poniedziałek, 11 marca 2013

# Bronisław Trentowski "Strażnik Sławiańskiej Wiary".

Bronisław Trentowski to postać wybitna, wielka, niesłychana i zupełnie niemal nieznana Polakom. Był jednym z największych Polaków w dziejach, lecz także jednym z tych dla których nie ważna była sława ani doczesne powodzenie. Ważną była jedynie pasja i misja.

Dzisiaj mówimy o nim jako o twórcy, czy też pierwszym odtwórcy Słowiańskiego Pocztu Bogów. Pierwszym który spróbował zebrać wszystko i zebrawszy ułożyć w spójny system, a potem spowodować by zostało przeniesione w przyszłość – w sposób pewny, niezależnie od wszystkich przeciwności losu. I dokonał tego.

Ale czy wiecie że jego najważniejsza księga – Bożyca  - nie została nigdy w całości opublikowana? Czy wiecie, że ta właśnie jej część która jest poświęcona słowiańskim bogom i opowieściom mitologicznym zebranym przez Trentowskiego w XIX wieku nie jest znana publicznie?!


Jego dzieło spoczywa nadal zamknięte – zakazane dla Polaków – w Muzeum Czartoryskich w Krakowie. Zostało ocalone przez księcia Adama Czartoryskiego, a obecnie znajduje się w posiadaniu Fundacji Czartoryskich (założonej w 1991 roku przez księcia Adama Czartoryskiego w celu objęcia zbiorów Muzeum Czartoryskich).

Książę Adam Jerzy Czartoryski
(ur. 14 stycznia 1770 w Warszawie, zm. 15 lipca 1861) – polski książę, mąż stanu, rosyjski minister spraw zagranicznych (1804-1806), senator-wojewoda Królestwa Polskiego (1815), prezes Rządu Narodowego1831), prezes Senatu, pisarz, mecenas sztuki i kultury, odznaczony Orderem Orła Białego (w 1815).
Syn księcia gen. Adama Kazimierza Czartoryskiego (1734-1823 w Sieniawie) i Izabeli z domu Fleming, brat Marii Wirtemberskiej. Mąż ks. Anny Zofii Sapiehy (1799-1864) h. Lis – córki Aleksandra Antoniego Sapiehy, adiutanta cesarza Napoleona I, ojciec Władysława- fundatora Muzeum Czartoryskich w Krakowie i księcia Witolda Czartoryskiego (1824-1865) oraz Izabeli Elżbiety Czartoryskiej – żony Jana Kantego Działyńskiego.

Rękopis został ocalony, ale od 1851 roku do dzisiaj nikomu nie udało się go opublikować. Czy to przypadek?

Mogę wam powiedzieć z całą mocą i absolutną pewnością, że to nie jest przypadek. Tak się bowiem składa, że Bronisław Trentowski był nie tylko najwybitniejszym w dziejach polskim filozofem, ale był tez wybitnym, bardzo wysoko – najwyżej ze wszystkich Polaków umocowanym  - Masonem w swoich czasach!

Niebanalną, lecz także wybitną postacią, był sam przywódca Wielkiej Emigracji w Paryżu, założyciel Muzeum Czartoryskich  - Książę Adam Jerzy Czartoryski – o tym nie trzeba nikogo chyba przekonywać.

Ale zanim opowiem od siebie o dziejach Dzieła Bronisława Trentowskiego przeczytajcie w tym miejscu co powiadają o nim inni:

Bronisław Ferdynand Trentowski ( 1808 – 1869) był jednym z najwybitniejszych polskich filozofów i pedagogów. Po klęsce powstania listopadowego ( 1830 – 1831) przebywał na emigracji w Niemczech. Tam powstało jedno z najważniejszych dzieł jego życia pt.Chowanna, czyli system pedagogiki narodowej jako umiejętności wychowania, nauki i oświaty, słowem wykształcenia naszej młodzieży. Pierwsze wydanie tego dwutomowego dzieła ukazało się w 1842 roku.
Dydaktyczne prawidła Bronisława Ferdynanda Trentowskiego:
  • Wszystkie te przepisy są w tętnie swej istoty niczym więcej, tylko środkiem do urzeczywistnienia najpierwszego dydaktycznego prawa, które, jak już wiadomo, brzmi: rozwijaj w wychowańcu twym wszystkość, jedność i całość.
  • Nauczyciel posiadający z natury talent do swego zawodu, czyli tak zwane donum didactium, obejdzie się wprawdzie bez pedagogicznych przepisów nauczania. Wyśledzi sam środki stosowne, które mu pracę ułatwią i niezawodnie do zamierzonego celu doprowadzą. Jednakże nie każdy urodził się już dzielnym nauczycielem, a wola nasza ma także swe prawa. Jej wszechmocą można naturę zniewolić, a pracą i usilnością zastąpić godnie brak przyrodzony. Sam dar nauczycielski potrzebuje orientacyjnej wskazówki. Wszystko to składa nam pod nogi niniejsza cześć Dydaktyki, a że jest właściwą dydaktyką, dydaktyka. Umiejętność ta jest szczególniej pod tym względem ważna, że usposabia młodego nauczyciela do jego powołania przyszłego i że radami swymi oddala niejedno smutne doświadczenie
, które by dopiero na uczniu swym zrobić musiał. Jest to piękna nauczycielskiego stanu mądrości spuścizna. Kto jest jej dziedzicem ? Młody nauczyciel. Obowiązkiem więc jego poznać po czcigodnych przodkach spadłą na siebie pozostałość.

Bronisław Ferdynand Trentowski (1808-69)

Wolnomularz, wybitny filozof i pedagog polski. Zaczynał jako nauczyciel w prowincjonalnej szkole na Podlasiu. Brał udział w powstaniu listopadowym jako ułan, a po jego klęsce przebywał na emigracji w Niemczech. Studiował filozofię we Fryburgu i Badenii. Następnie został profesorem we Fryburgu i Wielkim Mistrzem tamtejszej loży “Zur edlen Aussicht” (www.humanitas-freiburg.de). Opracował projekt reformy wolnomularstwa (Die Freimaurerei in ihren Wesen und Unwesen, Lipsk 1873). Swój system zwał “filozofią uniwersalną”. System ten miał być słowiańską a właściwie polską syntezą przeciwieństw wytworzonych przez narody romańskie (realizm i empiria) i germańskie (idealizm i metafizyka). Uważał, że dusza stwarza swą nieśmiertelność jako produkt pracy indywidualnej w ciągu życia. Za swój najważniejszy wynalazek filozoficzny uważał pojęcie “różnojedni”. Przeciwnik mistycyzmu i mesjanizmu narodowego. Opracował “system pedagogiki narodowej”, w którym przede wszystkim podkreśla rolę samodzielności. W latach 40. usiłował wrócić na tereny polskie, lecz był wydalany przez władze zaborcze. Do najważniejszych jego dzieł zaliczamy poza powyższymi: Grundlage der universellen Philosophie (1837); De vita aeterna hominis (1838); Vorstudien zur Wissenschaft der Natur (1840); Chowanna, czyli system pedagogiki narodowej jako umiejętności wychowania, nauki i oświaty, słowem wykształcenia naszej młodzieży (2 t., pierwsze wyd. 1842, pol. Wrocław 1970); Myślini, czyli całokształt logiki narodowej (1844); Demonomania (1844-45); Wizerunki duszy narodowej (1847); Przedburza polityczna (1848); Panteon wiedzy ludzkiej, pantologia, encyklopedia wszech nauk i umiejętności, propedeutyka powszechna i wielki system filozofii (3 t., 1873-1881).

Bronisław Ferdynand Trentowski

Z Wikipedii

Bronisław Ferdynand Trentowski (ur. 21 stycznia 1808 w Opolu, zm. 16 czerwca 1869) – jeden z najwybitniejszych polskich filozofów i pedagogów XIX wieku, mesjanista, wolnomularz.
Był wychowankiem Kolegium Pijarów w Łukowie. Po klęsce powstania listopadowego, w którym uczestniczył, przebywał na emigracji w Niemczech. Tam powstało jedno z najważniejszych dzieł jego życia pt. Chowanna, czyli system pedagogiki narodowej jako umiejętności wychowania, nauki i oświaty, słowem wykształcenia naszej młodzieży. Pierwsze wydanie tego dwutomowego dzieła ukazało się w 1842 roku. Jako pierwszy autor w języku polskim w książce Stosunek filozofii do cybernetyki, czyli sztuki rządzenia narodem z 1843 roku, użył terminu cybernetyka. W latach 1847-1848 opracował pracę pt. Wiara słowiańska, czyli etyka piastująca wszechświat, gdzie wykazywał, że bogowie słowiańscy są postacią tego samego boga, którego czczą chrześcijanie.
Na jego cześć nazwano ulicę w bydgoskim Miedzyniu, wrocławskim Oporowie, a także w Szczecinie, Świnoujściu i Przemyślu.
Twórca koncepcji filozoficznej zwanej – różnojednią: świat materialny – świat rozumu (rozum to całokształt wiedzy uzyskanej za pomocą zmysłów); wiedza o świecie duchowym pochodzi od umysłu (spekulacja); rzeczywisty świat (Boski) dostępny jest jedynie zmysłowi. Mysł to osobna kategoria poznawcza stanowiąca syntezę (różnojednię) rozumu i umysłu.

Niektóre dzieła

  • 1842 – Chowanna, czyli system pedagogiki narodowej jako umiejętności wychowania, nauki i oświaty, słowem wykształcenia naszej młodzieży
  • 1843 – Stosunek filozofii do cybernetyki, czyli sztuki rządzenia narodem
  • 1844 – Myślini, czyli Całokształt logiki narodowej
  • 1847 – Wizerunki duszy narodowej z końca ostatniego stulecia
  • 1847-48 – Wiara słowiańska, czyli etyka piastująca wszechświat
  • 1873 – Die Freimaurerei in ihrem Wesen und Unwesen

Wydania

1970 – Trentowski Bronisław, “Chowanna” czyli System pedagogiki narodowej jako umiejętności wychowania, nauki i oświaty, słowem wykształcenia naszej młodzieży.”, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1970
TRENTOWSKI Bronisław Ferdynand (1808-69)
Bronisław Ferdynand Trentowski
filozof, obok Cieszkowskiego i Libelta, najwybitniejszy myśliciel polski okresu między powstaniami 1831-1863; uczestnik powstania listopadowego (awans z prostego ułana na podporucznika), po jego upadku na emigracji; rozpoczął studia na Uniw. Królewieckim, a wydalony z Prus kontynuował je w Heidelbergu i Fryburgu Badeńskim, gdzie obronił doktorat i habilitację; kiedy opory miejscowego kleru zamknęły mu drogę do katedry, zaczął publikować po polsku, uzyskując wsparcie finansowe E. Raczyńskiego i K. Marcinkowskiego, a potem Z. Krasińskiego; kilkakrotnie starał się uzyskać jakieś stanowisko w szkolnictwie na ziemiach polskich, ale było to udaremniane przez kler; niemożność stabilizacji, ciągłe ingerencje cenzury i blokada wydawania jego dzieł wtrąciły go w chorobę nerwową. Punktem wyjścia filozofii T. było pragnienie przezwyciężenia jednostronności i pojednanie pierwiastka romańskiego z germańskim, realizmu z idealizmem, empirii ze spekulacją; katoliccy krytycy dopatrywali się w filozofii T. panteizmu – częściowo słusznie, ponieważ twierdził, że “Bóg stwarza i utrzymuje człowieka w niebie, a człowiek stwarza i utrzymuje Boga na ziemi”; ponieważ “boskość” człowieka mierzył T. rozwojem osobowości, szczególne miejsce w jego systemie przypadło pedagogice. T. postawił sobie za zadanie stworzenie oryginalnego polskiego języka filozoficznego, stąd jego polskie dzieła (a publikował także po łacinie i po niemiecku) są dziś mało czytelne, obfitują w niezrozumiałe neologizmy (kwasoród = tlen, calec = zasada, czynnica = czynnik, treścian = dewiza, wiedznik = kategoria itd.), ale równocześnie język pol. zawdzięcza mu słowa “jaźń”, “przesłanka”, “cybernetyka”. W masonerii od 1840 osiągnął T. najwyższe stopnie hierarchiczne w loży fryburskiej. Autor m.in. prac Chowanna, Stosunek filozofii do cybernetyki, czyli sztuki rządzenia narodem.

Bronisław Trentowski (1808-1869) w niemieckich tygodnikach masońskich z lat 1862-1865

Materiał pochodzi ze strony:
http://wolnomularstwo.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=324&Itemid=1
Tam można przeczytać całość opracowania, którego fragment poniżej:
W orografii filozofii polskiej Trentowski należy do najwyższych szczytów górskich, jakie pojawiły się w XIX wieku. Większość kompetentnych historyków filozofii uważa Trentowskiego za gwiazdę pierwszej wielkości na polskim niebie. Zalicza go się do przedstawicieli polskiej „filozofii narodowej”, ale nalepka ta przesłania jego oryginalność. Od tego, w czym filozofowie z tą samą nalepką są do siebie podobni, znacznie bardziej interesujące jest to, czym się od siebie różnią. I dopiero, kiedy skupiamy uwagę na różnicach, zaczynamy zauważać rzeczywistą wielkość Trentowskiego. Tym, co najbardziej różni Trentowskiego od innych polskich filozofów jest jego pluralizm i radykalny indywidualizm, które można streścić jednym zdaniem: każdy człowiek ma prawo do tworzenia swojej własnej religii i do budowania własnego systemu filozoficznego. Niestety, tej najważniejszej myśli Trentowskiego nie zauważyli ci, którzy o nim pisali. Napisano wprawdzie wiele cennych prac o jego filozofii i jego życiu, ale pozostały ogromne obszary, których nie tknięto.
Na przykład mało jest prac mówiących o tym, że Trentowski napisał książkę o masonerii i o tym, że był działaczem masońskim. A czy powinno się o tym pisać? Przemawiają za tym przynajmniej dwa argumenty. Po pierwsze, masoneria uważa siebie samą za organizację filozoficzną; od przypomnienia tego samookreślenia rozpoczyna się każde zebranie loży. Po drugie, książka Trentowskiego o masonerii zawiera treści filozoficzne [1]. Istnieją oczywiście polskie prace o Trentowskim, w których nie ukrywa się tego faktu, że był masonem. Ale to o wiele za mało. Ogromna większość członków każdej organizacji biernie przyjmuje głoszone przez nią poglądy, nie wnosząc do niej ani jednej własnej myśli. Trentowski wstąpił do masonerii jako filozof we właściwym znaczeniu tego słowa, czyli człowiek zajmujący się wytwarzaniem własnych myśli. Był więc w organizacji masońskiej nie tylko jednym z wielu masonów, ale także i przede wszystkim – teoretykiem, mózgiem loży, do której należał i w której pełnił najwyższe funkcje: przewodniczącego (dzierżącego pierwszy młotek) lub mówcy (podsumowującego obrady i formułującego wnioski). To również jeszcze nie wszystko. Można być przewodniczącym lub mówcą loży i zabierając głos ograniczać się do pilnowania zgodności z tradycją masońską i konstytucją masońską, do powtarzania tego, co zostało zapisane w uchwałach masońskich. Otóż gdyby Trentowski był tylko takim działaczem masońskim, to istotnie nie warto byłoby o tym wspominać. Rzecz jednak w tym, że jako filozof stawiający wszystko przed Trybunałem Rozumu, uważał,. że przed tym trybunałem można postawić także tradycje, konstytucje i rytuały masońskie, a jeśli okaże się, że nie wszystko jest rozumne, to nie wahać się z ujawnieniem własnego poglądu o potrzebie dokonania rewolucyjnych zmian.
Nie wystarcza więc sama informacja, że Trentowski był masonem, jednym z wielu tysięcy polskich masonów. Spośród tego tłumu wyróżnia go fakt, że był teoretykiem, krytykiem i reformatorem masonerii i że potrafił dla swoich projektów pozyskać wielu zwolenników.
Książkę o masonerii pisał Trentowski sześć lat. Wiemy o tym z opublikowanych przez Stanisława Pigonia Listów Trentowskiego. W liście z 28.10.1862 r. pisał Trentowski: „wziąłem się do pracy – w języku niemieckim [...] Praca moja niemiecka zatrzyma mnie przez rok cały” [2]. Okazało się jednak, że nie rok, ale sześć lat. W liście zaś z 30.07.1868 r. pisał: „Dzieło niemieckie ukończone wprawdzie, ale muszę je odczytać od początku do końca jednym tchnieniem i przyłożyć doń ostatnią rękę, nim pocznę szukać nań wydawcy” [3]. Tylko dwie wzmianki, ale na wagę złota, ponieważ informują o rozpoczęciu i zakończeniu pracy. Pigoń w przypisie formułuje ostrożnie domysł, że chodzi „zapewne” o Die Freimaurerei…, wydaną w 1873 roku po śmierci Trentowskiego przez jego żonę.
Znacznie więcej o procesie powstawania tej pracy dowiadujemy się z ówczesnej, niemieckiej prasy masońskiej a zwłaszcza z wydawanego w Lipsku tygodnika „Die Bauhutte” [4] a także z tygodnika „Freimaurer-Zeitung”, które również w Lipsku – wydawał Moritz (Alexander) Zille. Do tych 19 tekstów należy dodać wspomnienie pośmiertne i opis pogrzebu Trentowskiego. Materiały te stanowią spoistą całość: opracowany przez Trentowskiego projekt reformy masonerii i dyskusję nad tym projektem.
Projekt reformy został wydrukowany w listopadzie 1862 r. w trzech kolejnych odcinkach tygodnika [5]. Tytuł projektu po rozszyfrowaniu masońskich skrótów brzmiał następująco: Sendschreiben der S[ank]t Joh[annJ - Fr[ei]M[au]r[erische] Loge „zur edlen Aussicht” im Or[ient] Freiburg i[m] Br[eisgau] an alle Logen und Bruder des Bundes [6]. Przypis wyjaśniał pochodzenie pisma i brzmiał: Aus einer Denkschrift an das Beamten-Colleg der Loge „Zur edlen Perspektive” als Vorwort zum System des erneuerten und zeitgemasser Freimaurerthums von Br[uder] Bronislaus F[erdinand] von Trentowski, Redner der genannten [7]. Wyjaśniam, że Lożą Świętojańską albo Lożą Niebieską nazywa się lożę uznającą jedynie trzy stopnie masońskie: Ucznia, Czeladnika i Mistrza. Na uwagę zasługuje użyte przez Trentowskiego słowo „system”. Będąc filozofem Trentowski za „istotę” masonerii uważał masoński system filozoficzny. Podkreślone przeze mnie słowa (System odnowionego i zgodnego z duchem czasu Wolnomularstwa) miały być prawdopodobnie tytułem jego książki.
W dyskusji nad projektem Trentowskiego wzięli udział najwybitniejsi w owym czasie teoretycy niemieckiej masonerii: Rudolf Seydel (1835-1892), Gotthold Josef Gabriel Findel (1828-1905), Jakub Venedey (1805-1871) i Gottfried August Ficke (1808-1887) [8]. Zabrał także głos mason szwajcarski, ukrywający się pod inicjałami I.C.F.
Memoriał Trentowskiego (opublikowany 15.12.1862) zaczyna się od stwierdzenia, że ultramontanizm a w szczególności biskup Moguncji [Wilhelm Emmanuel von] Ketteler [1811-1877], biskup Nimes Plantier i profesor teologii pastoralnej Uniwersytetu we Fryburgu, Alban Stolz wypowiedzieli wojnę masonerii. Z ludźmi tymi nie warto prowadzić polemiki, szkoda czasu i inteligencji, natomiast na pewno warto zastanowić się w sposób nieubłaganie krytyczny nad istotą masonerii, ponieważ jedynie prawda może uratować zarówno świat jak masonerię, nawet gdyby się okazało, że ta prawda jest gorzka.
“Jeżeli prawda niesie ze sobą zgorszenie – mówił święty Hieronim – to lepiej, żeby przyszło zgorszenie, niż żeby prawda pozostała w ukryciu. „Od trzech stuleci Królową Ludzkości jest Nauka [...] Panuje ona bez bagnetów i armat, bez świętej inkwizycji i stosów, bez żadnych środków przymusu, osiągając swoje wysokie cele powszechnego Oświecenia i stałego, rozumnego postępu. Położyła ona kres barbarzyńskiemu średniowieczu, wykupiła ludzkość od Sądu Bożego i jego tortur, uwolniła sumienia od kościelnej niewoli (Knechtung) i podniosła Europę do współczesnej potęgi i wspaniałości [...] Duch Oświecenia jest dziś wszechpotężny (…) Nauka jest tchnieniem i oddechem Nieba, mesjanizmem i prawdziwym Duchem świętym dzisiejszego świata (…) Nauka jest Opatrznością ludzkości. Nauka jest drugim, jeszcze piękniejszym Słońcem [...] stworzyła ona współczesny przemysł ze wszystkimi jego cudami (…) Tak, potęga naukowego światła jest nieskończenie wielka [...] Tylko ten, kto potrafi ją sobie przyswoić ma przed sobą przyszłość i z nim jest wszechpotężne ramię Boga.”
Po tym Hymnie wysławiającym potęgę Nauki, Trentowski stawia bezlitosne pytanie:
“Czy Światło Nauki, które oświeca dzisiejszą ludzkość, grzeje ją i uszczęśliwia, czy światowa potęga wyższego wykształcenia jest obecna w naszym, tak drogim nam Związku? Czy masoneria potrafiła sobie przyswoić ten wszechpotężny mesjanizm, tego niezwyciężonego Świętego Ducha?”
A oto gorzka odpowiedź:
“Wobec naszych braci zobowiązani jesteśmy do szczerości, do wypowiedzenia pełnej, chociaż przykrej prawdy. Z ręką na sercu i posłusznie słuchając głosu sumienia, musimy z bólem wyznać, ze Wiedzy jako takiej [...] w naszym Związku nie ma [...] Nie świeci u nas wysokie naukowe światło [...] Słońce Ducha. Mówimy na zebraniach lóż o „udzielaniu światła”. Ale skąd mamy brać światło, żeby dawać je innym, skoro sami tego światła nie mamy? [...] Zarzucano nam niedawno, że inteligencja wycofała się z naszego Związku. Nie jest to zarzut całkowicie bezpodstawny; liczba tych braci, którzy przedmiotem poważnych studiów uczynili filozofię, teozofię, humanistykę, etykę, nauki społeczne (Socialistik), mesjanizm, dziedziny, na których wolnomularstwo zgodnie ze swoimi celami opiera swoją działalność, jest znikoma [auffallend gering]. [...] „Brak ludzi posiadających naukowe wykształcenie jest najgroźniejszym rakiem toczącym wolnomularstwo, który – jeśli w porę nie potrafimy się z niego wyleczyć musi nas zaprowadzić do grobu”. [...] „Jeśli nawet nie spotykamy w naszym Związku jawnej pogardy dla Nauki, to przecież na zenicie Wolnomularstwa nie świeci jasne, rodzące wszelką ludzką wiedzę Światło Świętojańskie, lecz tylko blady ognik robaczka świętojańskiego [...] Krótko mówiąc, to że nasz Związek ledwie stoi na nogach wynika stąd, że nie wybrał Nauki na swoją przewodniczkę [...] Nie chodzi tu o zwykłą naukę uniwersytecką [...], ale o najwyższą, samodzielną, wytwarzającą nowe idee, twórczą Filozofię, jedyną siłę zdolną do budowania drogi do postępu Światła [...]. Święcimy co rok święto Jana Chrzciciela i szczycimy się, że jesteśmy jego uczniami i wychowankami. Co to znaczy? Jan Chrzciciel jest patronem teozofów i filozofów, krótko mówiąc, wszystkich ludzi Wiedzy wytwarzającej niezależne, samodzielne, nowe Idee [...] Chodzi o taką Wiedzę, która jest równocześnie Sumieniem [es ist nicht blos das Wissen, sondern auch das Gewissen], Wiedzę o tym, co jest pewne [das Wissen dessen was gewiss ist]. [...] Stawiamy pytanie: Czy wolnomularze posiadają to Światło Świętojańskie? Tak, posiadają je [...] w większym stopniu, niż wszyscy inni ludzie, u których ono jeszcze nie zajaśniało. Ale posiadają je tylko w pierwszej iskrze swego powstania, dopiero w porannym, jutrzenkowym brzasku, a nie we wspaniałym świetle południowego Słońca. Są dopiero początkującymi w dziedzinie samodzielnego myślenia. Nie mogą już ślepo wierzyć i dlatego szukają wiedzy. Obudzili się dla epoki dojrzałości Ducha, ale jeszcze nie są mądrymi, samodzielnymi i wysoko rozwiniętymi duchami, które stoją na najwyższym swego samorozwoju. Wielu z nich jest już wolnymi duchami, które gardzą tym, co pozytywne [= ustanowionymi religiami, A.N.], stojąc na gruncie wolterianizmu. Tchnienie ich ducha jest negacją. Ale nie wystarcza negować to, co jest dane [...] Wolnomularz nie może ograniczyć się do burzenia tego, co przestarzałe i zmurszałe, powinien budować to, co nowe [...]. Nie tylko dziś, również w dawnych czasach były wolne duchy [Freigeister], w których paliło się Światło Świętojańskie i którzy podnosili ludzkość swoich czasów na wyższy szczebel. Warto o niektórych z nich wspomnieć. Wiemy już, że Światło Świętojańskie wytwarza przede wszystkim teozofię i filozofię. W teozofii jaśnieją jak Słońca Ludzkości: Hermes Trzykroćwielki, Mojżesz, Sanchoniaton, Zoroaster, Konfucjusz, Muhammad i Chrystus [...] Każdy z nich nadawał się do tego, żeby stać na czele naszej masonerii [...] Każdy z nich był wolnomularzem w pełnym znaczeniu tego słowa i potrafił budować. Zostali oni założycielami wyznań religijnych, które oświecają, uszlachetniają i uszczęśliwiają lud. W filozofii również jaśnieją jak Słońca Ludzkości: Pitagoras, pierwszy, który nazwał się filozofem czyli przyjacielem mądrości [Freund der Weisheit], Sokrates, Platon, Arystoteles, Kartezjusz, Bacon, Leibniz, Spinoza, Kant, Fichte, Schelling, Hegel. Również z tych wysokich inteligencji rozbrzmiewa głos bezpośredniej Wiedzy promującej rozwój nauk i rozbłyska Świętojańskie Światło. Każdy z nich nadawał się do tego, żeby oświetlać drogę masonerii. Każdy był prawdziwym wolnomularzem. Stali się oni założycielami nowej mądrości, która opiera się nie na wierze, ale na myśleniu, oświetlając, satysfakcjonując i uszczęśliwiając wyższe duchy.
Co z tego wynika? Stara i nowa Biblia nie na darmo spoczywa na głównym ołtarzu i jest nazywana pierwszym wielkim światłem. Jeśli jej negację chce się przekształcić w wiedzę, mogącą być oparciem dla ducha, trzeba przestudiować wszystkie teozoficzne i filozoficzne systemy. Ale to też nie wystarcza. Jest się wtedy ich znawcą a nie tym, który je potrafi rozwijać. Nie ma się jeszcze swoich własnych myśli, swojej własnej, przez siebie samego zbudowanej wiedzy, posuwającej wiedzę ludzkości naprzód. Wie się już, czym Światło Świętojańskie stało się dzięki działającym wcześniej wielkim duchom; ale nie uczyniło się jeszcze tego światła siłą wytwarzającą nowe dzieła w naszym własnym wnętrzu. Jest się podobnym do tego Kamienia Mędrców z siódmego stopnia staroegipskich misteriów, który jest [czysty], biały i piękny – jak karton w naszych sklepach – i na którym nowy prorok, jak niegdyś Hermes Trzykroćwielki na swojej hermetycznej kolumnie zapisze dla zbawienia ludzkości nową modrość. Tylko ten, kto ma w sobie twórczą moc ducha jest podobny do Boga [gottahnlich] i równy niebiańskiemu Bogu Stwórcy [gleicht dem himmlischen Schöpfer]. Murarz nie powinien ograniczać się do zachwytu, do podziwiania istniejących cudów Architektury, ale sam powinien zbudować coś jeszcze piękniejszego! Świętojańskie Światło to nie tylko mądrość, ale także genialność! Wolnomularstwo nie może mieć na swoim niebie wyłącznie starych i już gasnących świateł, ale musi mieć na nim także nowe, wschodzące Światła Świętojańskie, żeby zrealizować swoje najważniejsze zadanie, jakim jest stanie się mesjanizmem, który poprowadzi ludzkość w odległą Przyszłość do jej Ostatecznego Celu [Endzweck], jakim jest stworzenie Królestwa Niebieskiego na Ziemi [Himmelreich auf der Erde]. Krótko mówiąc, żeby przewodzić masonerii nie wystarcza być zwykłym, naukowo wykształconym człowiekiem, trzeba być niezwykłym, twórczym, genialnym Duchem. [9]
W drugim odcinku, opublikowanym tydzień później, Trentowski omawia masońskie pojęcie Wielkiego Architekta, dochodząc do wniosku, że jest ono nie tylko bardzo stare (istniało już u różnych ludów trzy tysiące lat przed naszą erą), ale wręcz przestarzałe.
“Nie chcemy, nie możemy już dłużej wyznawać takiego przedpotopowego Boga [antidiluvianischen Gott bekennen]. Następnie stawia pytanie o cel Związku Wolnomularzy [Zweck des FrMrBundes]. Odpowiadając, wyróżnia trzy stadia. Pierwsze stadium to powszechne braterstwo ludzi różnych narodów i różnych religii. Zawiera ono w sobie „mesjanizm, filantropię i socjalizm” [der Messianismus, das Philanthropische und Socialistische]. Drugie stadium to wykształcenie i wychowanie. Z tego punktu widzenia Związek Masonów ma charakter poważnego Zakładu Kształcenia, Wyższej Uczelni [eine wichtige Bildungsanstalt, eine hohe Schule]. Istnieje wprawdzie wiele wyższych uczelni, w których Kościół lub Państwo wychowuje młodzież do swych własnych celów. „Nigdzie jednak nie wychowuje się wolnego i samodzielnego człowieka zgodnie z jego istotą i powołaniem [Bestimmung]“, a więc na twórcę; „nigdzie nie pracuje się nad rozwinięciem w nas niebiańskiego ziarna” [Ausbildung des himmlischen Kernes], tkwiącego w nas jako w istocie stworzonej „na obraz i podobieństwo” Stwórcy. Tę lukę musi wypełnić masoneria. I to jest trzecie stadium, etyczne. „Nie jesteśmy duchowym Zakonem [...] i dlatego trzeba tę nazwę [Orden] całkowicie odrzucić. Nie jesteśmy związkiem religijnym [kein religiöser Verein] ani kościelną sektą [...] Wiara religijna, podobnie jak wiara polityczna, dzieli ludzi. My natomiast chcemy ludzi zjednoczyć w Związku Związków przez etykę miłości i braterstwa, która powinna być święta dla ludzi wszystkich wyznań i wszystkich narodów”. Związek Wolnomularzy jest „Związkiem dla [kształcenia] Cnoty”. Cnota polega na czynieniu dobra. Dzięki cnocie „człowiek zbawia się sam, zbawia swoich bliźnich i wybawia ludzkość od zła”. Mając przed sobą te trzy cele, masoneria odrzuca – jako „przestarzałe” [als veraltet] – sformułowanie, że celem jej jest „budowanie świątyni Salomona”. Świątynią masońską jest tylko taka, która pomieści całą ludzkość.” [10]
W dwóch pierwszych odcinkach wydawało się, że wszystko to mówi Trentowski od siebie, w pierwszej osobie. W trzecim odcinku eksponowany jest zaimek „my” (wir), natomiast przy ważniejszych myślach dodane jest: “jak twierdzi nasz brat Trentowski”. Potwierdzona zostaje myśl o odrzuceniu przestarzałego sformułowania (budowanie świątyni Salomona), a wraz z nim legendy o Hiramie (Fort vor Allem mit Hiram!). Mity należą do mitologii nie do [dziejów] masonerii! Powtórzona zostaje myśl, że należy odrzucić przestarzałą ideę „Wielkiego Architekta”. Rytuał masoński wymaga odrzucenia wszystkiego, co drażni współczesny smak. Przykładem takich drażniących elementów rytuału są masońskie fartuszki. Potrzebna jest „gruntowna reforma Związku”. Nad projektem reformy pracuje od wielu lat nasz brat Trentowski, dążąc do powiązania masonerii ze współczesną nauką, z własną filozofią (seine Philosophie) i mesjanistycznym socjalizmem (messianistische Socialistik).
Trzeci odcinek (z października 1862) kończy się następującą informacją:
“[Wydrukowany tekst to] Wyciąg z pisma skierowanego do Kolegium Oficerskiego Loży „Szlachetna Perspektywa”. Autorem pisma jest brat dr [filozofii] von Trentowski…

Poznawanie Trentowskiego

Autor tekstu: Andrzej Rusław Nowicki

[materiał z blogu: Racjonalista]
Obecnie zajmuję się Trentowskim. Robię sobie do Trentowskiego solidny warsztat, taki, jaki robiłem dawniej do Bruna czy Vaniniego. Czyli najpierw scalony skorowidz. Scalony skorowidz wszystkich osób, które wymienia w swoich pracach. Trentowski wprowadził ze sobą do swoich dzieł trzy tysiące innych ludzi. Wszystkich tych, którzy byli mu drodzy, np. poetę Freiligrath’a, najbardziej rewolucyjnego poetę niemieckiego. Pisze o nim: „śliczne wiersze Freiligrath’a”. Jak są dyskusje nad tym, jakie poglądy miał Trentowski, to trzeba przede wszystkim zajrzeć do takich jego westchnień: „śliczne wiersze”… Gdyby był konserwatystą, jak się często uważa, to czy napisałby o „ślicznych wierszach” rewolucjonisty? Wątpię.
Zrobiłem aktualnie ponad trzy tysiące fiszek. Na fiszce Hegla jest dwieście stron na których on jest wymieniany. A przy tym sporządzaniu skorowidza próbuję kwalifikować tych ludzi wymienianych przez niego według rozmaitych kategorii, a więc na filozofów i niefilozofów, poetów, muzyków, malarzy, królów, cesarzy, itd. Poza tym interesuje mnie, jak się odnosi do osób, które wymienia. A więc już dzisiaj mogę powiedzieć, że kiedy wymienia największych, to w pierwszej dziesiątce zawsze są Szekspir, Dante, Mickiewicz, Goethe. Jeśli chodzi o największych filozofów to Hegel, Schelling, Fichte, Kant, Leibniz.
Rotteck. Kim był dla Trentowskiego?
Zadałem sobie pytanie: o kim pisze z największym szacunkiem, z największym emocjonalnym zaangażowaniem. I wtedy wyskoczyło nazwisko, o którym nic nie wiedziałem. W polskim wydaniu dali taki przypis do tego nazwiska: „Niemiecki polityk liberalny” — koniec kropka. Ale jak okazało się, że wymienia go w dwudziestu różnych miejscach, kiedy stawia go za wzór osobowy także i dla polskiej młodzieży, jako wzór osobowy dla profesorów uniwersytetu, to coraz bardziej się zastanawiałem. Ten człowiek nazywał się Karl von Rotteck [ 1 ]. Był profesorem prawa i historykiem. Był specjalistą od prawa konstytucyjnego. Był prześladowany przez władze, np. za to, że wygłosił przemówienie – rewolucyjne, ponieważ domagał się przestrzegania prawa. Uznano więc, że jest to antypaństwowe przemówienie, bo jeśli ktoś domaga się przestrzegania prawa, to tym samym stwierdza, że jest ono łamane. Za to na osiem lat pozbawiono go katedry.
Marks wyraża się o Rotteck’u niepochlebnie. Taki naiwny, walczył o konstytucję, to śmieszne, kiedy trzeba obalić władzę królewską, kiedy trzeba utworzyć demokratyczną republikę, to ten prosi monarchów o to, żeby byli łaskawi przestrzegać prawa. Został ośmieszony. W Polsce Edward Dembowski o Trentowskim sądził, że skoro jest on za monarchią konstytucyjną, nie warto go czytać. Kroński, mój przyjaciel, Tadeusz Juliusz Kroński, autor Rozważań wokół Hegla, kwituje Trentowskiego też takim słowem: konserwatysta. Heglista i konserwatysta. Jedno nieprawdziwe i drugie nieprawdziwe.
Trzeba uwzględnić w jakiej sytuacji dany autor działa, przede wszystkim nie można mieć pretensji do Rotteck’a, że nie był marksistą, bo kiedy umarł, to jeszcze żadna praca Marksa się nie ukazała, nie mógł więc znać poglądów Marksa. W owym czasie, kiedy w Wielkim Księstwie Badenii próbowano ustalić jakie istnieją tam warstwy społeczne ze sprzecznymi interesami, to wyróżniano wielką arystokrację, szlachtę, urzędników, następnie właścicieli warsztatów rzemieślniczych i kupców, następnie profesorów, nauczycieli i studentów. Chłopów nie zauważono, bo chłopi nie potrafili wówczas wyartykułować własnych żądań, a robotnicy nie mogli wyeksplikować własnych żądań, bo ich nie było jeszcze w Badenii, tak jak nie było fabryk. W takim układzie działał Rotteck. Nie mógł domagać się republiki socjalistycznej, skoro nie było elementarnych warunków do tego, żeby taką zbudować.
W tej sytuacji domaganie się praw człowieka, przestrzegania konstytucji, to był rewolucyjny program i rewolucja badeńska, jedyna rewolucja w całych dziejach Badenii — Wiosna Ludów, to była rewolucja liberalna, w której właściwie wystąpiły dwie siły ze strony: liberałowie i z drugiej strony republikanie, demokraci, którzy na razie szli razem. Szli zaś pod hasłami Rotteck’a. Kiedy zapytano ich o program, odpowiedzieli: Program już ogłosił Rotteck.
W niemieckich źródłach tak jest o nim napisane: Najwybitniejszy południowoniemiecki przedstawiciel przedmarcowego liberalizmu. Program liberalny był tam budowany przez Rotteck’a dla całych południowych Niemiec. Jakie tam były zasady? Przede wszystkim: narody mają swoje prawa, jednostki mają swoje prawa, a zatem jeśli jeden naród zabiera drugiemu narodowi wolność, podbija go, włącza jego terytoria do swoich, to jest to bezprawie. Wobec tego, jeżeli Prusy podbiły Polskę i wcieliły Wielkie Księstwo do Prus, to było to bezprawie [ 2 ]. Jeśli więc Polacy walczyli o niepodległość w powstaniu listopadowym, to walczyli o sprawę słuszną, jeżeli szukają schronienia w Niemczech, to witamy ich z otwartymi rękami, jeżeli kilkunastu trafiło do Badenii, to organizujemy uroczyste powitanie. I w czasie tego powitania, z pochodniami, kwiatami przemawiał Rotteck mówiąc: Walczyliście o wolność, my też walczymy o wolność, i kiedyś wszyscy będziemy wolni. Za to spotkały go dotkliwe represje ze strony rządu.
Wiosna Ludów wysunęła jednak dwa postulaty: jeden to była konstytucja, a drugi to zjednoczenie Niemiec. W związku z tym zastanawiano się, w jaki sposób Niemcy mają się zjednoczyć. Była myśl taka, że muszą mieć hegemona, ktoś musi stanąć na czele i podbić innych. I był tylko jeden kandydat do tej roli, mianowicie król pruski. W bardzo interesujący sposób mówi na ten temat Marks. Kiedy stworzyliśmy związek rewolucyjny, który miał kierować Wiosną Ludów, to musieliśmy przede wszystkim we własnym gronie rozprawić się z dwoma skrzydłami. Jedno skrzydło to byli zwolennicy monarchii pruskiej, a to reakcyjna monarchia. Rządy Prus to rządy policji, rządy cenzury. A z drugiej strony byli Badeńczycy, którzy chcieli zachowania niepodległości wszystkich 39 państw niemieckich. Trzeba było wybierać. Chociaż sympatię budzili ci Badeńczycy, to jednak dalekowzroczna polityka wymagała, żeby na razie zjednoczyć Niemcy pod silnymi rządami, czyli pod rządem pruskim, stworzyć jednolite państwo z jednym rynkiem, jednolite silne państwo, i wtedy rozwinąć tam kapitalizm, rozwinąć klasę robotniczą, przygotować warunki do rozkwitu kapitalizmu i do obalenia kapitalizmu i budowy socjalizmu. Zatem trzeba z bólem serca wybrać to mniejsze zło, wypowiedzieć się przeciwko Badeńczykom za Prusakami.
Już mam dosyć wybierania tego mniejszego zła. Ciągle wybieram to mniejsze zło, w każdych wyborach, głosuję nie na kogoś tylko przeciw komuś, żeby ktoś gorszy się nie dostał.
Ten Rotteck bardzo mi się podoba. Kiedy zapytano go, jaki jest jego stosunek do zjednoczenia Niemiec, odpowiedział: Rządy pruskie, to są rządy bezprawia. Nie może być kompromisu między prawem i bezprawiem. Został na pozycjach antypruskich.
A Trentowski jaką miał zająć postawę, co go obchodziło zjednoczenie Niemiec? Wiadomo, że Księstwo Pruskie, to jest to księstwo, które ujarzmiło Wielkopolskę. Przyjechał Trentowski jako delegat Krakowa na zgromadzenie narodowe we Frankfurcie i przemawiał tam. Co miał do powiedzenia? Najgorszym ze wszystkich zaborców są Rosjanie. Kiedy podnieśliśmy broń przeciwko wojskom rosyjskim i zdetronizowaliśmy cara, pobili nas. Wówczas tych pobitych Polaków przygarnęły państwa niemieckie, więc za to jesteśmy narodowi niemieckiemu wdzięczni, że uchodźcom, powstańcom polskim pozwolili studiować na swoich uniwersytetach a nawet wykładać. Z klauzulą, że nie może się domagać żadnego wynagrodzenia za te wykłady.

Postulat radykalnego pluralizmu

Jeżeli mi wystarczy lat i życia to napiszę o Trentowskim większą pracę. Już dość sporo o nim opublikowałem. Napisałem więc artykuł o jego pozytywnej ocenie różnorodności. [ 3 ] O tym, że występował przeciwko ujednolicaniu, za wolnością sumienia, za wolnością badań naukowych. Kiedy będzie wolność badań naukowych, to wtedy będą różne filozofie — mówi. Właściwie każdy człowiek wykształcony i o umyśle badawczym, powinien sam sobie zbudować własny system filozoficzny, powinno być tyle filozofii, ilu jest myślących ludzi [ 4 ]. I to samo dotyczy religii. Jest wiele religii, dobrze, ale powinno być więcej, a przede wszystkim każdy człowiek sam powinien tworzyć swoją religię. Tyle religii, ile jest poszczególnych ludzi.

Kontrowersyjny projekt reformy masonerii

Po raz pierwszy w Polsce omówiłem obszernie treść książki Trentowskiego: Die Freimaurerei [ 5 ]. W styczniu 1869 roku napisał przedmowę do tej książki, w której pisał: Pisałem to osiem lat, ukończyłem, ale chyba już nie doczekam się jej druku. Zobowiązał jednak żonę, Niemkę, która nazywała się Karolina Homburger, której powiedział: Najważniejszą moją prośbą do ciebie jest to, żebyś po mojej śmierci wydała tę moją książkę. Sprawa była trudna i skomplikowana dlatego, że ta książka to był rozwinięty program reformy masonerii, a większość masonów opowiedziała się przeciwko, uznała, że program Trentowskiego idzie za daleko. Zakończono wówczas dyskusję nad tym projektem następującym wnioskiem: Szkoda, bo to jest wspaniały mason z Trentowskiego, nikt jak on nie potrafi tak płomiennie przemawiać. Byłoby jednak lepiej dla pamięci Trentowskiego, gdyby projektu tej reformy nie ogłaszał.
Ale pani Karolina Trentowska porozumiała się z Brockhausem. To był jeden z najważniejszych przyjaciół Polaków w Niemczech w czasie powstania listopadowego, on właśnie organizował powitania w czasie przemarszu Polaków przez Niemcy. On wydał tę książkę [ 6 ]. A dziś w encyklopediach niemieckich, w masońskich encyklopediach niemieckich, jest napisane: Po trzydziestu latach działalności w masonerii, gdzie piastował najwyższe stanowiska w swojej loży, gdzie był także członkiem innych lóż, wydał projekt reformy masonerii, ale lepiej dla pamięci Trentowskiego byłoby, gdyby tej książki nie wydał. Ta książka jest więcej warta niż wszystkie te niemieckie wydawnictwa masońskie, które wówczas się ukazywały.
Ale pani Karolina Trentowska porozumiała się z Brockhausem. To był jeden z najważniejszych przyjaciół Polaków w Niemczech w czasie powstania listopadowego, on właśnie organizował powitania w czasie przemarszu Polaków przez Niemcy. On wydał tę książkę [ 6 ]. A dziś w encyklopediach niemieckich, w masońskich encyklopediach niemieckich, jest napisane: Po trzydziestu latach działalności w masonerii, gdzie piastował najwyższe stanowiska w swojej loży, gdzie był także członkiem innych lóż, wydał projekt reformy masonerii, ale lepiej dla pamięci Trentowskiego byłoby, gdyby tej książki nie wydał. Ta książka jest więcej warta niż wszystkie te niemieckie wydawnictwa masońskie, które wówczas się ukazywały.
Już sam jej tytuł zasługuje na uwagę: Die Freimaurerei in ihren Wesen und Unwesen, czyli „Istota i to co nie jest istotą masonerii”, to co jest zbędnym dodatkiem, to co jest zniekształceniem masonerii. Czyli mamy dwie rzeczy w masonerii. Jedna to są idee masońskie, filozofia masońska i wynikające z tej idei zadania stojące przed masonami: braterstwo narodów, oświata, więcej światła dla wszystkich narodów i dla ludu, a więc postulat powszechnej obowiązkowej, bezpłatnej szkoły i absolutna wolność sumienia. I to jest istotne.
A co jest nieistotne? Nieistotne są wszystkie obrzędy, a zwłaszcza obrzędy czerpane tylko z dwóch religii, to jest z chrześcijańskiej i żydowskiej, z pominięciem całego bogactwa treści jakie zawierają inne religie. Trentowski był przede wszystkim z zainteresowań religioznawcą. Jego dzieło Bożyca [ 7 ], to było jego ukochane dzieło. Pamiętamy te niezapomniane chwile, kiedy w tych płomiennych przemówieniach wtajemniczał nas w misteria egipskie, pokazywał nam bogactwo myśli religii staroegipskiej — czytamy we wspomnieniach niemieckich masonów.
W tych obrzędach oburzało go to, że składa się przysięgę na Biblię. Pisze: Dlaczego na Biblię, a nie na Koran, Wedy, na księgi Buddy czy Konfucjusza. A w ogóle to najlepiej składać przysięgę na czystą księgę, czyli na taką księgę, która jeszcze nie została napisana, a więc zamiast patrzeć wstecz, należy patrzeć na karty czystej księgi, bo tym samym przysięgamy na zadanie, to znaczy zobowiązujemy się do zapisywania nowych kart. To znaczy, że nie chcemy żyć tylko cudzymi myślami, które starsi od nas wytworzyli, lecz chcemy do tej skarbnicy stworzonych przez nich myśli dorzucić nasze własne. Najważniejszą księgą jest ta, która nie została jeszcze napisana! Przysięgajmy więc nie na Biblię, tylko na księgę złożoną z czystych kart, księgę, która ma być napisana, która jest res creanda, rzecz, która ma być dopiero stworzona.
No i wreszcie, co o czym nie mógł Trentowski we wszystkich swoich pracach głośno jawnie pisać. Chodzi o kult Wielkiego Architekta. Przysięgają masoni na Wielkiego Architekta. Ja swego czasu powiedziałem: Jeżeli będzie obowiązek przysięgania na Wielkiego Architekta, to nigdy masonem nie zostanę. Nie po to zrywałem z religią w 1932 roku, żeby w 1994 nagle nawracać się na Wielkiego Architekta. Oświadczyłem to na publicznym zebraniu, była nawet fotografia wydrukowana z tego zebrania w Wolnomularzu. I wtedy powiedzieli mi, że nie ma żadnej przeszkody i jeśli nie chcę wierzyć w Wielkiego Architekta, to mogę nie wierzyć. Okazało się, że nie było to nawet przeszkodą do tego, bym został Mistrzem, a potem Wielkim Mistrzem. Francuzom też to nie przeszkadzało.
Ale niestety dzisiaj opinię o nas nie ja urabiam we Francji, tylko nasza miejscowa kołtuneria, nasi socjaldemokraci z SLD, którzy powtarzają to, co im każe mówić Kościół. [ 8 ]
źródło:  bialczynski.wordpress.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz