czwartek, 12 stycznia 2012

# Człowiek który dokonał samopodpalenia miał rację.

Jak podaje "Rzeczpospolita", mężczyzna, który we wrześniu 2011 r. próbował dokonać samospalenia przed siedzibą premiera Tuska, mówił prawdę o patologiach w skarbówce.

Były pracownik warszawskiej skarbówki, a wcześniej policjant, w liście adresowanym do premiera opisał liczne nieprawidłowości, do jakich dochodziło w urzędzie, w którym pracował - przypomina "Rz". Po tragedii premier zapewniał, że przeprowadzono tam kontrole, które niczego nie wykazały. Dziennik dotarł jednak do raportu z kontroli, jaką w 2009 r. przeprowadziła Izba Skarbowa. Wynika z niej m.in., że w urzędzie nie monitorowano zawieszonych spraw, przez lata referat nie prowadził ewidencji zawiadomień, do 2008 r. czyli do czasu, gdy sprawę zaczął ujawniać przyszły desperat Andrzej Ż., nie odnotowywano dat i sposobu zakończenia spraw. Rozstrzygnięcia skarbówki zapadały nawet z 46-miesięcznym opóźnieniem.
Z raportu kontroli wynika, że resort finansów zlecił ustalenie odpowiedzialnych za tę sytuację, ale wg kontrolerów, p.o. naczelnik urzędu nie złożyła doniesienia do prokuratury w sprawie niedopełnienia obowiązków przez pracowników i sprawa się przedawniła - pisze dziennik.

Źródło: rp.pl
Opracował: G.K.
=========================
Proszę bardzo ,przez co trzeba było przejść ,żeby dowiedzieć się o mataczeniach w jeden jedynej skarbówce ,a co musi się dziać w innych w całej Polsce?

1 komentarz:

  1. Kontrole w skarbówce nigdy niczego nie wykażą bo przecież najlepsi spece od liczenia są tam już zatrudnieni,ale może kiedyś uda się znaleźć jakieś dowody winy i skazać kilku ma może nawet bardzo wielu )urzędników,byle by to nie były płotki a głowy odpowiedzialne za przekręty.A tak w ogóle jest w tym kraju jakiś urząd bądź instytucja gdzie nie ma przekrętów ani innych machlojek bo jakoś nie kojarzę...

    Maya

    OdpowiedzUsuń