poniedziałek, 1 lipca 2013

# "Tylko Polacy nie bronią swojego stanowiska" - o pluciu na Polaków i ich świętości.

Historyk z Berlina powiedział to, czego w Warszawie powiedzieć nie wypadało: że historia jest zawsze wynikiem etnicznej polaryzacji. Żydzi ją reorganizują tak w Niemczech, jak w USA i nad Wisłą. Polakom wciąż trudno wyłożyć własne racje.


Nie mam pretensji do Niemców, że przedstawiają historię ze swojego punktu widzenia. Nie mam też pretensji o to do Żydów. Przykro mi tylko, że w konfrontacji narodowych perspektyw Polska zawsze jest pokrzywdzona.

Jak się okazało, Profesor Juliusz Shoeps, który nadał historyczny szlif filmowi "Nasze matki, nasi ojcowie" mówi i myśli jak Gross i Lanzmann (autor kultowego obrazu Shoah). Wydaje się jednak nieco uczciwszy, bo nie udaje, że jego punkt widzenia, jako obywatela niemieckiego jest niemiecki, tak jak udają Gross i paru znanych publicystów, że ich punkt widzenia jest polski. Chyba że przy okazji któreś z tych punktów widzenia nachodzą na siebie w narodowych racjach i narracjach.
 
W materiale publicystycznym - "Na pierwszym planie - wojna o historię" - puszczonym wczoraj po emisji trzeciego ostatniego odcinka niemieckiego dramatu wojennego Shoeps otwarcie przyznał, że uważa AK za organizację antysemicką. Na swoje usprawiedliwienie - atakowany w wywiadzie TVP (brawo TVP!) - dodał mniej więcej to samo, co wypluty i przemielony przez warszawski establishment prof. Jasiewicz: historia zawsze wystaje z etnicznego grajdołka.
 
 
W dyskusji po filmie wzięli udział min. korespondent "Die Welt" Gerhard Gnauck, publicysta "Polityki" Adam Krzemiński i Szewach Weiss, których łączy to, że po przymilnych paru zdaniach i tak skonkludują, że Polacy to antysemici. Nie można więc raczej liczyć, że zawrócą takich szaleńców jak Gross. Zapewne dlatego, że bezpieczeństwo narodu żydowskiego, któremu ma służyć zgodna międzynarodowa połajanka Polaków jest wartością najwyższą. Utożsamienie sprzeciwu wobec żydowskiej oligarchii z głupawym Polakiem - antysemitą jest reakcją obronną na osaczającą Żydów masę ludzkości.
 
Jeśli ktoś nie wierzy, niech prześledzi dyskusje z Grossem, które za każdym razem kończyły się po tylu halo "nie/tak" przyznaniem mu racji. Można też porównać miarę przykładaną do Polaków przez młodego Stuhra z Pokłosia, Błońskiego z Tygodnika Powszechnego czy Adama Michnika z opiniami Grossa, Lanzmanna i Shoepsa. Długo by wymieniać fanów skrzywionej polskości.
.
Sytuację wypada opisać następująco: polscy Żydzi dyskutują sobie z niemieckimi i amerykańskimi a ostatecznie wszyscy ci Żydzi aklamują Polaków antysemitami. Filmy, podręczniki szkolne, opracowania historyczne podnoszą mitologiczny antysemityzm polskich chłopów, AK-owców i księży. Dokumentują go pogromami i podpaleniami.
.
Jaka jest prawda? Za uśmiercenie żydowskiego obywatela Rzeczpospolitej groziłaby żołnierzowi polskich sił zbrojnych kulka w łeb. AK-owcy w produkcji ZDF zadawali bez mrugnięcia okiem śmierć polskim współobywatelom. Nieprawdą jest kolejna sugestia, że polska wieś nagminnie zabijała "sąsiadów". Wieś ich ratowała. Nie ma natomiast, lub jest ich bardzo niewiele, źródeł dowodzących chłopskich zbrodni na Żydach.
.
Czy w tym filmie nakłamali Żydzi a skwapliwie to kłamstwo podjęli Niemcy jest mniej ważne. Istotne, że rozróżnienie na wrogość rasową, ekonomiczną czy światopoglądową (Żydzi komuniści) oczywiście nikomu nie przychodzi do głowy. Tak jak odróżnienie wrogości zinstytucjonalizowanej w państwie Francuzów czy Norwegów. Polakom - na przekór odziedziczonej po ekonomicznej rywalizacji z przed wojny niechęci - towarzyszyły przez okres wojny odezwy i inicjatywy ratujące Żydów. Było ich mnóstwo od dołu i odgórnych.
.
Byli "antysemici", którzy zabijali Żydów, pomagali im z narażeniem życia albo obojętnie przyglądali się ich zagładzie. Po stronie żydowskiej także panował antypolonizm, który zabijał AK-owców, czasami im pomagał albo był obojętny wobec żywiołu polskiego. Już samo jednak porównanie antysemityzmu nazistowskiego, który uśmiercał Żydów z polską, ekonomiczną wrogością jest bydlęcym przekłamaniem.
Mnie dziwi, że profesjonalni i skuteczni obrońcy polskich racji - jak niesławny prof. Krzysztof Jasiewicz - których argumentów Żydzi i Niemcy się obawiają i którzy mają najwięcej do powiedzenia w kwestii wzajemnych stosunków już się w telewizji Juliusza Brauna nie pojawią, ponieważ mało kto z Polaków przejmuje się ich ekstradycją z krajowej debaty.

 
Życzyć można telewizji ZDF, aby następnym razem uważniej dobierała konsultantów historycznych. Najlepiej jakby o AK wypowiadał się polski historyk, tak jak o wątku żydowskim doradzał historyk pochodzenia żydowskiego.
źródło:  fronda.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz