Wiedza zmarłego w Kazachstanie pirotechnika, funkcjonariusza
BOR, mogła mieć znaczenie dla badania katastrofy smoleńskiej - pisze
"Nasz Dziennik", powołując się na pełnomocników części rodzin ofiar
katastrofy.
Biuro Ochrony Rządu przyznaje, że zmarły p. Adam A. zajmował się
sprawdzaniem rządowych tupolewów. Zarówno przed katastrofą, jak i po
niej. Nie uczestniczył jednak w operacjach bezpośrednio przed wylotami
do Katynia prezydenta i premiera 2,5 roku temu. Nie badał też rządowego
tupolewa po remoncie w Samarze w Rosji. Pełnomocnik części rodzin ofiar,
mec. Bartosz Kownacki, mówi jednak, że nawet jeśli śp. Adam A. nie
robił sprawdzeń po powrocie z Samary, to wcześniej miał styczność z
tupolewami i wykonywał takie badania.
- Każda nagła śmierć funkcjonariusza BOR, stosunkowo młodego człowieka,
jest niepokojąca i wymaga zbadania, tym bardziej że jakieś nitki mogą
prowadzić też do sprawy katastrofy - dodaje mecenas.
Jak podkreśla gazeta, przyczyna śmierci 43-letniego funkcjonariusza pozostaje nieznana.
Źródło: naszdziennik.pl
Opracował: G.K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz