sobota, 9 czerwca 2012

# Złoty Świt nad Grecją.

I oto stało się. Narodowo-rewolucyjny, bezkompromisowy ruch uzyskał 21 mandatów w greckim parlamencie. Niczym antyczni Spartanie bądź biblijny Dawid, mierząc się ze zmasowanym atakiem wielokrotnie silniejszego olbrzyma połączonej koalicji medialno-polityczno-finansowej, mając do dyspozycji jedynie ograniczone siły propagandowe, własną determinację i rosnące w oczach poparcie społeczne, greccy narodowi radykałowie wkroczyli z hukiem na salony.
Złoty Świt, jak na autentyczny ruch narodowy przystało, tuż po ogłoszeniu wyniku nie ubrał się w poprawny fartuszek, tylko pokazał swe prawdziwe oblicze wszystkim zainteresowanym. Na konferencji prasowej zorganizowanej z okazji wyborczego sukcesu, kazano zebranym wstać w momencie, gdy lider ruchu, Nikos Michaloliakos wchodził do sali. Dziennikarskie gryzipórki wyrażały swoje oburzenie – „to dla nas zniewaga” – padały słowa, jak gdyby zniewagą było zwyczajne okazanie szacunku wobec politycznego przywódcy. Potem Nikos przystąpił do przemówienia, w którym najpierw podziękował Grekom, którzy zaufali jemu i jego partii. Potem posypały się gromy. Na zakłamane media. Na zakłamany establishment. „Oskarżaliście mnie, zniesławialiście mnie, uciszaliście mnie, a ja was pokonałem!” – oznajmił Michaloliakos banksterom, eurofilom, prawicowym lokajom i komunistom.
Takie zwycięstwo na przekór wszystkim, w kampanii prowadzonej „przeciwko wszystkim”, nie mogło obyć się bez medialnego szumu głośnego jak wodospad. A więc rozszczekały się wszystkie „zachodnie media”- CNN, BBC, CNBC, etc. Wszędzie ta sama mantra: „neonaziści weszli do parlamentu”, „Grecy zaufali pogrobowcom Hitlera”, itp. Co smutne, relacja telewizji Russia Today, która zasłużyła na moją osobistą sympatię ze względu na regularne informowanie o sytuacji na Bliskim Wschodzie w sposób odmienny od mediów podporządkowanych syjonistycznemu lobby, tym razem daleka była od obiektywizmu i przypominała raczej retorykę z czasów „Wielkiej Wojny Ojczyźnianej”. Czyli: greccy faszyści, greccy naziści, „nie taki złoty Świt dla Grecji” i inne tego typu popłuczyny po mainstreamie. Tym samym to alternatywne źródło informacji, oskarżane zresztą przez media zachodnie o „sianie teorii spiskowych, antysemityzmu i antyamerykanizmu” straciło co nieco w moich oczach.
Sukces Hrisi Avgi naturalnie został przyjęty z radością przez wszystkie czołowe organizacje narodowo-radykalne oraz zbliżone pod względem ideowym środowiska w Europie i na Świecie. Roberto Fiore, lider Forza Nuova w swoim liście gratulacyjnym oznajmił, iż „Grecja znajduje się w sytuacji rewolucyjnej” oraz, że cieszy go polityczna klęska „prawicowych, pro-systemowych populistów z LAOS”. „Jakże prędko może nacjonalizm wzrastać w siłę” – komentował Holger Apfel, przewodniczący niemieckiej NPD, wskazując na dynamiczny wzrost poparcia dla Hrisi Avgi w porównaniu z zeszłymi wyborami. Dr David Duke ze Stanów Zjednoczonych również pogratulował greckim nacjonalistom sukcesu i celnie wypunktował podwójny standard medialny, tradycyjnie dla swojego stylu nawiązując do syjonistycznego reżimu:
Jak to jest, że Izrael – który powstał na ziemi ukradzionej innemu narodowi 60 lat temu – może domagać się prawa do bycia państwem dla Żydów, wolnym od zewnętrznych wpływów i być za to wychwalanym przez media, a Złoty Świt, który domaga się tego samego – na ich własnej ziemi, która nie została nikomu odebrana – jest przez światowe media potępiany?
Mnie jednak najbardziej razi coś innego. Otóż w tych samych wyborach do greckiego parlamentu dostała się… Komunistyczna Partia Grecji. Cóż za wdzięczna nazwa, nieprawdaż? A w partyjnym logo sierp i młot. I pytanie – dlaczego media nie potępiają tej organizacji, która otwarcie utożsamia się z ludobójczą ideologią? Dlaczego nie ma łzawych reportaży łączących greckich marksistów z Gułagami, Katyniem, Bleiburgiem i innymi miejscami bolszewickich kaźni? I pół biedy, gdyby Hrisi Avgi rzeczywiście epatował retoryką narodowosocjalistyczną. Rzeczywistość jest jednak inna, jak zawsze. Zwycięska prawicowa „Nowa Demokracja” w pierwszy dzień prac nad powołaniem koalicji oświadczyła, że gotowa jest „podjąć rozmowy z każdą partią oprócz Złotego Świtu”. Jak widać, lewicowo-prawicowy sojusz przeciw „faszystom” ma się dobrze w całej Europie. Z bolszewikami za rączkę? No problem.
Niezależnie od tego, jak potoczą się losy kadencji nowo wybranego parlamentu, lider Złotego Świtu ma rację mówiąc, że nadszedł nowy czas dla hellenizmu. To dość symboliczne, że być może najbardziej radykalna spośród europejskich partii nacjonalistycznych osiągnęła tak istotny sukces właśnie na greckiej ziemi – na tej ziemi, która zrodziła niegdyś wspaniałą cywilizację, będącą zdaniem wielu znawców i pasjonatów tematyki źródłem wszelkiej filozofii i myśli politycznej czasów współczesnych. Ponad 2 tysiące lat temu Arystoteles w swym dziele „Polityka” potępił lichwę. Dziś Nikos Michaloliakos, syn Hellady, prowadzi zastępy greckich patriotów do nierównego boju z lewiatanem międzynarodowej finansjery.
źródło:nacjonalista.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz