Kampania Frontu Narodowego na rzecz
utrzymania świeckiego charakteru państwa dotychczas była absolutnie
tolerowana przez francuski establishment. Głoszone przezeń populistyczne
hasła wymierzone w islam, obliczone zresztą na pozyskanie szerokich
mas, zupełnie pasowały do pro-syjonistycznej i atlantyckiej agendy, jaką
kieruje się francuski „salon”.
Tym razem jednak rozległ się wrzask,
który słyszalny był w całej Republice, jak i poza jej granicami. Oto
„nazistowski Front” obnażył swe kły. Jego charyzmatyczna przywódczyni
oznajmiła bowiem, że zakaz publicznego manifestowania religijności nie
powinien być ograniczony tylko do muzułmanów. To oczywiście oznacza, że
żadne podwójne standardy nie wchodziłyby w rachubę i żadna grupa nie
mogłaby rościć sobie prawa do bycia wyjątkiem od prawnej reguły.
I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie
to, że Marine wymieniła tę jedną określoną grupę – są nią francuscy
Żydzi. Na pytanie o stosunek do żydowskich mycek, odparła: „To
oczywiste, że jeśli zakażemy [noszenia] chust, to samo uczynimy i z
jarmułkami w miejscach publicznych.” Dodała przy tym:
Wyobraźcie sobie, co by było, gdybym nawoływała tylko i wyłącznie do wyjęcia spod prawa [religijnego] stroju muzułmanów? Spalono by mnie za to na stosie, jako nienawidzącą islamu.
Powyższe słowa padły w rozmowie, jaką z
liderką Frontu przeprowadził lewicowy „Le Monde”. W wywiadzie poruszono
również kwestię tygodnika „Charlie Hebdo”, który w tym tygodniu
opublikował rysunki przedstawiające karykatury proroka Mahometa. Marine
jednoznacznie potępiła takie postępowanie, nazywając je „prowokacją”.
O sprawie zakazu jarmulek, poza
francuskimi mediami, dość obszernie rozpisuje się brytyjski Daily Mail,
lecz naturalnie największe zainteresowanie wykazuje nią prasa
syjonistycznego tworu. Najbardziej opiniotwórcza gazeta izraelska na
świecie, The Jerusalem Post, cytuje prezesa Europejskiej Konferencji
Rabinów, Pinchasa Goldschmidta, który stwierdził, że Le Pen:
… po raz kolejny pokazała, że nie jest godna, by zajmować miejsce na francuskiej scenie politycznej głównego nurtu. Jej sugestia, żeby zakazywać [noszenia] jarmułek przywodzi na myśl bezpośrednio sponsorowany przez państwo antysemityzm z czasów reżimu Vichy. (…) Każdy zdrowy na umyśle polityk uzna ten komentarz za totalne szaleństwo, głęboko obraźliwe w stosunku do francuskich ideałów wolności wyrażania swych poglądów.
We Francji nie funkcjonuje pojęcie
mniejszości, lecz do żydowskiego pochodzenia przyznaje się tam ok. pół
miliona obywateli. Większość z nich zamieszkuje największe aglomeracje
miejskie, tam też można znaleźć miejsca judaistycznego kultu.
Komentarz:
I wszystko jasne. Wystarczy nie być hipokrytą i głosić równe standardy
dla wszystkich, a momentalnie człowiek odnajduje samego siebie w jednym
szeregu z „antysemickim rządem Vichy”. I na nic się zdały anty-islamskie
tyrady, wygłaszane przez Front w ciągu ostatnich kilku lat. Na nic
ciepłe słówka w stronę Izraela i wywiady z żydowską prasą. FN jest
skazany na bycie „ruchem faszystowskim”, co de facto, potwierdza jego
wiarygodność i rozwiewa pewne uzasadnione wątpliwości w świetle niekiedy
kontrowersyjnych kampanii.
źródło: nacjonalista.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz