Zadziwiające jak często ludzie dobrej
woli, patrioci, stają się ofiarami taniej prowokacji. Wystarczy
skomponować reklamę, która będzie obrażała uczucia danej persony, a już
poszkodowany będzie nieocenionym wprost nośnikiem danego produktu.
Kiedyś mieliśmy Media Markt, które robiło z Polaków idiotów. Wielu już
biegało z książkami Jędrzeja Giertycha w rękach krzycząc niczym Jan
Maria Rokita: Niemcy nas biją. Jakiś czas później były występy jednej
starszej pani przebranej za nastolatkę, która to rzekomo miała
wstrząsnąć naszym katolicyzmem. Wszystkie bilety zostały sprzedane,
możliwe, że starsza pani chciała nawet kogoś opluć, ale podobnie jak w
przypadku Władysława Bartoszewskiego okazał się to zwykły starczy
ślinotok, a polski Kościół Katolicki przeżył jakoś tą wizytę. Dziś
święte oburzenie dotyka firmę Heyah i jej reklamę z Włodzimierzem
Leninem. Powiem szczerze, że podobnie jak w wyżej wymienionych i wielu
innych histeriach, zupełnie tego nie rozumiem. Spójrzmy prawdzie w oczy:
zgorszenie widokiem Lenina mamroczącego coś pod wąsem, jest tak samo
groteskowe jak oburzenie widokiem Katarzyny II, Napoleona czy Oktawiana
Augusta. Komunizm upadł, stał się ideologią, którą wyznaję garstka
niepełnosprawnej młodzieży, choć oczywiste jest, że jego propagowanie to
zło, szczególnie w kraju, w którym zebrał krwawe żniwo, to dziwi jednak
postawa patriotów, tak bardzo wzburzonych komunizmem na szklanym
ekranie, jakby zupełnie zapominającym, że żyją w obcym państwie, w obcym
systemie, w którym niewiele wartości może mieć odzwierciedlenie w
rzeczywistości, gdyż jest ona w całości pochłonięta przez jego
propagandę. Gdziekolwiek nie spojrzymy tam widać ogromne ilości agitacji
demoliberalnej. Właściwie nie ma artykułu, filmu, serialu, w którym nie
przemycone było choćby zdanie na temat panującego nam miłościwie
Systemu. I właśnie w samym środku tego systemu, jakby w obronie przed
intruzami, budzimy się i krzyczymy: precz z komuną z Heyah! Ostatecznie
zresztą wycofali się z tej reklamy. Czy naprawdę dzięki temu uniknęliśmy
reaktywacji PKWN? Wątpliwe.
Otwarta walka z narodową tożsamością,
historią prawdziwych patriotów czy wszechobecny ucisk schodzą na dalszy
plan, by pomóc w reklamie jakiegoś operatora telefonii komórkowej. To
chyba nie są cele nacjonalistyczne. Powie ktoś za chwilę: „a dlaczego
nie wybiorą Hitlera? Ha! boją się!”. Pewnie się boją, ale cóż to
właściwie za nowość. System ma taki, a nie inny profil, w imię walki z
hitleryzmem postanowiono rozprawić się z narodami i nikogo, choć trochę
działającego w naszym ruchu nie powinno to dziwić, ani oburzać, że
chcący stosować prowokację (niestety skuteczną) nie będą przekraczać
granicy dozwolonej przez demoliberalizm. Co to dla nas za różnica?
Żadna. Promujcie Hitlera, Lenina, Katarzynę II i Madonnę. Nie nasz
świat, nie nasze mass – media, nie nasz cyrk, nie nasze małpy.
Ostatecznie nie wypromujecie nikogo gorszego od siebie samych.
Podobnie jak skupianie się na
idiotycznych reklamach, widząc w nich odradzanie się zdechłego systemu,
komicznym wydaje się być zauważalna tu i ówdzie niechęć do konkretnych
polityków albo partii. Pamiętajmy, fakt, że dziś oficjalnie sprawuje
rządy kukiełka-Tusk nie ma żadnego znaczenia. To tylko kolejna pacynka
na naszej drodze, taka sama jak bohaterowie prawicowców spod Smoleńska.
Tak jakby rzeczywiście odsunięcie jednego
polityka czy partii miało oznaczać dla nas osłabienie reżimu. John R.R.
Tolkien napisał kiedyś „Nie jestem demokratą choćby dlatego, że pokora i
równość to zasady duchowe skażone przez próbę zmechanizowania i ich
sformalizowania, na skutek czego otrzymujemy nie powszechną małość i
pokorę, lecz powszechną wielkość i dumę, dopóki jakiś ork nie zawładnie
pierścieniem władzy, a wtedy otrzymujemy niewolnictwo”. Dziś nasi
rodacy, będący w dużej mierze w stanie umysłowego niewolnictwa, nie
rozumieją, z powodu masy propagandy tłoczonej im do umysłów od wielu
lat, że orkowie nie mają imion i twarzy, ale my jak najbardziej
powinniśmy to rozumieć. Politycy demoliberalizmu to po prostu
bezkształtna masa, będąca w tym miejscu właśnie dzięki temu, że jest
głupia, łatwa do sterowania, podatna na wpływy, szantaż, żądna splendoru
i pieniędzy. To czy jest to Tusk czy Kaczyński nie ma absolutnie
żadnego znaczenia, bo to tylko roboty nauczone danych PR-owskich
zachowań, które mają ich utrzymać przy władzy. Utrzymać tylko po to, by
realizowali daną politykę. Owszem, muszą posiąść jakieś umiejętności by
zarządzać danym „targetem” politycznym i pewnie niektórzy mogą się
poszczycić u swoich panów pewnymi sukcesami, ale – my, polscy patrioci-
nie powinniśmy w żaden sposób ulegać temuż targetyzowaniu. Dziś jest
Tusk, Kaczyński, jutro będą inne zastępy orków, służące temu samemu –
nie trzeba dodawać, gdzie mieszkającemu – złemu Oku.
Idealizm nie zna pojęcia mniejszego zła,
nie powinien również w obliczu tak potężnego wroga, pozwolić na
kanalizowanie swoich wysiłków w miejscach, gdzie jest to niepotrzebne
lub sterowane z Systemu. Nacjonaliści nie są i nie mogą być „targetem”
demoliberalizmu, za to on jest zdecydowanie naszym. W całości.
źródło: nacjonalista.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz