Umowa Gazpromu z wielkimi koncernami została podpisana mimo protestów Komisji Europejskiej. One oraz państwa, przez które ma przebiegać gazociąg – Węgry, Serbia, Bułgaria, Austria i Włochy – machnęły ręką na protesty instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo energetyczne Europy.
Widać, jak bardzo słabnie UE. Efekt drążącego ją kryzysu to nie tylko problemy z bankami, z niedopinającymi się budżetami państw, z kulejącym finansowaniem Grecji. To również kłopot z Rosją, która nie przepuści okazji, by zrealizować swoje interesy w Europie. Oczywiście poza kryzysem finansowym decyzja Włoch, które zgodziły się na gaz od Gazpromu, była też efektem problemów w Libii. Jednak nie zmienia to faktu, że przeżywająca trudne chwile Unia staje się bardziej podatna na realizację pomysłów sąsiada ze Wschodu niż własnej centrali w Brukseli.
Czym się to może skończyć? Uzależnieniem od rosyjskich surowców. Problemy Polski i Ukrainy, które doskonale wiedzą, co to jest energetyczny szantaż, za chwilę mogą się stać problemem całej Europy.
Rozprawianie o rozpadzie strefy euro i w rezultacie całej Unii to niebezpieczna zabawa. Problemem dla Europy jest teraz Grecja, a nie sama Unia. UE to zbyt ważna struktura polityczna i gospodarcza, by miała być tematem poważnych debat na temat jej dalszego istnienia lub rozpadu. Wygląda na to, że z takim przesłaniem przyjechał do Wrocławia na spotkanie ministrów finansów UE amerykański sekretarz stanu Timothy Geithner. Oczywiście USA obawiają się wpływu kryzysu w strefie euro na globalny system bankowy. Jednak nie tylko. Geithner zganił europejskich polityków za jałowe dyskusje na temat rozpadu instytucji strefy euro i wezwał do działań chroniących ją przez kryzysem.
Skutek jego apeli był niewielki. Jednak liczy się siła przekazu, jaki Geithner przywiózł Europie. Dyskusje o rozpadzie strefy euro i Unii Europejskiej nie mają sensu, bo tylko osłabiają Europę. Asłabej Europy nie chce nikt – ani Amerykanie, ani Europejczycy.
Czyżby to zbliżające się jasnowidzenie Jackowskiego?Rosja rośnie w siłę,ale już nie z bronią w garści ale zręcznymi układami i umowami z państwami unii którym opłaca się dogadywać z rosyjskimi firmami poza polityką unijną.A nasi dalej martwią się polską armią rakietami w Kalingradzie i rozpamiętywaniem przeszłości,zapominają ze dzisiejsza Rosja nie jest jednak mimo pewnych podobieństw zsrr co jest po tylu latach nadal problemem w stosunkach z jednej strony nic od nich nie chcemy bo boimy się uzależnienia i kontroli ale z drugiej jak oni z nami nie chcą robić interesów to jest płacz żale i skargi że Ruscy nas ignorują nie znoszę tej niekonsekwencji i braku zdecydowania,nic dziwnego ze ruskie mają nas w d.. bo kto chce robić prawdziwe interesy z rozhisteryzowanym dzieciakiem co nie wie czego chce?Pamiętam jaki ruskie dali nam propozycję budowy gazociągu przez Litwę i Łotwę nasi odmówili(bo miały ominąć Białoruś i Ukrainę)więc ruskie robią interesy z tymi co kompleksów nie mają.A co do Ukrainy chcieli by cen jak z czasów zsrr i takiego traktowania,a politykę zewnętrzną i wewnętrzną robić sami więc niech teraz nie płaczą jacy ci Rosjanie są źli i rozczulanie się nad nimi jest zupełnie bezsensu,są państwem niepodległym niech więc się tak zachowują i swoje zobowiązania spłacają zamiast udawać pokrzywdzonych.
OdpowiedzUsuń