W wakacje Sejm ma przyjąć nowelizację ustawy
o PIT. Wprowadza ona zmiany w ulgach, ale będzie miała jeszcze jeden
efekt – pogrzebie ostatecznie pomysł wprowadzenia podatku liniowego.
Taki
rytm wprowadzania zmian powoduje, że w tej kadencji nie będzie już
raczej miejsca na inne modyfikacje w PIT. A to oznacza, że to już po raz
drugi podczas sprawowania władzy PO odpuszcza kwestie swojego niegdyś
sztandarowego pomysłu. „Trzy razy 15” to hasło PO sprzed siedmiu lat,
które mówiło o wprowadzeniu jednej stawki PIT, CIT i VAT. Nawet później podatek
liniowy wskazywany był jako potencjalny motor gospodarki i polityczny
sztandar, choć PO zaczęła po cichu wycofywać się z tego pomysłu.
Gwoździem
do trumny dla tej koncepcji może się okazać najnowsza analiza dwóch
ekonomistów: Jakuba Boratyńskiego z Uniwersytetu Łódzkiego i Jakuba
Borowskiego z SGH i głównego ekonomisty Kredyt
Banku, pt. „Długofalowe skutki ekonomiczne wprowadzenia podatku
liniowego w Polsce”. Ukazała się ona w internetowym periodyku NBP „Bank i
Kredyt”. Naukowcy przeprowadzili symulację wprowadzenia jednolitej
18-procentowej stawki podatku (choć nie jest to wersja kanoniczna
takiego podatku, bo nie założyli likwidacji ulg). Wynika z niej, w
zależności od przyjętego wariantu, że wprowadzenie nowego systemu
zwiększyłoby PKB maksymalnie o 0,89 proc., a minimalnie o 0,03 proc.
Choć zdaniem autorów najbardziej prawdopodobny jest jakiś wariant
pośredni. Ale jak widać, zyski dla gospodarki z całej operacji nie
byłyby imponujące. A taki skutek byłby obserwowany w ciągu wielu lat.
Liniowa
stawka podatku zwiększyłaby konsumpcję prywatną, ale zmniejszyła
wydatki rządowe, bo wpływy z podatku PIT byłyby niższe, a rząd
musiałby pilnować deficytu. Pozytywnym skutkiem zmian byłoby
zmniejszenie kosztów administracyjnych systemu podatkowego. Z drugiej
strony takie rozwiązanie wpłynęłoby na zwiększenie nierówności dochodów,
bo – co oczywiste – najbardziej skorzystaliby na tym podatnicy
przekraczający obecnie próg podatkowy i wpadający w wyższą stawkę
podatku. Obecnie, choć to zaledwie niepełne 2 proc. płacących podatki, dają oni do budżetu aż 22 proc. PIT (według danych MF z rozliczenia podatku za 2010 r.).
Sami autorzy pozostają sceptyczni co do możliwości zastosowania takiego podatku w Polsce. Jego wprowadzenie wydaje się mało realne, biorąc pod uwagę spowolnienie wzrostu i wysokie bezrobocie – mówi Jakub Borowski.
Dlatego wątpliwe, byśmy ponownie zobaczyli podatek liniowy
jako polityczny oręż czy remedium na gospodarcze kłopoty. Wszystko
wskazuje na to, że ta głośna niedawno propozycja trafi do muzeum
niezrealizowanych pomysłów partii idących po władzę. Jedyne, co
pociesza: że pozostanie liniowa stawka dla przedsiębiorców.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz