Ograniczanie prędkości rowerzystów do 10 km/h – troska o bezpieczeństwo czy wpływy do budżetu.
Po polskich drogach jeździ ponad 10 mln rowerzystów. Są coraz
surowiej karani. Ostatnio częściej płacą m.in. za rozmawianie przez
komórkę – 200 zł mandatu – i za niewłaściwe przewożenie dzieci – 50 zł.
Niebawem mogą się posypać kary za zbyt szybką jazdę. W Sopocie na drodze
dla rowerów stanęły znaki z ograniczeniami prędkości do 10 km/h. Są też
pierwsze mandaty z fotoradarów, sprawy czekają w sądzie. Te wszystkie
sankcje mają służyć bezpieczeństwu. Ale czy tylko?– Chodzi o to, aby zarobić. Skoro coraz więcej płacą kierowcy, przyszedł czas i na rowerzystów – mówi Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha.
Rowerzyści uważają takie obostrzenia za absurdalne. Wskazują, że aby płynnie się poruszać i utrzymać równowagę, trzeba jechać 12 km/h. – Lepiej budować ścieżki rowerowe tam, gdzie drastyczne ograniczenia nie będą potrzebne – mówi Michał Włoch, prezes Stowarzyszenia Rowerowa Gdynia. Choć rowerzystów zgodnie z kodeksem drogowym obowiązują takie same przepisy o prędkości jak kierowców, to Włoch nie ma wątpliwości, że nie powinni jeździć 40–50 km/h.
200 zł wynosi dla rowerzysty mandat za rozmowę przez komórkę
Co na to policja? – Rowerzyści mają od niedawna więcej praw, ale to oznacza również obowiązki – mówi „Rz" Mariusz Wasiak z Komendy Głównej Policji. I choć ograniczenie do 10 km/h uważa za przesadę, to podkreśla, że szybsza jazda jak najbardziej podpada pod kodeks drogowy.
Przy ustalaniu prędkości rowerzysty pojawia się problem – nie ma przecież obowiązku posiadania prędkościomierza. Cyklista nie wie więc, jak szybko jedzie. Można więc go karać czy nie?
– Widzę tu pewną niekonsekwencję. Jeśli tworzymy ograniczenia, to kierujący powinien mieć możliwość weryfikacji prędkości – twierdzi Adam Jasiński z KGP. Innego zdania jest prof. Ryszard Stefański, ekspert od ruchu drogowego. – Czy jeśli w aucie zepsuje się prędkościomierz, to kierowca może jechać 200 km/h? Nie.
Ostrzejsza polityka wobec rowerzystów wynika z tego, że jest ich coraz więcej i powodują masę wypadków (w 2011 r. o 16 proc. więcej niż rok wcześniej). Głównie jeżdżą po alkoholu i nie przestrzegają zasad pierwszeństwa.
źródło: prawo.rp.pl
No i "cudownie"teraz grożą mi mandaty za "przekroczenie szybkości" jak będę do pracy jechać..bo te 10km/h to kpina w żywe oczy,może jeszcze trenującym bieganie mandat za przekroczenie szybkości wlepiać bo też 10km/h przekraczają..w końcu też mogą w kogoś wpaść albo niechcący wbiec pod samochód..Fakt że tak z 70-80% rowerzystów nie ma karty rowerowej i nie ma pojęcia o jakichkolwiek zasadach jazdy,a jeżdżą po chodnikach jak bandyci to też i skargi są i zderzenia itp.wypadki na szczęście bez ofiar śmiertelnych i potencjalnego kalectwa,w odróżnieniu od jazdy na jezdni,ale też sporo w tym winy władz.Za komuny na bokach jezdni malowano kiedyś białe pasy po których i za którymi(tzw.pobocze)była ścieżka rowerowa i dla pieszych teraz żadna nowo wybudowana czy też remontowana droga nie ma już tego pasa bezpieczeństwa,a "buduje"się nowe ścieżki rowerowe,ale w ramach "oszczędności"z kostki brukowanej a nie asfaltowe..Rowerzyści mają wybór "walczyć" z pchającymi się na nich samochodami na jezdni,albo przeszkadzać pieszym(bardzo częsty widok mamusiek z potomstwem idących cała szerokością także na tym odcinku który teoretycznie jest dla rowerzystów),i wykańczać swój osprzęt na kostkach brukowych zwanych niesłusznie ścieżką rowerową,ot taka polityka i jeszcze o prawach rowerzystów ktoś tu bredzi,że niby coraz większe...Chyba w Holandii czy innych zachodnich krajach..a miało być niby lepiej,jazda na rowerze niby promowana jako zdrowy ekologiczny środek transportu i tańszy(oszczędny na tle cen za samochody i paliwa)ale pewnie za dużo osób na rowerach już jeździ i kierowcy za niskie(za mało)mandatów płacą trzeba wiec dobrać się do rowerzystów,i tak jak zwykle nic nie wychodzi z takich ładnych planów..
OdpowiedzUsuńMaya