Red. Marcin Wojciechowski w "Gazecie Wyborczej" przedstawia aktualną wykładnię, jak mamy rozumieć wyrok sądu w sprawie stanu wojennego.
1) Po pierwsze, im bardziej przeciągnięta w czasie, opóźniona sprawa, tym bardziej powinniśmy o niej zapominać, tym bardziej umywać ręce ich sprawcom. "Pomysł, by sąd sądził historię - tak samo jak sądzi np. kieszonkowców - jest mocno dyskusyjny." - głosi "Gazeta". Tak się jednak w życiu składa, że kieszonkowców sądy załatwiają od ręki, a skłonność do przedawnień maja sprawy grubszych kalibrów. Albo raczej grubszych ryb. Na przykład, miesiąc temu były prezydent Jacques Chirac (79 lat) został skazany na dwa lata w zawieszeniu za korupcję i nadużycia, za fikcyjne zlecenia dla partyjnych kolegów, w paryskim ratuszu, i to po 20 latach! ... Biedny Chirac, to naprawdę nie w porządku: dostał taki sam wyrok jak ten generał, odpowiadający za stan wojenny, śmierć i utratę zdrowia setek ludzi. Dlaczego te wredne żabojady nie potrafiły mu odpuścić?
2) Po drugie, co tam prawo, Trybunał Konstytucyjny, wyrok sądu, nieważne, my i tak swoje wiemy. A swoje, to znaczy to, co sobie wyprodukowaliśmy naszą propagandą w naszych sondażach. "Mimo generalnie krytycznej opinii o stanie wojennym ciągle większość Polaków (choć z latami i wymieraniem świadków malejąca) uważa, że był mniejszym złem i uchronił Polskę przed wkroczeniem Sowietów. Żaden wyrok sądu tego nie zmieni..." - przekonuje "Gazeta". Jeszcze nie umarłem i mam w otoczeniu ciągle żyjących świadków stanu wojennego, dla których nie ma żadnego "mniejszego zła", jest tylko albo zło, albo dobro. Zresztą może ten nasz pogląd bierze się z takiego egoistycznego rozumowania, że to właśnie nasz mały los (dziesięciomilionowej Solidarności) miał być poświęcony dla ichniego dobra (niepoliczonej chyba nigdy rzeszy funkcjonariuszy tamtego reżimu)? Trudno, nie jesteśmy aż takimi altruistami! Nieważne, zapamiętajmy jedno: Michnik i spółka kwestionuje sens działania sądów w Polsce - powracamy do ludowego (sondażowego) poczucia sprawiedliwości i do samosądów ("Gazetosądów")!
3) Po trzecie, co tam historia, fakty, co tam dokumenty, my w "Gazecie" mamy i tak naszą prawdę... polityczną! "Bulwersuje mnie fakt, że sąd uznał, iż w grudniu 1981 r. nie było groźby interwencji radzieckiej w Polsce. Tego się nie da jednoznacznie stwierdzić.(...) Na stan wojenny zawsze będziemy patrzeć przez pryzmat polityki." - tłumaczy "Gazeta". Nawet jeśli nie da się już w żaden sposób zaprzeczyć, że ZSRR nie miała planu wojny na froncie polskim, to michnikowszyzna jeszcze próbuje dowodzić, że Jaruzelski i Kiszczak - "ludzie honoru" - byli wprowadzani w błąd, oszukiwani przez towarzyszy radzieckich, że stali się ich ofiarami... Cytuję: "Nawet jeśli w kremlowskich archiwach są zapisy, że towarzysze z Moskwy nie chcieli wkraczać do Polski, to robili wszystko, by wprowadzić gen. Jaruzelskiego w błąd. Bo był to najprostszy sposób, by zmobilizować kierownictwo PRL do zdławienia Solidarności polskimi rękami" Po prostu oni padli ofiarą podłej kremlowskiej intrygi, oni są niewinni! Postawmy im pomniki - ku czci ofiar ... komunizmu!
Więcej... http://wyborcza.pl/1,90913,10955170,Stan_wojenny...
źródło: niepoprawni.pl
Gazecie wyborczej podobno spada sprzedaż może zbankrutuje?oby..
OdpowiedzUsuńMaya