wtorek, 20 listopada 2012

# Gen. Dukaczewski: "zamachowiec" to dalszy ciąg nagonki.

- W sprawie niedoszłego zamachowca niepokoi mnie to, że pojawiają się już sformułowania, że ten człowiek ma poglądy nacjonalistyczne i antysemickie. Znowu dolewamy oliwy do ognia, do dzielenia społeczeństwa - mówił w Radiu TOK FM gen. Marek Dukaczewski, b. szef WSI.

ABW udaremniła zamach na Sejm, rząd i prezydenta. 45-letni pracownik jednej z wyższych szkół w Krakowie planował wysadzenie parlamentu ładunkiem czterech ton materiałów wybuchowych. Tłem planowanego zamachu miały być motywy o charakterze nacjonalistycznym, ksenofobicznym i antysemickim. Zatrzymany nie jest związany z żadną partią. Prokurator dodał enigmatycznie, że "motywacja i jakby przystąpienie do tych działań nie wynikało bezpośrednio z jego woli, tylko działał niejako siłą sugestii innych osób". - Mamy wskazanie na tę jedną osobę, którą on wymienia jako tę, która go miała inspirować - dodał.
- Niepokoi mnie w tej sprawie to, że już pojawiają się sformułowania, że ten człowiek ma poglądy nacjonalistyczne i antysemickie. Znowu dolewamy paliwa do ognia, do dzielenia społeczeństwa - skomentował w TOK FM gen. Marek Dukaczewski, były szef Wojskowych Służb Informacyjnych. - Pamiętamy jeszcze, co się działo 11 listopada i jak reagowaliśmy na wystąpienia ludzi ONR i wszechpolaków; pamiętamy, jakie tam padały wypowiedzi. Jeżeli mówimy, że człowiek, który przygotował się do zamachu, reprezentował środowisko czy tylko myślenie nacjonalistyczne, to wpisujemy się w cały ciąg nagonki - dodał.

Kopanie rowów

Dukaczewski dodał, że wymienianie przez prokuraturę i ABW tych motywów niedoszłego zamachowca powoduje, że wychwytują to media. - Obawiam się, że to będzie eksploatowane - zauważył. - Zachowałbym tu więc powściągliwość, dopóki nie będzie twardych dowodów, że ten człowiek był z kimkolwiek powiązany, że reprezentował jakieś poglądy inne niż swoje.
- Oczywiście, być może takie miał swoje poglądy. Natomiast jeżeli zbyt szybko zaczniemy szukać inspiracji zewnętrznych czy wewnętrznych, to może się to skończyć trudną dyskusją w kraju, trudnymi słowami, zwrotami, z których trudno się będzie wycofać - dodał gość TOK FM. I podsumował: - Znowu padną jakieś oskarżenia, znowu zostaną wykopane rowy, których przez wiele lat nie zakopiemy.

źródło: gazeta.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz