Stany
Zjednoczone są bardzo specyficznym krajem. Wciąż słychać tam o
demokracji, wolności, prawach człowieka i tym podobnych. Natomiast
praktyka jest zupełnie inna. Pisaliśmy już o systemach podsłuchu
instalowanych w autobusach miejskich, czy lampach oświetleniowych
potrafiących liczyć, podsłuchiwać i kamerować przechodniów. Teraz
przyszedł czas na szkoły śledzące swoich uczniów za pomocą
elektronicznych czipów.
Chodzi konkretnie o czipy radiowe informujące szkołę o miejscu przebywania ucznia. Co zrozumiałe, nie wszyscy uczniowie godzą się na taki stan rzeczy. Noszenia identyfikatora z czipem odmówiła na przykład 15-letnia Andrea Hernandez, uczennica John Jay High School w mieście San Antonio w Teksasie. Powodem odmowy były kwestie religijne.
Młoda Andrea wspierana przez swojego ojca nie zgodziła się z nakazem szkoły, powołując się na Apokalipsę św. Jana, a konkretnie ten fragment: “I sprawia, że wszyscy: mali i wielcy, bogaci i biedni, wolni i niewolnicy otrzymują znamię na prawą rękę lub na czoło i że nikt nie może kupić ni sprzedać, kto nie ma znamienia – imienia Bestii lub liczby jej imienia”. Traktując czip jako potencjalne “znamię bestii”.
Szkoła zaproponowała jej w takim wypadku noszenie identyfikatora bez czipa, informując również, że jeśli odmówi to zostanie wydalona ze szkoły bez względu na bardzo dobre wyniki w nauce. Sprawa oparła się o sąd, który orzekł na niekorzyść uczennicy. Sędzia Orlando Garcia oparł swój wyrok na twierdzeniu, że skoro szkoła zaproponowała usunięcie czipa to przekonania religijne uczennicy nie są naruszane, mimo administracyjnego nakazu noszenia identyfikatora. Stwierdził też, że noszenie takiego identyfikatora “ma minimalny, o ile w ogóle, wpływ na przekonania” dziewczyny.
Nie zabrakło również argumentu powtarzanego jak mantra przy każdej próbie ograniczenia prywatności człowieka, czyli “bezpieczeństwie”, które szkoła musi zapewnić uczniom na swoim terenie.
Z ostatnim argumentem nie zgadza się John Whitehead, szef stowarzyszenia Rutherford Institute, broniącego praw obywatelskich. Twierdzi on, że chodzi tu raczej o pieniądze. Szkoły są premiowane w zależności od frekwencji uczniów i takie czipy mogą ustalić, czy uczeń znajduje się na terenie szkoły, niezależnie od tego czy jest w klasie na lekcji, czy akurat na korytarzu zajęty rozmową z kolegami, twierdzi Whitehead.
Orzeczenie sądu nie jest końcem walki. Według ocen obrony, obowiązek noszenia identyfikatora jest niekonstytucyjny dlatego też złoży ona odwołanie. Jak na razie udało się nie dopuścić do wyrzucenia Andrei ze szkoły. W listopadzie 2012 roku sąd nakazał szkole wstrzymanie wydalenia uczennicy.
źródło: autonom.pl
Chodzi konkretnie o czipy radiowe informujące szkołę o miejscu przebywania ucznia. Co zrozumiałe, nie wszyscy uczniowie godzą się na taki stan rzeczy. Noszenia identyfikatora z czipem odmówiła na przykład 15-letnia Andrea Hernandez, uczennica John Jay High School w mieście San Antonio w Teksasie. Powodem odmowy były kwestie religijne.
Młoda Andrea wspierana przez swojego ojca nie zgodziła się z nakazem szkoły, powołując się na Apokalipsę św. Jana, a konkretnie ten fragment: “I sprawia, że wszyscy: mali i wielcy, bogaci i biedni, wolni i niewolnicy otrzymują znamię na prawą rękę lub na czoło i że nikt nie może kupić ni sprzedać, kto nie ma znamienia – imienia Bestii lub liczby jej imienia”. Traktując czip jako potencjalne “znamię bestii”.
Szkoła zaproponowała jej w takim wypadku noszenie identyfikatora bez czipa, informując również, że jeśli odmówi to zostanie wydalona ze szkoły bez względu na bardzo dobre wyniki w nauce. Sprawa oparła się o sąd, który orzekł na niekorzyść uczennicy. Sędzia Orlando Garcia oparł swój wyrok na twierdzeniu, że skoro szkoła zaproponowała usunięcie czipa to przekonania religijne uczennicy nie są naruszane, mimo administracyjnego nakazu noszenia identyfikatora. Stwierdził też, że noszenie takiego identyfikatora “ma minimalny, o ile w ogóle, wpływ na przekonania” dziewczyny.
Nie zabrakło również argumentu powtarzanego jak mantra przy każdej próbie ograniczenia prywatności człowieka, czyli “bezpieczeństwie”, które szkoła musi zapewnić uczniom na swoim terenie.
Z ostatnim argumentem nie zgadza się John Whitehead, szef stowarzyszenia Rutherford Institute, broniącego praw obywatelskich. Twierdzi on, że chodzi tu raczej o pieniądze. Szkoły są premiowane w zależności od frekwencji uczniów i takie czipy mogą ustalić, czy uczeń znajduje się na terenie szkoły, niezależnie od tego czy jest w klasie na lekcji, czy akurat na korytarzu zajęty rozmową z kolegami, twierdzi Whitehead.
Orzeczenie sądu nie jest końcem walki. Według ocen obrony, obowiązek noszenia identyfikatora jest niekonstytucyjny dlatego też złoży ona odwołanie. Jak na razie udało się nie dopuścić do wyrzucenia Andrei ze szkoły. W listopadzie 2012 roku sąd nakazał szkole wstrzymanie wydalenia uczennicy.
źródło: autonom.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz