- Mur homofobii w Europie Środkowo-Wschodniej jeszcze nie runął.
Niestety Kościół katolicki, osierocony przez geniusza dalekowzroczności,
otwartego na świat, jakim był Karol Wojtyła, jest często wspólnikiem i
inspiratorem jadu – pisze dziennik "La Repubblica". W analizie sytuacji
mniejszości homoseksualnych podkreśla się, że w Polsce największa
nietolerancja panuje na prowincji, a umacnia ją niekiedy Kościół.
W obszernym tekście, zamieszczonym na łamach
rzymskiej gazety zauważa się, że podczas gdy w Warszawie widok
trzymających się za ręce gejów jest normalny, to na polskich wsiach -
określonych jako "domena naziskinów, katolików integrystów i narodowych
populistów" - przedstawiciele mniejszości boją się.
- Niestety Kościół katolicki, osierocony przez geniusza
dalekowzroczności, otwartego na świat, jakim był Karol Wojtyła, jest
często wspólnikiem i inspiratorem jadu - twierdzi autor publikacji
Andrea Tarquini, relacjonujący od kilku dekad wydarzenia w Polsce i w
innych krajach Europy Środkowej.
Wspólne stanowisko polskiego Kościoła i rosyjskiego patriarchatu w
obronie tradycyjnych wartości włoski publicysta podsumował następująco:
"ci wrogowie od lat pojednali się przeciwko gejom".
Dziennik zwraca uwagę na zbieg dwóch wydarzeń w czasie: podczas gdy w
Rosji uchwalono ustawę o zakazie "propagandy gejowskiej", polski premier
Donald Tusk "poniósł ciężką porażkę".
Za taką uznano w artykule odrzucenie przez Sejm projektów ustaw o
związkach partnerskich. Ale przytacza się też wypowiedź działacza
organizacji broniącej praw mniejszości LGBT Krystiana Legierskiego,
który oświadczył z naciskiem: "To nie jest jednak Rosja, gdzie dochodzi
do represji na tle homofobii".
Sytuacja w Polsce powoli poprawia się - ocenia na łamach gazety
działaczka Yga Kostrzewa podając jako przykład programy w telewizji, w
których mówi się o związkach partnerskich jako czymś normalnym.
W Czechach - stwierdza gazeta - "słabość Kościoła i dominujący laicyzm
ograniczają homofobię". Ocenia, że znacznie większe zaniepokojenie budzi
sytuacja na Węgrzech, rządzonych przez prawicę Viktora Orbana, gdzie
dochodzi do pogróżek i ataków na tle niechęci do mniejszości
homoseksualnych.
Sejm odrzucił projekty o związkach partnerskich
Sejm odrzucił w piątek trzy projekty ustaw w sprawie związków
partnerskich: zarówno ten autorstwa Artura Dunina z PO, jak i dwa
złożone przez Ruch Palikota i SLD. Oprócz posłów PiS i SP, którzy
wnioskowali o odrzucenie, przeciw projektom opowiedzieli się też
posłowie PSL i część posłów PO.
Za przyjęciem wniosku o odrzucenie pierwszego ze wspólnych projektów SLD
i RP było 276 posłów, 150 było przeciw, a 23 wstrzymało się od głosu. W
sprawie drugiego projektu SLD i RP o związkach partnerskich: za
odrzuceniem było 283 posłów, przeciw 137, od głosu wstrzymało się 30. Za
odrzuceniem projektu PO było 228 posłów, 211 było przeciw, a 10
wstrzymało się od głosu.
Przed głosowaniem minister sprawiedliwości Jarosław Gowin powiedział, że
wszystkie trzy projekty są sprzeczne z konstytucją. Premier Donald Tusk
oświadczył, że w tej sprawie Gowin wygłosił swoją osobistą opinię. Szef
rządu poprosił też posłów o umożliwienie dalszych prac sejmowych nad
regulacjami dotyczącymi związków partnerskich.
Gowin uznał, że projekty niezgodne są z art. 18 konstytucji, który
stanowi, że "małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina,
macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką
Rzeczypospolitej Polskiej".
Po wypowiedzi Gowina głos zabrał premier i zaapelował do "wszystkich,
którzy nie mają twardych ideologicznych uprzedzeń", aby umożliwili
komisji pracę nad rozwiązaniami, które "uczynią życie wszystkich
Polaków, w tym homoseksualistów, życiem godniejszym". Dodał, że Sejm
powinien wypracować przepisy, które ułatwią im życie, niezależnie od
poglądów na temat par homoseksualnych.
Tusk podkreślił, że spór o związki partnerskie nie jest polską
specyfiką, a dzisiejszy stan prawny nie oddaje wyzwań, przed jakimi stoi
społeczeństwo, w którym istnieją zarówno związki małżeńskie, jak i
konkubenckie.
Ostatecznie większość posłów PO zagłosowała jednak przeciwko projektom
RP i SLD. Za odrzuceniem pierwszego projektu zagłosowało 94 posłów
Platformy (84 było przeciwnych; 23 wstrzymało się od głosu), zaś za
odrzuceniem drugiego było 101 posłów PO (72 było przeciwko, 29
wstrzymało się od głosu). Większość parlamentarzystów PO poparła
natomiast projekt swojego partyjnego kolegi - za odrzuceniem tego projektu było 46 posłów, 146 było przeciwnych; 8 wstrzymało się od głosu.
We wszystkich projektach zapisano prawo dostępu do informacji medycznej o
partnerze oraz prawo decydowania o pochówku. Partner - jako osoba
najbliższa - podobnie jak małżonek, mógłby odmówić zeznań w charakterze
świadka. Projekty regulowały też m.in. kwestie alimentów.
Zgodnie z projektem PO zawarcie związku partnerskiego - analogicznie jak
małżeństwa - miało skutkować powstaniem wspólnoty majątkowej,
obejmującej przedmioty nabyte przez partnerów w czasie jego trwania.
Według jednego z projektów RP i SLD partnerzy mogliby przez umowę
zawartą w formie aktu notarialnego ustanowić wspólnotę majątkową. W myśl
drugiego projektu, jeśli partnerzy nie postanowili inaczej, każde z
nich zachowywałoby zarówno majątek nabyty przed zawarcie związku, jak i
później; mieli też nim samodzielnie rozporządzać.
Projekty umożliwiały partnerom dziedziczenie po sobie na takich samych
zasadach jak po żonie lub mężu - projekt PO stawiał tu jednak warunek,
że upłynął rok od zawarcia umowy związku partnerskiego.
Projekty RP i SLD umożliwiały też partnerom wspólne rozliczanie się z
fiskusem; tego rozwiązania nie było w projekcie PO, który - w
przeciwieństwie do projektów RP i SLD - nie dawał też prawa do renty po
zmarłym partnerze, do zasiłku w związku z opieką nad chorym partnerem,
objęcia ubezpieczeniem zdrowotnym partnera.
O merytoryczną debatę i skierowanie
projektów do dalszych prac w komisji apelowały m.in. organizacje LGBT
(lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transpłciowych), podkreślając, że
obecnie choć mają takie same obowiązki jak pozostali obywatela, nie
mają równych praw. Najistotniejsze z ich punktu widzenia są sprawy,
które regulują status partnerów, dają im status osoby bliskiej, dzięki
czemu przestałyby być konieczne wszelkiego rodzaju upoważnienia
notarialne i inne dokumenty gwarantujące partnerom np. prawo do
informacji o stanie zdrowia czy dziedziczenia po sobie.
Zarówno organizacje pozarządowe, jak i autorzy projektów, podkreślali,
że rozwiązania dotyczące związków partnerskich są potrzebne zarówno
parom jednopłciowym, jak i dwupłciowym.
(PG)
źródło: wiadomosci.onet.pl
===================================================================
Wrzuciłem to jako akcent humorystyczny oczywiście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz