W czasie podróży do Chin najbardziej uderzyła mnie
masa pomników, plakatów, napisów, zdjęć oraz obrazów z wizerunkiem
towarzysza Mao. Oblicze nieżyjącego dyktatora towarzyszy przybyszowi z
Europy wszędzie. Wyziera nawet z banknotów, niezależnie od ich nominału.
Te oznaki oddania i czci składane największe-mu zbrodniarzowi w
dziejach ludzkości sprawiają, że człowiekowi robi się nieswojo. Tym
bardziej, że pod martwym już wzrokiem Mao w najlepsze toczy się zwykłe,
kapitalistyczne pełną gębą [no ,chyba ,że kapitalistyczne!Wręcz drapieżnie!-S.M.] życie, z jego zgiełkiem, żywością,
nieokiełznaniem, wielobarwnością, blichtrem, dynamiką i bogactwem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz