Ulicami Warszawy przeszedł w niedzielę Marsz Niepodległości. Choć na
początku doszło do zamieszek, po ich opanowaniu demonstracja miała
spokojny przebieg. Do jednostek policji zostało doprowadzonych 132
osoby; ranne zostały 24 osoby, w tym ośmioro funkcjonariuszy. Marsz Niepodległości 2012
rozpoczął się po godz. 15.30 na rondzie Dmowskiego w Warszawie. Jednak
jego uczestnicy maszerowali spokojnie tylko kilkanaście minut, po czym
doszło do burd.
Podczas przemarszu ul. Marszałkowską, na wysokości ul. Żurawiej, w
stronę policji zaczęto rzucać racami, petardami, kamieniami, kostkami
brukowymi, koszami na śmieci. Policyjny kordon wstrzymał przemarsz,
część uczestników skręciła w ul.
Żurawią, część usiadła na torowisku tramwajowym.Organizatorzy przez
megafony nawoływali, by nie dać się sprowokować. Policja apelowała do
uczestników manifestacji o zachowania zgodne z prawem i o opuszczenie
miejsca przez osoby postronne, chronione immunitetem i dziennikarzy.
Według jednego z organizatorów marszu, prezesa Młodzieży
Wszechpolskiej Roberta Winnickiego, do burd doszło, gdy pojawiło się
kilku zamaskowanych ludzi, którzy nie chcieli się wylegitymować; to oni
zaatakowali kordon policji.
Jak relacjonował rzecznik KSP asp. Mariusz Mrozek, w pewnym momencie
na czele Marszu Niepodległości zebrała się grupa chuliganów, którzy
dążyli do wywołania zamieszek, byli agresywnie nastawieni do innych
osób, w tym do policjantów. "Wbiegali w boczne uliczki, tam atakowali
policjantów i tam dochodziło do starć" - dodał.
Poinformował, że w policja była zmuszona do użycia broni gładkolufowej i miotaczy gazu pieprzowego.
Jeszcze zanim doszło do zamieszek, tłum skandował antypolicyjne
okrzyki. Oprócz tego słychać było skandowanie: "Raz sierpem, raz młotem
czerwoną hołotę", "Narodowa duma", "Nasza polskość, naszą chlubą" oraz
śpiew "Biało czerwone - to barwy niezwyciężone" i "A na drzewach zamiast
liści będą wisieć anarchiści". Raz po raz wybuchały petardy i odpalano
race. Organizatorzy próbowali uspokajać tłum, intonując śpiewanie hymnu
narodowego i roty.
Rannych zostało ośmioro funkcjonariuszy, w tym policjantka, która
została uderzona butelką w głowę. Do policjantów zabezpieczających
demonstrację wezwano pogotowie, które udzieliło rannym pierwszej pomocy.
Jak poinformowała rzeczniczka mazowieckiego urzędu wojewódzkiego
Ivetta Biały, pogotowie interweniowało 16 razy, sześć osób trafiło do
szpitali. Ucierpiał też dziennikarz TVP, któremu zniszczono sprzęt.
"Według wstępnych informacji, do jednostek policji zostały
doprowadzone 132 osoby. Wśród nich są osoby, które odpowiedzą m.in. za
czynną napaść na funkcjonariuszy i niszczenie mienia" - powiedział w
niedzielę wieczorem rzecznik komendanta głównego policji insp. Mariusz
Sokołowski.
Jak dodał, osoby zatrzymane są przesłuchiwane, funkcjonariusze
ustalają ich tożsamość; potem zapadnie decyzja o ewentualnym
przedstawieniu zarzutów.
W sumie poszkodowane zostały 24 osoby, w tym ośmioro policjantów.
Sześć osób trafiło do szpitali - poinformowała rzeczniczka wojewody
mazowieckiego Ivetta Biały.
Po ok. 40-minutowej przerwie Marsz ruszył dalej. Taką decyzję
podjęto po rozmowach przedstawicieli stołecznego magistratu i policji z
organizatorami demonstracji.
Na placu Na Rozdrożu uczestnicy Marszu Niepodległości złożyli kwiaty
przed pomnikiem Romana Dmowskiego, odśpiewali hymn i Rotę. Towarzyszyły
temu wybuchy petard; odpalono race. Marsz zakończył się wiecem na
Agrykoli. Organizatorzy wyrazili zadowolenie, że demonstracja odbyła
się mimo przeszkód i przebiegła w sposób zorganizowany.
Krzysztof Bosak
ze Stowarzyszenia "Marsz Niepodległości" mówił do zgromadzonych, że sam
był świadkiem, jak przedstawiciel władz miasta naciskał na
organizatora, by rozwiązać marsz już na samym jego początku, po tym, jak
doszło do zamieszek w okolicach ronda Dmowskiego. "Marsz jest symbolem tego, że
odzyskujemy powoli niepodległość duchową, której Polakom tak brakowało,
odzyskujemy kontakt ze swoją własną tradycją" - dodał. Organizatorzy ogłosili
"wielki narodowy nabór do Straży Marszu Niepodległości", aby mieć własną
służbę do ochrony. Zapowiedzieli ponadto, że od poniedziałku zaczną
"drążyć temat" kosztów marszu prezydenckiego - będą chcieli policzyć,
ile każdego z podatników kosztował marsz, który w ich ocenie był imprezą
partyjną. Uczestnicy Marszu zareagowali na tę zapowiedź okrzykami
"złodzieje".
"Naszą powinnością jest powołanie szerokiego ruchu społecznego" -
ocenił lider Obozu Narodowo-Radykalnego Przemysław Holocher. Z kolei
prezes Młodzieży Wszechpolskiej Robert Winnicki zapowiedział, że
powinien to być "olbrzymi ruch społeczny na wzór +Solidarności+ - Ruch
Narodowy+". "Ten Ruch Narodowy dzisiaj wyruszy w Polskę" - podkreślił.
Członek zarządu stowarzyszenia "Marsz Niepodległości" b. poseł Artur
Zawisza przekonywał, że uczestnicy Marszu zebrali się, aby walczyć o
niepodległość, zaś drugi marsz prezydencki był "fałszywy" i "jedynie celebrował niepodległość".
Według szacunków służb porządkowych w Marszu Niepodległości
uczestniczyło ok. 20 tys. osób. Byli wśród nich przedstawiciele Polonii,
a także delegacje z zagranicy, m.in. z Węgier.
Wśród uczestników Marszu były grupki młodych ludzi w kominiarkach,
widoczne były też emblematy klubów piłkarskich. Uczestnicy skandowali:
"Precz z Unią Europejską", "Bohaterom cześć i chwała", "Narodowy
radykalizm". Słychać było też okrzyki: "Donald matole - twój rząd obalą
kibole", "Narodowe Siły Zbrojne-NSZ".
Uczestnicy marszu nieśli kilkunastometrową biało-czerwoną flagę. Na
transparentach widać było portrety Romana Dmowskiego oraz nazwy Obozu
Narodowo-Radykalnego i Młodzieży Wszechpolskiej. źródło: polskatimes.pl=================================================================Oglądałem oba Marsze ,prezydencki i Niepodległości w tv (po powrocie z Marszu w moim mieście). Na prezydenckim gołym okiem było widać ,że było maksymalnie tysiąc osób jeśli by liczyć pojawiających się w kadrze żołnierzy ,policję i resztę przymusowych uczestników tej żałosnej "radosnej" szopki.. Wstępne szacunki mediów co do ilości uczestników MN to 20 tys. Wstępne szacunki uczestników MN prowadzone przez organizatorów i uczestników to 80-120 tys. Trzeba też dodać ,że nie tylko Polacy szli w pochodzie. Było dużo flag Węgierskich ,sporo Norweskich ,Rosyjskie ,Ukraińskie i inne. To jest prawdziwa jedność i tolerancja. To święto to dowód na to ,iż Nacjonalizm jest filozofią miłości do tego co mi bliskie ,a nie nienawiści do tego co obce. "W internecie krążą już zdjęcia młodych ludzi w zielonych kominiarkach,
którzy rozpoczęli zadymę na Marszu Niepodległości. Prowokatorzy mają
prawdopodobnie kamizelki pod ubraniami, część z nich pod kurtkami miała
bluzy z napisem "Policja". Portal Niezalezna.pl dotarł do nowych zdjęć
agentów policyjnych.
To właśnie ci ludzie, mający przy sobie
pałki teleskopowe - prawdopodobnie policyjni agenci - odpowiedzialni są
za wywołanie bijatyk i rozbicie oraz wstrzymanie Marszu. W wyniku tej
prowokacji ucierpieli także najmłodsi; są bowiem sygnały, że policjanci
bili nawet dzieci."
132 osoby zatrzymane 24 ranne w tym 8 funkcjonariuszy..dlaczego święto narodowe co ma jednoczyć naród zmienia się praktycznie co roku w rozróbę?Prowokacje policyjne przeciw własnym obywatelom zakrywa na parodię..Normalnie brak słów..A u mnie spokojnie i cicho choć do marszu strach nieco dołączać bo same łyse głowy w glanach(ONR)..No i marsze różnych ugrupowań są w różnych godzinach i żadne bójki itp.incydenty nie występują..
OdpowiedzUsuń