Chcecie od nas danych abonentów, zacznijcie za nie płacić – operatorzy telekomunikacyjni apelują do MSW, by zmieniając prawo dotyczące przekazywania danych retencyjnych, wprowadziło specjalne opłaty za udzielanie takich informacji. Wyliczają, że rocznie ten obowiązek kosztuje firmy nawet po kilka milionów złotych.
Kwota
inwestycji niezbędnych do przechowywania i analizy danych dotyczących
abonentów, którymi mogą interesować się służby, wynosi obecnie w
przeliczeniu na abonenta od 20 zł do 300 zł – wylicza w piśmie do MSW
Polska Izba Komunikacji Elektronicznej. W zależności od rozmiaru
operatora daje to koszt od 100 tys. zł do miliona złotych.
A to dopiero początek wydatków, bo bieżące koszty ponoszone na obsługę systemów to średnio 7 zł rocznie za każdego abonenta.
– Te wyliczenia są raczej trochę na
wyrost. Rzeczywiście operatorzy ponoszą wydatki na realizację obowiązku
retencyjnego, a szczególnie w przypadku tych mniejszych firm mogą być
one dotkliwe, ale nie są to aż tak duże sumy – ocenia Andrzej
Piotrowski, niezależny ekspert rynku telekomunikacyjnego.
Policja
tylko w 2011 r. występowała o billingi Polaków 2 mln razy. Choć liczba
przestępstw prawie nie drgnęła, służby zaglądały w nasze dane 700 tys.
razy częściej niż rok wcześniej. Ta statystyka i krytyka organizacji
zajmujących się prawami człowieka skłoniły resort spraw wewnętrznych do
przygotowania nowego prawa
dotyczącego retencji danych. Według tej nowelizacji ograniczone mają
być możliwości pobierania danych telekomunikacyjnych tylko do
przestępstw zagrożonych karą pozbawienia wolności, której górna granica
wynosi co najmniej 3 lata. Jest też propozycja powołania wewnętrznych
pełnomocników ds. ochrony danych osobowych i telekomunikacyjnych, którzy
mają działać we wszystkich instytucjach uprawnionych do występowania o
takie dane.
Jednak według przedstawicieli branży IT
nie są to wystarczające zmiany, by realnie zmniejszyć liczbę pytań od
służb. I stąd właśnie wnioski od PIKE i Polskiej Izby Informatyki i
Telekomunikacji o wprowadzenie opłat.
W 2011 r. służby zaglądały w nasze dane 700 tys. razy więcej niż w 2010 r.
PIIT
przedstawiła nawet trzy modele, jak te opłaty mogłyby wyglądać.
Pierwszy to ryczałt, czyli stała, wynegocjowana między branżą a służbami
kwota opłacana jako pokrycie kosztów obowiązku retencyjnego. Drugi
model to opracowanie szczegółowego cennika: inne opłaty za dane tylko
identyfikujące abonenta, inne za billingi. I trzeci model polegający na
rekompensacie wydatków w postaci odliczenia w kosztach uzyskania
przychodu. PIIT wylicza nawet, ile takie odliczenie powinno wynosić –
0,5 proc. rocznego przychodu operatora – choć zastrzega, że to tylko
punkt wyjścia i branża jest chętna negocjować w tej kwestii.
Jednak jak ostrzegają eksperci, pomysł telekomów będzie bardzo trudny do realizacji.
–
Z punktu widzenia równego wynagrodzenia przedsiębiorców ponoszących
koszty najbardziej sprawiedliwy byłby model cennikowy, czyli dokładne
opisanie, jaka należy się zapłata za udostępnienie konkretnych danych.
Jednak opracowanie takiego cennika będzie niezwykle trudne i próba
zadowolenia wszystkich stron może się okazać karkołomna – ocenia Artur
Salbert, radca prawny, ekspert z zespołu komunikacji elektronicznej
kancelarii Wierzbowski Eversheds.
MSW zapewnia, że
bierze pod uwagę wnioski branży. Ale jako że uwag do nowego prawa wpływa
bardzo dużo, stanowisko zostanie przedstawione dopiero za kilka
tygodni.
Źródło: gazetaprawna.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz