środa, 3 lipca 2013

# PO musi robić przekręty nawet na własnym bezpieczeństwie.



sejmPrzetarg, który miał być kluczowym dotyczący zwiększenia bezpieczeństwa Sejmu zakończył się skandalem. Wymagania jakie mają spełniać zapory drogowe chroniące teren parlamentu przed terrorystami to: odporność na uderzenie jadącej z prędkością 80 km/h ciężarówki o masie 7,5 tony, duża szybkość podnoszenia i możliwość pracy nawet w warunkach ciężkiej zimy.
Przetarg, który w tej sprawie rozpisała Kancelaria Sejmu, skończył się skandalem i skierowaniem sprawy do prokuratury. Kancelaria uważa, że jedna z firm miała próbować ją oszukać, podając nieprawdziwe informacje dotyczące swojego doświadczenia. Skutkiem mogło być obniżenie bezpieczeństwa Sejmu.
Decyzję o budowie zapór podjęto po zatrzymaniu w ubiegłym roku przez ABW Brunona K., chemika z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Zamierzał zdetonować 4 tony materiałów wybuchowych, wwiezionych pod Sejm furgonetką.
Ewa Kopacz zleciła audyt bezpieczeństwa. Wykazał on, że do najsłabszych ogniw w bezpieczeństwie parlamentu należą właśnie wjazdy na jego teren. Niektóre bramy są obecnie chronione jedynie łatwymi do sforsowania szlabanami.
Nowe zapory mają wysuwać się z ziemi na wysokość 90 cm i przypominać te zamontowane przed Pałacem Prezydenckim.
Do przetargu zgłosiły się dwie firmy, a zgodnie z prawem zwyciężyć powinna ta, która zaoferowała niższą cenę. Stało się inaczej, ponieważ miała „celowo wprowadzić w błąd” Kancelarię. W efekcie przetarg wygrała druga propozycja.
Zawiadomiliśmy w tej sprawie prokuraturę – potwierdza Jan Węgrzyn, zastępca szefa Kancelarii Sejmu. 
– Firma z Wielkopolski utrzymywała, że dysponuje doświadczeniem, którego w rzeczywistości nie posiada – tłumaczy.
Firma wysłała nam też zdjęcia zabezpieczeń przed jednym z salonów samochodowych. Dotarliśmy do tego miejsca. Okazało się, że zabezpieczeń tam nie ma. Zresztą  zdjęcia wyglądają na komputerowy montaż – dodaje wiceszef Kancelarii Sejmu.

Źródło: rp.pl
HK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz