poniedziałek, 26 listopada 2012
niedziela, 25 listopada 2012
# SLD i łowcy hiva na sznurku moskwy?
Po wydarzeniach 11 listopada, lewica w paniczny i nachalny sposób próbuje zdyskredytować powstającą społeczną inicjatywę Ruchu Narodowego, a także najprężniejsze polskie organizacje narodowe w postaci Młodzieży Wszechpolskiej i Obozu Narodowo-Radykalnego. Próba zgłoszenia wniosku przez SLD o delegalizację MW i ONR okazała się całkowitą wtopą, bo sama tylko struktura szesnastu ONR-owskich brygad uniemożliwiła jego złożenie. To jednak nie koniec kompromitacji lewaków i „antyfaszystów”.
W internecie w odpowiedzi na kuriozalne zarzuty wobec MW i ONR powstała kontrakcja pod nazwą „Zdelegalizować SLD”, której fanpage na facebooku w przeciągu kilkunastu dni zdobył ponad 20 tysięcy fanów, czyli ponad dwa razy tyle, ile oficjalny fanpage Sojuszu Lewicy Demokratycznej zdobył w przeciągu prawie roku. Czujni internauci zauważyli również, że według facebookowych statystyk najpopularniejszym miastem, z którego pochodzą fani SLD jest… Moskwa. Pojawia się zatem szereg teorii, odpowiadających na pytanie, dlaczego fani SLD pochodzą właśnie stamtąd. Pierwsza teoria to, iż elektorat SLD składa się przede wszystkim z rosyjskich agentów. Tego nie jesteśmy w stanie jeszcze udowodnić. SLD jako kontynuatorka zbrodniczego systemu PZPR, na pewno jednak nie zerwała swoich ciepłych stosunków z rosyjskimi czerwonymi magnatami. Następna teoria mówi, że większość fanów, którzy polubili profil SLD, mogli zostać sprezentowani polskim postkomunistom przez ich rosyjskich towarzyszy. Istnieje również możliwość, że SLD samo zakupiło dodatkowych fanów od przyjaciół z Kremla, aby choć trochę mniej skompromitować się przy widocznym spadającym poparciu w sondażach oraz kolejnych problemach węwnątrzpartyjnych. Znów jednak obróciło się to przeciwko nim.
Przeglądając inne fanpage na facebooku, mogliśmy również spostrzec, że SLD to nie jedyna grupa, która otrzymuje wsparcie z Moskwy. Również nasi rodzimi „antyfaszyści” mają coś na sumieniu. „Polscy antyfaszyści”, którzy przy każdej okazji odżegnują się od zarzutów, iż są sponsorowani przez komunistów, pomimo że na ich manifestacjach z reguły bardzo wysoko powiewają flagi z sierpami, młotami, podobiznami Lenina, Engelsa i Marksa, również jak widać pochodzą z:
To kolejne dowody potwierdzające fakt, iż czerwona bestia po jej oficjalnym upadku w 1989 roku, jedynie przepoczwarzyła się w partię oraz „ruch antyfaszystowski”, którym zależy na tym, by Polska nigdy nie powstała z kolan i nigdy nie stała się w pełni niepodległa.
My walki jednak zaprzestawać nie zamierzamy.
„Antyfaszystom” życzymy Norymbergi dla komuny, a SLD szybkiej delegalizacji. Bolesnej.
E44
źródło: narodowcy.net
# Odebrają dzieci za "eurofobię".
Samorząd brytyjskiego miasta Rotherham, odebrał rodzicom
zastępczym trójkę dzieci. Powodem tej decyzji był fakt, że opiekunowie
dzieci należą do Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa, której
szefem jest Nigel Farage, jeden z największych krytyków Unii
Europejskiej.
Rodzice zastępczy to rezerwista marynarki wojennej pracujący z niepełnosprawnymi, i pielęgniarka zajmująca się małymi dziećmi. Trójka dzieci zaś pochodzi z jednego z nowych krajów Unii Europejskiej, dlatego zdaniem władz ich „kulturowe i etniczne potrzeby nie będą zaspokojone”. Samorządowcy z Rotherham poinformowali bowiem dwójkę Brytyjczyków, że Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (United Kingdom Independence Party) jest partią ksenofobiczną i rasistowską.
Brytyjscy obywatele którym odebrano dzieci twierdzą, że sami mają kolorowych przodków, dlatego nie mogliby wstąpić do ugrupowania, popierającego rasizm i nietolerancję. Szef UKIP, europoseł Nigel Farage nazwał decyzję samorządu za przerażającą, domagając się dymisji osób odpowiedzialnych za skandal. Samorząd zapowiedział ponowne zbadanie sprawy.
UKIP domaga się kontroli imigracji, ograniczenia wszechwładzy Unii Europejskiej, a także sprzeciwia się wielokulturowości.
Źródła: The Telegraph / Polskie Radio
MM
Za: narodowcy.net
Rodzice zastępczy to rezerwista marynarki wojennej pracujący z niepełnosprawnymi, i pielęgniarka zajmująca się małymi dziećmi. Trójka dzieci zaś pochodzi z jednego z nowych krajów Unii Europejskiej, dlatego zdaniem władz ich „kulturowe i etniczne potrzeby nie będą zaspokojone”. Samorządowcy z Rotherham poinformowali bowiem dwójkę Brytyjczyków, że Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (United Kingdom Independence Party) jest partią ksenofobiczną i rasistowską.
Brytyjscy obywatele którym odebrano dzieci twierdzą, że sami mają kolorowych przodków, dlatego nie mogliby wstąpić do ugrupowania, popierającego rasizm i nietolerancję. Szef UKIP, europoseł Nigel Farage nazwał decyzję samorządu za przerażającą, domagając się dymisji osób odpowiedzialnych za skandal. Samorząd zapowiedział ponowne zbadanie sprawy.
UKIP domaga się kontroli imigracji, ograniczenia wszechwładzy Unii Europejskiej, a także sprzeciwia się wielokulturowości.
Źródła: The Telegraph / Polskie Radio
MM
Za: narodowcy.net
# Stukrotnością tegorocznych mandatów łatać dziurę budżetową.
Fiskus chce w przyszłym roku z fotoradarów ściągnąć aż 100 razy więcej pieniędzy niż w tym! - podaje "Wprost".
Gazeta pisze, że do końca września 2012 r. z tytułu mandatów karnych z fotoradarów do budżetu państwa wpłynęło 15,7 mln zł. W budżecie państwa zaplanowano, że przychody z mandatów wyniosą 1,2 mld zł. Na przyszły rok zaplanowano, że przychody z mandatów wyniosą aż 1,5 mld zł. By osiągnąć ten cel, na ulice ma trafić 300 nowoczesnych fotoradarów. System ma robić zdjęcie pojazdu wjeżdżającego na dany odcinek drogi i drugie zdjęcie przy wyjeździe z niego. Na tej podstawie system obliczy, w jakim czasie kierowca pokonał tę trasę i jaką miał średnią prędkość. Takie odcinki będą miały do 10 km w obszarze zabudowanym i do 20 km poza nim - podaje gazeta.
Źródło: wprost.pl
Opracował: G.K.
Gazeta pisze, że do końca września 2012 r. z tytułu mandatów karnych z fotoradarów do budżetu państwa wpłynęło 15,7 mln zł. W budżecie państwa zaplanowano, że przychody z mandatów wyniosą 1,2 mld zł. Na przyszły rok zaplanowano, że przychody z mandatów wyniosą aż 1,5 mld zł. By osiągnąć ten cel, na ulice ma trafić 300 nowoczesnych fotoradarów. System ma robić zdjęcie pojazdu wjeżdżającego na dany odcinek drogi i drugie zdjęcie przy wyjeździe z niego. Na tej podstawie system obliczy, w jakim czasie kierowca pokonał tę trasę i jaką miał średnią prędkość. Takie odcinki będą miały do 10 km w obszarze zabudowanym i do 20 km poza nim - podaje gazeta.
Źródło: wprost.pl
Opracował: G.K.
# Miasta tracą majątek z powodu PRLu.
Nikt nie wie komu i za jakie nieruchomości zostawione po II
wojnie św. w Polsce Skarb Państwa zapłacił odszkodowanie. Miasta tracą
przez to majątek - pisze "Gazeta Wyborcza".
Kraków zmaga się dziś z ponad 250 różnymi żądaniami zwrotu mienia przejętego w czasach PRL. Miasto traci majątek, bo ponawiają się roszczenia byłych właścicieli, ale też i wyłudzenia pozostawionych przez nich kamienic. Straty mogą być wyższe niż te spowodowane przez działalność Komisji Majątkowej.
W latach 1948-71 na mocy umowy z 12 państwami zachodnimi Polska wypłaciła już ich obywatelom odszkodowania za pozostawione nieruchomości. Pieniądze dostawały rządy poszczególnych państw, a potem dzieliły je między poszkodowanych. W ten sposób zrekompensowano ogromny majątek. W czasach PRL-u nie dopilnowano, by informacje o wypłaconych rekompensatach wpisać w księgi wieczyste - podkreśla gazeta.
Źródło: wyborcza.pl
Opracował: G.K.
Kraków zmaga się dziś z ponad 250 różnymi żądaniami zwrotu mienia przejętego w czasach PRL. Miasto traci majątek, bo ponawiają się roszczenia byłych właścicieli, ale też i wyłudzenia pozostawionych przez nich kamienic. Straty mogą być wyższe niż te spowodowane przez działalność Komisji Majątkowej.
W latach 1948-71 na mocy umowy z 12 państwami zachodnimi Polska wypłaciła już ich obywatelom odszkodowania za pozostawione nieruchomości. Pieniądze dostawały rządy poszczególnych państw, a potem dzieliły je między poszkodowanych. W ten sposób zrekompensowano ogromny majątek. W czasach PRL-u nie dopilnowano, by informacje o wypłaconych rekompensatach wpisać w księgi wieczyste - podkreśla gazeta.
Źródło: wyborcza.pl
Opracował: G.K.
# Polka szefową CERN-u.
Prof. Agnieszka Zalewska z Instytutu Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie została wybrana na przewodniczącą Rady Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych (CERN).
Prof. Zalewska jest
pierwszym przewodniczącym Rady CERN pochodzącym z kraju Europy
Środkowo-Wschodniej i jest pierwszą kobietą, która objęła tę prestiżową
funkcję.
Polaka była jednym z
czterech kandydatów zgłoszonych na stanowisko przewodniczącego Rady
CERN. Jej kandydaturę zgłosiły wspólnie Polska, Belgia, Węgry i Czechy.
Po przesłuchaniu kandydatów, w tajnym głosowaniu, prof. Zalewska
pokonała bezwzględną większością głosów pozostałych kontrkandydatów:
Holendra, prof. Josa Engelena, Norwega, dr. Bjorna Jacobsena, i Włocha,
prof. Roberto Petronzio. W sierpniu kandydaci przedstawili swój plan
rozwoju CERN i realizowanych tam badań. (...)
źródło: informacje24.co.uk
sobota, 24 listopada 2012
# Spadająca demografia - odpowiedź: imigranci?
Przewodniczący Komitetu II Kongresu Demograficznego prof. Zbigniew Strzelecki w wywiadzie dla „Polskiego Radia”
powiedział, iż za 40 lat ubędzie kilka milionów Polaków. W opinii
naukowa do takiej sytuacji dojdzie, jeśli nie podejmiemy działań
zapobiegających obniżającej się płodności oraz gdy będziemy bronić się
przed imigracją, która jest podstawowym czynnikiem utrzymywania
stabilności zaludnienia krajów UE. Jak mówił z prognoz wynika, że za 40
lat ubędzie w Polsce 9 mln ludzi zdolnych do pracy, tj. jedna 1/3
zasobów, które mamy dzisiaj. – Nie będzie odnowy pokoleń, która by
zasoby pracy równoważyła pod względem wieku – powiedział.
W przypadku prof. Strzeleckiego mamy
więc do czynienia z paradygmatem imigracyjnym, który ma jeśli nie
przeważać w polityce demograficznej, to przynajmniej równoważyć
jednoczesne działania na rzecz zwiększenia płodności, bez różnicowania
charakteru związków, w których pojawiają się dzieci. Zgoła odmienne
recepty przedstawia prof. Marek Okólski, dyrektor Ośrodka Badań nad
Migracjami i szef Katedry Demografii Uniwersytetu Warszawskiego oraz
profesor Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. W znakomitym wywiadzie dla portalu „Wirtualny Nowy Przemysł”
stwierdza on jasno: receptą na kryzys demograficzny jest wspieranie
małżeństw. „Mówiąc rodzina, mam na myśli rodziców i dzieci, a nie tylko
jednostki, które realizują wyłącznie własne aspiracje, czy singli,
którzy nawet łączą się w pary, ale niezobowiązująco i dla których dzieci
są często tylko obciążeniem” precyzuje prof. Okólski. Jego zdaniem dziś
Polska pod względem zasobów pracy jest w całkiem niezłej sytuacji, za
50 lat będzie w najgorszej. Aby przeciwdziałać postępującemu wymieraniu
narodu, należy w polityce prorodzinnej wyraźnie faworyzować małżeństwa,
gdyż według danych statystycznych nie ma takiego kraju europejskiego,
gdzie liczba dzieci jest mniejsza niż dwoje, jeżeli parę stanowi
małżeństwo. Naukowiec zwraca uwagę na patologiczną sytuację, w której
kobieta rodząca dziecko samotnie może liczyć na większe przywileje ze
strony państwa. Zasiłki i inne formy wsparcia powodują, iż najwięcej
nieślubnych dzieci jest na wsiach popegeerowskich. W polityce
demograficznej Polski profesor Okólski zwraca uwagę także na liczbę
około 2 milionów ludzi, którzy są w zawieszeniu – formalnie nie
wyemigrowali, ale przebywają za granicą. Państwo musi zrobić wszystko,
aby oni powrócili, ale podstawowym warunkiem jest uczynienie gospodarki
konkurencyjną. Pamiętając jednak wywiad z prof. Kieżunem
opublikowany na naszym portalu, trudno oczekiwać od rządzących od 23
lat demoliberałów, którzy uczynili de facto z Polski neokolonię i
rezerwuar taniej siły roboczej, aby coś w tej materii radykalnie się
zmieniło.
Na pewno demografia powinna być
absolutnym priorytetem w dyskursie publicznym. Szkoda, że dziś większą
uwagę zwraca się na wypadki lotnicze, stadiony i inne bzdury. Z drugiej
strony tacy naukowcy jak profesor Marek Okólski i stawiane przez nich
tezy to prawdziwy skarb, potwierdzający jak wielki potencjał jako
wspólnota narodowa posiadamy.
źródło: nacjonalista.pl
# "Skyfall" filmem pro-katolickim?
Byłem wczoraj w kinie. Nie chodzę tam zbyt często, a
zwłaszcza na takie filmy, jak James Bond, ale przecież czasem się robi
wyjątek dla ukochanej osoby. Zatem poszliśmy z żoną na nocny seans i,
prawdę mówiąc, byłem bardzo mile rozczarowany tym filmem.
Bond jaki jest każdy wie. Absurdalne, nieprawdopodobne sytuacje, ale ten film nie ma być realistyczny. Ma być odprężeniem od codziennego, szarego życia i w tej roli sprawdza się doskonale. "Skyfall" jednak jest czymś więcej.
Przede wszystkim to jubileuszowy film, nakręcony na 50-lecie przygód agenta 007. Zatem jest w filmie wiele perełek nawiązujących do poprzednich filmów. Podobne sceny, podobne słowa, podobne auta - mieszanina nowego ze starym. Niemalże jak w tych słowach Pana Jezusa:
"A On rzekł do nich: Dlatego każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare." (Mt 13, 52)
Oczywiście producenci filmy, scenarzysta i reżyser nie są tu uczniami królestwa niebieskiego, ale z drugiej strony... kto wie?
Jest w tym filmie parę naprawdę zadziwiających wyobrażeń. Nie chcę tu zepsuć nikomu, kto jeszcze nie widział filmu, przyjemności z oglądania go, przez zdradę treści, ale też w sumie i tak wszyscy wiedzą jak to się skończy, więc napiszę, co mnie zdumiało.
Przede wszystkim sam tytuł. Skyfall to może oznaczać skok z samolotu ze spadochronem, czy z mostu z liną uwiązaną do nogi, ale tak naprawdę to... Zresztą pozwólcie, że zacytuję ponownie Słowo Boże:
"I nastąpiła walka na niebie: Michał i jego aniołowie mieli walczyć ze Smokiem. I wystąpił do walki Smok i jego aniołowie, ale nie przemógł, i już się miejsce dla nich w niebie nie znalazło. I został strącony wielki Smok, Wąż starodawny, który się zwie diabeł i szatan, zwodzący całą zamieszkałą ziemię, został strącony na ziemię, a z nim strąceni zostali jego aniołowie." (Ap 12, 7-9)
Mamy zatem piękny "skyfall" w wersji biblijnej. Ale to jeszcze nie koniec. W filmie pyta ktoś Bonda o jego życiową dewizę w ostatnim czasie, odpowiada on: "Zmartwychwstanie". I zmartwychwstanie to, na dodatek wraz z symbolem chrztu, jest w tym filmie pokazane. Bond ugodzony kulą spada w przepaść, wpada do wody i przez tę wodę, jak Noe, powraca do żywych.
Bond powraca do swego rodzinnego domu w Szkocji. Okazuje się, że jego rodzina nie tylko pozostała katolicka w czasach Elżbietańskiej Anglii, gdy wyznawanie katolicyzmu było nielegalne, ale w starej, rodowej rezydencji był "priesthole", skrytka, gdzie ukrywano księży katolickich poszukiwanych przez siepaczy królowej angielskiej. Połączona była ona z tunelem, który prowadził w okolice katolickiego kościoła, zapewne leżącego przed wiekami na terenie ziem należących do przodków Bonda. Jego ucieczka przez ten tunel nadaje mu w pewnym sensie kapłański wymiar.
Oczywiście nie sugeruję tu w żaden sposób, że film ten jest kryptokatolicką propagandą, ale w czasach, gdzie rzeczywiście wielu artystów przemyca nam satanistyczne, czy też antychrześcijańskie wartości, czy wręcz wprost je nam propaguje miło zobaczyć film, którego przesłanie zawiera chrześcijańskie symbole i przypomina o niezwykle trudnej i bolesnej historii Kościoła Katolickiego w Zjednoczonym Królestwie. Miło nawet wtedy, a może nawet szczególnie wtedy, gdy twórcy filmu zrobili to zupełnie nieświadomie.
źródło: fronda.pl
Bond jaki jest każdy wie. Absurdalne, nieprawdopodobne sytuacje, ale ten film nie ma być realistyczny. Ma być odprężeniem od codziennego, szarego życia i w tej roli sprawdza się doskonale. "Skyfall" jednak jest czymś więcej.
Przede wszystkim to jubileuszowy film, nakręcony na 50-lecie przygód agenta 007. Zatem jest w filmie wiele perełek nawiązujących do poprzednich filmów. Podobne sceny, podobne słowa, podobne auta - mieszanina nowego ze starym. Niemalże jak w tych słowach Pana Jezusa:
"A On rzekł do nich: Dlatego każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare." (Mt 13, 52)
Oczywiście producenci filmy, scenarzysta i reżyser nie są tu uczniami królestwa niebieskiego, ale z drugiej strony... kto wie?
Jest w tym filmie parę naprawdę zadziwiających wyobrażeń. Nie chcę tu zepsuć nikomu, kto jeszcze nie widział filmu, przyjemności z oglądania go, przez zdradę treści, ale też w sumie i tak wszyscy wiedzą jak to się skończy, więc napiszę, co mnie zdumiało.
Przede wszystkim sam tytuł. Skyfall to może oznaczać skok z samolotu ze spadochronem, czy z mostu z liną uwiązaną do nogi, ale tak naprawdę to... Zresztą pozwólcie, że zacytuję ponownie Słowo Boże:
"I nastąpiła walka na niebie: Michał i jego aniołowie mieli walczyć ze Smokiem. I wystąpił do walki Smok i jego aniołowie, ale nie przemógł, i już się miejsce dla nich w niebie nie znalazło. I został strącony wielki Smok, Wąż starodawny, który się zwie diabeł i szatan, zwodzący całą zamieszkałą ziemię, został strącony na ziemię, a z nim strąceni zostali jego aniołowie." (Ap 12, 7-9)
Mamy zatem piękny "skyfall" w wersji biblijnej. Ale to jeszcze nie koniec. W filmie pyta ktoś Bonda o jego życiową dewizę w ostatnim czasie, odpowiada on: "Zmartwychwstanie". I zmartwychwstanie to, na dodatek wraz z symbolem chrztu, jest w tym filmie pokazane. Bond ugodzony kulą spada w przepaść, wpada do wody i przez tę wodę, jak Noe, powraca do żywych.
Bond powraca do swego rodzinnego domu w Szkocji. Okazuje się, że jego rodzina nie tylko pozostała katolicka w czasach Elżbietańskiej Anglii, gdy wyznawanie katolicyzmu było nielegalne, ale w starej, rodowej rezydencji był "priesthole", skrytka, gdzie ukrywano księży katolickich poszukiwanych przez siepaczy królowej angielskiej. Połączona była ona z tunelem, który prowadził w okolice katolickiego kościoła, zapewne leżącego przed wiekami na terenie ziem należących do przodków Bonda. Jego ucieczka przez ten tunel nadaje mu w pewnym sensie kapłański wymiar.
Oczywiście nie sugeruję tu w żaden sposób, że film ten jest kryptokatolicką propagandą, ale w czasach, gdzie rzeczywiście wielu artystów przemyca nam satanistyczne, czy też antychrześcijańskie wartości, czy wręcz wprost je nam propaguje miło zobaczyć film, którego przesłanie zawiera chrześcijańskie symbole i przypomina o niezwykle trudnej i bolesnej historii Kościoła Katolickiego w Zjednoczonym Królestwie. Miło nawet wtedy, a może nawet szczególnie wtedy, gdy twórcy filmu zrobili to zupełnie nieświadomie.
źródło: fronda.pl
# Internuci śmieją się z rzekomego "zamachowca".
W internecie nastąpił wysyp grafik nawiązujących do ujawnionego przez ABW i prokuraturę rzekomego zamachowca., traktując te doniesienia z dużym przymrużeniem oka.
# "Obywatel" nowy literacki prawicowy hit!
Wydany
przez Zysk „Obywatel” autorstwa Wojciecha Kwiatka to bardzo zręcznie
napisany antykomunistyczny kryminał. Książka ukazująca środowisko
zdemoralizowanych postkomunistycznych bandziorów z kręgu byłych
funkcjonariuszy SB. Powieść z wartką akcją, dobrymi dialogami, ciekawym
pomysłem i wartościowym przekazem edukacyjnym przybliżającym w
atrakcyjnej formie wiedzę o czasach PRL.
Na kartach powieści, w III RP, bezkarni
dzięki polskim sądom oprawcy z Służby Bezpieczeństwa nagle stają się
zwierzyną łowną. Poluje na nich tytułowy Obywatel. Mściciel stawia przed
śmiercią esbekom ultimatum albo przyznają się publicznie do swoich
zbrodni, albo zamorduje ich w ten sam sposób w jaki oni mordowali swoje
ofiary z antykomunistycznej opozycji.
Akcja mściciela spotyka się z histeryczną reakcją mediów kreujących mit
transformacji ustrojowej i grubej kreski. Medialną nagonką kierują
właściciele mediów prywatnych wywodzący się ze środowiska
bezpieczniaków. Histerie mediów podkręcają sfilmowane przez mściciela
tortury, zeznania i egzekucje byłych funkcjonariuszy.
Mściciela tropią i esbecy i służby III
RP. Barwne opisy wciągają czytelnika w akcje. A zaskakujący finał
dopełnia przepisu na idealny kryminał.
Jan Bodakowski
źródło:nacjonalista.pl
# Przy homosiach sumienie nielegalne.
W nowym francuskim prawie, legalizującym małżeństwa homoseksualne, nie będzie zapisu o klauzuli sumienia dla urzędników, którzy nie będą chcieli udzielić takiego ślubu. To reakcja socjalistów na zapowiedzi merów wielu miast, zapowiadających, że nie będą uczestniczyć w ceremoniach z udziałem zboczeńców.
Socjalistyczny prezydent Francji François Hollande, spotkał się w środę w Pałacu Elizejskim, z przedstawicielami lobby homoseksualnego. Po spotkaniu przyznał, że termin „wolności sumienia” był niefortunny i nie pojawi się on w nowym prawie. Hollande chce umożliwić zawieranie ślubów homoseksualistów wszędzie, a wolność sumienia dla prezydentów miast spowodowałaby, że spora część z nich nie udzielałaby zgody na takie związki.
O skuteczności działań lobby homoseksualnego, niech świadczy fakt wtorkowego spotkania Hollande’a ze Stowarzyszeniem Burmistrzów Francji, podczas którego francuski prezydent uznał, iż w nowym prawie powinna znaleźć się możliwość oddelegowania na ceremonie asystentów, przez samorządowców odmawiających udzielenia homoseksualnego ślubu. Po tej deklaracji, środowiska LGBT zagroziły zerwaniem wszelkich kontaktów z Pałacem Elizejskim, zaś reakcja Hollande’a była szybka i powiedział on, że wspomniane rozwiązanie byłoby niefortunne.
Źródło: Novopress.info
MM
# Od lewa do "prawa": Nie ma klimatu na Narodowców.
– Nie mają szans, w Polsce nie ma klimatu
dla radykalnych narodowców – słychać od lewa do prawa po Marszu
Niepodległości, w którym wzięło udział kilkadziesiąt tysięcy ludzi. O
ile wcześniej na ten temat grzmiała głównie lewica, o tyle teraz klangor
podniósł się pośród instytucjonalnej prawicy, która doszła do wniosku,
że została zrobiona „na wydmuszkę”, bo Marsz miał być jednym wielkim
prawicowym piknikiem, a okazał się udanym przedsięwzięciem Młodzieży
Wszechpolskiej i ONR-u.
Pierwszy pokapował się Sakiewicz, którego
handlowa natura podpowiedziała mu, że czas myśleć o własnym marszu, bo
przy dziarskich narodowcach kasiory się nie natłucze, a żyć przecież
trzeba. Tym bardziej, że Karnowscy zapowiedzieli odpalenie dwutygodnika
„W sieci” (150 tys. nakładu), gdzie będą zamieszczać najbardziej
hiciorskie teksty blogersko-smoleńskie, co Sakiewicza, jako proroka
smoleńskiego, musiało szczególnie mocno ubodnąć, bo nie po to skupił
przy sobie pokaźne grono zdeterminowanych, by nie rzec zdetonowanych,
wyznawców, by mu teraz fałszywi prorocy bruździli. Ale nie o tym
chciałem.
Lisicki we wstępniaku w ostatnim „Uważam Rze”[Od którego przestałem tą gazetę czytać - S.M.] oświadczył arbitralnie, że „nie ma miejsca dla nowej prawicy”.
- Tak jak partii Jarosława Kaczyńskiego nie udało się obejść z lewa i centrum – o czym świadczą losy PJN i Solidarnej Polski – tak nie wierzę, żeby podobny manewr udał się po prawej stronie. Kaczyński jest po prostu jedynym tak naprawdę liderem politycznym, który zasługuje na zaufanie. Jako brat tragicznie zmarłego prezydenta jest naturalnym jego spadkobiercą; jako jawny zwolennik tezy, że w Smoleńsku doszło do zamachu, udowodnił, iż dla dotarcia do prawdy nie liczy się z żadnymi względami.
Jaki więc z tego wyciąga wniosek Lisicki? Ano taki:
- Nie da się obecnie powołać nowego ruchu politycznego na prawicy bez odniesienia do kwestii smoleńskiej. A tu obie partie PO i PiS skutecznie zadbały o to, żeby podział był klarowny i jednoznaczny. Albo jest się za zamachem, albo uważa się zamach za szaleństwo – każda próba innego przekazu politycznie jest skazana na porażkę.
To w tej chwili najbardziej miarodajny
pogląd wśród prawicowych lemingów, którzy nagle odkryli, że dzieje się
coś nie tak. Że oto urosła w siłę trudna do zdefiniowania struktura
młodych ludzi, której znakiem rozpoznawczym stał się Marsz
Niepodległości, którzy bezceremonialnie zapowiedzieli rozwalenie
„republiki okrągłego stołu” i którzy donośnie wykrzyczeli swój bunt
przeciw systemowi, tłamszącemu i odzierającemu z wolności obywateli,
którym powinien służyć. I rzecz ciekawa, zrobili to nie pod
transparentami smoleńskimi, a jedynie biało-czerwonymi, co dla
prawicowej lemingozy jest rzeczą niesłychaną, a nawet, jak sugeruje
Sakiewicz – inspirowane z Rosji.
Lisicki w sumie ma rację, kiedy prawi, że
„nie da się obecnie powołać nowego ruchu politycznego na prawicy bez
odniesienia do kwestii smoleńskiej”. Rozchodzi się jednak o to, żeby
powołać coś obok tzw. prawicy, gdyż kwestia smoleńska prawicę
zdeformowała. Jeśli dzisiaj podstawowym wyznacznikiem prawicowości ma
być – a tak sugeruje Lisicki – pozytywny stosunek do „zamachu
smoleńskiego”, to jest to ewidentna aberracja z prawicą niemająca wiele
wspólnego. W myśl tej wykładni, za chwilę okaże się, że atrybutem
każdego prawdziwego prawicowca jest kieszonkowy detektor trotylu, którym
to prawicowcy na znak rytualnej konfidencji będą się omiatać przy
każdym spotkaniu.
Siłą większości środowisk skupionych wokół
Marszu Niepodległości jest nonkonformizm. Totalny i autentyczny sprzeciw
wobec skrzeczącej rzeczywistości, a szczególnie niezgoda na obecny,
mocno zdewaluowany system partyjny i daleko posuniętą podległość wobec
Unii Europejskiej, która oznacza wyrzeczenie się niepodległości. To z
tysięcy młodych gardeł dobywały się okrzyki i hasła, które na salonach
prawicy dzisiaj już nie padają. Nie padają, bo prawicy jest dobrze tak
jak jest – w dwubiegunowym uścisku z PO, gdzie teren już dawno został
„obsikany” i, jak słusznie mniema wielu wnikliwych komentatorów, ciężko
się tam ze swoim świeżym moczem przebić.
Gdyby liderzy Marszu Niepodległości
powiedzieli głośno, że się organizują obok państwa, bo to państwo nie
daje im szansy na przyszłość i wypycha poza swoje struktury, gdyby
wybrali trzy-cztery tematy miłe uchu Polaków, gdyby konsekwentnie
zaczęli jeździć po Polsce, objaśniając sens „Marszu Niepodległości”, a
przy okazji wysłuchając ludzi, których nikt słucha, gdyby
zintensyfikowali swoją obecność w sieci i gdyby nie ulegli ciśnieniu
związanemu z powoływaniem ad hoc jakiejkolwiek partii
narodowej, stawiając na poziomą federację środowisk i ludzi, to w
najbliższych wyborach parlamentarnych mają szansę na wynik w przedziale
8-10 proc.
Zorganizowana, wiedząca czego chce i dokąd
zdąża skonfederowana struktura, nie podlegająca żadnej formacji
politycznej, ba, będąca w zdecydowanym dystansie do każdej z nich,
dynamiczna i bezkompromisowa młodością, to wystarczający detonator, by
narobić huku i zamieszania na poukładanej, wydawałoby się, scenie
politycznej. Dlatego szczególnie PiS będzie najgłośniej hamletyzował,
zwłaszcza, że chłopaki i dziewczyny z Marszu Niepodległości
bezceremonialnie wyciągnęli także rękę po wymowną datę 13 grudnia z
zamiarem zorganizowania swoich demonstracji a propos tego, co się w
Polsce dzieje. Będzie to pierwsza wyraźna konfrontacja z PiS-em, który
również organizuje tego dnia marsz.
Wychodzi więc na to, że mamy do czynienia z
bezczelną larwą, która się prawicowych autorytetów nie słucha, na którą
nie działają żadne „antyfaszystowskie” opryski, która żre wszystko
dookoła aż miło i w żarciu tym nie ustaje, która za nic sobie ma, że
stoją nad nią zdziwione partyjne dzięcioły niemogące się zdecydować, czy
dziobnąć larwę czy nie dziobnąć, bo a nuż się okaże, że ością w gardle
to-to stanie i co wtedy? Ani wówczas wypluć ani połknąć. Po prostu
tragedia. Poza tym każda larwa jest zielona, a ta jest biało-czerwona.
Strach coś takiego do pyska wziąć. Utłuc też nie bardzo wiadomo jak, bo
pałami się nie dało, ani żadną inną prowokacją też.
Z larwą będzie też ten kłopot, że nie da
się jej zohydzić. Nawet jak larwa coś kłapnie niepoprawnego politycznie,
to co z tego? W kraju, gdzie najważniejsze figury życia politycznego na
okrągło chlapią o mordzie elit i zamachach, o zdrajcach na świeczniku i
agentach KGB, gdzie toksyczność wypowiadanych słów dawno przekroczyła
skalę detektorów wysokoenergetycznych, a grożenie sobie więzieniem stało
się jedną z łagodniejszych form politycznej połajanki, lajtowe
w sumie hasła z Marszu Niepodległości o tym, że tych nie lubimy, a
komunę trzeba potraktować sierpem i młotem, naprawdę nie robią już
wrażenia. Larwa ma zatem komfortową sytuację.
Pozostaje tylko jedno istotne pytanie – w jakiego przemieni się motyla?
MK
# UE niczego dobrego nie wniosła do życia Polaków.
Ponad
połowa Polaków uważa, że członkostwo naszego kraju w Unii Europejskiej
nic nie zmieniło w ich życiu. 16 procent badanych twierdzi wręcz, że
Unia zmieniła ich życie na gorsze – tak wynika z sondażu TNS Polska
wykonanego na zlecenie „Wiadomości” TVP1.
Tylko 27 procent Polaków oceniło pozytywnie wpływ naszego członkostwa w Unii europejskiej na ich życie. 16 procent respondentów TNS Polska uważa, że ich sytuacja życiowa w związku z wejściem Polski do Unii Europejskiej pogorszyła się. Zdaniem ponad połowy badanych (54 procent), nic się nie zmieniło. 3 procent ankietowanych miało problem z odpowiedzią na pytanie, w jaki sposób członkostwo Polski w UE wpłynęło na ich życie. "Jeśli chodzi o nastawienie Polaków do zmian, do których doszło w Polsce po wejściu do Unii Europejskiej, to dominującym elementem jest poczucie, że wszystko toczy się tak jak dawniej. Okazało się, że zmiany rozłożone zostały na lata, nie były skokowe” – tak wyniki badań przeprowadzonych przez TNS dla telewizyjnych „Wiadomości” komentuje socjolog Jarosław Flis z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Badania na zlecenie TVP SA przeprowadzono w dniach 21-22 listopada, na reprezentatywnej grupie 1000 dorosłych mieszkańców Polski.
Źródło: Bankier
PG
Tylko 27 procent Polaków oceniło pozytywnie wpływ naszego członkostwa w Unii europejskiej na ich życie. 16 procent respondentów TNS Polska uważa, że ich sytuacja życiowa w związku z wejściem Polski do Unii Europejskiej pogorszyła się. Zdaniem ponad połowy badanych (54 procent), nic się nie zmieniło. 3 procent ankietowanych miało problem z odpowiedzią na pytanie, w jaki sposób członkostwo Polski w UE wpłynęło na ich życie. "Jeśli chodzi o nastawienie Polaków do zmian, do których doszło w Polsce po wejściu do Unii Europejskiej, to dominującym elementem jest poczucie, że wszystko toczy się tak jak dawniej. Okazało się, że zmiany rozłożone zostały na lata, nie były skokowe” – tak wyniki badań przeprowadzonych przez TNS dla telewizyjnych „Wiadomości” komentuje socjolog Jarosław Flis z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Badania na zlecenie TVP SA przeprowadzono w dniach 21-22 listopada, na reprezentatywnej grupie 1000 dorosłych mieszkańców Polski.
Źródło: Bankier
PG
# Hiszpania przyjmie żydów wygnanych w średniowieczu.
Władze w Madrycie oznajmiły, iż
zamierzają za wszelką cenę przyspieszyć proces naturalizacji Żydów
pochodzenia sefardyjskiego z całego świata, którzy mają wśród swoich
przodków wygnańców z 1492r.
W tymże bowiem roku, hiszpański król
Ferdynand, wraz ze swoją żoną – „niezłomną” Izabelą Katolicką –
zadecydowali o wydaleniu z kraju Żydów, zarzucając im m.in. nieszczere
konwersje na katolicyzm, potajemne praktykowanie judaizmu i szerzenie
degeneracji wśród chrześcijan. Wydany przez królewską parę Edykt miał
silny kontekst religijny – powoływano się w nim na Jezusa Chrystusa.
Już od wielu dekad, Żydzi sefardyjscy
mieli możliwość naturalizowania się w Hiszpanii. Tym razem jednak rząd
chce przyznać Sefardyjczykom z całego świata – mając na uwadze zwłaszcza
sporą ich mniejszość w Turcji i w krajach Ameryki Łacińskiej –
„wyjątkowy status”. Pomoc w odnajdowaniu właściwych korzeni ma zapewnić
władzy Hiszpańska Federacja Wspólnot Żydowskich.
Sefardyjczycy to druga obok
Aszkenazyjczyków, największa grupa etniczno-religijna wewnątrz narodu
żydowskiego, choć w zestawieniu z tymi drugimi stanowi zdecydowaną
mniejszość. Na całym świecie żyje ok. 2 milionów sefardyjskich Żydów. Po
wydaleniu ich z Hiszpanii, ten sam krok podjęła Portugalia w 1497r., za
rządów króla Manuela. Dziś praktycznie rzecz ujmując, liczba potomków
tamtych uciekinierów może sięgać dziesiątek, a nawet setek tysięcy.
Komentarz: Bardzo
interesujący jest fakt, że rząd hiszpański w celu zidentyfikowania
kandydatów do naturalizacji chce użyć kryterium „przynależności
narodowej”, która podobno 500 lat temu nie istniała (przynajmniej tak
twierdzą podręczniki do historii w całej Unii Europejskiej). A co
więcej, skoro ludzi mających przodków będących w tak zamierzchłych dla
nas czasach nomadami zamieszkującymi przejściowo Półwysep Iberyjski
można określić mianem Hiszpanów i jeszcze nadawać im specjalne
przywileje, to w takim razie „Hiszpan” znaczy tyle, co nic. Jest to
oczywisty rasizm wymierzony w europejski naród i kolejny zabieg mający
na celu zniszczyć naszą Cywilizację w duchu multikulturalizmu.
Na podstawie: timesofisrael.com
źródło:
Władze w Madrycie oznajmiły, iż
zamierzają za wszelką cenę przyspieszyć proces naturalizacji Żydów
pochodzenia sefardyjskiego z całego świata, którzy mają wśród swoich
przodków wygnańców z 1492r.
W tymże bowiem roku, hiszpański król
Ferdynand, wraz ze swoją żoną – „niezłomną” Izabelą Katolicką –
zadecydowali o wydaleniu z kraju Żydów, zarzucając im m.in. nieszczere
konwersje na katolicyzm, potajemne praktykowanie judaizmu i szerzenie
degeneracji wśród chrześcijan. Wydany przez królewską parę Edykt miał
silny kontekst religijny – powoływano się w nim na Jezusa Chrystusa.
Już od wielu dekad, Żydzi sefardyjscy
mieli możliwość naturalizowania się w Hiszpanii. Tym razem jednak rząd
chce przyznać Sefardyjczykom z całego świata – mając na uwadze zwłaszcza
sporą ich mniejszość w Turcji i w krajach Ameryki Łacińskiej –
„wyjątkowy status”. Pomoc w odnajdowaniu właściwych korzeni ma zapewnić
władzy Hiszpańska Federacja Wspólnot Żydowskich.
Sefardyjczycy to druga obok
Aszkenazyjczyków, największa grupa etniczno-religijna wewnątrz narodu
żydowskiego, choć w zestawieniu z tymi drugimi stanowi zdecydowaną
mniejszość. Na całym świecie żyje ok. 2 milionów sefardyjskich Żydów. Po
wydaleniu ich z Hiszpanii, ten sam krok podjęła Portugalia w 1497r., za
rządów króla Manuela. Dziś praktycznie rzecz ujmując, liczba potomków
tamtych uciekinierów może sięgać dziesiątek, a nawet setek tysięcy.
Komentarz: Bardzo
interesujący jest fakt, że rząd hiszpański w celu zidentyfikowania
kandydatów do naturalizacji chce użyć kryterium „przynależności
narodowej”, która podobno 500 lat temu nie istniała (przynajmniej tak
twierdzą podręczniki do historii w całej Unii Europejskiej). A co
więcej, skoro ludzi mających przodków będących w tak zamierzchłych dla
nas czasach nomadami zamieszkującymi przejściowo Półwysep Iberyjski
można określić mianem Hiszpanów i jeszcze nadawać im specjalne
przywileje, to w takim razie „Hiszpan” znaczy tyle, co nic. Jest to
oczywisty rasizm wymierzony w europejski naród i kolejny zabieg mający
na celu zniszczyć naszą Cywilizację w duchu multikulturalizmu.
Na podstawie: timesofisrael.com
źródło: nacjonalista.pl
# Przedswiąteczne zwolnienia w Hutach.
Kilkuset pracowników Krośnieńskich Hut
Szkła czeka w grudniu przymusowa przerwa w pracy i rejestracja w
pośredniaku. Pierwotnie zakładano zwolnienie nawet półtora tysiąca
pracowników z dwutysięcznej załogi.
Pracownicy KHS są zatrudnieni na czas
określony. W grudniu tego roku kończy się im druga umowa, a podpisanie
trzeciej skutkowałoby zatrudnieniem na czas nieokreślony. Na taką formę
zatrudnienia nie ma jednak szans – syndyk KHS (zakłady są w upadłości od
2008 roku) w przypadku ewentualnego braku zamówień, a w konsekwencji
zwolnień grupowych musiałby załodze wypłacić odprawy, które pracownicy
otrzymali już w 2009 roku.
Można było tego uniknąć, gdyby
syndyk zgodził się na podpisanie umów czasowych do momentu prowadzenia
produkcji przez zakład bądź do czasu realizacji konkretnych zamówień – powiedział
szef Związku Zawodowego Pracowników KHS Jan Fiejdasz. Dodał, że to
właśnie załoga stanowi największą wartość firmy, więc zasługuje na stałe
zatrudnienie a obecna sytuacja to upokorzenie dla pracujących tam
ludzi.
źródło: nacjonalista.pl
# Polski biznes coraz mniej opłacalny.
Spowolnienie gospodarcze coraz wyraźniej odbija się na sytuacji finansowej polskich firm - informuje "Puls Biznesu".
W pierwszych 3 kwartałach polskie firmy zarobiły 67,2 mld zł. Oznacza to, że zyski są o 10,2 mld zł mniejsze niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. To najgorszy wynik od 4 lat, biorąc pod uwagę inflację - podkreśla gazeta. Dodaje, że w samym trzecim kwartale 2012 r. przedsiębiorstwa zarobiły 21 mld zł. To najgorszy wynik od 2,5 roku.
Źródło: pb.pl
Opracował: G.K.
W pierwszych 3 kwartałach polskie firmy zarobiły 67,2 mld zł. Oznacza to, że zyski są o 10,2 mld zł mniejsze niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. To najgorszy wynik od 4 lat, biorąc pod uwagę inflację - podkreśla gazeta. Dodaje, że w samym trzecim kwartale 2012 r. przedsiębiorstwa zarobiły 21 mld zł. To najgorszy wynik od 2,5 roku.
Źródło: pb.pl
Opracował: G.K.
# "Uczciwy Endek" kontra...
Pogubić
się może postronny widz, obserwując wymianę ciosów pomiędzy ludźmi –
zdawałoby się – tego samego obozu politycznego, którego patronem jest
Roman Dmowski. Wzajemna niechęć, niewybredne słowa, ledwie, albo i
wcale, skrywana nienawiść, moczona w toksycznej żółci. Dwa odrębne
światy. Jeden bogaty i dostatni, salonowy, epatujący zawodowym sukcesem i
poklaskiem mediów – pragmatyczny. Drugi, zdecydowanie uboższy,
kontestujący salon, w kontrze do systemu, chłostany i pogardzany
medialnie – ideowy. To dwa bieguny dzisiejszej endecji.
– Pan Robert Winnicki jest beznadziejnie durnym prezesem Młodzieży Wszechpolskiej. Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to, co on mówi. Nie miałem żadnego wpływu na jego ukształtowanie ani na jego wybór. Pójście na manifestacje z ONR jest uznaniem nacjonalizmu za ideę. (…) Kiedy ja w 1994 r. przestałem być prezesem MW, dzisiejsi demonstranci chodzili jeszcze w pieluchach
– skwitował
działalność dzisiejszego szefa Młodzieży Wszechpolskiej jej
wskrzesiciel i pierwszy prezes Roman Giertych, podkreślając, że nie ma
już nic wspólnego z tą organizacją, gdyż obcy jest mu wszelki
radykalizm, a zwłaszcza, narodowy. Jego rajd przez wszystkie możliwe
media głównego nurtu, w których prezentował się światu jako cywilizowany
endek, patrzący z przerażeniem na pochód młodej endeckiej „dziczy
kudłatej”, wywołał masę uszczypliwych, delikatnie rzecz ujmując,
komentarzy i uwag.
Podobno niektórym na starość odbija – Roman najwyraźniej postarzał się nieco wcześniej niż to zazwyczaj przebiega. Czytanie teraźniejszych publikacji w GW, oglądanie wywiadów w TVN i zestawianie tego z tym co było jeszcze kilka lat temu to jedna z największych grotesk ostatnich dwóch dekad
– komentują
w Internecie młodzi endecy, którzy na Romana Giertycha patrzą wcale
nie z pogardą, którą on ich niestety obdarza, ale z politowaniem na
zasadzie – zapomniał wół jak cielęciem był. Dla wielu młodych ludzi,
którzy dzisiaj związali się organizacyjnie i ideowo z Młodzieżą
Wszechpolską, słowa pierwszego jej prezesa muszą być gorzkim
rozczarowaniem. Nie ze względu na treść, bo każdy ma prawo do nowych
poglądów, ale ze względu na formę. Dziwnie wściekłą, esencjonalnie
przesyconą ironią, podkreślającą własną wyższość i niewspółmierną do
zaistniałej sytuacji.
Widać
wyraźnie, że Roman Giertych wytycza linię demarkacyjną oddzielającą go
od tego wszystkiego, co w jakikolwiek sposób mogłoby nadwątlić jego
aktualny wizerunek, nad którym metodycznie pracuje od czasów klęski
LPR-u, a czego efektem są dzisiaj jego takie a nie inne afiliacje
towarzysko-polityczne. Afiliacje na wskroś pragmatyczne, choć nie sposób
tutaj nie zauważyć także czegoś na kształt neofickiej fascynacji Adamem
Michnikiem, którego Giertych sukcesywnie okadza życzliwym słowem jako
autora książki „Kościół, lewica, dialog”, za co okadzany zrewanżował
się, ogłaszając z łam „Gazety Wyborczej”, że „są jednak uczciwi endecy”.
Tak
oryginalna rekomendacja, nieskutkująca póki co tekstem „Są także
uczciwi korowcy”, wprawiła w oczywisty zachwyt wszystkich totumfackich
Romana Giertycha, którzy jak za dotknięciem magicznej różdżki, zaczęli
nagle mdleć na myśl o ksenofobii i nietolerancji, a także wszelkiego
rodzaju szpetnych „izmach”, z którymi do niedawna w oczywisty sposób
byli łączeni. Dla wielu dawnych towarzyszy broni, nie dotkniętych
deficytem lecytyny, ideowa transgresja totumfackich Romana Giertycha
jest zapewne zmianą iście kopernikańską, ale przyznajmy szczerze – ani
pierwszą ani pewnie ostatnią w dziejach ruchu narodowego.
I
pewnie nikt by nie miał do totumfackich pretensji o rewitalizację
poglądów, będącej wynikiem tak zwanej „mądrości etapu”, gdyby nie
prędkość z jaką to robią oraz publiczne pretensje czynione pod adresem
Wszechpolaków, którym tak naprawdę odmawiają bycia młodymi gniewnymi,
czyli takimi którzy ideę narodową rozumieją i czują z młodzieżowym
biglem, a więc mniej statecznie a bardziej emocjonalnie, często
niecierpliwie i często na skróty. Mają młodzi do tego prawo, tak jak
mieli do tego prawo także ci, którzy dzisiaj tak obficie leją krokodyle
łzy nad deprecjacją wszechpolskiego matecznika.
Tymczasem
Młodzież Wszechpolska musi się zmierzyć z konsekwencjami własnego
sukcesu, którym okazał się Marsz Niepodległości. „Produkt” polityczny,
który co roku przyciąga kilkadziesiąt tysięcy ludzi jest bowiem w
polskich warunkach osiągnięciem nielichym, nawet jeśli wziąć pod uwagę,
że nie wszyscy, którzy się „produktem” zajadają przepadają za jego
producentem, czyli Młodzieżą Wszechpolską. A wspomnianymi konsekwencjami
są oczywiście ataki mainstreamu z jednej strony oraz PiS-u i środowisk
post-endeckich, związanych z Romanem Giertychem z drugiej. Ale nie ma
tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Polityczny coming out, jaki
w związku z Marszem Niepodległości dokonał się na prawicy jest jednym z
najbardziej pozytywnych – obok niewątpliwego sukcesu frekwencyjnego i
logistycznego – dokonań jego organizatorów. Widok Prawa i
Sprawiedliwości oraz „Gazety Polskiej”, odcinających się w popłochu od
„faszystów” był naprawdę rzadkiej urody, z kolei widok Romana Giertycha
wzdrygającego się przed marszem narodowców, także mógł dostarczyć wielu
niecodziennych wzruszeń. A wszystko to za sprawą „gówniarzerii”, której
zachciało się maszerować po stolicy.
Patrząc
na podziały, jakie mają miejsce wśród dzisiejszych narodowców,
przychodzi mi na myśl parafraza przedwojennego hasła, którą zawarłem w
tytule. Z jednej strony dostatnia, salonowa i pragmatyczna endecja,
wygodnie rozsiadła w luksusowej kamienicy, z drugiej „szorująca uliczne
bruki” endecja młodych ludzi, którzy beznadzieję systemu kompensują
sobie bezceremonialną ideowością i aktywnym kontestowaniem skrzeczącej
rzeczywistości. Dwie odległe wizje działania, które nie znajdują ze sobą
punktów stycznych. Gabinety kontra trotuary, jedwabie versus flanele.
Roman
Giertych zachowuje się tak, jakby ktoś ukradł mu ruch narodowy. Część
narodowej młodzieży z kolei zachowuje się tak, jakby ruch narodowy był
tylko ich. Dla Giertycha dzisiejsza Młodzież Wszechpolska to taran,
którym PiS posłuży się do „obalenia ładu konstytucyjnego”, z kolei dla
Młodzieży Wszechpolskiej Roman Giertych, to kwintesencja narodowego
zaprzaństwa i haniebny przykład blatowania się z największymi wrogami
idei narodowej. I każda ze stron ma na to argumenty, którymi z
zawziętością szermuje, niestety, paląc za sobą wszystkie mosty.
Na
rynku narodowym siłą wznoszącą są młodzi, co pokazują niepublikowane
sondaże. Już blisko 30 proc. młodego pokolenia byłoby gotowe oddać swój
głos na środowisko związane z Marszem Niepodległości. To Młodzież
Wszechpolska, a nie Roman Giertych trafniej odczytuje dzisiaj nastroje
społeczne. Jako siła nieuwikłana w system, który Polakom zaczyna
kojarzyć się coraz gorzej, ma szansę sięgnąć po elektorat zdecydowanie
szerszy niż mogłoby się wydawać, o ile wcześniej nie rozjadą jej
spuszczone z łańcucha służby. Do wzięcia są całe połacie elektoratu
poturbowanego przez własne państwo oraz przybywający z dnia na dzień
przeciwnicy Unii Europejskiej, których nie podnieca wizja dalszej
integracji.
Myliłby
się jednak ten, kto uznał by, że Roman Giertych przestał się
interesować Młodzieżą Wszechpolską. Nic podobnego. Myślę, że ma on w
miarę precyzyjny wgląd w to, co się w niej dzieje, gdyż ma na to
wypracowane sposoby. Jest jak nieruchomy pająk, odbierający najbardziej
liche sygnały, które dobiegają z narodowej sieci. To wygodna rola, tak
jak wygodne jest życie w eleganckiej kamienicy. Jednak to prawdziwe
życie toczy się dzisiaj na ulicy, a na tej rozsiadła się Młodzież
Wszechpolska. Z okien spogląda na nią Giertych, znad ulicznego bruku na
Giertycha Winnicki. Mogliby się nawet spotkać w bramie. Jak narodowcy.
Tyle że bramę ktoś zamknął od środka. Na głucho. Pytanie, po co?
źródło: fronda.pl
# Prof. Polak : "Polska staje się państwem totalitarnym".
Identyczne metody stosowano za czasów komuny.
Teraz, żeby poprawić notowania rządu i pokazać, jaka ta opozycja jest
straszna, próbuje się postawić Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobrę
przed Trybunałem Stanu - mówi prof. Wojciech Polak w rozmowie z
Aleksandrem Majewskim.
Fronda.pl: Jak ocenia Pan przygotowanie wniosku o postawienie Zbigniewa Ziobry i Jarosława Kaczyńskiego przed Trybunałem Stanu?
Prof. Wojciech Polak (historyk, UMK): To jest dla mnie coś niebywałego. To jest, po prostu, wykorzystywanie Trybunału Stanu do celów bieżącej walki politycznej, co świadczy o całkowitym upadku obyczajów politycznych w Platformie Obywatelskiej. Zarzuty kierowane wobec wspomnianych polityków są kompletnie bzdurne. Można postawić polityka przed Trybunałem Stanu, wystarczy tylko kwalifikowana większość sejmowa. Świadczy to, że w obecnej sytuacji politycznej państwo pęka w szwach. Donald Tusk nie radzi sobie z zarządzaniem całym kraju. Platforma chwyta się wszelkich metod, aby zdezawuować opozycję.
Praktyki rodem z PRL?
Oczywiście. Polska staje się powoli państwem totalitarnym. Mamy coraz więcej tego typu zagrywek. Ponadto, można odnieść wrażenie, że odbywa się jakaś skomplikowana gra polityczna, która ma na celu niszczenie opozycji i tępienie wolnego słowa. Jeżeli Piotr Staruchowicz, autor hasła „Donald, matole, twój rząd obalą kibole!” ma przedłużony areszt na kolejne 3 miesiące pod jakimiś zupełnie niepoważnymi zarzutami, to mamy typową metodę działania mającą na celu zastraszenie środowiska kibiców. Identyczne metody stosowano za czasów komuny. Teraz, żeby poprawić notowania rządu i pokazać, jaka ta opozycja jest straszna, próbuje się postawić Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobrę przed Trybunałem Stanu. Do tego dochodzi jeszcze kontrolowanie przez partię rządzącą większości mediów.
A może to odpowiedź polityczna na zarzuty pod własnym adresem?
Tak, z pewnością można uznać to również za taką zagrywkę. Bardzo wiele zaniedbań było choćby ws. katastrofy smoleńskiej, a im więcej oskarżeń pojawia się pod adresem rządu, to rząd odpowiada różnymi przykrywkami. To typowa zagrywka PR-owska. Jak nie można działać merytorycznie, to odpowiada się „A u was Murzynów biją”, czyli wyciąganie jakichś niestworzonych historii, aby postawić przed Trybunałem Stanu liderów opozycji czy teraz sprawa Brunona K., zdaje się, że wykreowana przez słuzby specjalne.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Aleksander Majewski
źródło: fronda.pl
Prof. Wojciech Polak (historyk, UMK): To jest dla mnie coś niebywałego. To jest, po prostu, wykorzystywanie Trybunału Stanu do celów bieżącej walki politycznej, co świadczy o całkowitym upadku obyczajów politycznych w Platformie Obywatelskiej. Zarzuty kierowane wobec wspomnianych polityków są kompletnie bzdurne. Można postawić polityka przed Trybunałem Stanu, wystarczy tylko kwalifikowana większość sejmowa. Świadczy to, że w obecnej sytuacji politycznej państwo pęka w szwach. Donald Tusk nie radzi sobie z zarządzaniem całym kraju. Platforma chwyta się wszelkich metod, aby zdezawuować opozycję.
Praktyki rodem z PRL?
Oczywiście. Polska staje się powoli państwem totalitarnym. Mamy coraz więcej tego typu zagrywek. Ponadto, można odnieść wrażenie, że odbywa się jakaś skomplikowana gra polityczna, która ma na celu niszczenie opozycji i tępienie wolnego słowa. Jeżeli Piotr Staruchowicz, autor hasła „Donald, matole, twój rząd obalą kibole!” ma przedłużony areszt na kolejne 3 miesiące pod jakimiś zupełnie niepoważnymi zarzutami, to mamy typową metodę działania mającą na celu zastraszenie środowiska kibiców. Identyczne metody stosowano za czasów komuny. Teraz, żeby poprawić notowania rządu i pokazać, jaka ta opozycja jest straszna, próbuje się postawić Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobrę przed Trybunałem Stanu. Do tego dochodzi jeszcze kontrolowanie przez partię rządzącą większości mediów.
A może to odpowiedź polityczna na zarzuty pod własnym adresem?
Tak, z pewnością można uznać to również za taką zagrywkę. Bardzo wiele zaniedbań było choćby ws. katastrofy smoleńskiej, a im więcej oskarżeń pojawia się pod adresem rządu, to rząd odpowiada różnymi przykrywkami. To typowa zagrywka PR-owska. Jak nie można działać merytorycznie, to odpowiada się „A u was Murzynów biją”, czyli wyciąganie jakichś niestworzonych historii, aby postawić przed Trybunałem Stanu liderów opozycji czy teraz sprawa Brunona K., zdaje się, że wykreowana przez słuzby specjalne.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Aleksander Majewski
źródło: fronda.pl
# Kuratorium chce przygotować dzieci do stanu wojennego?
Wczoraj odbierając dziecko ze szkoły ukazało się moim oczom zawieszone
na tablicy "ogłoszenie" z wykaligrafowanym czerwonym pisakiem: uwaga rodzice, ważne!!!
Zaintrygowany natychmiast przeczytałem i.... zdębiałem (zdjęcie owego ogłoszenia poniżej).
Abstrahując od nowomowy (co to są "ujęcia żywności"? Jak "podwyższona gotowość obronna państwa" może mieć miejsce na terenie jednego, konkretnego województwa?) samo obwieszczenie brzmi cokolwiek dziwnie. Jakoś nie zauważyłem zwiększonej ilości kolizji drogowych (nawet jeśli - cóż one mają do bezpieczeństwa na terenie szkoły oraz do "obronności państwa"?), o napadach na sklepy również nie słyszałem. Duże ilości broni nieznanego pochodzenia na...rynku? hm...
Skażenia, zachorowania (znaczy się pryskacie nas czymś mocniej niż zwykle?)
"Instrukcje" Pana Kuratora również cokolwiek dziwne - zwłaszcza sugestie strajków nauczycieli, sugestie związane z rewizjami uczniów wspólnie z policją? WTF?
Podpytana wychowawczyni powiedziała, że ona nie wie / nie rozumie o co tu chodzi, że "może to w związku z tym co go wczoraj złapali", mam jednak nieodparte wrażenie, że ktoś coś na nas szykuje a w niedzielę znowu nie będzie teleranka.
Czy w Waszych szkołach, drodzy Wykopowicze ze śląskiego, również zawisł ów Dekret "prawie-że-WRON" ?
źródło: wykop.pl
Zaintrygowany natychmiast przeczytałem i.... zdębiałem (zdjęcie owego ogłoszenia poniżej).
Abstrahując od nowomowy (co to są "ujęcia żywności"? Jak "podwyższona gotowość obronna państwa" może mieć miejsce na terenie jednego, konkretnego województwa?) samo obwieszczenie brzmi cokolwiek dziwnie. Jakoś nie zauważyłem zwiększonej ilości kolizji drogowych (nawet jeśli - cóż one mają do bezpieczeństwa na terenie szkoły oraz do "obronności państwa"?), o napadach na sklepy również nie słyszałem. Duże ilości broni nieznanego pochodzenia na...rynku? hm...
Skażenia, zachorowania (znaczy się pryskacie nas czymś mocniej niż zwykle?)
"Instrukcje" Pana Kuratora również cokolwiek dziwne - zwłaszcza sugestie strajków nauczycieli, sugestie związane z rewizjami uczniów wspólnie z policją? WTF?
Podpytana wychowawczyni powiedziała, że ona nie wie / nie rozumie o co tu chodzi, że "może to w związku z tym co go wczoraj złapali", mam jednak nieodparte wrażenie, że ktoś coś na nas szykuje a w niedzielę znowu nie będzie teleranka.
Czy w Waszych szkołach, drodzy Wykopowicze ze śląskiego, również zawisł ów Dekret "prawie-że-WRON" ?
źródło: wykop.pl
# Żydzi rozczarowani rozejmem.
Prawie połowa Izraelczyków uważa, że ich rząd powinien
kontynuować operację militarną w Strefie Gazy, wynika z opublikowanego
sondażu.
Niezależny sondaż Mohot Maagar pokazuje, iż 49% respondentów uważa, że państwo żydowskie w dalszym ciągu powinno ścigać tych, którzy wystrzelili rakiety na Izrael. Poparciem wobec wstrzymania operacji wykazało się 31% ankietowanych. 21% uważa, że Izrael powinien rozciągnąć operację na wojska lądowe.
Badanie wykazało także pewien spadek poparcia dla rządu p. Beniamina Netanjahu, jednak wciąż jego partia prowadzi w sondażach.
Źródło: news.yahoo.com
Opracował: Borys Loy
Niezależny sondaż Mohot Maagar pokazuje, iż 49% respondentów uważa, że państwo żydowskie w dalszym ciągu powinno ścigać tych, którzy wystrzelili rakiety na Izrael. Poparciem wobec wstrzymania operacji wykazało się 31% ankietowanych. 21% uważa, że Izrael powinien rozciągnąć operację na wojska lądowe.
Badanie wykazało także pewien spadek poparcia dla rządu p. Beniamina Netanjahu, jednak wciąż jego partia prowadzi w sondażach.
Źródło: news.yahoo.com
Opracował: Borys Loy
czwartek, 22 listopada 2012
# PO zbroi służby w paralizatory.
Jak informuje „Dziennik. Gazeta Prawna”, rząd chce zbroić funkcjonariuszy w paralizatory. Kilka tysięcy urządzeń, miałoby trafić do strażników leśnych, straży parku, straży rybackiej i łowieckiej, inspektorów transportu drogowego i Straży Ochrony Kolei.
Funkcjonariusze wymienionych służb, mogliby używać paralizatorów o mocy powyżej 10 megaamperów. Dziennik zwraca uwagę, że w nowych przepisach, nie ma określonych zasad użycia paralizatorów, a więc nie wiadomo przez jaki czas funkcjonariusz może razić prądem człowieka, a także czy przed użyciem sprzętu, będzie wymagane ostrzeżenie.
„DGP” podaje statystyki, z których wynika, że w wyniku użycia paralizatorów przez przedstawicieli służb państwowych, w Stanach Zjednoczonych zmarło ponad 300 osób, a w Kanadzie 25. Jedną z ofiar kanadyjskich policjantów, był Polak Robert Dziekański, który zginął rażony paralizatorem, mimo nie stawiania oporu.
Źródło: Dziennik. Gazeta Prawna
MM
Za: narodowcy.net
# Dopiero teraz ruszy sprawa Biedronia w sądzie.
W styczniu przed warszawskim sądem, rozpocznie się proces posła Roberta Biedronia z Ruchu Palikota, oskarżonego o naruszenie nietykalności cielesnej policjanta, podczas protestu przeciwko Marszowi Niepodległości w 2010 roku.
Proces ma rozpocząć się 8 stycznia przed Sądem Rejonowym Warszawa-Śródmieście, zaś sprawa obrazuje jak powolnie działają prokuratura i sądy, skoro poprawiony akt oskarżenia został złożony w sądzie w połowie ubiegłego roku. Roberta Biedronia nie chroni w tym przypadku immunitet poselski, i za naruszenie nietykalności funkcjonariusza na służbie, grozi mu nawet do trzech lat więzienia. Świadkowie twierdzą, że znany homoseksualista, miał uderzyć policjanta w twarz.
źródło: narodowcy.net
# Irlandia przeciwko aborcji.
Irlandzki parlament odrzucił wniosek o liberalizację prawa
aborcyjnego. Przeciwko tej inicjatywie zagłosowało 90 deputowanych, zaś
poparło ją 53 parlamentarzystów.
Partie Sinn Féin i Zjednoczony Sojusz Lewicy, aby ustawowo potwierdzić wyrok Sądu Najwyższego z 1992 roku, który wskazywał na prawo do aborcji w przypadku zagrożenia życia. Skrajna lewica wykorzystała do swojej propagandy śmierć Savity Halappanavar, 31-letniej hinduski, która rzekomo mogła zostać uratowana dzięki aborcji.
W kwietniu izba niższa parlamentu odrzuciła projekt, za którym zagłosowało 20, zaś przeciwko było 111 parlamentarzystów. Poza 9 posłami lewicowych Sinn Féin i 4 ze Zjednoczonego Sojuszu Lewicy, projekt poparło wówczas 6 posłów niezależnych i jeden z Partii Pracy. Przeciwnikami aborcji byli chadecy z Fine Gael, socjaldemokraci z Partii Pracy, konserwatyści z Fianna Fáil i trzech posłów niezależnych.
Źródła: RTE News / LifeSiteNews.com
MM
żródło: narodowcy.net
Partie Sinn Féin i Zjednoczony Sojusz Lewicy, aby ustawowo potwierdzić wyrok Sądu Najwyższego z 1992 roku, który wskazywał na prawo do aborcji w przypadku zagrożenia życia. Skrajna lewica wykorzystała do swojej propagandy śmierć Savity Halappanavar, 31-letniej hinduski, która rzekomo mogła zostać uratowana dzięki aborcji.
W kwietniu izba niższa parlamentu odrzuciła projekt, za którym zagłosowało 20, zaś przeciwko było 111 parlamentarzystów. Poza 9 posłami lewicowych Sinn Féin i 4 ze Zjednoczonego Sojuszu Lewicy, projekt poparło wówczas 6 posłów niezależnych i jeden z Partii Pracy. Przeciwnikami aborcji byli chadecy z Fine Gael, socjaldemokraci z Partii Pracy, konserwatyści z Fianna Fáil i trzech posłów niezależnych.
Źródła: RTE News / LifeSiteNews.com
MM
żródło: narodowcy.net
# Rybiński: Finanse publiczne zostaną zdemolowane.
- W 2009 r., pomimo wzrostu gospodarczego o prawie 2%, spadły dochody podatkowe budżetu. W 2009 r. dochody z podatku VAT były nominalnie o 2% niższe niż w 2008 r. W 2012 r. spadek dochodów z VAT stopniowo się nasila, w pierwszej połowie roku wyniósł ok. 1%, w wakacje ok. 2%, we wrześniu 7%, a w październiku 14%. A to wszystko dokonuje się w sytuacji wzrostu gospodarczego. Trzeba zatem zacząć stawiać pytania, jakie będą wpływy z VAT i innych podatków, gdy do Polski zawita recesja w przyszłym roku. Przypomnijmy, że ustawa budżetowa na 2013 r. zakłada wzrost wpływów z VAT, o prawie 10% w porównaniu z rzetelną prognozą na koniec 2012 r., którą można sformułować po ostatnich danych. Jeżeli jednak będzie recesja, lub nawet tylko stagnacja, i dochody z VAT spadną o 10 lub więcej procent zamiast rosnąć, to tylko z tytułu tego jednego podatku, dziura budżetowa może wzrosnąć o 20 mld zł. Przypomnijmy, że w przyszłym roku deficyt całego sektora finansów publicznych jest planowany na 44 mld zł, czyli 2,6% PKB. Te wyliczenia pokazują, że stagnacja w przyszłym roku może zdemolować finanse publiczne i wobec braku możliwości ograniczania wydatków faktyczny deficyt sektora finansów może być 2 razy wyższy niż założony w projekcie ustawy budżetowej na 2013 r. - pisze ekonomista.
Źródło: rybinski.eu
Opracował: G.K.
# Kolejny piekielny krąg Krugmana?
P. Krugman chciałby tym samym, aby Ameryka wróciła do lat 50. XX w., kiedy obowiązywał właśnie taki podatek, który jego zdaniem był sprawiedliwy, ponieważ bogaci płacili uczciwą część swoich dochodów na rzecz ogółu.
"Mimo prawicowej propagandy, Ameryka wtedy i tak prosperowała. Dzisiaj możemy zrobić to znowu" - podsumował lewicowy ekonomista.
środa, 21 listopada 2012
# Ciała duchownych podmieniono w Rosji.
Nie ma końca cierpień rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej.
Naczelna Prokuratura Wojskowa potwierdziła dzisiaj, że ciała księdza
Zdzisława Króla i księdza Ryszarda Rumianka zostały zamienione.
Tydzień temu w Świątyni Opatrzności Bożej ekshumowano ciało ks. Zdzisława Króla, kapelana Warszawskiej Rodziny Katyńskiej. Natomiast na cmentarzu w Pyrach był grób ks. prof. Ryszarda Rumianka, rektora Uniwersytetu Kardynała Wyszyńskiego.
Dzisiaj Naczelna Prokuratura Wojskowa potwierdziła, że po przeprowadzeniu badań genetycznych, okazało się, iż ciała zostały zamienione i spoczęły w niewłaściwych grobach. Pułkownik Zbigniew Rzepa tłumaczy, że to wynik błędów popełniony przez Rosjan.
To jednak nie koniec skandalu. Jak się dowiedział portal Niezalezna.pl już po ekshumacji ciała ks. Rumianka, pełnomocnik rodziny duchownego dwukrotnie zwracała się do wojskowej prokuratury o zbadanie zwłok za pomocą spektometru – czyli urządzenia wykrywające obecność materiałów wybuchowych. I dwukrotnie śledczy z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie nie wyrazili na to zgody.
Tydzień temu w Świątyni Opatrzności Bożej ekshumowano ciało ks. Zdzisława Króla, kapelana Warszawskiej Rodziny Katyńskiej. Natomiast na cmentarzu w Pyrach był grób ks. prof. Ryszarda Rumianka, rektora Uniwersytetu Kardynała Wyszyńskiego.
Dzisiaj Naczelna Prokuratura Wojskowa potwierdziła, że po przeprowadzeniu badań genetycznych, okazało się, iż ciała zostały zamienione i spoczęły w niewłaściwych grobach. Pułkownik Zbigniew Rzepa tłumaczy, że to wynik błędów popełniony przez Rosjan.
To jednak nie koniec skandalu. Jak się dowiedział portal Niezalezna.pl już po ekshumacji ciała ks. Rumianka, pełnomocnik rodziny duchownego dwukrotnie zwracała się do wojskowej prokuratury o zbadanie zwłok za pomocą spektometru – czyli urządzenia wykrywające obecność materiałów wybuchowych. I dwukrotnie śledczy z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie nie wyrazili na to zgody.
# Bombowa ABW.
Do grupy Brunona K., który planował zamachy, przeniknęli funkcjonariusze
ABW – podał wczoraj „Dziennik Gazeta Prawna". Mnie, gdy patrzyłem na
efektowne wybuchy na telebimie prokuratury, przypomniała się pewna
historia. W czerwcu 2012 r. w siedzibie centrali ABW doszło do
eksplozji. Funkcjonariuszka ABW otworzyła szafę, a w niej eksplodowały
niezabezpieczone materiały wybuchowe. Leżały tam od paru
miesięcy. Jak się okazało, zostały odebrane właścicielowi polskiego
sklepu internetowego, w którym zaopatrywał się Breivik. Według „Wprost" w ABW przykazano mówić, że wybuch był elementem... ćwiczeń. Czy ćwiczono odporność funkcjonariuszki na stres, czy także na przypiekanie, nie wyjaśniono. Jeśli
odrzucimy ćwiczenia oraz wersję, że to sam gen. Bondaryk załamany
stanem swojej służby postanowił wysadzić jej centralę w powietrze,
nasuwa się inna możliwość: ładunki były niezabezpieczone, bo ktoś
przechowywał je nielegalnie. Zwyczajnie nie chciał, by je zaksięgowano.
Dlaczego? Czy miał co do nich jakieś plany? Odpowiedzi nie znamy, ale w
każdym razie bombowo zrobiło nam się w III RP. Trochę jak w Rosji, w
której co rusz dochodzi do małego bum-bum.
# Dlaczego "zamachowiec" jest prowokacją?
Wszystkich Polaków wczoraj coś
dotknęło. Jednych ulga, drugich niedosyt. Jeśliby patrzyć tylko na
komentarze internautów, mogłoby się wydawać, że mamy niedoszłego
bohatera narodowego.
Warto więc się zastanowić, czy nasze „kochane” władze działają dla naszego dobra? Wątpię, gdyby tak było, pan Brunon K., byłby nazywany terrorystą(nie tylko przez media publiczne), a mało kto odważyłby się napisać pochwałę na temat niedoszłego zamachowca. Jak jednak widać, jest zupełnie odwrotnie.
Oczywiście, wśród internautów jest wielu oszołomów, ale nawet jeśli odrzucimy połowę nieprzychylnych dla polskiego „żołdu” opinii, nadal ciężko znaleźć osobę, która wyraziłaby się, że „hołota” sobie na to nie zasłużyła.
Warto więc sobie zadać pytanie, czy nasze władze działają dla naszego dobra?
Warto więc się zastanowić, czy nasze „kochane” władze działają dla naszego dobra? Wątpię, gdyby tak było, pan Brunon K., byłby nazywany terrorystą(nie tylko przez media publiczne), a mało kto odważyłby się napisać pochwałę na temat niedoszłego zamachowca. Jak jednak widać, jest zupełnie odwrotnie.
Oczywiście, wśród internautów jest wielu oszołomów, ale nawet jeśli odrzucimy połowę nieprzychylnych dla polskiego „żołdu” opinii, nadal ciężko znaleźć osobę, która wyraziłaby się, że „hołota” sobie na to nie zasłużyła.
Warto więc sobie zadać pytanie, czy nasze władze działają dla naszego dobra?
Jeśli jednak spojrzeć na całe to
zamieszanie, warto się zastanowić, czy te polskie „pOSŁY” same nie
podkręciły pana Brunona do (prawie)uczynienia czynu na…, wróć,
zakazanego. Czyżby Smoleńsk się przejadł? Czy aby nie trzeba uciszyć
jakiejś afery?
Nie będę miał żadnych wątpliwości, jeśli podczas pobytu w areszcie dopadną go…, jeśli popełni samobójstwo.
Pozwolę sobie zacytować pana o podpisie „fanABW”, który postanowił przeanalizować sprawę:
# JKM nt. sympatii "zamachowca".
Wszystko przez to, że „WPROST” napisało, że p.Brunon Kwiecień był moim sympatykiem:
W rzeczywistości wystarczy zajrzeć do FaceBooka
(zdaje się, że pojawiły się trudności?)
by zobaczyć, jakie były sympatie polityczne p.Kwietnia:
Na swoim profilu na FB skomentował to w swoim niepowtarzalnym stylu kol.Krzysztof Pawlak.
Proponuję poczytać komentarze...
źródło: korwin-mikke.pl
wtorek, 20 listopada 2012
# Niedoszły "zamachowiec" ogłoszony fanem KNP!
Studenci I roku UR opowiadają, że Brunon
K. potrafił pół zajęć przegadać o polityce. Czuć było w jego
komentarzach niechęć do ekipy rządzącej. Pytany, na kogo głosował, nie
wskazywał jednak żadnej partii. Ale, jak mówią studenci, okazywał
sympatię dla nowej prawicy Janusza Korwina-Mikke.
Widać było, że
jest pasjonatem teorii spiskowych. Mówił, że polska armia nie jest tak
naprawdę polska. Przy innej okazji napomknął, że śmierć Andrzeja Leppera
i Sławomira Petelickiego to nie były samobójstwa. Nie krył się z
poglądami, mówił "otwartym tekstem", także komentując w internecie. Miał
zainteresowania pirotechniczne. Przy prawej dłoni brakowało mu dwóch
palców - tłumaczył, że to skutek pirotechnicznego wypadku - opowiadają
studenci.- Brunon K. pracował na Uniwersytecie Rolniczym od dziewięciu lat. Trafił na uczelnię z konkursu. Wykładał przede wszystkim chemię organiczną - mówi rektor UR prof. Włodzimierz Sady. I dodaje: - Niczym szczególnym się nie wyróżniał. Ostatnio przeprowadzone ankiety wskazywały na to, że był przeciętnym wykładowcą. Po prostu jednym z 1500 pracowników UR.
Planował zamach?
Brunon K. został aresztowany pod zarzutem przygotowań do zamachu terrorystycznego z użyciem materiałów wybuchowych. Prokuratura Apelacyjna w Krakowie 5 listopada zleciła śledztwo w tej sprawie krakowskiej delegaturze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Z nieoficjalnych źródeł wiadomo, że celem ataku mógł być Sejm i prezydent RP.
Brunon K. ma 45 lat, skończył Technikum Chemiczne, jest absolwentem Politechniki Krakowskiej, uzyskał doktorat w Polskiej Akademii Nauk. Ma dwójkę dzieci. Pracował w Katedrze Chemii i Fizyki na Uniwersytecie Rolniczym w Krakowie. Więcej o zatrzymaniu Brunona K.
Co i jak komentował w sieci
Zanim został zatrzymany przez ABW, bardzo aktywnie udzielał się na rozmaitych forach internetowych. Komentował m.in. teksty poświęcone zamachom bombowym i konstrukcjom bomb. W jednym z wpisów wzywał: "czas najwyższy się organizować, bo od samego gadania jeszcze nic nie zrobiono" i zapraszał do kontaktu osobistego. "Proponuję organizować się przeciwko tyranii . Nasi dziadkowie i ojcowie walczyli o to, żebyśmy żyli w wolnym kraju. Większość was to tylko 'mocni w gębie'. Czas na czyny" - czytamy na jednym z forów.
Narzekał też na zmianę przepisów dotyczących wykorzystywania materiałów wybuchowych: "Jeszcze rok temu prowadziłem wykłady dla studentów z rożnych krakowskich uczelni z materiałów wybuchowych i inżynierii saperskiej. Niestety, Rudy bandyta zakazał mi to ustawą prawną jakieś 6 miesięcy temu i teraz grozi mi za to aż 5 lat! Nawet za komuny czegoś POdobnego nie było".
źródło: wiadomosci.gazeta.pl
# Gen. Dukaczewski: "zamachowiec" to dalszy ciąg nagonki.
- W sprawie niedoszłego zamachowca
niepokoi mnie to, że pojawiają się już sformułowania, że ten człowiek ma
poglądy nacjonalistyczne i antysemickie. Znowu dolewamy oliwy do ognia,
do dzielenia społeczeństwa - mówił w Radiu TOK FM gen. Marek
Dukaczewski, b. szef WSI.
ABW udaremniła zamach na Sejm, rząd i prezydenta. 45-letni pracownik jednej z wyższych szkół w Krakowie planował wysadzenie parlamentu ładunkiem czterech ton materiałów wybuchowych. Tłem planowanego zamachu miały być motywy o charakterze nacjonalistycznym, ksenofobicznym i antysemickim. Zatrzymany nie jest związany z żadną partią. Prokurator dodał enigmatycznie, że "motywacja i jakby przystąpienie do tych działań nie wynikało bezpośrednio z jego woli, tylko działał niejako siłą sugestii innych osób". - Mamy wskazanie na tę jedną osobę, którą on wymienia jako tę, która go miała inspirować - dodał.
- Niepokoi mnie w tej sprawie to, że już pojawiają się sformułowania, że ten człowiek ma poglądy nacjonalistyczne i antysemickie. Znowu dolewamy paliwa do ognia, do dzielenia społeczeństwa - skomentował w TOK FM gen. Marek Dukaczewski, były szef Wojskowych Służb Informacyjnych. - Pamiętamy jeszcze, co się działo 11 listopada i jak reagowaliśmy na wystąpienia ludzi ONR i wszechpolaków; pamiętamy, jakie tam padały wypowiedzi. Jeżeli mówimy, że człowiek, który przygotował się do zamachu, reprezentował środowisko czy tylko myślenie nacjonalistyczne, to wpisujemy się w cały ciąg nagonki - dodał.
Kopanie rowów
Dukaczewski dodał, że wymienianie przez prokuraturę i ABW tych motywów niedoszłego zamachowca powoduje, że wychwytują to media. - Obawiam się, że to będzie eksploatowane - zauważył. - Zachowałbym tu więc powściągliwość, dopóki nie będzie twardych dowodów, że ten człowiek był z kimkolwiek powiązany, że reprezentował jakieś poglądy inne niż swoje.
- Oczywiście, być może takie miał swoje poglądy. Natomiast jeżeli zbyt szybko zaczniemy szukać inspiracji zewnętrznych czy wewnętrznych, to może się to skończyć trudną dyskusją w kraju, trudnymi słowami, zwrotami, z których trudno się będzie wycofać - dodał gość TOK FM. I podsumował: - Znowu padną jakieś oskarżenia, znowu zostaną wykopane rowy, których przez wiele lat nie zakopiemy.
źródło: gazeta.pl
# Niedoszłego zamachowca ogłoszono nacjonalistą.
Do zatrzymania podejrzanego w sprawie
planowanego zamachu terrorystycznego na konstytucyjne organy RP doszło w
piątek 9 listopada – poinformowały krakowska prokuratura apelacyjna i
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Z informacji prokuratury wynika, że
odnaleziono materiały wybuchowe, a także m.in. ponad 1100 sztuk
amunicji różnego kalibru. Mężczyzna rozpracowywał okolicę sejmu, który
miał być celem ataku. Podejrzany nie jest związany z żadnym ugrupowaniem
politycznym. – Kierował się motywami o charakterze nacjonalistycznym,
ksenofobicznym i antysemickim, osoby sprawujące władzę określał jako
„obce” – poinformował Mariusz Krasoń z Prokuratury Apelacyjnej w
Krakowie.
Zatrzymany mężczyzna to mieszkaniec Krakowa, w średnim wieku. Ma wyższe wykształcenie techniczne.
Na podstawie: wp.pl
Komentarz: Reżim dziś świętuje. Oto po
ostatnich miesiącach, w których ruch nacjonalistyczny stale zyskiwał na
popularności, otrzymuje dziś prezent. Teraz kolejne represje można
będzie zgrabnie uzasadniać – „nacjonaliści” planują zamachy. Już widzimy
ten lament systemowych mediów. PiS znalazł sposób na mobilizację
elektoratu – TROTYL. PO znalazła sposób na mobilizację w obronie
Republiki – TROTYL. Jedno co można stwierdzić z czystym sumieniem to
fakt, iż podejrzany osobnik nie jest na pewno nacjonalistą, gdyż
nacjonalizm zakłada ciężką, żmudną, codzienną pracę na rzecz idei, a nie
wariactwo, którego przejawem są te wszechobecne wyobrażenia o byciu
husarią, chłopcami z lasu, tajnymi bojownikami na emigracji wewnętrznej,
żołnierzami brygad międzynarodowych na wiecznej wojnie z faszyzmem itp.
skrzywienia intelektualne. Drugą kwestią jest pytanie, czy i w jakim
stopniu cała sprawa jest medialną hucpą pod patronatem wiadomych służb.
Cel prosty – odwrócenie uwagi od nieudolności rządu i pogarszającej się
sytuacji gospodarczej.
źródło: nacjonalista.pl
================================================================
No proszę nie dość ,że niedoszły zamachowiec pojawił się akurat wtedy kiedy ABW się skompromitowało i musiało usprawiedliwić swoje istnienie to jeszcze robią z zamachowca nacjonalistę ,ksenofoba ,antysemitę (i na pewno neo-faszystę ,neo-nazistę ,neo-rasistę etc.). Tylko ,ze żyjemy w Polsce nie będzie się chciało SS zakładać mu fikcyjnego konta na Naszej Klasie czy Pejsie ,choć jakiś masoński fartuszek pewnie by się znalazł. Oczywiście nie jest on powiązany z żadną organizacją bo by musiał mieć legitymację ,za to na pewno okaże się z kim sympatyzował. Może chciał iść w Marszu Niepodległości? Che che.
A tutaj odpowiedź internautów:
https://www.facebook.com/przyjacielebrunonak
A tutaj odpowiedź internautów:
https://www.facebook.com/przyjacielebrunonak
# Wałęsa sam siebie przeprosił.
W telewizji TVN zostały wyemitowane przeprosiny p. Krzysztofa Wyszkowskiego w stosunku do p. Lecha Wałęsy. Okazuje się jednak, że to nie p. Wyszkowski przepraszał - donosi Niezalezna.pl.
"W dniu 16 listopada 2005 roku w programach informacyjnych +Panorama+ 2 programu TVP i +Fakty+ telewizji TVN wyemitowano moje oświadczenie, iż powód Lech Wałęsa współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa i pobierał za to pieniądze. To oświadczenie stanowiło nieprawdę i naruszało godność osobistą i dobre imię Lecha Wałęsy, wobec czego ja, Krzysztof Wyszkowski, odwołuję je w całości i przepraszam Lecha Wałęsę za naruszenie jego dóbr osobistych" - takie oto przeprosiny wyemitowała telewizja TVN po głównym wydaniu "Faktów".
W oświadczeniu dla portalu Niezalezna.pl, p. Wyszkowski poinformował, że to sam p. Wałęsa się przeprosił. Były działacz "Solidarności" podkreślił, że podtrzymuje wszystkie swoje zarzuty w stosunku do p. Wałęsy, czyli że był agentem SB o pseudonimie "Bolek", brał pieniądze za donosy na kolegów, oraz że grzebał w swojej teczce i wyrwał z niej najważniejsze kartki. Zaznaczył również, że nigdy nie przeprosi byłego prezydenta.
Źródło: niezalezna.pl
Opracował: G.K.
"W dniu 16 listopada 2005 roku w programach informacyjnych +Panorama+ 2 programu TVP i +Fakty+ telewizji TVN wyemitowano moje oświadczenie, iż powód Lech Wałęsa współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa i pobierał za to pieniądze. To oświadczenie stanowiło nieprawdę i naruszało godność osobistą i dobre imię Lecha Wałęsy, wobec czego ja, Krzysztof Wyszkowski, odwołuję je w całości i przepraszam Lecha Wałęsę za naruszenie jego dóbr osobistych" - takie oto przeprosiny wyemitowała telewizja TVN po głównym wydaniu "Faktów".
W oświadczeniu dla portalu Niezalezna.pl, p. Wyszkowski poinformował, że to sam p. Wałęsa się przeprosił. Były działacz "Solidarności" podkreślił, że podtrzymuje wszystkie swoje zarzuty w stosunku do p. Wałęsy, czyli że był agentem SB o pseudonimie "Bolek", brał pieniądze za donosy na kolegów, oraz że grzebał w swojej teczce i wyrwał z niej najważniejsze kartki. Zaznaczył również, że nigdy nie przeprosi byłego prezydenta.
Źródło: niezalezna.pl
Opracował: G.K.
# Ziemkiewicz o MN rozmawia z księdzem.
Panie Ziemkiewicz ,gdyby ludzie nie popierali ONR to by z nimi nie szli w Marszu na który jest powszechna nagonka i uczestnictwo grozi pobiciem przez obcokrajowców ,spałowaniem ,zagazowaniem ,postrzeleniem ,albo oberwaniem racą ,lub kamieniem od prowokatorów. Stworzyliby osobny marsz ,lub poszliby w jednym z wielu innych ,a jednak idą właśnie tam z "faszystami" narażając siebie i swoich bliskich. Więc skończ tą żałosną krecią robotę pisowskiego pachołka ,bo pis to nie jest żadna prawica. Człowiek który chce silnej europejskiej armii jest wszystkim tylko nie patriotą. Nie wspominając już o Lechu który zrobił dla żydów więcej niż dla Polaków w trakcie rządzenia.
Tak jak Pan rozumie Ruch Narodowy nie rozumie go podejrzewam nikt inny.
poniedziałek, 19 listopada 2012
# Nowy rozdmuchany sukces ABW?
ABW informuje o udaremnieniu zamachu terrorystycznego na
konstytucyjne organy RP. Według służb celem ataku mógł być m.in. Sejm i
prezydent.
- Krakowska prokuratura apelacyjna nadzoruje śledztwo ABW w sprawie planowanego zamachu terrorystycznego na konstytucyjne organy RP; podejrzany został aresztowany – poinformował rzecznik krakowskiej PA prok. Piotr Kosmaty.
Zatrzymany mężczyzna, to mieszkaniec Krakowa, w średnim wieku. Ma wyższe wykształcenie techniczne (prawdopodobnie jest wykładowcą wyższej uczelni) i nie jest powiązany z żadnych ugrupowaniem politycznym. Według śledczych mężczyzna od kilkunastu tygodni przegotowywał się do ataku, konstruując profesjonalne ładunki wybuchowe. W toku postępowania zatrzymano także dwie inne osoby, którym postawiono zarzut nielegalnego posiadania broni i materiałów wybuchowych.
- Do zatrzymania podejrzanego w sprawie planowanego zamachu terrorystycznego na konstytucyjne organy RP doszło w piątek 9 listopada - poinformowały krakowska prokuratura apelacyjna i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Poinformowano, że śledztwo w sprawie wszczęto 5 listopada, w całej Polsce przeszukano kilkadziesiąt miejsc. W wyniku przeszukań odnaleziono materiały wybuchowe takie jak: heksogen, pentryt, trotyl, proch, a także kilka sztuk nielegalnie posiadanej broni palnej i kilka tysięcy sztuk amunicji oraz kamizelki kuloodporne, hełmy kevlarowe i snajperskie stroje maskujące.
Podejrzany "wchodził w porozumienie z innymi osobami i próbował zorganizować grupę zbrojną". Prokuratura ujawniła, że celem ataku - według informacji prokuratury - miał być budynek Sejmu.
Jak powiedział prok. Mariusz Krasoń z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie na konferencji prasowej, zatrzymany mężczyzna podejrzany o planowanie zamachów początkowo nie przyznawał się do winy i skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień; zmienił swoje stanowisko w trakcie posiedzenia przed sądem, częściowo przyznając się do zarzucanych czynów.
Krasoń poinformował, ze prokuratura 10 listopada skierowała wniosek do sądu o areszt tymczasowy dla podejrzanego, sąd ten wniosek uwzględnił 11 listopada i zastosował trzymiesięczny areszt. Dodał, że jako przesłankę dla zastosowania tego rodzaju środka sąd wskazał na obawę matactwa oraz groźbę popełnienia przestępstwa przeciwko życiu, zdrowiu i mieniu wielkich rozmiarów.
- Powinniśmy się o tym dowiedzieć, kiedy wszystko będzie wyjaśnione. Ta informacja podgrzewa nastroje, nie uspokaja sytuacji. W interesie bezpieczeństwa państwa jest to, by informacja była pewna - tłumaczył na antenie TVN24 gen. Roman Polko.
Według b. szefa jednostki GROM zatrzymana może być osobą chorą psychicznie, niezrównoważoną. "Taki typ, jak Breivik" - uważa Polko.
- Nie podejrzewam tu żadnej gry, czy próby zaciemniania w tej sprawie. Jednak rzeczywiście efekt został osiągnięty. Wszystkie media zajmują się potencjalnym zamachem. Warto zauważyć, że czasem takie działania są wynikiem interesów służb specjalnych. One uzasadniając swoją rację bytu często podkręcają takie informacje. One być może chcą ugrać coś dla siebie. Mam nadzieję, że tak nie jest. Liczę na to, że cała sprawa zostanie wyjaśniona. Obecne działania wydają się szkodliwe. Zatrzymuje się jakiegoś frustrata, ale nie jest to powód do tak wielkiego podkręcania atmosfery, organizowania konferencji w Warszawie itd. Wystarczyłby rzetelny komunikat wyjaśniający sprawę od początku do końca - tłumaczył w rozmowie z serwisem wpolityce.pl gen. Polko.
Wiceprzewodniczący sejmowej komisji ds. służb specjalnych Marek Opioła (PiS) zapewnia, że komisja na pewno zajmie się sprawą.
- Będziemy chcieli poznać szczegóły sprawy podczas posiedzenia komisji. To sytuacja nadzwyczajna, niespotykana w obecnym czasie. Nie mam jeszcze informacji na ten temat, również czekam na konferencję, choć w mojej ocenie posłowie komisji powinni być w pierwszej grupie osób informowanych o takich wydarzeniach, na równi z najważniejszymi organami państwa - podkreślił Opioła.
===============================================================
Faktycznie po nagłośnieniu kompromitujących działań ABW przed Marszem Niepodległości potrzebowali. jakiegoś przykładu sensownych działań. To swoją drogą ciekawe ,czy ABW po prostu chwali się swymi działaniami tylko wtedy kiedy PR tego wymaga ,czy po prostu cokolwiek sensownego robią dopiero kiedy PR tego wymaga? Agencja Wywiadu inwestowała pieniądze na działalność operacyjną w Abmer Gold ,to mówi samo za siebie.
- Krakowska prokuratura apelacyjna nadzoruje śledztwo ABW w sprawie planowanego zamachu terrorystycznego na konstytucyjne organy RP; podejrzany został aresztowany – poinformował rzecznik krakowskiej PA prok. Piotr Kosmaty.
Zatrzymany mężczyzna, to mieszkaniec Krakowa, w średnim wieku. Ma wyższe wykształcenie techniczne (prawdopodobnie jest wykładowcą wyższej uczelni) i nie jest powiązany z żadnych ugrupowaniem politycznym. Według śledczych mężczyzna od kilkunastu tygodni przegotowywał się do ataku, konstruując profesjonalne ładunki wybuchowe. W toku postępowania zatrzymano także dwie inne osoby, którym postawiono zarzut nielegalnego posiadania broni i materiałów wybuchowych.
- Do zatrzymania podejrzanego w sprawie planowanego zamachu terrorystycznego na konstytucyjne organy RP doszło w piątek 9 listopada - poinformowały krakowska prokuratura apelacyjna i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Poinformowano, że śledztwo w sprawie wszczęto 5 listopada, w całej Polsce przeszukano kilkadziesiąt miejsc. W wyniku przeszukań odnaleziono materiały wybuchowe takie jak: heksogen, pentryt, trotyl, proch, a także kilka sztuk nielegalnie posiadanej broni palnej i kilka tysięcy sztuk amunicji oraz kamizelki kuloodporne, hełmy kevlarowe i snajperskie stroje maskujące.
Podejrzany "wchodził w porozumienie z innymi osobami i próbował zorganizować grupę zbrojną". Prokuratura ujawniła, że celem ataku - według informacji prokuratury - miał być budynek Sejmu.
Jak powiedział prok. Mariusz Krasoń z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie na konferencji prasowej, zatrzymany mężczyzna podejrzany o planowanie zamachów początkowo nie przyznawał się do winy i skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień; zmienił swoje stanowisko w trakcie posiedzenia przed sądem, częściowo przyznając się do zarzucanych czynów.
Krasoń poinformował, ze prokuratura 10 listopada skierowała wniosek do sądu o areszt tymczasowy dla podejrzanego, sąd ten wniosek uwzględnił 11 listopada i zastosował trzymiesięczny areszt. Dodał, że jako przesłankę dla zastosowania tego rodzaju środka sąd wskazał na obawę matactwa oraz groźbę popełnienia przestępstwa przeciwko życiu, zdrowiu i mieniu wielkich rozmiarów.
- Powinniśmy się o tym dowiedzieć, kiedy wszystko będzie wyjaśnione. Ta informacja podgrzewa nastroje, nie uspokaja sytuacji. W interesie bezpieczeństwa państwa jest to, by informacja była pewna - tłumaczył na antenie TVN24 gen. Roman Polko.
Według b. szefa jednostki GROM zatrzymana może być osobą chorą psychicznie, niezrównoważoną. "Taki typ, jak Breivik" - uważa Polko.
- Nie podejrzewam tu żadnej gry, czy próby zaciemniania w tej sprawie. Jednak rzeczywiście efekt został osiągnięty. Wszystkie media zajmują się potencjalnym zamachem. Warto zauważyć, że czasem takie działania są wynikiem interesów służb specjalnych. One uzasadniając swoją rację bytu często podkręcają takie informacje. One być może chcą ugrać coś dla siebie. Mam nadzieję, że tak nie jest. Liczę na to, że cała sprawa zostanie wyjaśniona. Obecne działania wydają się szkodliwe. Zatrzymuje się jakiegoś frustrata, ale nie jest to powód do tak wielkiego podkręcania atmosfery, organizowania konferencji w Warszawie itd. Wystarczyłby rzetelny komunikat wyjaśniający sprawę od początku do końca - tłumaczył w rozmowie z serwisem wpolityce.pl gen. Polko.
Wiceprzewodniczący sejmowej komisji ds. służb specjalnych Marek Opioła (PiS) zapewnia, że komisja na pewno zajmie się sprawą.
- Będziemy chcieli poznać szczegóły sprawy podczas posiedzenia komisji. To sytuacja nadzwyczajna, niespotykana w obecnym czasie. Nie mam jeszcze informacji na ten temat, również czekam na konferencję, choć w mojej ocenie posłowie komisji powinni być w pierwszej grupie osób informowanych o takich wydarzeniach, na równi z najważniejszymi organami państwa - podkreślił Opioła.
===============================================================
Faktycznie po nagłośnieniu kompromitujących działań ABW przed Marszem Niepodległości potrzebowali. jakiegoś przykładu sensownych działań. To swoją drogą ciekawe ,czy ABW po prostu chwali się swymi działaniami tylko wtedy kiedy PR tego wymaga ,czy po prostu cokolwiek sensownego robią dopiero kiedy PR tego wymaga? Agencja Wywiadu inwestowała pieniądze na działalność operacyjną w Abmer Gold ,to mówi samo za siebie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)