Telewizja
Polska emitowała przed laty program pt. „Polityczna szopka noworoczna”.
Ukazywał on w krzywym zwierciadle głównych aktorów naszego (choć nie
tylko) politycznego podwórka. Audycja lekka, łatwa i przyjemna, można
się było nawet pośmiać. Mimo, że oficjalnie nie pojawia się ona od kilku
lat w ramówce żadnej stacji TVP, to paradoksalnie możemy ją teraz
oglądać … we wszystkich oficjalnych mediach.
Mimo, że nie przedstawiają one tej
informacji w sposób satyryczny, czy groteskowy, to trudno się nie śmiać,
kiedy słyszy się o pomyśle ustanowienia 2013 rokiem Edwarda Gierka.
Konwencja „Politycznej szopki” została w sumie zachowana, bo chodzi o
to, by było śmiesznie. Jedynie postać Gierka trochę tu nie pasuje, bo o
ile w pierwowzorze programu, polityków przyrównywano do zwierząt (i tak
mieliśmy m.in. Wałęsę jako lwa czy Borysa Jelcyna jako niedźwiedzia
polarnego), to on może równać się co najwyżej z mumią, ewentualnie
zombie. Ale to już raczej takie reżyserskie szczegóły, które można sobie
darować.
Pomysłodawcą jest oczywiście Sojusz
Lewicy Demokratycznej, pod przewodnictwem Leszka Millera. Zatem
elementów zaskoczenia brakuje. Po pierwsze, SLD ideowo, politycznie,
personalnie i poniekąd organizacyjnie (po rozwiązaniu PZPR, powstała
Socjaldemokracja Rzeczpospolitej Polskiej, przemianowana w 1999 r. na
Sojusz Lewicy Demokratycznej). Stąd też partia zawsze „ciepło”
wspominała PRL.
Można co prawda odnosić wrażenie, że pod
przewodnictwem młodszych działaczy jak Olejniczak czy Napieralski,
sentymenty te były okazywane jakby trochę bardziej oszczędnie, co nie
znaczy jednak, że nie było ich wcale.
Po drugie osoba Millera, człowieka
którego można nazwać komunistycznym reakcjonistą. Nigdy nie ukrywał
swojej tęsknoty za minionym ustrojem. Kiedy w 2007 r. pokłócił się z
kierownictwem SLD i odszedł z partii, założył własne ugrupowanie o
nazwie Polska Lewica, które jak mówił na jednej z konferencji prasowych,
będzie skupiać ludzi dumnych z dorobku PRL. Patrząc na karty historii,
trudno mówić o jakimś dorobku z tego okresu. Chociaż może dla kogoś, kto
był partyjnym aparatczykiem, były to dobre czasy.
Działacze SLD chcą uhonorować 100
rocznicę urodzin Gierka, która przypada właśnie w tym roku. Podobnie jak
syn byłego I sekretarza, argumentują, że tym zabiegiem chcą „odkłamać”
(czyli tak naprawdę zakłamać) historię o rzekomym zadłużeniu kraju przez
Edwarda Gierka, a także przywołać sukcesy, jakie odnosiła wtedy Polska
Republika Ludowa. Z tym jednak może być bardzo poważny problem.
Owszem, okres rządów Gierka jest chyba
najlepiej wspominanym w świadomości Polaków. Po latach stalinowskiego
terroru i szarej gomułkowskiej rzeczywistości, przyszedł ktoś kto,
wydawał się być zupełnie inny od poprzedników. Nie zamykał się w
rządowych gabinetach. Wręcz przeciwnie – jeździł po całym kraju,
spotykając się ze zwykłymi ludźmi. Zresztą te „gospodarskie wizyty”
przetrwały w naszym politycznym krajobrazie do dzisiaj. Społeczeństwo
zaczęło widzieć w nim przywódcę, który naprawdę interesuje się ludzkimi
problemami, jest otwarty i gotowy do dialogu. Duża w tym oczywiście
zasługa propagandy, mimo że uprawianej prostymi (jak na dzisiejsze
warunki) zabiegami, to jednak zaskakująco skutecznej.
Ponadto Polacy odczuli chwilową poprawę
pod względem gospodarczym. W sklepach pojawiły się cytrusy, coca-cola,
będąca wcześniej symbolem „imperialistów z Zachodu”, rozpoczęła się
produkcja Fiata 126p, który jak się powszechnie uważa zmotoryzował
Polskę, przybywało mieszkań w blokach z wielkiej płyty … Po latach
posuchy, obywatelom mogło się to wszystko podobać.
Dlatego też do dnia dzisiejszego wielu
naszych rodaków dobrze wspomina gierkowskie rządy. Niestety na tym z
pozoru ładnym obrazku widać wiele rys i przebarwień. Po pierwsze ogromne
zadłużenie zagraniczne, które skończyliśmy spłacać w zeszłym roku.
Biorąc pod uwagę sumę kredytów jakie zaciągnęła ekipa Gierka, można
stwierdzić, że zostało zrobione w sumie mało. Sztandarowe inwestycje
przeprowadzano na bliskim mu Śląsku i Zagłębiu Dąbrowskim, a także w
Warszawie, choć tu jak się wydaje, bardziej z konieczności i „urzędu”.
Jednak ich jakość i skala były niewspółmierne do planów. Widać to
chociażby podczas podróży samochodem ze stolicy na Śląsk, tzw.
gierkówką. Trasa ta miała w zamyśle być autostradą, jednak ze względów
oszczędnościowych jest ona tylko zwykłą drogą o 2 pasach ruchu i to
wszystko. Inne inwestycje przybierały wymiar ideologiczny jak np. Huta
Katowice – stawianie na przemysł ciężki, to jedna z charakterystycznych
cech stalinizmu. Trudno jednak się temu dziwić, skoro Gierek partyjne
szlify zdobywał właśnie w tych czasach. Był m.in. osobistym doradcą
Bieruta, nie podpadł radzieckim towarzyszom tak jak Gomułka. Stąd też
stalinowski sposób myślenia pozostał w nim także gdy sam był już u
władzy. To on wprowadził do konstytucji zapisy o „bratniej przyjaźni z
ZSRR”, często powoływał się także na „moralno-polityczną jedność
narodu”, hasło typowe dla tamtego okresu. Wreszcie w czerwcu 1976 r.
zdecydował się na użycie siły, przeciwko protestującym przeciwko
podwyżkom robotnikom w Radomiu i Ursusie. Podwyżkom podyktowanym rzecz
jasna, złym stanem gospodarki, który pogłębiał się przez nadmierną
konsumpcję na kredyt i niską wydajność pracy. W związku z tym, że
produkty okazywały się być zwyczajnymi bublami (np. wybuchające
telewizory Rubin), nie możliwym był ich eksport. Jedyną rzeczą, którą
mogliśmy w tym czasie sprzedawać za granicę był węgiel. Eksportowano go
tak wiele, że nie starczało na krajowe potrzeby, stąd też „normalną”
rzeczą były przerwy w dostawach prądu czy ciepła. Taki był właśnie
komunistyczny „dobrobyt”.
Dlaczego więc SLD chce uczczenia postaci
Gierka ? Raczej tylko z politycznego wyrachowania. Miller wciąż wierzy,
że jest jeszcze wielu ludzi, którzy gierkowską dekadę wspominają
dobrze, co może się w konsekwencji przełożyć na wynik wyborczy. Myślenie
trochę naiwne, ale co kto lubi. Sprawa może mieć jeszcze drugie,
bardziej prawdopodobne dno. Sojusz pragnie pozyskać w swoje szeregi
Adama Gierka, syna I sekretarza, mającego po 1sze nazwisko, po 2gie
pewne doświadczenie polityczne jako eurodeputowany.
Tak czy inaczej pomysł absolutnie
nietrafiony, politycznie bez jakichkolwiek szans na realizację, głupawy i
trochę śmieszny. Ale tylko trochę, Szopka w tym roku wyszła słabo …
M.
źródło:inicjatywa14.net
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz