# Małe firmy są obarczone absurdalnymi obowiązkami.

Małe firmy mogą uratować nas przed kryzysem. Są jednak spętane absurdalnymi obowiązkami

Tylko w tym roku aż 150 tys. osób założyło własne firmy. Jest ich już ponad 2 mln – wynika z najnowszych danych Centralnej Ewidencji i Informacji Działalności Gospodarczej. Wszystkie małe i średnie firmy wytwarzają prawie 70 proc. polskiego PKB, zatrudniają trzy na cztery osoby. To właśnie one mogą stać się naszym antidotum na kryzys. Czekające nas ostre hamowanie gospodarki to najlepsza dla rządu okazja, aby uwolnić wreszcie w pełni polską przedsiębiorczość. Zamiast podnosić podatki, powinien dać firmom więcej swobody. Tym bardziej że nasz PKB może w przyszłym roku zwolnić nawet do 2 proc. Powiedział o tym wczoraj Ludwik Kotecki, główny ekonomista Ministerstwa Finansów.
Niestety, na drodze firm, oprócz coraz trudniejszego otoczenia zewnętrznego, stoją wciąż państwo i jego urzędnicy. Kolejne rządy mimo planów deregulacyjnych, zapowiedzi odbiurokratyzowania gospodarki czy ułatwiania życia przedsiębiorcom nie zrobiły nic, by realnie im pomóc.
Obecne wymagania często są wręcz absurdalne. Wystarczy na przykład, że świeżo upieczony biznesmen postawi sobie na biurku drukarkę, by musiał informować marszałka województwa o tym, ile zużywa tuszu. Jeśli ma auto, musi raportować, ile spalin z tego pojazdu zanieczyściło środowisko. Co gorsza, śruba jest dokręcana coraz mocniej. Już niedługo przedsiębiorcy o rocznych obrotach ponad 20 tys. zł (czyli praktycznie wszyscy) będą musieli kupować i instalować kasy fiskalne.
Biznesmeni oczekują zmian, ale na lepsze. – Prawo powinno łagodniej traktować małych przedsiębiorców, gdyż nie mają oni takiego potencjału finansowego jak duże firmy. Realizacja ustawowych obowiązków jest dla nich bardzo kosztowna i może zaważyć na ich istnieniu – wskazuje dr Monika Gładoch, ekspert pracodawców RP. Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, mówi wprost, że małe i średnie firmy są fundamentem, na którym stoi polska gospodarka. Mimo to ich właściciele nie są poważnie traktowani przez rządy. – Kolejne obietnice niosą ze sobą wyłącznie puste slogany, za którymi nie idą żadne realne działania. Nasza praca w znacznej części polega na zmaganiu się z niepotrzebnymi przepisami i biurokracją – mówi Kaźmierczak.
Najlepiej widać to, gdy mały biznesmen zatrudnia pracownika. Już na samym początku musi przeszkolić go w zakresie BHP, ochrony przeciwpożarowej i sfinansować obowiązkowe badania lekarskie. A to dopiero początek. Większość firm nie radzi sobie z rozliczeniami z ZUS, więc zleca to biuru rachunkowemu. Nawet gdy biznesmen zrezygnuje z prowadzenia firmy, przez następne 50 lat musi przetrzymywać dokumenty związane z zatrudnieniem. – Warto rozważyć wprowadzenie w Polsce rozwiązań, które sprawdziły się w Niemczech – dodaje Gładoch. – Tamtejsze firmy, jeśli zatrudniają nie więcej niż 10 pracowników, mogą ich zwalniać bez podania przyczyn.

źródło:  rp.pl