Expose
wygłoszone przez Donalda Tuska w dniu 12 października 2012 r. to sprawne dzieło
PiaRowe. Inwestycje o wartości setek miliardów złotych w ciągu najbliższych
kilku lat na pierwszy rzut oka robią wrażenie. Ale musi pojawić się pytanie:
gdzie jest kasa na te zamierzenia? Zadałem je wczoraj w felietonie Kontrofensywa
Tuska, zagony Kaczyńskiego w panice (na mPolska24.pl). Dzisiaj na konferencji
prasowej ministrów Jacka Rostowskiego (Finanse) i Mikołaja Budzanowskiego (Skarb
Państwa) rozpoczęło się liczenie.
No i wyszła
dupa blada. Tak jak przypuszczałem nie ma kasy.
Tusk liczy na
300 mld zł z Unii Europejskiej w ramach perspektywy budżetowej 2014-2020. Możliwe,
że będzie figa z makiem, bo płatnicy netto w Unii mówią stop (Wystąpić
z Unii Europejskiej?). Nota bene Tusk już asekuruje się przed klapą, publicznie
wciągając Kaczyńskiego w pomoc negocjacyjną na najtrudniejszym odcinku - eurosceptycznych
Konserwatystów w Wielkiej Brytanii.
Bezradnie
zabrzmiały tezy o źródle pieniążków w budżecie. Hamowanie deficytu ma być
utrzymane, a zatem nowe inwestycje mają być finansowane
przesunięciami środków. Innymi słowy na jedno dadzą, z innych projektów
utną. Dla studentów ekonomii: ile wynosi mnożnik takiej „inżynierii finansowej” :-) ?
Skoro Tusk chwali się ile zbierze, to niech pochwali się ile i komu zabierze.
Bezradność
wyzierała również z zaklęć o aktywizowaniu środków sektora prywatnego na
inwestycje Tuska. No to jakby nie Twoje pieniążki Tusku, chyba że podwyższysz
podatki. Więc nie licz ich jako źródła finansowania inwestycji rządowych.
Na
konferencji pojawiła się również magia. Budzanowski
oświadczył, że pomnoży pieniądze: „To nie jest żadna magia, to są
mechanizmy rynkowe, które funkcjonują w świecie bankowym". U la la myślę
no fachura. Jestem ciekawski - jakie?
Punktem
wyjścia są stanowiące własność Skarbu Państwa akcje i udziały w
przedsiębiorstwach. Będą one wnoszone jako aport do Banku Gospodarstwa
Krajowego. Bank je sprzeda (prywatyzacja pozarządowa – od razu pytanie o
procedury! kolejna prywatyzacja dla przyjaciół królika, już całkiem na
bezczela?). Co mamy na tym etapie. BGK ma większy kapitał własny (w pasywach)
i płynne środki z prywatyzacji (w aktywach).
Jak działa mityczny
świat bankowy? Otóż te środki stanowią rezerwę płynnościową banku. Dzięki niej BGK
będzie kreował złotego udzielając kredytów.
Tusk mówi:
prezesie potrzebne 10 mld na coś tam (a co tam np. jakieś linie lotnicze,
transport-infrastruktura, co nie). Prezes do urzędnika w banku: wicie rozumicie
udzielamy 10 mld złotych kredytu. Urzędnik przerzuci papiery, postuka na kompie
i rządowemu wybrańcowi udziela żądanego kredytu udostępniając na rachunku
bieżącym kredytobiorcy 10 mld zł. Hokus pokus rodzi się nowiutki, świeżutki pieniądz.
Płynne środki
z podwyższonego kapitału własnego będą stanowić zabezpieczenie, gdy wybraniec
puści przelew do innego banku. Ale z zasady pieniądze i wypływają i wpływają do
banku (zresztą intuicja podpowiada, że wielkie koncerny państwowe dostaną
prikaz utrzymywania rachunków bieżących w BGK - aby mniej wypływało).
Budzanowski
ujawnił skalę spodziewanej kreacji pieniądza: pięcio-sześciokrotność
podwyższonych kapitałów i w 2015 r. przyrost podaży pieniądza ma wynieść przynajmniej
40 mld zł. Dla banku upolitycznionego jest to całkiem realne, mimo zastoju akcji
kredytowej w bankach komercyjnych.
Rząd decyduje
o emisji pieniądza? Tak jakby omijał NBP (emitowany będzie pieniądz
depozytowy
przez bank no powiedzmy komercyjny), konstytucyjny zakaz finansowania
deficytu
budżetu przez bank centralny (BGK nie jest bankiem centralnym), unikał
wzrostu
długu publicznego (kredyty zaciągnie nie Skarb Państwa, a
przedsiębiorstwa w
tym spółki celowe pewnie z powoływanymi „Inwestycjami Polskimi” na
czele) i
wykolegowywał Radę Polityki Pieniężnej. Podobne numery w Stanach na
hipotekach rozpierdzieliły światową gospodarkę. Chłopcy Tuska doczytali o
amerykańskich
„osiągnięciach” gdzieś do 2007 r. Chyba jeszcze nie dodukali do skutków.
Za
kilka lat śmieciowe aktywa z świetlanych inwestycji dobiją Polskę, która
pada z
powodu krachu w nieruchomościach oraz odstawiania sterydów z Brukseli (Polska
na kursie do Hiszpanii i Grecji).
Program ma
wystartować w 2013 r. Obecnie podaż
pieniądza M1 (gotówka i depozyty bieżące) wynosi ok. 458 mld zł. Tym samym
Tusk zamierza „wydrukować” co najmniej 10 % pieniądza w gospodarce w niecałe
dwa lata. Halo Rada, Rada Polityki Pieniężnej, jest tam kto?
Ileż kasy do
zarobienia dla prawników, doradców inwestycyjnych, na prowizjach, odsetkach,
wynagrodzeniach za doradztwo. Dla polityków na łapówkach oczywiście też. Wypatrujcie
niebieskich kołnierzyków z tego grona u Tuska, Rostowskiego i Budzanowskiego.
Już się kręcą. Największe kancelarie, firmy doradcze, banki inwestycyjne – te
same które udupiły zachodnie gospodarki.
Na nie policzenie
źródeł finansowania programu jestem uczulony, bo jeśli się chce to można to
zrobić (pod
linkiem przykład analizy finansowej programu). Kaczyński w ogłoszonym
zarysie programu PiSu tylko ukrywał, że nie ma kasy. Tusk, nie tylko ukrywa,
ale wpadł na pomysł żeby ją dodrukować. Przyznaję Tusk przebił Kaczyńskiego. Optymistycznym
akcentem, acz trochę nie fajnym, jest to że politycy będą mieli na bilety
lotnicze, miejmy nadzieję transkontynentalne i w jedną stronę.
__________________________
Autor, specjalista finansów i bankowości,
jest jednym z kilku ekonomistów, którzy ostrzegali o grożącej drugiej fali
kryzysu, która uderzy w Polskę.
Swoje przewidywania publikuje od 2009 r. w
formie bloga, zapewniając każdemu
możliwość weryfikacji sądów.
Autor konsultuje praktyków życia
gospodarczego w sprawach kryzysu postrzeganego jako zagrożenie, ale i szansa.
Uczestniczy w spotkaniach publicznych i niepublicznych.
źródło: mpolska24.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz