W
obliczu zbliżającego się EURO 2012, kiedy antyrasistowska histeria
zaczyna zataczać coraz szersze kręgi, warto powrócić do tematyki
absurdalnego w swej istocie antyrasizmu, którą co jakiś czas podejmujemy
na łamach portalu. Wobec nie mających żadnych podstaw zarzutów nota
bene czarnoskórego Sola Campbella wobec Polski i Ukrainy, jako
żartobliwą odtrutkę na antyrasistowską histerię proponujemy przekład
tekstu autorstwa australijskiego aktywisty związanego z ruchem
Nationalist Alternative.
Tekst dotyczy właśnie antyrasizmu i wywołanego przezeń syndromu białej
winy czyli tzw. "White Guilt". W prosty sposób, na podstawie dialogu
pomiędzy przybyszem z innego świata oraz profesorem politycznej
poprawności, wypunktowano strategię tzw. antyrasizmu, który pomimo
oczywistych wewnętrznych sprzeczności, staje się oficjalną doktryną czy
wręcz religią większości tzw. organizacji międzynarodowych, a w tym
UEFA, patronującej przecież pokazowemu teatrzykowi pod kryptonimem EURO
2012, który już w najbliższych tygodniach odbędzie się w Polsce i na
Ukrainie - w krainach rzekomo rasizmem i dyskryminacją płynących.
***
Poznajcie poczciwego Heńka. Heniek przybył na Ziemię z odległej
planety aby poznać nasze dziwne zwyczaje, nauczyć się ludzkiej kultury i
sposobów, w jakie rozwijamy swoją cywilizację. Zastanawiając się, do
której części ludzkości potajemnie się przyłączyć, Heniek wybrał jeden z
anglojęzycznych krajów, ponieważ właśnie język angielski był używany w
większości programów telewizyjnych, na które natrafił. Bazując na tej
obserwacji, Heniek postanowił zbadać kulturę, która wydawała się
dominującą na Ziemi. Ludzie wydali mu się dziwnym tłumem. Wszyscy
bogaci, bez powodu sławni i mentalnie próżni, albo po prostu tylko tak
przedstawiani. Pomimo bycia jałowymi i płytkimi, zdawali się przez to
być tym bardziej sobie bliscy. Zaiste, ciekawe...
Zatem, używając
Shape Shiftera 5000 marki Instamatic, zmienił swoją formę na baristę z
początku XXI wieku - okulary z grubymi czarnymi oprawkami, białe
trampki, obcisłe spodnie i wytarty T-shirt z wizerunkiem bohatera z gry
komputerowej z lat 80-tych - po czym udał się do lokalnego uniwersytetu,
aby odnaleźć Profesora Mumię.
Misją Heńka było nauczyć się jak
być tolerancyjnym dla "różnorodności", aktywnie występować przeciwko
rasizmowi, zgodnie z duchem czasów. Tak wiele przechwyconych ziemskich
programów poruszało ten temat, jak to tolerancja i multikulturalizm
rozwijają ludzkość, w dodatku te sprawy były przedstawiane jako
ważniejsze nawet od samej nauki! Zatem wybór Heńka był logiczny.
Heniek
zastanawiał się jak ważne mogłoby to rzeczywiście wszystko być i głowił
się, jak można iść do więzienia i zostać osądzonym za powiedzenie
czegoś "politycznie niepoprawnego", podczas gdy nic nie groziło za
mówienie rzeczy "naukowo niepoprawnych". A to dlatego, że społeczeństwo,
które taką wagę przywiązuje do otwartych badań i metody naukowej,
zupełnie jak społeczeństwo Heńka, jednocześnie ceni tę metodę niżej niż
ten "antyrasizm". Heniek stwierdził, że coś w tym musi być. Coś, czego
nawet jego zaawansowana cywilizacja z dalekich zakątków wszechświata nie
odkryła. Jak bycie "politycznie poprawnym" może być ważniejsze od
"naukowo poprawnym", co przecież pomaga leczyć choroby i poprawiać
warunki życia..?
Poczciwy Heniek. Nie ma żadnego doświadczenia z
religiami, a nawet bladego pojęcia, czym one są. Żadnych doświadczeń z
kultami, "polityczną poprawnością", nigdy też nie musiał wierzyć w coś,
"bo tak". Nigdy nie musiał się martwić, że straci możliwość zarabiania
na życie za powiedzenie czegoś wbrew aktualnie przyjętej prawdzie, która
została ustalona na podstawie przypadkowej etyki. Nigdy nie miał do
czynienia z orwellowskimi myślozbrodniami, ponieważ pochodzi ze
społeczeństwa, w którym prawdą są fakty. Sam pomysł, że prawda może być w
jakiś sposób "zła", lub że powinno się wierzyć w coś przeciwnego, jest
mu obce. Heniek nie wie, jak to jest podlegać prawom, które mówią co
jest właściwe lub złe całkiem niezależnie od empirycznej prawdy. Ma
sporo nauki przed sobą!
Jednak niestety, mając jedynie blade
pojęcie na temat tych ciekawych aspektów kultury, myśląc że jest jakiś
obiektywny, racjonalny system za tym wszystkim, Heniek dąży dalej i
rozpoczyna rozmowę ze strażnikiem Politycznej Poprawności, kapłanem
współczesności. Swym nauczycielem "antyrasizmu".
I tak się zaczyna...
Heniek:
Mimo, że nie nienawidzę nikogo tylko za to kim jest, rozumiem, że każdy
powinien być antyrasistą, co jak rozumiem oznacza zwalczanie rasizmu.
Czy możesz mnie nauczyć, jak się to robi? Co mogę zrobić, aby być dobrym
człowiekiem?
Profesor: Zaiste, masz rację. Rasizm jest zły, to
zakała ludzkości, powrót do czasów prehistorycznych. Niestety wciąż
spotykamy się z takim podejściem w naszym społeczeństwie, ale powinniśmy
się go pozbyć. To powinno być celem dla każdego.
Heniek: Ok. Czym zatem jest antyrasizm?
Profesor: To zwalczanie rasizmu, rzecz jasna, gdziekolwiek go widzisz!
Heniek:
Na przykład jeśli ktoś zaatakuje kogoś tylko ze względu na rasę, lub
zrobi z niego niewolnika? Czytałem, że to się zdarzało.
Profesor: Tak jest.
Heniek:
Rozumiem. Nie widziałem tego zbyt wiele. Tutaj nie ma niewolników,
prawda? Mój kolega pracujący w kawiarni, David, mówi, że jest
niewolnikiem u własnego szefa. Wydaje mi się jednak, że może sobie pójść
wolno kiedykolwiek chce. Może powinienem mu o tym powiedzieć.
Profesor: Cóż, to nie do końca to samo.
Heniek:
Poszedłem szukać rasizmu i, żeby być szczerym, nie znalazłem zbyt
wiele. W pociągu byli ludzie wszystkich ras - jeśli wpuścić ich
wszystkich do kraju to znaczy, że to jest tolerancja, prawda?
Profesor:
Ha ha! Chodzi o znacznie więcej! To nie znaczy, że nie ma rasizmu.
Rasizm jest WSZĘDZIE! Niektórzy ludzie są przeciwko imigracji i to jest
rasizm. Widzisz, niektórzy ludzie wciąż twierdzą, że ten kraj jest
"białym krajem" a to bardzo rasistowskie.
Heniek: Ale był biały, czyż nie?
Pofesor: NIE! Wcześniej były tu ludy rdzenne. Biali ludzie ukradli ich ziemię. Nie mogą twierdzić, że to "biały" kraj.
Heniek:
Aha. Zatem to znaczy, że jeśli biali ludzie zbudowali kraj na cudzej
ziemi i nie wpuszczają ludzi wszystkich ras do środka, to znaczy że
myślą, że ludzie innych ras są gorsi?
Profesor: Tak, na swój sposób...
Heniek:
Zatem te inne białe kraje w Europie, które nie miały rdzennych
niebiałych mieszkańców, nie są rasistowskie nie wpuszczając innych do
środka?
Profesor: Nie, ponieważ biali podbili ludzi z innych krajów! Splądrowali Afrykę i Azję i Amerykę Południową!
Heniek: A to znaczy, że czują sie gorsi, jeśli nie wpuszczą tych ludzi do swoich krajów?
Profesor: Tak, na swój sposób. Muszą ponieść odpowiedzialność za swoje zbrodnie.
Heniek:
Tak więc Anglicy muszą ponieść odpowiedzialność za to co zrobili?
Poznałem wielu turystów z Anglii i żaden z nich nigdy nikogo nie podbił.
Czy to znaczy, że są ok?
Profesor: Nie, ponieważ ich naród to robił.
Heniek:
Czyli dziedziczą winę ponieważ tak się stało, że urodzili się biali? To
trochę zagmatwane, bo natknąłem się na ludzi, którzy twierdzili, że
obwinianie Żydów o zabicie Jezusa to rasizm, ponieważ nie można obwiniać
przedstawicieli rasy za to czego dokonało kilka jednostek, a
szczególnie jeśli to było wieki temu.
Profesor: To pomówienie. To inna sprawa.
Heniek: Dlaczego?
Profesor:
Wydaje mi się, że nie rozumiesz. Narody nie powinny myśleć, że mają
prawo do dyskryminacji. Dyskryminacja na podstawie rasy jest zła.
Heniek:
To dlaczego tak rozwodziłeś się nad tym co biali zrobili kiedyś, skoro
to nie ma żadnego przełożenia na dzień dzisiejszy. Jeśli dyskryminacja
jest zła, niezależnie od historii, to o co właściwie chodzi?
Profesor:
Bo to ucisza rasistów. Widzisz, kiedy użyjesz tych argumentów przeciwko
nim, próbują po prostu wykłócać się, że są niewinni. Zdradzę Ci małą
tajemnicę, bo widzę, że nie jesteś stąd. Jest taka rzecz jak "Poczucie
Białej Winy", a to potężna broń psychologiczna.
Heniek: Ale jeśli
twierdzisz, że ktoś w tym kraju powinien zapłacić za coś, czego nie
zrobił, tylko dlatego, że jest biały, ale z drugiej strony nie można się
domagać tego od członków innej rasy, to czy to nie jest podwójny
standard?
Profesor: NIE! To się nazywa bycie przeciwko rasizmowi! Nie jesteś rasistą, prawda?
Heniek: Raczej nie chcę być.
Profesor: Właśnie, więc przestań wymyślać wymówki dla rasistów! Dyskryminacja jest zła, ok?
Heniek:
Wybacz, po prostu usiłuję to zrozumieć. Wygląda na to, że są wyjątki i
kruczki w tym wszystkim. Podwójne standardy, jak to "białe" poczucie
winy, kiedy ktoś inny zupełnie nie jest na nie skazany. Nie tylko biali
ludzie robili złe rzeczy na tym świecie. Wygląda na to, że każdy robił,
ale istnieje jakaś specjalna uwaga skupiona na białych ludziach, jakby
tylko oni mieli odpowiadać za to co zrobili.
Profesor: W tym sęk.
Antyrasizm polega na wymuszeniu na białych ludziach zgody na stworzenie
z ich narodów wielokulturowych tygli. Chcemy, aby białe kraje przyjęły
mnóstwo imigrantów i zasymilowały ich. "Antyrasistowski" to eufemizm dla
"antybiały". Mówimy im, że nie mają prawa kontrolować imigracji bo
"ukradli" ziemię innym ludom. Jednak na zdrowy rozsądek, jaki związek ma
zagarnięcie ziemi z obecną polityką imigracyjną? Żaden! Jednak przez
"Poczucie Białej Winy", ludzie czują, że muszą się z tym zgodzić.
Podobnie z imperialistyczną przeszłością. Znowu, nie ma to wielkiego
znaczenia, ale sprawia, że ludzie czują się winni. A jeśli uda Ci się
kogoś zakrzyczeć, to on milknie i podąża za Twoim nonsensem.
Heniek: Czyli walczycie z rasizmem sprawiając, że niewinni ludzie czują się winni?
Profesor:
Widzisz, sprawiamy aby ludzie czuli się winni, tak aby zaakceptowali
multikulturalizm. Chcemy, aby Zachód był wielorasowy, więc potrzebujemy
tak robić dla tej szlachetnej sprawy.
Heniek: Czy inni ludzie wiedzą o tym? Ja o tym nie słyszałem, ale to by wiele wyjaśniało.
Profesor: Ludzie po prostu chcą zwalczać rasizm, a my mówimy im co mają robić, żeby go zwalczać.
Heniek:
Czyli przeistoczenie zachodnich krajów w multikulturowe tygle jest
pierwszorzędnym celem? Czy to dlatego nigdy nie domagacie się od Japonii
czy Chin, które są dość homogeniczne etnicznie, aby otworzyły swoje
granice? Zauważyłem, że nikt nigdy nie domaga się od azjatyckich bądź
afrykańskich krajów, aby stały się multikulturowe, tylko od
europejskich.
Profesor: Jasne, co prawda o ile ktoś zapyta Cię
czy myślisz, że Japonia powinna otworzyc granice, mówisz "tak", ale
zwykle nie przejmujemy się tym, masz rację. Nikt nie przejmuje się tym,
że niebiałe narody są homogeniczne, to zupełnie nas nie interesuje.
Heniek: Zatem to "polityka", o ile dobrze rozumiem.
Profesor:
Tak, antyrasizm jest ruchem politycznym. Uważamy, że jeśli jakiś kraj
jest biały, to jest złe i dlatego sprawiamy, aby ludzie myśleli, że
muszą zrobić coś dla walki z rasizmem. Argumenty, których używamy to
tylko slogany, które uciszają ludzi. Zrobiliśmy WIELE, aby sprawić, że
ludzie podkulają ogon i wycofują się, kiedy przyjdzie im na myśl, że
ktoś może nazwać ich "rasistami", więc nawet ze zwykłego strachu
podążają za tym, co mówimy. Ludzie nie zaakceptowaliby tak po prostu
bycia "antybiałymi", ale jeśli ubierzesz to pojęcie w ciuszki
"tolerancji", "miłości", "akceptacji różnorodności", wtedy zaakceptują
to, będa myśleli, że właśnie o te pojęcia chodzi, podczas gdy tak na
prawdę chodzi o bycie antybiałym. Używamy pojęcia "antyrasistowski" jako
eufemizmu dla "antybiały". Po prawdzie, gadanie o tolerancji i
akceptacji jest tylko gadaniem - nie możemy tolerować ani akceptować
żadnego sprzeciwu. Nie ma tolerancji dla nietolerancji!
Heniek: Polityka siły!
Profesor: Dokładnie!
Heniek:
Ale czy to nie jest ludobójstwo, w swej istocie? Jeśli domagasz się,
żeby białe narody stały się multikulturowe i przemieszane, to czy to
jest dobre?
Profesor: Nikt nigdy tak nie mówi. To nie może być prawda.
Heniek: Ale jeśli ktoś zwróciłby na to uwagę, to...
Profesor:
Przestań. Nikt nie będzie się o to sprzeczał i tak to zostawmy. Jedyne
co potrzebujesz wiedzieć, to: jeśli ktoś biały mówi lub wspiera
cokolwiek, co mogłoby pomóc zachować jego rasę, wtedy nazywasz to
rasizmem. Możesz to zrobić, bo w celu zachowania tożsamości, trzeba
utrzymać pewien poziom izolacji i dyskryminacji, ale ponieważ my
sprawiliśmy, że WSZELKA dyskryminacja jest uważana za zło; to wszystko,
co Europejczycy mogliby zrobić dla zachowania swojej rasy czy kultury,
będzie automatycznie uważane za rasizm. Zatem w istocie sprawiliśmy, że
wszystko, co biali ludzie mogliby zrobić dla zachowania swojego
dziedzictwa i uratowania siebie samych, będzie uważane za złe i
rasistowskie. Plan jest świetny, ale nie zadziała, jeśli ludzie się o
tym zorientują. Musisz mówić o rasizmie i akceptacji i multikulturowości
tylko w odniesieniu do białych narodów. Nigdy, przenigdy nie domagaj
się, aby niebiałe narody stały się wielorasowe i nawet o tym nie
wspominaj. Jeśli byś tak zrobił, odsłoniłoby to podwójne standardy. Oni
tego nie wspomną, obiecuję, więc nawet nie będziesz nigdy musiał
wyjaśniać podwójnych standardów.
Heniek: Czy tylko z grzeczności
nikt nie wspomina, że ta "tolerancja" jest nakierowana tylko na białych
ludzi? Czy może nikt nie orientuje się, że domagacie się multirasowości
tylko od białych narodów?
Profesor: Wszyscy mają tak wyprane
mózgi, że nie zauważają, albo nie mają odwagi polemizować, bo pamiętaj,
zawsze możesz po prostu zarzucić im rasizm. Pogłębiaj poczucie białej
winy, a jeśli czujesz, że ktoś odsłania podwójne standardy, po prostu
użyj argumentów "na rasizm", aby rozmówca poczuł się winny i zamilkł.
Działa za każdym razem.
Heniek: Co jeśli ktoś z Afryki mówi o ochronie swojej kultury i rasy?
Profesor: Wtedy mówisz, że to oczywiście słuszne.
Heniek: A jeśli mówi tak ktoś biały?
Profesor: Wtedy to "faszyzm".
Heniek: I ludzie się na tym nie łapią? Na pewno!
Profesor:
Czy tak robią czy nie, nie ma znaczenia. Nie mówią tego głośno i to
jest ważne. Możesz powiedzieć, że dwa plus dwa równa się pięć i dwa plus
dwa BĘDZIE się równało pięć, jeśli uda Ci się przekonać wszystkich do
tego. Czy w to szczerze wierzą czy nie, to już nieistotne. Nie będą
MÓWILI inaczej. I znowu, jeśli kiedykolwiek zajdzie potrzeba, użyj
argumentacji "na rasizm" i odpuszczą. To jak z istnieniem ras. Jeśli
przeciwko białym potrzebny jest argument, że rasy istnieją, to istnieją.
Jeśli jednak przeciwko białym potrzeba argumentu, że rasy nie istnieją,
to po prostu nie istnieją. Nie ma nic wstydliwego w mówieniu, że rasy
jednocześnie istnieją i nie, o ile tylko nikt Ci tego nie wytyka, ale
przecież nie zrobi tego, bo możesz go nazwać "rasistą".
Heniek: Zatem kto to taki, "rasista"?
Profesor:
Nieistotne! Nikt nie zapyta, kim jest "rasista". Wszyscy po prostu
wiedzą, że nie chcą być nazwani rasistami. Tak jak z istnieniem bądź
nieistnieniem ras, w zależności od tego, czy chcesz to wykorzystać
przeciwko białym, "rasista" może znaczyć cokolwiek potrzebujesz, aby
tylko zdemonizować kogoś, kto jest politycznie niepoprawny. Jeśli już
musisz odpowiadać co to rasizm, powiedz, że to dyskryminacja na
podstawie koloru skóry.
Heniek: Ale dlaczego ktoś miałby się obawiać bycia nazwanym pojęciem, które nie ma żadnego realnego znaczenia?
Profesor: Przez reputację!
Heniek:
Bo widzisz, ja bym pomyślał, że racjonalna osoba zwróciłaby uwagę na
to, co ktoś mówi i pomyślała co to znaczy, po czym wysnuła własne
wnioski.
Profesor: Nie zawsze, bo jeśli termin jest "tabu" do
wystarczającego stopnia, to wystarczy jedno słowo. Możesz sprawić, że
ludzie unicestwią samych siebie tylko po to, aby dostosować się do
pewnego ideału społecznego i ostatecznie, to właśnie sprawiamy.
Heniek: Czyli przekonujesz ludzi, że muszą się unicestwić i to jest cnota?
Profesor:
Dokładnie. I to JEST cnota, jeśli w to uwierzysz, a także wszyscy inni
też w to uwierzą. Niektórzy biali ludzie posuwają się nawet tak daleko,
że przechwalają się i przyklaskują temu, jak to w przyszłości będa
wymieszani z innymi.
Heniek: Brzmi to bardziej jak jakaś choroba.
Profesor:
Ale działa. Całkiem nieźle sobie żyję z tego całego nonsensu
"różnorodności" i białej winy, w końcu to moja specjalizacja. Dopóki
ludzie wierzą w ten "antyrasizm" i podążają za takimi poglądami, dopóty
ja mam nad nimi władzę. To też niezły biznes. Taki Tim Wise - zarabia
pieniądze na tym całym szumie który wywołuje.
Aby zaś biali ludzie
mogli przetrwać, musieliby kogoś dyskryminować, a my przekonaliśmy
ludzi, że dyskryminacja jest zła, jeśli opiera się na rasie. Możesz
zatem dyskryminować na podstawie innych cech, na przykład umiejętności,
zasobu portfela, ale nie można pozwolić białym ludziom na to aby
myśleli, że powinni uchować swoją rasę. A jedyny sposób w jaki mogą to
zrobić - my nazywamy złem. Nauczamy i nazywamy to złem, a ludzie nam
wierzą, że aby mieć czyste sumienia muszą otworzyć granice.
Heniek:
Więc jesteś jakby kapłanem? Zarabiasz na życie promując system wierzeń,
w którym ludzie wierzą w coś tylko dlatego, że hmm, muszą w to wierzyć?
Bo tak powiedziałeś?
Profesor: Ha ha! Tak, polityczna poprawność
jest religią! Popatrz na inkwizycję! Heretycy byli mordowani i
torturowani ponieważ nie wierzyli w to, czego się od nich domagano.
Istnieli inkwizytorzy, którzy żyli z wyszukiwania heretyków. Wszystko
zależało od tego, co autorytet powiedział, w co trzeba było wierzyć.
Dzisiaj,
zamiast heretyków kwestionujących religię, mamy rasistów. Rasista
znaczy dzisiaj to, co heretyk dawniej! Ludzie dawniej mieli pełne portki
ze strachu przed posądzeniem o herezję, mimo, że ciężko było
zdefiniować, kim był heretyk. Dziś nie mówimy "heretyk", mówimy
"rasista", ale to ta sama rzecz. Termin, który sprawia, że ludzie trzęsą
się ze strachu, jeśli wydaje im się, że są heretykami wobec religii
politycznej poprawności. Zamiast inkwizytorów, są ludzie tacy jak ja,
inni liberałowie i grupy "antyrasistowskie". Żyją z wyszukiwania
heretyków - ludzi, którzy wierzą w takie sprawy jak ochrona własnej
kultury, co jest w sprzeczności z tym, czego wymaga polityczna
poprawność.
No i oczywiście, wszystko polega na wierze. Na kimś,
kto jest wysoko postawiony i ma na tyle władzy, aby powiedzieć, że tak
ma być.
Heniek: To wszystko jest dziwne, ale wydaje mi się, że
rozumiem. To wszystko gra pozorów, coś jak dziecięce zabawy? A co jeśli
ludzie przestaną podążać za tym? Co jeśli odważą się mówić głośno, jeśli
zrozumieją, że to nonsens?
Profesor: Wtedy będę miał kłopoty,
ale Twoja w tym rola, żeby upewnić się, że ludzie nie odważą się na
kwestionowanie tego. Pamiętaj, użyj winy, użyj strachu. Nie musisz
dyskutować racjonalnie, po prostu popatrz na innych antyrasistów i
skopiuj ich działania. Jeśli już utkniesz w dyskusji, stwierdź, że rasy i
tak nie istnieją, ale zachowaj to na wypadek ostateczności, bo jest
dość oczywistym, że rasy jednak istnieją.
I pamiętaj, jeśli
wszystko inne zawiedzie, zawsze możemy pozamykać rasistów, albo sprawić,
że stracą prace, albo postraszyć ich, że zostaną społecznymi pariasami.
Dopóki będzie im się wydawało że są osamotnieni, dopóty będą podążać za
nami. Mamy przygotowanych mnóstwo ciosów poniżej pasa.
Musisz
tylko pamiętać o zasadach. Kłóć się, że ukradli ziemię, że zniewolili
innych. Jeśli nie zaczną się bronić, jeśli zrozumieją, że te fakty nic
dzisiaj nie znaczą, przejdź do argumentu "dyskryminacja jest zła".
Udawaj wtedy, że nie wspominałeś o kradzieży ziemi, po prostu mów, że
nie można dyskryminować na podstawie rasy.
Jeśli Twój przeciwnik
będzie dobry, to powie, że ma prawo do zachowania swojej rasy, co będzie
znaczyło, że Twoje argumenty mają podtekst ludobójczy, skoro
sprowadzają się do uniemożliwienia ludziom zachowania swojego
dziedzictwa etnicznego. To trochę wredne, bo trzeba się wykłócać, że
rasa nie istnieje. A skoro możesz stwierdzić, że nie istnieje, to nie
musisz tłumaczyć się z moralnych zawiłości jakie tworzy antyrasizm. Nie
ma rasy, nie ma ludobójstwa! Oczywiście zrób to na końcu, kiedy użycie
argumentu "na rasizm" nie pomaga. Będziesz musiał zatrzeć fakt, że
użyłeś rasizmu jako zarzutu przeciwko białym a teraz wykłócasz się, że
rasy jednak nie istnieją, ale nie przyciągaj do tego uwagi.
Na
koniec, bądź oburzony! Bądź urażony! Bierz wszystko osobiście! Mów, że
masz kolegę z Afryki, że jesteś urażony i zdegustowany! Powiedz, że
uważasz to za obrzydliwe. Udawaj, że jesteś zakłopotany i zawstydzony.
Zrób z tego show. Ludzie wezmą Cię bardziej na serio, jeśli będziesz
wkurzony.
I pamiętaj. "Antyrasistowski" - to eufemizm dla "antybiały".