Gdy
na przeciwko siebie stają dwaj bokserzy, to po początkowym badaniu
przynajmniej jeden z nich precyzyjnie i do bólu powtarzalnie bije w
jeden osłabiony punkt. Tak mają wytrawni i myślący na ringu fighterzy.
Nawiązując do tej metafory, słabym punktem w układance pod tytułem Marsz
Niepodległości może być Pan Redaktor Sakiewicz („Gazeta Polska”).
Wychodzi on przed szereg i swoiście oznajmia, że jest politycznie
poprawny i reprezentatywny jako ta „ludzka prawicowa twarz", którą
przyjmie szklane oko i pewna część elit.
Stratedzy pokroju Pana Redaktora i jego
„przyjaciół" (których można wyczytać między wierszami w „GP”) tak bardzo
uwierzyli w sondażowe słupki, że zapominają o realnym świecie. W
zeszłym roku „GP” nieśmiało przypinała łatkę MN m. in. za pomocą Dawida
Wildsteina. Tylko, że czytelnicy nie posłuchali, bo zobaczyli siłę i
zdecydowanie na ulicy. Narodowcy, Kibole (kolejność czy łączenie
dowolne) zrobili jakość i swoisty spektakl, ponieśli tłumy. Zrobili to
ludzie młodzi, którym nie przejdzie przez myśl kalkulacja czy intrygi,
bądź różne odcienie białego i czarnego koloru. Ponadto jesteśmy pomni
doświadczeń i zdrad okrągłostołowych.
Nikt nie będzie robił żadnych gier i
paktów pokojowych, sprawy zaszły za daleko, więc albo My albo Oni. Albo
Redaktor wbije sobie do głowy, że My jako przede wszystkim Patrioci nie
pójdziemy na żadne układy czy ustępstwa albo niech zabiera swoje zabawki
jak JKM. Jeśli dasz Systemowi palec, to nie weźmie dłoni tylko oderżnie
Ci głowę.
Gdy czytam o możliwości stworzenia
odseparowanego Marszu w łonie drugiego Marszu to przychodzi na myśl
krecia robota, bo nie uwierzę w to, że Pan Redaktor jest delikatnie
mówiąc nieostrożny czy lekkomyślny.
Społeczeństwo jest zmęczone i
zdezorientowane, bo robione w balona o nazwie pseudodemokracja od ponad
20 lat. Ludzie wyczekują młodych, którzy rozpierdolą to koryto i świnie
przy nim… Społeczeństwo nie chce krasomówstwa Redaktora tylko działania,
najlepiej twardego i zdecydowanego, a nie Marszów klubowych, gdzie
psiarni nie ma, bo wiedzą, że maszerującym zależy na opinii, tylko kogo?
Władców szklanego oka?
My nie zamierzamy ani maszerować, ani
kłaniać się w pas czy używać elokwencji przed kamerami. Jesteśmy po to
by delikatnie mówiąc zdemontować (lub jak to woli: rozpierdolić) ten
pańszczyźniano-wasalny System.
My nie potrzebujemy z nikim rozmawiać,
bo najzwyczajniej z „kurwami" nie będziemy polemizować. Nie ma o czym.
To nie jest radykalizm. To uczciwość i godność. Nikt nie będzie się
dzielił na mniej czy bardziej honorowych, bo albo masz HONOR albo tylko o
nim mówisz.
S-m
źródło: inicjatywa14.net
=============================================================
Takich samozwańczych wodzów Ruchu Narodowego nazywa się w tym środowisku "leśnymi dziadkami" ,czyli ludźmi którzy nie wiadomo skąd się wzięli ,są nikim w świecie Narodowców ,a pierwsi rwą się do megafonów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz