piątek, 11 stycznia 2013

# Powszechna medialna "Szopka Noworoczna".

Telewizja Polska emitowała przed laty program pt. „Polityczna szopka noworoczna”. Ukazywał on w krzywym zwierciadle głównych aktorów naszego (choć nie tylko) politycznego podwórka. Audycja lekka, łatwa i przyjemna, można się było nawet pośmiać. Mimo, że oficjalnie nie pojawia się ona od kilku lat w ramówce żadnej stacji TVP, to paradoksalnie możemy ją teraz oglądać … we wszystkich oficjalnych mediach.
Mimo, że nie przedstawiają one tej informacji w sposób satyryczny, czy groteskowy, to trudno się nie śmiać, kiedy słyszy się o pomyśle ustanowienia 2013 rokiem Edwarda Gierka. Konwencja „Politycznej szopki” została w sumie zachowana, bo chodzi o to, by było śmiesznie. Jedynie postać Gierka trochę tu nie pasuje, bo o ile w pierwowzorze programu, polityków przyrównywano do zwierząt (i tak mieliśmy m.in. Wałęsę jako lwa czy Borysa Jelcyna jako niedźwiedzia polarnego), to on może równać się co najwyżej z mumią, ewentualnie zombie. Ale to już raczej takie reżyserskie szczegóły, które można sobie darować.
Pomysłodawcą jest oczywiście Sojusz Lewicy Demokratycznej, pod przewodnictwem Leszka Millera. Zatem elementów zaskoczenia brakuje. Po pierwsze, SLD ideowo, politycznie, personalnie i poniekąd organizacyjnie (po rozwiązaniu PZPR, powstała Socjaldemokracja Rzeczpospolitej Polskiej, przemianowana w 1999 r. na Sojusz Lewicy Demokratycznej). Stąd też partia zawsze „ciepło” wspominała PRL.
Można co prawda odnosić wrażenie, że pod przewodnictwem młodszych działaczy jak Olejniczak czy Napieralski, sentymenty te były okazywane jakby trochę bardziej oszczędnie, co nie znaczy jednak, że nie było ich wcale.
Po drugie osoba Millera, człowieka którego można nazwać komunistycznym reakcjonistą. Nigdy nie ukrywał swojej tęsknoty za minionym ustrojem. Kiedy w 2007 r. pokłócił się z kierownictwem SLD i odszedł z partii, założył własne ugrupowanie o nazwie Polska Lewica, które jak mówił na jednej z konferencji prasowych, będzie skupiać ludzi dumnych z dorobku PRL. Patrząc na karty historii, trudno mówić o jakimś dorobku z tego okresu. Chociaż może dla kogoś, kto był partyjnym aparatczykiem, były to dobre czasy.
Działacze SLD chcą uhonorować 100 rocznicę urodzin Gierka, która przypada właśnie w tym roku. Podobnie jak syn byłego I sekretarza, argumentują, że tym zabiegiem chcą „odkłamać” (czyli tak naprawdę zakłamać) historię o rzekomym zadłużeniu kraju przez Edwarda Gierka, a także przywołać sukcesy, jakie odnosiła wtedy Polska Republika Ludowa. Z tym jednak może być bardzo poważny problem.
Owszem, okres rządów Gierka jest chyba najlepiej wspominanym w świadomości Polaków. Po latach stalinowskiego terroru i szarej gomułkowskiej rzeczywistości, przyszedł ktoś kto, wydawał się być zupełnie inny od poprzedników. Nie zamykał się w rządowych gabinetach. Wręcz przeciwnie – jeździł po całym kraju, spotykając się ze zwykłymi ludźmi. Zresztą te „gospodarskie wizyty” przetrwały w naszym politycznym krajobrazie do dzisiaj. Społeczeństwo zaczęło widzieć w nim przywódcę, który naprawdę interesuje się ludzkimi problemami, jest otwarty i gotowy do dialogu. Duża w tym oczywiście zasługa propagandy, mimo że uprawianej prostymi (jak na dzisiejsze warunki) zabiegami, to jednak zaskakująco skutecznej.
Ponadto Polacy odczuli chwilową poprawę pod względem gospodarczym. W sklepach pojawiły się cytrusy, coca-cola, będąca wcześniej symbolem „imperialistów z Zachodu”, rozpoczęła się produkcja Fiata  126p, który jak się powszechnie uważa zmotoryzował Polskę, przybywało mieszkań w blokach z wielkiej płyty … Po latach posuchy, obywatelom mogło się to wszystko podobać.
Dlatego też do dnia dzisiejszego wielu naszych rodaków dobrze wspomina gierkowskie rządy. Niestety na tym z pozoru ładnym obrazku widać wiele rys i przebarwień. Po pierwsze ogromne zadłużenie zagraniczne, które skończyliśmy spłacać w zeszłym roku. Biorąc pod uwagę sumę kredytów jakie zaciągnęła ekipa Gierka, można stwierdzić, że zostało zrobione w sumie mało. Sztandarowe inwestycje przeprowadzano na bliskim mu Śląsku i Zagłębiu Dąbrowskim, a także w Warszawie, choć tu jak się wydaje, bardziej z konieczności i „urzędu”. Jednak ich jakość i skala były niewspółmierne do planów. Widać to chociażby podczas podróży samochodem ze stolicy na Śląsk, tzw. gierkówką. Trasa ta miała w zamyśle być autostradą, jednak ze względów oszczędnościowych jest ona tylko zwykłą drogą o 2 pasach ruchu i to wszystko. Inne inwestycje przybierały wymiar ideologiczny jak np. Huta Katowice – stawianie na przemysł ciężki, to jedna z charakterystycznych cech stalinizmu. Trudno jednak się temu dziwić, skoro Gierek partyjne szlify zdobywał właśnie w tych czasach. Był m.in. osobistym doradcą Bieruta, nie podpadł radzieckim towarzyszom tak jak Gomułka. Stąd też stalinowski sposób myślenia pozostał w nim także gdy sam był już u władzy. To on wprowadził do konstytucji zapisy o „bratniej przyjaźni z ZSRR”, często powoływał się także na „moralno-polityczną jedność narodu”, hasło typowe dla tamtego okresu. Wreszcie w czerwcu 1976 r. zdecydował się na użycie siły, przeciwko protestującym przeciwko podwyżkom robotnikom w Radomiu i Ursusie. Podwyżkom podyktowanym rzecz jasna, złym stanem gospodarki, który pogłębiał się przez nadmierną konsumpcję na kredyt i niską wydajność pracy. W związku z tym, że produkty okazywały się być zwyczajnymi bublami (np. wybuchające telewizory Rubin), nie możliwym był ich eksport. Jedyną rzeczą, którą mogliśmy w tym czasie sprzedawać za granicę był węgiel. Eksportowano go tak wiele, że nie starczało na krajowe potrzeby, stąd też „normalną” rzeczą były przerwy w dostawach prądu czy ciepła. Taki był właśnie komunistyczny „dobrobyt”.
Dlaczego więc SLD chce uczczenia postaci Gierka ? Raczej tylko z politycznego wyrachowania. Miller wciąż wierzy, że jest jeszcze wielu ludzi, którzy gierkowską dekadę wspominają dobrze, co może się w konsekwencji przełożyć na wynik wyborczy. Myślenie trochę naiwne, ale co kto lubi. Sprawa może mieć jeszcze drugie, bardziej prawdopodobne dno. Sojusz pragnie pozyskać w swoje szeregi Adama Gierka, syna I sekretarza, mającego po 1sze nazwisko, po 2gie pewne doświadczenie polityczne jako eurodeputowany.
Tak czy inaczej pomysł absolutnie nietrafiony, politycznie bez jakichkolwiek szans na realizację, głupawy i trochę śmieszny. Ale tylko trochę, Szopka w tym roku wyszła słabo …
M.
źródło:inicjatywa14.net

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz