W sprawie pakietu klimatycznego Donald Tusk usiłuje zrzucić z
siebie winę za to, co zrobił w ramach realizowania swojej polityki
płynięcia z głównym nurtem. Polityki korzystnej dla siebie i skrajnie
szkodliwej dla Polaków – mówi prezes PiS Jarosław Kaczyński w rozmowie z
Dorotą Kanią, „Gazeta Polska Codziennie”.
Wczoraj premier za złe negocjacje ws. pakietu klimatycznego obarczył odpowiedzialnością śp. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.
Jest to po prostu kłamstwo. Ostateczne rozstrzygnięcia zapadły za czasów
rządów Donalda Tuska, który ukrywał przed prezydentem ważne decyzje
podejmowane w UE, które zmieniały sytuację. A to było złamanie
Konstytucji RP, która jednoznacznie mówi, że w zakresie polityki
zagranicznej prezydent współdziała z premierem. Tutaj takiego
współdziałania nie było.
Czy można było wynegocjować dla nas korzystniejsze warunki?
Oczywiście, że tak. Ale to oznaczałoby starcie z Niemcami, a to im
przede wszystkim zależało na takim pakiecie klimatycznym, jaki
ostatecznie został przyjęty. Przecież Donald Tusk jeszcze przed
ostatecznymi rokowaniami mówił, że nie użyje weta, bo to jest bomba
atomowa. Czyli nasi negocjatorzy w ogóle nie mieli żadnych kart w ręku,
nie mogli nawet dyplomatycznie zagrać wetem. Donald Tusk odstąpił od
wszelkich założeń PiS-u i prezydenta Lecha Kaczyńskiego, żeby nie
drażnić kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Pójście na weto mogłoby
pociągnąć za sobą konflikt z Niemcami. Nie ma wątpliwości, że gdybyśmy
nadal byli przy władzy, a Niemcy ciągle byłyby nieustępliwe, to
zastosowalibyśmy weto.
Mimo tej porażki Donald Tusk po uchwaleniu pakietu klimatycznego przedstawił go jako sukces własnego rządu.
To są ustalenia skrajnie szkodliwe dla Polski. Dlatego PiS proponowało,
by Polacy w referendum zadecydowali, czy chcą renegocjacji pakietu
klimatycznego, czy nie. Niestety, właśnie im to uniemożliwiono m.in.
głosami rządzącej Platformy Obywatelskiej.
Chcąc ukryć nieudolność własnego rządu, premier Tusk po raz
kolejny zaatakował Lecha Kaczyńskiego. Podczas wystąpienia w Sejmie szef
rządu kłamał, przypisując zmarłemu prezydentowi działania, których on nigdy nie podjął.
Sejmowa awantura miała związek z wnioskiem PiS-u o referendum w sprawie
renegocjacji pakietu klimatycznego. Rozpętał ją szef rządu, który
bezpardonowo zaatakował śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Premier
stwierdził. m.in.: „Lech Kaczyński ustąpił kanclerz Angeli Merkel w
sprawie pakietu klimatycznego, bo dzięki temu uzyskał wsparcie w sprawie
Joaniny" (chodziło o wypracowany tam mechanizm blokowania decyzji w Radzie UE – przyp. red.)
– To kompletna bzdura. Przecież rozmowy na temat
pakietu miały miejsce w czerwcu 2007 r., znacznie wcześniej niż
negocjacje ws. traktatu z Joaniny, który został podpisany dopiero w
grudniu 2007 r., za rządów Donalda Tuska – mówi nam jeden z polityków PiS-u.
– W marcu 2007 r. prezydent Lech Kaczyński wracał z Brukseli z
tarczą. Zamknął usta krytykom posądzającym go w każdej sytuacji o
awersję w stosunku do Unii Europejskiej i obronił interes narodowy.
Wydawało się, że rząd Jarosława Kaczyńskiego dokończy negocjacje pakietu
klimatyczno-energetycznego, planowano przecież Radę Energetyczną w
pierwszej połowie czerwca 2008 r. Niestety, stało się inaczej – nasze
osiągnięcia zaprzepaścił rząd Donalda Tuska – mówi nam Anna Fotyga, minister spraw zagranicznych w rządzie PiS-u.
Wynegocjowany przez rząd Jarosława Kaczyńskiego okres (tzw. data
bazowa), od którego należało przeprowadzać redukcje emisji dwutlenku
węgla, rozpoczynał się od 1990 r. – Polska zyskiwała na wyborze tego
terminu z powodu upadku tuż po 1989 r. wielu gałęzi przemysłu. Zamykane
zakłady pracy przestawały emitować gazy cieplarniane. Dlatego rok
bazowy mieszczący się w okresie rozpoczynającym transformację w Polsce
był dla nas taki ważny – podkreśla Anna Fotyga.
Po zmianie władzy, w 2008 r., okazało się jednak, że rząd Donalda Tuska zgodził się na zmianę daty bazowej na 2005 r.
Jak zauważa minister spraw zagranicznych w rządzie PiS-u, była to
zmiana na niekorzyść Polski, o zmianie tej nie poinformowano Polaków i
prezydenta Kaczyńskiego.
Politycy opozycji zwracają uwagę, że rząd Donalda Tuska w kluczowym
momencie negocjacji klimatycznych zerwał współpracę z prezydentem Lechem
Kaczyńskim, co miało na celu wyeliminowanie go z uczestnictwa w
posiedzeniach Rady Europejskiej.
Donald Tusk po przyjęciu pakietu klimatycznego ogłosił swój sukces. W
rzeczywistości wygląda to inaczej: wprawdzie w zamian uzyskaliśmy
fundusze europejskie, ale jak zauważają eksperci – są one
nieporównywalnie mniejsze niż nakłady, które muszą być poniesione w
związku z ograniczeniem emisji dwutlenku węgla do atmosfery.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz