„Rzeczpospolita” podała, że „Na wraku prezydenckiego Tu-154M w Smoleńsku prokuratura znalazła ślady trotylu i nitrogliceryny”.
Ta informacja wymaga sprecyzowania.
Jak wiadomo w wodzie morskiej, powietrzu i w ziemi są ślady złota – i w ogóle wszystkiego. Jeśli czytam: „Półtora
miesiąca temu na miejsce katastrofy pojechała specjalna grupa d/s
pirotechnicznych wyposażona w najnowocześniejszy sprzęt pozwalający na
wykrycie najdrobniejszych śladów materiałów wybuchowych” - no, to
„najdrobniejsze” ślady są i w mojej kieszeni i na moim nosie. Potrzebna
jest informacja rzeczowa, a nie dziennikarska.
Najprawdopodobniej jest to kolejne działanie w celu skierowania uwagi ludzi na "Smoleńsk" a nie na afery PO i gospodarkę.
Niepokojąca jest tylko ta informacja:
„Grupa specjalistów badała przede wszystkim wrak samolotu, na którego fotelach oraz w części skrzydła znaleziono liczne ślady trotylu i nitrogliceryny”.
Oczywiście: koło lotniska wojskowego jest pełno „najdrobniejszych
śladów” trotylu z czasów II wojny – a ślady nitrogliceryny na fotelach
pochodzić mogą od typowego lekarstwa przeciwdziałającego zawałom serca.
Jeśli jednak te ślady będą umiejscowione w skrzydle, to trzeba będzie
wrócić do hipotezy, którą przedstawiłem bezpośrednio po katastrofie – i
poważnie ją rozpatrzyć.
Hipoteza była taka:
Jedynymi ludźmi mającymi interes w pozbyciu się śp.Lecha (a i Jarosława...) Kaczyńskiego
byli ludzie z b.WSI, szantażowani przez b-ci Kaczyńskich groźbą
ujawnienia ANEXU do Raportu w/s WSI. Oni mieli również możliwość
zamontowania drobnego ładunku w skrzydle samolotu. I uruchomienia go
zdalnie przez swojego człowieka przebywającego na lotnisku w Smoleńsku.
W myśl tej hipotezy wrzask podnoszony przez Antoniego Macierewicza (wedle
tej hipotezy: „kreta” WSI), oskarżanie „Ruskich”, podsuwanie hipotez o
helu, bombie próżniowej, magnesie, sztucznej mgle itd. o fatalnym
działaniu kontrolerów i spisku, którego nici prowadzą na Kreml - były
działaniami pozornymi, mającymi odwrócić uwagę od prawdziwych sprawców –
i w razie czego posłużyć do zbagatelizowania doniesień o prawdziwych
przyczynach katastrofy.
Przypomnijmy, że „bezpieka” wyraziła w swoim czasie zgodę na objęcie
przez Antoniego Macierewicza stanowiska ministra SW. Antoni Macierewicz
na tym stanowisku NIE wykonał uchwały lustracyjnej (jawnił tylko
niegroźnych agentów, tych zwolnionych - natomiast nie ujawnił ANI
JEDNEGO agenta SB pracującego nadal dla UOP – a potem ABW) – co więcej:
twierdził, że ją wykonał.
Warto by
też sprawdzić – to byłoby BARDZO SILNE potwierdzenie tej hipotezy – czy
polscy profesorowie zza granicy potwierdzający te bzdurne hipotezy o
mgle, helu i bombie próżniowej itp. – nie są czasem agentami WSI.
Przypominam, że WSI umieszczała licznych swoich ludzi za granicą jako
szpiegów przemysłowych.
Domagam się sprawdzenia tej hipotezy!
Nie zajęcie się tą hipotezą byłoby silnym argumentem za jej słusznością.
źródło: korwin-mikke.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz