sobota, 11 sierpnia 2012

# szechter pozywa Ziemkiewicza ,a w pozwie wyzywa.

 

Publicysta "Uważam Rze" komentuje pozew, który wniósł przeciw niemu redaktor naczelny "Gazety Wyborczej"

"Super Express": - Za co pana pozywa Adam Michnik?
Rafał A. Ziemkiewicz: - To przypomina skecz z Monty Pythona: Adam Michnik pozwał mnie za stwierdzenie, że zwykł terroryzować przeciwników pozwami sądowymi. Poważnie! Będę musiał pokazać sądowi niedawny raport Obywatelskiej Rady Etyki Mediów o zagrożeniu dla wolności mediów, gdzie procesy wytaczane przez Michnika i Agorę zajęły cały osobny rozdział.
- Sugeruje pan, że piętą achillesową redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" jest wolność słowa?
- Sugeruję, że Adam Michnik jest za wolnością słowa tak długo, jak długo jest to wolność sławienia jego osoby, idei, które głosi, i interesów, którym służy. W przypadku gdy ktoś wyrazi opinię w nie godzącą, ucieka się do sądu, by mu założył knebel. A sądy, kompromitując polski wymiar sprawiedliwości, nie odmawiają mu tej przysługi. Ten pozew, jak powiedziałem, uczepiony jest słowa "terroryzować", ale generalnie konstrukcja myślowa jest taka, żeby mnie skazać "za całokształt" na czele z "kretyńską" książką "Michnikowszczyzna". To zresztą swoisty dowód uznania, gdy człowiek tak wpływowy z bezsilności i frustracji prosi sąd, by w końcu uciszył tego faceta, który go krytykuje.
- Jak dokładnie jest skonstruowany pozew przeciwko panu?
- To prawdziwe kuriozum. Prawnicy mówią, że jeszcze czegoś takiego nie widzieli. To kilkanaście stron inwektyw pod adresem moim i moich czytelników, w rodzaju: "Ziemkiewicz mądrzy się", "bredzi", pisze "kretynizmy", "podłe nikczemne kłamstwa", jest "pseudopublicystą", "leczącym swoje kompleksy wobec Michnika i innych osób", piszący dla "czytelników z rynsztoka". Pada nawet taka obelga, że jestem "rzekomo wykształcony". Jeszcze nie konsultowałem tego z adwokatem, ale jeśli nie jest to sprzeczne z jakimiś przepisami, zamierzam ten pozew opublikować. Ludzkość na to zasługuje, tym bardziej że charakterystyczny styl i argumentacja pozwalają domniemywać, że jego faktycznym autorem jest sam Michnik, a nie jego prawnik.
- Kto w polskim życiu publicznym podobnie nerwowo reaguje na komentarze odnośnie swojej osoby?
- Każdy sędzia może opowiedzieć dziesiątki anegdot ze swojej kariery o pieniaczach, którzy nałogowo pozywają wszystkich dookoła. Ale wśród osób publicznych Michnik jest jedynym takim przypadkiem.
- Ma prawo lubić się sądzić...
- Ale niestety fenomenem jest także to, że w przeciwieństwie do zwykłego pieniacza sądowego, który - brzydko mówiąc - zostałby spuszczony przez każdy sąd, Michnik traktowany jest jako osoba uprzywilejowana. Ta skandaliczna praktyka przejawia się nawet w pisemnych uzasadnieniach wyroków. Na przykład w sprawie przeciwko Stanisławowi Remuszce orzeczono, że "rozpowszechnianie negatywnych opinii o Adamie Michniku godzi w zasady współżycia społecznego". Jak na Białorusi, tyle że tam zamiast Michnik byłoby napisane "Łukaszenka".
Rafał A. Ziemkiewicz
źródło:  usa.se.pl
----------------------------------------------------------------------
Na łamach "W Sieci Opinii" czytamy, że redaktor naczelny Gazety Wyborczej wniósł pozew przeciwko publicyście Rafałowi Ziemkiewiczowi. Za co Adam Michnik pozywa dziennikarza? "To przypomina skecz z Monty Pythona: Adam Michnik pozwał mnie za stwierdzenie, że zwykł terroryzować przeciwników pozwami sądowymi. Poważnie! Będę musiał pokazać sądowi niedawny raport Obywatelskiej Rady Etyki Mediów o zagrożeniu dla wolności mediów, gdzie procesy wytaczane przez Michnika i Agorę zajęły cały osobny rozdział" - stwierdza Ziemkiewicz. I konkluduje: "Michnik traktowany jest jako osoba uprzywilejowana. Ta skandaliczna praktyka przejawia się nawet w pisemnych uzasadnieniach wyroków. Na przykład w sprawie przeciwko Stanisławowi Remuszce orzeczono, że 'rozpowszechnianie negatywnych opinii o Adamie Michniku godzi w zasady współżycia społecznego'. Jak na Białorusi, tyle że tam zamiast Michnik byłoby napisane 'Łukaszenka'."
http://www.wsieci.rp.pl/opinie/rekiny-i-plotki/R...
Michnik czuje się pewnie, bo wie, jakie mamy sądy i jakie wydają one wyroki w podobnych sprawach. Wczoraj, na antenie Radia Maryja, Anita Gargas (autorka "Misji Specjalnej") przypomniała, że zgodnie z wyrokiem sądu Krzysztof Wyszkowski musi przeprosić Lecha Wałęsę za to, że ten POCZUŁ SIĘ urażony... Nie za poświadczenie nieprawdy, bo o żadnej nieprawdzie nie mogło być mowy. Dokumenty potwierdzają, że LW był tajnym współpracownikiem SB, brał pieniądze za donoszenie na swoich kolegów i sąd nie miał co do tego wątpliwości. A jednak skazał Wyszkowskiego. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku Antoniego Macierewicza, któremu nakazano przeproszenie Marka Dukaczewskiego (szefa WSI za rządów SLD) oraz "zaniechanie dalszego informowania opinii publicznej o współodpowiedzialności MD za nieprawidłowości o charakterze przestępczym, jakie miały miejsce w WSI". Anita Gargas zauważyła, że zgodnie z takim wyrokiem Antoni Macierewicz nie będzie mógł mówić o szczegółach raportu ws. likwidacji WSI, którego był autorem, nawet jako świadek w sądzie.
Od siebie przypomnę, że skazano poetę Jarosława Marka Rymkiewicza za słowa o antypolskim charakterze Gazety Wyborczej. Można by mnożyć tego typu przykłady w nieskończoność. Po tym wszystkim mamy takie wrażenie, że każdy, kto mówi prawdę "nie po myśli władzy" (a mamy mediokrację, jak ostatnio stwierdził Paweł Kukiz), może zostać wezwany do zapłaty czy nawet posadzony za kratki. Ale może to się wreszcie skończy. Może nastanie kres piłatowych sądów w Polsce i jakiś odważny sędzia (niebojący się "samobójstwa") wyda wyrok zgodny z prawdą i własnym sumieniem? Może nastąpi to w tym przypadku? Daj Boże, choć mało to prawdopodobne.
źródło:  niepoprawni.pl


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz