sobota, 16 czerwca 2012

# tusku zrzuca swoją winę na zmarłego prezydenta.

W sprawie pakietu klimatycznego Donald Tusk usiłuje zrzucić z siebie winę za to, co zrobił w ramach realizowania swojej polityki płynięcia z głównym nurtem. Polityki korzystnej dla siebie i skrajnie szkodliwej dla Polaków – mówi prezes PiS Jarosław Kaczyński w rozmowie z Dorotą Kanią, „Gazeta Polska Codziennie”.

Wczoraj premier za złe negocjacje ws. pakietu klimatycznego obarczył odpowiedzialnością śp. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.
Jest to po prostu kłamstwo. Ostateczne rozstrzygnięcia zapadły za czasów rządów Donalda Tuska, który ukrywał przed prezydentem ważne decyzje podejmowane w UE, które zmieniały sytuację. A to było złamanie Konstytucji RP, która jednoznacznie mówi, że w zakresie polityki zagranicznej prezydent współdziała z premierem. Tutaj takiego współdziałania nie było.

Czy można było wynegocjować dla nas korzystniejsze warunki?
Oczywiście, że tak. Ale to oznaczałoby starcie z Niemcami, a to im przede wszystkim zależało na takim pakiecie klimatycznym, jaki ostatecznie został przyjęty. Przecież Donald Tusk jeszcze przed ostatecznymi rokowaniami mówił, że nie użyje weta, bo to jest bomba atomowa. Czyli nasi negocjatorzy w ogóle nie mieli żadnych kart w ręku, nie mogli nawet dyplomatycznie zagrać wetem. Donald Tusk odstąpił od wszelkich założeń PiS-u i prezydenta Lecha Kaczyńskiego, żeby nie drażnić kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Pójście na weto mogłoby pociągnąć za sobą konflikt z Niemcami. Nie ma wątpliwości, że gdybyśmy nadal byli przy władzy, a Niemcy ciągle byłyby nieustępliwe, to zastosowalibyśmy weto.

Mimo tej porażki Donald Tusk po uchwaleniu pakietu klimatycznego przedstawił go jako sukces własnego rządu.
To są ustalenia skrajnie szkodliwe dla Polski. Dlatego PiS proponowało, by Polacy w referendum zadecydowali, czy chcą renegocjacji pakietu klimatycznego, czy nie. Niestety, właśnie im to uniemożliwiono m.in. głosami rządzącej Platformy Obywatelskiej.




Chcąc ukryć nieudolność własnego rządu, premier Tusk po raz kolejny zaatakował Lecha Kaczyńskiego. Podczas wystąpienia w Sejmie szef rządu kłamał, przypisując zmarłemu prezydentowi działania, których on nigdy nie podjął.

Sejmowa awantura miała związek z wnioskiem PiS-u o referendum w sprawie renegocjacji pakietu klimatycznego. Rozpętał ją szef rządu, który bezpardonowo zaatakował śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Premier stwierdził. m.in.: „Lech Kaczyński ustąpił kanclerz Angeli Merkel w sprawie pakietu klimatycznego, bo dzięki temu uzyskał wsparcie w sprawie Joaniny" (chodziło o wypracowany tam mechanizm blokowania decyzji w Radzie UE – przyp. red.)

– To kompletna bzdura. Przecież rozmowy na temat pakietu miały miejsce w czerwcu 2007 r., znacznie wcześniej niż negocjacje ws. traktatu z Joaniny, który został podpisany dopiero w grudniu 2007 r., za rządów Donalda Tuska – mówi nam jeden z polityków PiS-u.

– W marcu 2007 r. prezydent Lech Kaczyński wracał z Brukseli z tarczą. Zamknął usta krytykom posądzającym go w każdej sytuacji o awersję w stosunku do Unii Europejskiej i obronił interes narodowy. Wydawało się, że rząd Jarosława Kaczyńskiego dokończy negocjacje pakietu klimatyczno-energetycznego, planowano przecież Radę Energetyczną w pierwszej połowie czerwca 2008 r. Niestety, stało się inaczej – nasze osiągnięcia zaprzepaścił rząd Donalda Tuska – mówi nam Anna Fotyga, minister spraw zagranicznych w rządzie PiS-u.

Wynegocjowany przez rząd Jarosława Kaczyńskiego okres (tzw. data bazowa), od którego należało przeprowadzać redukcje emisji dwutlenku węgla, rozpoczynał się od 1990 r. – Polska zyskiwała na wyborze tego terminu z powodu upadku tuż po 1989 r. wielu gałęzi przemysłu. Zamykane zakłady pracy przestawały emitować gazy cieplarniane. Dlatego rok bazowy mieszczący się w okresie rozpoczynającym transformację w Polsce był dla nas taki ważny – podkreśla Anna Fotyga.

Po zmianie władzy, w 2008 r., okazało się jednak, że rząd Donalda Tuska zgodził się na zmianę daty bazowej na 2005 r.

Jak zauważa minister spraw zagranicznych w rządzie PiS-u, była to zmiana na niekorzyść Polski, o zmianie tej nie poinformowano Polaków i prezydenta Kaczyńskiego.

Politycy opozycji zwracają uwagę, że rząd Donalda Tuska w kluczowym momencie negocjacji klimatycznych zerwał współpracę z prezydentem Lechem Kaczyńskim, co miało na celu wyeliminowanie go z uczestnictwa w posiedzeniach Rady Europejskiej.

Donald Tusk po przyjęciu pakietu klimatycznego ogłosił swój sukces. W rzeczywistości wygląda to inaczej: wprawdzie w zamian uzyskaliśmy fundusze europejskie, ale jak zauważają eksperci – są one nieporównywalnie mniejsze niż nakłady, które muszą być poniesione w związku z ograniczeniem emisji dwutlenku węgla do atmosfery.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz