Stacje telewizyjne prezentują właśnie jesienne ramówki. Niestety żadna
nie zamierza transplantować na polski rynek kanadyjskiego – jak to się
ślicznie mówi – formatu pod tytułem „Twój następny premier”.
Program ten to tak zwany talent show. Zgłaszają się ludzie
przekonani, że nadawaliby się na premiera – czyli, umówmy się, mający
talenty mniejsze niż utalentowani śpiewacy, żonglerzy, zaklinacze węży,
magicy i tancerze. Programu
u nas nie będzie, nie odbędzie się więc casting na premiera. Zamiast
castingu proponuję zatem obywatelską refleksję na temat tego, jaki ten
nasz następny premier powinien być.
Nasz następny premier powinien mieć wnuki, nie mając dzieci. Powinien być dziadkiem i ojcem narodu, ale nie ojcem dzieci. Dzieci
bowiem to kłopot. Mogą się upić i narozrabiać. A gdy są starsze, jest
jeszcze gorzej, bo mogą na przykład chcieć pracować, a wtedy pojawia
się konflikt interesów. Oczywiście nie mogą nie pracować, bo co to za
przywódca, który własną latorośl wychował na nygusa, lesera i
bumelanta. Premier mógłby dzieci nie mieć, pojawiałoby się jednak wtedy
podejrzenie, że dzieci albo mieć nie chce, albo nie może, albo jedno i
drugie – każdy wariant jest zły.
Nasz następny premier nie może zarabiać więcej niż średnia krajowa. Polityka to przecież służba, służba nie może zarabiać więcej niż pan, a panem jest obywatel, szczególnie tzw. przeciętny obywatel. Aby
móc niewiele zarabiać, premier powinien być bogaty przed objęciem
stanowiska, ale z drugiej strony premier nie może być bogaty przed
objęciem funkcji, bo uzasadnia to przypuszczenia, że jest cwaniakiem,
nuworyszem albo – co gorsza – złodziejem. Tym niemniej jeśli premier
przed zostaniem premierem się nie dorobił, to dowód, że jest
niedorajdą.
źródło: opinie.newsweek.pl
=======================================================
...i tak dalej ,i tym podobne. Jak się nie ma co robić to polecam zajrzeć na stronkę tabloidu "newsweek" ,który od czasu objęcia go przez lisa stał się poważnym konkurentem dla Faktu. Można poczytać te owoce głowienia się lisa nad problematyką "jak wybielić ukochaną partię" ,oraz "jak obrazić Polaków". No i lisie ,kiedy następna wycieczka do Miediewiewa?
Fakt Lis przegina,ale i ma jednak trochę racji Polacy wykazują się tym że właściwie nie wiedzą czego chcą ,ale chcą bardzo dużo i musowo opieki państwa nad nimi(socjalizmu),a z drugiej strony chcą kapitalizmu..i psioczą na komunizm(którego faktycznie nigdy w naszym kraju nie było)a nic im nie pasuje i wszystko jest w ogóle bee..Żeby nie było przed 1980rokiem mama opowiadała mi jak było i wiem ze to był dziwny ustrój w którym socjalizm czytaj opieka państwa była zredukowana do minimum tj.nie było długich urlopów wychowawczych ,becikowych i innych zasiłków na dzieci,ani innych przywilej ,za to było bykowe itp.podatki.Prawda jest taka że jeżeli zobaczysz postulaty solidarności z 1980r to zobaczysz klasyczny socjalizm który nie mógł znieść braku opieki państwa nad obywatelami.Prawda jest taka że solidarność nie chciała demokracji ani kapitalizmu chciała socjalizmu i przywilejów dla każdego a zmiany ustroju nie chciała ,bo było im wtedy dobrze..Dlatego dziwi mnie Jarek K.który psioczy na tą złą komunę a bez niej byłby nikim i niczym podobnie jak większość naszych współczesnych politycznych krzykaczy..a żeby weselej sporo jego poglądów to czysta komuna z lat 70..Niestety ale faktycznie większość Polaków na dzisiaj ma poglądy czysto socjalistyczne,a wielu także bardzo młodych Polaków to utajeni komuniści oraz socjaliści,a mało który jest faktycznie kapitalistą i wolnorynkowcem..
OdpowiedzUsuńMaya
Z tego co wiem to ta cała "wojna Polsko-Polska" opiera się na tym ,że jedni chcą jednego ,a drudzy drugiego. Intencją lisa nie było wykazanie ,że Polacy nie wiedzą czego chcą ,ale stworzenie wrażenia jakby wszelkie pretensje wobec tusku były absurdalne i bezpodstawne.
OdpowiedzUsuńA ja właśnie czytając jego wypowiedź odniosłam wrażenie że chodzi mu o jedno i drugie
OdpowiedzUsuńMaya