środa, 24 października 2012

# Czym się różni Polska od reszty krajów Sławiańskich?

Fot.: Wroclawianie.info
Nie mam zbyt dobrych odczuć po sobotnim Marszu Kominiarek i towarzyszącej mu nieopodal paradzie pederastów. Nie to, żeby sam „kominiarkowy” happening się nie udał i nie przyniósł pożądanego rozgłosu medialnego – tu zastrzeżeń nie mam żadnych. Jego największym sukcesem było całkowite niemal odwrócenie uwagi mediów i społeczeństwa od odbywającego się tzw. marszu równości. Jednak trapi mnie bardziej istotna moim zdaniem sprawa, jaką jest ten w dalszym ciągu niezmienny letarg i społeczny „mamwdupizm” wobec postępującej, instalowanej za grube pieniądze gangreny, która oblega nasze ziemie, choć na mapie wojennej nie widać, by póki co zdobywała jakieś szczególnie istotne przyczółki. Rodzina jest w tym kraju nadal rodziną (abstrahując od kolejnej gangreny, rozwodów), a nie związkiem dwóch zboczeńców. Jeszcze dalej nam zaś do tego, by taki nieistniejący związek był w stanie porywać biedne dzieci z domów dziecka, jak to dzieje się na skalę masową w skretyniałej, pogrążającej się w nowym barbarzyństwie Europie Zachodniej.
Od sytuacji na Zachodzie bardziej jednak denerwuje mnie zauważalna, postępująca dychotomia między nami, a tzw. słowiańskim Wschodem. Rosja, Białoruś, Ukraina, Serbia. Co te cztery kraje mają ze sobą wspólnego? W zasadzie trzy rzeczy, w kontekście tych rozważań. Pierwsza to prawosławie, druga to słowiańskie pokrewieństwo narodów, zaś trzecia to fakt, że w żadnym z nich nie ma lub w przyszłości nie będzie mowy o odbyciu się jakiejkolwiek pedalskiej parady. Na tamtych szczęśliwych rubieżach są one bądź prawdopodobnie wkrótce będą niemożliwe do zrealizowania. Albo de iure (ustawowy zakaz – Rosja, Ukraina) albo de facto (Serbia – konsekwentne odmowy wydania zgody na marsz przez stołeczne władze w Belgradzie, wymuszone radykalną postawą społeczną i czystym pragmatyzmem).
Tym, którzy ze smutkiem chcieliby rzec „no cóż, prawosławno-greko-bizantyjska część Europy ma się lepiej, a co jeśli Dugin has it right?” niosę natychmiast odrobinę słodkiego pocieszenia. Bardziej katolicka od Polski, a jednakowoż łacińska Chorwacja również zareagowała potężnym odruchem wymiotnym na próbę szerzenia na swej ziemi homo-propagandy. Split, czerwiec 2011. Dziesięć tysięcy kobiet i mężczyzn, butelki, jajka, kamienie, petardy, świece dymne, a nawet koktajle mołotowa – wszystko po to, by pokazać, że nie tylko prawosławny, ale i katolik (ten prawdziwy) bić się umie i kiedy chodzi o drogie mu wartości, to lepiej go nie irytować. I wszystko z błogosławieństwem lokalnych księży i zakonników, co tak skrzętnie odnotowały zachodnie media (czyli również nasze, pogódź się z tym misiu), odwołując się do wiecznie żywej tradycji „ustaszy” i „katolickiego faszyzmu” w Chorwacji.
W momencie gdy to piszę, zaczyna mnie jednocześnie ogarniać szewska pasja, bo automatycznie zaczynam myśleć o naszym tak zwanym „Chrystusie Narodów” (Chryste, przebacz!). Co się, do cholery, stało z tym krajem?! Od kiedy to walka z lansowaną nachalnie dewiacją powinna być domeną kilkuset całkiem dobrze uświadomionych patriotów? Dlaczego w Polsce, walcząc z wojującymi pederastami jesteśmy skazaną na śmierć i chwałę Spartą, a nie jak w Belgradzie, czy Splicie – skazaną na niechybne zwycięstwo wielotysięczną Persją? Co się stało w umysłach tych wszystkich „Kowalskich”, na których nie mam już słów (choć chętnie bym rzucił kilka bluzgów), że spoglądają tylko obojętnie albo z mdłym zaciekawieniem, na nasze wysiłki zmierzające – wbrew przykrym pozorom - do całkowitego wyeliminowania homo-propagandy z przestrzeni publicznej?  Jak pokazuje bowiem casus Serbii, czy Rosji, taki stan rzeczy jest jak najbardziej osiągalny. I wszystko to dzięki naciskom społecznym, wywołanym przez nacjonalistów! 
Tu jednocześnie krótka uwaga do promotorów poglądu, że „powinniśmy siedzieć na dupie”, bo „nasze manify nie przyniosą skutku”, a tylko „robimy poprzez nie reklamę pederastom”. Warto bowiem wyjaśnić, dlaczego ów pogląd jest nieprawidłowy. Otóż owszem, gdybyśmy mieli do czynienia z samoistnymi, autonomicznymi inicjatywami, to najlepiej byłoby je kompletnie zignorować – a zmarłyby niechybnie śmiercią naturalną. Wszelka „reklama” w postaci agresywnego kontrmarszu mogłaby zaś spowodować wzrost ich popularności i byłaby samobójstwem ze strategicznego punktu widzenia.
Nie stanie się tak natomiast w przypadku zmasowanej kampanii, finansowanej za grube pieniądze zza granicy i służącej dalekosiężnym celom społecznym (rozkład moralny) i politycznym (zmiany legislacyjne). Ta propaganda nie postępuje samoistnie, jest pchana na siłę i niestety – patrząc na przykład państw zachodnich – taki sposób jej prowadzenia może przynosić katastrofalne skutki dla niegdyś chrześcijańskich nacji. Szkodliwym jest bycie utwierdzonym w przekonaniu, że lansowanie czegoś na siłę i „wbrew ludzkiej naturze” nie przyniesie pożądanego efektu. Tak zwana ludzka natura podatna jest bowiem na najgorsze nawet wypaczenia i syjonistyczny vel globalistyczny przeciwnik doskonale o tym wie. Można katolicki kraj zamienić na ziemię pełną zboczeńców, trzymających się publicznie za ręce i drapiących się po pokrytej kolczykami i strach pomyśleć czym jeszcze, dupie. Wystarczy pojechać na zachód i się o tym przekonać. To, co robią nasi wrogowie można wręcz nazwać odgórną strategią ewolucyjną, zmieniającą charakter człowieka. Niestety wiedza na temat tego typu działań jest w Polsce wciąż raczkująca. A przecież najpierw musimy je dobrze poznać, zrozumieć ich psychikę i mechanizmy, jeśli chcemy zaplanować dobre kontruderzenie.
Należałoby więc się zastanowić, co należy robić, by kontrmanifestacje wobec parad pederastów zwiększały swą liczebność, żeby społeczeństwo się aktywizowało, a nie umywało ręce.
Zdaje się, że jedynym na to sposobem jest aktywna działalność w rozmaitych organizacjach społecznych, przez które jesteśmy w stanie dotrzeć do szerszego grona ludzi myślących, czy choćby usiłujących pomyśleć na jakiś temat samodzielnie. Musimy oczywiście dysponować przy tym całym arsenałem dobrze przemyślanych argumentów i udokumentowanych źródeł naukowych, które będą w stanie odbić rzucaną przez przeciwników mantrę pod tytułem „homoseksualizm jest normalny”, „homofobia to choroba”.
Po skutecznym odbiciu, w dyskursie publicznym, należy jednak też pójść za ciosem. Wyjaśniać, dlaczego promocja dewiacji jest czymś samobójczym dla narodu i społeczeństwa. I tak jak nasi przeciwnicy, robić z tego mantrę, powtarzać to do znudzenia, przy każdej okazji, do skutku. Przypominać ludziom, że walka o zdrową rodzinę, przeciwko patologiom społecznym jest czymś tak fundamentalnym, że aby o ten ideał walczyć, nie trzeba mieć naszywki z Ręką i Mieczem na kurtce. Z większości Polaków i tak nie zrobimy nacjonalistów, to rzecz naturalna. Nie każdy się do tego nadaje i tyle. Ale nie oznacza to, że ten pieprzony Kowalski ma przez całe życie tylko siedzieć na tyłku. Może więc warto go sprowokować, pojechać mu po ambicjach, zarzucić nierobóstwo vel op…dalactwo, wytknąć złą postawę, dotknąć jego „honoru”. Przecież w jego żyłach płynie krew narodu, które na takie sprawy od zarania swych dziejów był bardzo uczulony.
Pisząc to mam nadzieję, że mimo wszystko, za rok bądź dwa, Warszawa przy analogicznej okazji stanie się drugim Belgradem, a Wrocław – drugim Splitem. Że pewnego pięknego dnia nie będziemy musieli się zadowalać faktem, że „mieliśmy większą frekwencję”, bo znajdzie się lepszy powód do świętowania – że wraz z tysiącami „szarych Kowalskich” zmietliśmy ich z powierzchni ziemi. Życzę tego sobie i wam. A przede wszystkim tym szarym Kowalskim. Dziękuję Czytelnikowi, który przebrnął przez moje farmazony bez poważnych obrażeń.
źródło:  nacjonalista.pl

6 komentarzy:

  1. Osobiście istnienie homo zwisa mi i powiewa bo istnieją od wieków tj, od czasów starożytności i nikomu nie udało się ich wytępić mimo często bardzo brutalnych restrykcji i wątpię aby udało się to także w przyszłości,ale nie o tym chciałam,autor zapomniał(nie wiedział)?dopisać że jeszcze jedną sprawa Rosjanie Serbowie i Chorwaci odróżniają się do Polaków W Rosji żyje b.dużo muzułmanów,jest też bardzo dużo związków mieszanych,od lat obserwuje się że rdzeni tzw. biali Rosjanie z europejskiej części sami z własnej woli porzucają prawosławie i przechodzą na islam,w sumie na Ukrainie jest podobnie i muzułmanów też nigdy tam nie brakowało(Tatarzy Krymscy)..można powiedzieć że islam,prawosławie ,buddyzm oraz judaizm to 4 najważniejsze nacje oraz społeczności w Rosji,tak było od początku powstania tego państwa i jest do teraz,kto zaś zna historie wie że Serbia oraz Chorwacja przez stulecia były częścią imperium Turków,i mimo że zachowali swoją odrębność kulturową oraz religijną nabrały zwyczajów i obyczajów od muzułmanów co występuje w ich kulturze oraz zachowaniu,i to jest własnie ta różnica miedzy Polakami których nikt nigdy także w trakcie 123 lat rozbiorów(poza 45lat tzw.komuny)nikt nie próbował pozbawić wiary ani zmusić do zmiany na inną religię(a religia to obyczaje także kulturowe).Rosja od początku była wielokulturowa i pasuje im to,bo potrafią pogodzić te różne opcje religijne dlatego właśnie silna władza jest tam potrzebna po to by wszystkie te nacje oraz kultury trzymać w ryzach by mogły tworzyć jedno państwo,zwłaszcza ze muzułmanie w Rosji należą do bardzo liberalnych na tle islamskiego świata(komuna zrobiła swoje,bo wierzący ale nie praktykujący muzułmanin to tam norma),zaś Serbowie oraz Chorwaci mają długą tradycję walki o swoją religię,kulturę,zwyczaje o swoje istnienie czego w naszym kraju poza okresem komunizmu nigdy naprawdę nie było nataką skale jak na Bałkanach,dlatego właśnie Serbowie ,Chorwaci są dumni i okrutni(ponad 5 wieków walki o swoją tożsamość zrobiło swoje nauczyli się od Turków pewnych metod co pokazali po upadku Jugosławii)) nie boją się zabijać,często brutalnie(tortury) innowierców(muzułmanów)nie boją się walczyć o swoje i swoją tożsamość,bo zbyt długo o nią walczyli,nauczyli się twardości i okrucieństwa i mimo różnic religijnych kierują się często prawem obyczajowym-religijnym dokładnie jak muzułmanie czego o Polakach nie da się powiedzieć.Z tego co wiem Austriacy czy też Niemcy nigdy nie próbowali nas przechrzcić(wśród nich też są katolicy szczególnie Austriacy)próbowali nas zgermanić przez mówienie pisanie ,modlitwę po niemiecku ale nie zmienić naszej religii.W końcu taka choinka to przybysz z Niemiec,a dzisiaj pokażcie mi katolicką rodzinę co nie ma w święta choinki?a jeszcze w 19 wieku polscy księża wołali by nie przyjmować zachodnich protestanckich obyczajów religijnych,no ale jak zwykle im nie wyszło..Rosjanie także nie próbowali zmieniać nam wiary chcieli zrobić z nas Rosjan ale przez język,historię słowiańską wspólną kulturę,religię jednak zostawiali w spokoju,bo jako naród wieloreligijny oraz wieloetniczny wychodzili/wychodzą z założenia że historia język ma być ten sam ale religia już nie musi,bo to jest zbyt intymne by to ruszać..I to jest moim zdaniem przyczyna dlaczego Serbowie Chorwaci Rosjanie potrafią odrzucić nowe a Polacy nie.Dołóżmy do tego też fakt że statystyki religijne kłamią bo:katolików ochrzczonych jest 95%,do wiary przyznaje się 92% ale realnie na co dzień katolików w Polsce jest może 55% maks, reszta to faktycznie agnostycy,i inni odszczepieńcy(jak Ja)lub wierzący od święta dla tradycji,a nie z potrzeby serca czy samej wiary,dlatego jest jak jest.No i nacjonalista raczej powróci do wiary naszych przodków niż będzie wierzył w jakiegoś żydowskiego bożka..

    Maya

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę ,że głównym źródłem popularności katolicyzmu wśród nacjonalistów do dzisiaj jest nawiązanie do antagonizmu żydowskiego ,który jest bardzo ważnym elementem dzisiejszego świata konserwatywnego. Oczywiście konserwatyści dzielą się na tych poprawnych politycznie którzy mówią o demoralizacji ,ale żydzi to dla nich "starsi bracia w wierze" ,i są tacy którzy widzą ,że źródłem demoralizacji jest planowe działanie amerykańskich żydów.
    Wierzę ,że również mniej niż 50% nacjonalistów uważających się za katolików jest praktykujących. Głównym źródłem odwoływania się do katolicyzmu jest wrogość wobec żydowskiej agresywnej abstrakcji.
    Dlatego Zadruga nadal pozostaje na absolutnym marginesie ,choć jednocześnie większość nacjonalistów których znam to rodzimowiercy ,lub sympatyzujący z nimi agnostycy tylko ,że oni nie mają za bardzo gdzie się podziać bo do katolickich grup takich nie chcą za bardzo brać ,ani oni nie chcą do takich iść. A Zadruga z jej powojenną ideą stworzenia Unii Sławiańskiej i głębokim socjalizmem jest dla Narodowca wręcz wrogą Narodowi. Niestety ,ale po rozmowach z różnymi ludźmi widzę ,że dla większości Polaków nie ma czegoś takiego jak kultura ,czy religia Sławiańska. Jeżeli cokolwiek wiedzą na ten temat to wypowiadają się z pogardą jakby katolicyzm był czymś nobilitującym względem naturalistycznej religii przodków.
    Ale wracając do meritum.
    Głównym powodem dla którego u nas toleruje się gejostwo i homo-propagandę jest fakt ,iż nami narodem Sławiańskim nie rządzą zdroworozsądkowi Sławianie ,a jakiej folksdojcze ,kacapskie dupowłazy i inne garbate nosy. Przecież Kaczyński chciał zakazać parad ,a kiedy był prezydentem Warszawy nie wydawał zgody na żadną. Jak to mówił Wipler w Szwecji ,Abba zrobiła jakąś akcję zbiórki pieniędzy by wspomóc "uciskanych przez reżim Kaczyńskiego" homosiów. Oni obaj są Polakami. To wiele mówi nieprawdaż? Problem polega na tym ,że nie rządzimy się sami sobą. Problem w tym ,że Polakom robi się wodę z mózgu i nie wiedzą ,czy są zachodem ,czy wschodem ,nazywa się do europą centralną,choć geograficznie zaliczamy się do północy.Oni na wschodzie nie mają wątpliwości ,gardzą zachodem i nie próbują ich naśladować. U nas nadal jest spora rozbieżność ,z jednej strony śmiejemy się z niemców i francuzów ,że za 30 lat będą mniejszościami etnicznymi we własnych krajach ,ale z drugiej jakieś wzorce ideologiczne próbują nam rządzący na siłę fundować ,a Polak w czasie pokoju zerwie się do walki tylko jak mu zgrzytnie łyżka o dno garnka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się zdroworozsądkowy Słowianin w Polsce to rzadkość,bo większość przeszła pranie mózgu przez klechów i dzisiaj nie ma pojęcia o swoich korzeniach ani historii..Dla mnie miedzy żydem czy chrześcijaninem nie ma dużej różnicy to najeźdźcy i zaraza panosząca się w naszej ojczyźnie..i w odróżnieniu od wschodnich czy południowych Słowian nie mamy już naszej rodzimej kultury czy tradycji bo gubimy ją,a nasi braci Słowianie pielęgnują ją w swoich ojczyznach i to jest dramat.Co do Leszka K.gdyby nie lizał d..sutannowym to może miałby większe poparcie społeczne za swojego życia..no ale każdy am wybiera swój los.A tak na marginesie "kacap" znaczy nie tylko "ruski" znaczy też "głupek" o Ruskich można dużo mówić i pisać ale za głupków bym ich jednak nie brała bo pod wieloma względami niestety ale są dużo mądrzejsi od nas..

    Maya

    OdpowiedzUsuń
  4. Określenie to narodziło się w czasach gdy Polacy nie obcowali raczej z elitą Rosji i dzisiaj też ten kontakt raczej nie istnieje. Nie wiem ,czy fakt ,iż jakiś Naród nie ma nic do powiedzenia na temat własnego życia i kraju jest wystarczającym usprawiedliwieniem i parasolem ochronnym przed krytyką. Wręcz przeciwnie ,tak silny liczebnie kraj ,o tak ogromnym obszarze ,aż prosi się o przewrót wojskowy ,albo zbrojny zryw cywilny. Ruscy jak my mają kompleks ,który powoduje ,że dali siebie przekonać ,iż nie zasługują na nic lepszego ,w ich przypadku na wolność ,w naszym na godność. Z resztą nie mówiłem o dzisiejszych rosjanach ,a o "kacapskich dupowłazach" ,a to różnica.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie istnieje,bo nasi rodacy w większości na słowo "Rosja i Rosjanie" dostają gorączki i nie widzą oraz nie chcą zobaczyć zalet tego narodu a widzą tylko ich władzę które oblewają nas ciepłym moczem...Mam książkę o Puławach w 19 w,i opisane są tam stosunki polsko -rosyjskie napisane przez Polaka(byłego ucznia mojego śp.dziadka)nie wiem czy był "kacapskim dupowłazem"ale opisywał dość wiernie panujące tam stosunki i z niej wiadomo że aż do roku o.1905 stosunki między Rosjanami oraz Polakami były całkiem poprawne(ludność zwykła oraz studenci nasi i ich,a także ich wojskowi) podobnie jak współpraca na uczelniach i między profesorami..Dopiero później zaczęły się walki i inne spory oraz cicha wojna która trwa do dziś..A co do ich elity kulturalnej nie zgodzę się,są w Polsce ich ludzie "renesansu"z tym że mało kto zwraca w ogóle na to uwagę,ale to nasz własny wybór,że mało kto w tym kraju interesuje się ich literaturą(chyba że fantasy),muzyką, sztuką,filmem(rosyjskie filmy akcji są lepsze od amerykańskich o ironio losu,bywają także silnie oparte na ich/naszej słowiańskiej mitologii)..Rosjanie są bardziej świadomymi Słowianami niż my Polacy,zdecydowanie lepiej pamiętają swoje korzenie(prawosławie jest w końcu ich własną lokalną odmianą chrześcijaństwa różnym od tego np.w Grecji czy Serbii lub Ukrainie) i częściej korzystają ze swoich źródeł typu baśnie ,mity niż my,bo my mamy zbyt wyprane mózgi przez czarnych.
    Co do Rosjan tam nigdy nie będzie(chyba że za jakieś 2-3 pokolenia)zrywu,bo przeciętny typowy Rosjanin to typowy "lokalny patriota" tj.jego rodzina i wieś to jego ojczyzna,reszta kraju czy narodu zwyczajnie go nie obchodzi.Niewątpliwie jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest wieloetniczność(praktycznie każdy kraj federacyjny to inna nacja tam żyjąca podział plemienny jest tam nadal silny) oraz wielokulturowość tego kraju w końcu Rosja to faktycznie federacja i taka jest faktyczna nazwa tego kraju,federacja wielu różnych narodów etnicznych tworzących jedno nadrzędne państwo..Problem Rosji jest w tym że to w 95% ludność wsi przyzwyczajona do życia od pokoleń na "swoim,w swojej wiosce" nie mająca szerszego spojrzenia na kraj jako ojczyznę czy państwo.Dopiero komunizm dał im wykształcenie oraz nieco poszerzył postrzeganie świata ale i tak grubo za mało.Praktycznie w Rosji nie ma na dziś szans na prawdziwy bunt społeczny(a nie wyjątków opłaconych przez zachód),a co do przewrotu wojskowego módlmy się by jednak nie nadszedł,bo ich generalizacja mogła by wywołać niechcący kolejną wojnę niekoniecznie domową..Putin jest"zły"ale ci co teraz tam są oprócz niego są faktycznie dużo gorsi,a nowych zdolnych do zmian w tym kraju zwyczajnie nie ma,bo albo są zbyt młodzi albo jeszcze się nie narodzili(w sumie jedyna sensowna alternatywa dla Putina to Miedwiediew)...Stosując terminologie piłkarską z Putinem jest jak Maradoną w Argentynie swego rodzaju geniusz którego nikt na boisku zastąpić nie potrafi w tym kraju od wielu lat,a Putin to taki Maradona rosyjskiej polityki,nie mają tam w zasadzie nikogo naprawdę zdolnego do prowadzenia porządnej polityki wewnętrznej ani zagranicznej który miałby cojones by wprowadzić prawdziwe demokratyczne zmiany w tym kraju i zmienić go na zachodni wzór,ale też sami Rosjanie są tym zachodnim wzorcom niechętni bo są dumni że swojej kultury oraz tradycji i nie chcą obcych obyczajów brać mimo że trendy światowe są inne.W sumie u nas też nie ma,ale nasz naród ma od zawsze aspiracje do bycia demokratycznym i uważa się za demokratyczny stąd kulawo zmiany wprowadza z tym że odpowiedzialności za władzę oraz czyny żadnej nie ma i tylko na Brukselę patrzą...

    Maya

    OdpowiedzUsuń
  6. Rosja ma pewien problem ,podobny do naszego. Była tam komuna i tak samo jak u nas nic się nie zmieniło kadrowo ,ani mentalnie ,zmiany są kosmetyczne. Rządzi tam mafia ,czyli SS tak samo jak u nas i niczego się tam nie zmieni. Miedwiediew to nie jest żadna alternatywa bo Putin z nim robi co chce ,traktuje go podobnie jak tusku swoich przydupasów. Ja nie twierdzę ,że demokracja jest dobrym rozwiązaniem dla kogokolwiek ,ani dla nas ,ani dla nich. Niech mają sobie monarchię ,a nie jakieś mafijne układziki ,zamordyzm i bidę z nędzą. Nas się też to tyczy. Niech do władzy dojdzie ten cały PiS niech zrobią w końcu dekomunizację ,wywalą sędziów ,nazwy ulic ,pomniki ,oficerów wywiadu etc. Niech ABW patrzy na ręce AW. Co to znaczy ,że dowiadujemy się ,iż AW inwestowała nasze pieniądze które dostała na działalność operacyjną w Amber Gold? Łamią prawo ,wydają nasze pieniądze na jakieś swoje machloje ,a to znaczy ,że nie mają ich na pracę ,więc co oni w ogóle robią? Taki wywiad to fikcja ,więc dekomunizacja bardziej nam nie zaszkodzi. My mamy szansę ruscy nie mają.

    OdpowiedzUsuń