ctWładze Izraela
przyznały się do stosowania kontroli urodzeń wśród społeczności
imigranckiej.
Wstrzykiwane kobietom środki antykoncepcyjne doprowadziły
do spadku liczby urodzeń wśród przybyszów z Etiopii o 50 proc. w ciągu
dekady.
Dziennikarskie śledztwo wykazało, że emigrujące do
Izraela kobiety zastraszano i zmuszano do brania antykoncepcji jeszcze
w obozach przejściowych w Etiopii. Część okłamywano, twierdząc, że
podaje się im szczepionki.
Minister zdrowia Izraela, prof. Ron Gamzu,
poinstruował właśnie wszystkich ginekologów w kraju by zaprzestali
podawania środka Depo-Provera kobietom, które nie rozumieją skutków
brania tego specyfiku - donosi "Haaretz".
D-P to hormonalny (styntetyczny, progestagen) środek
antykoncepcyjny działający przez kilka miesięcy od wykonania
zastrzyku. Hamuje owulację i uniemożliwia zajście w ciążę. Dotąd
minister zdrowia zaprzeczał wiedzy o praktyce, o której istnieniu po raz
pierwszy doniesiono kilka lat temu.
Pisemna instrukcja wysłana do ginekologów to
odpowiedź na publikację listu Sharona Eliahu-Chai z izraelskiego
Stowarzyszenia Praw Obywatelskich reprezentującego grupę Etiopek -
dodaje gazeta.
W walce o homogeniczność Izrael nie zna litości,
dopuszcza się zbrodni nie tylko w operacjach wojennych ale również w
placówkach medycznych (o ile można tak nazwać tworzone przez żydowski
rząd „obozy przejściowe”), a to wszystko przy wymownym milczeniu opinii
publicznej na Świecie.
Hipokryzją w całej sytuacji są działania
„autorytetów”( lobbystów) żydowskiego pochodzenia krzyczących o
narastającym szerzeniu się nienawiści w Europie, a przede wszystkim
mających ukazać „naród żydowski” w roli ofiary – ofiary, która jako
jedyna ma prawo do walki o swoją „tożsamość”.
Na podstawie: democraticunderground.com
źródło: aktyw14.net
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz