P.Anna Binkowska, psycholożka, w „Uważam Rze” zajmuje się przemocą w rodzinie. Pisze:
Okrojona
ustawa weszła w życie, ale okazała się nieskuteczna. Dopiero w 2008
roku, kiedy zginęło dwoje dzieci – jedno zabite przez ojca, drugie przez
konkubenta matki – media wywarły presję na premiera, aby dokonać
nowelizacji ustawy
Nic
nie rozumiem? Jak „Ustawa o przemocy”? Po co? Za zabicie dziecka
powinna być kara śmierci z Kodeksu Karnego! Czy „Ustawa o przemocy”
wprowadzić miała surowsze kary???
Autorka zaczyna jednak od przykładu:
„Trzymałam na ręku
trzymiesięcznego synka, stałam w bramie. Obok był zaparkowany „Żuk”, z
którego sprzedawano mięso. Mąż walił moją głową o ścianę. Nikt nie
zareagował.
Dlaczego nikt nie zareagował?
1) Bo ludzie wiedzą z telewizji, że jest ustawa o przemocy itd. i jest to problem, którym zajmują się: policja, straż miejska, opiekunowie społeczni... Płacą na to podatki – to sami nie muszą się fatygować
2) Co więcej: gdyby ktoś dał w mordę mężowi-brutalowi, to wie, że przejawił niedopuszczalną agresję, w dodatku nie w obronie własnej; pójdzie siedzieć, a pobity mąż wygra od niego spore odszkodowanie.
Mój Syn jeździ autem z nalepką nie PL lecz DZIKI KRAJ:
Gdyby to był dziki kraj, nie byłoby problemu. Problem powstał, bo utworzono dzisiątki przepisów i instytucji przeszkadzających naturalnym działaniom społecznym
Do diabła z takim państwem!
źródło: korwin-mikke.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz