polacy, którzy często bezmyślnie powtarzamy kłamstwa o nas, wpajane nam przez przebiegłych dywersantów? Nic, my jak papugi powtarzamy kłamstwa o samych sobie.
Czy nigdy nie nabędziemy rozumu przed kolejną szkodą?
Poniekąd w tej samej sprawie inny „Dziennik” podaje, że z projektu ustawy medialnej autorstwa PO-SLD-PSL wypadł zapis o ochronie wartości chrześcijańskich. W ich miejsce proponuje się przepisy o „przeciwdziałaniu dyskryminacji ze względu na rasę, narodowość, wyznanie, płeć i orientację seksualną”. Oto zaprogramowana starannie „polska droga do Europy”. Cieszy się PO, SLD i PSL, nie protestuje PiS.
Polska koronowana jest cierniem, motłoch wrzeszczy: „na krzyż!”, a zapierają się Ojczyzny ostatni z Polaków. Ale kur zapieje po raz trzeci.
Mirosław Orzechowski

źródło:
http://www.bibula.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz