sobota, 14 lipca 2012

# O Polskich Wolnorynkowcach.

Jak wynika z wygłoszonych dziś kilku bardzo ciekawych prelekcji, niejeden polski myśliciel ekonomiczny z ostatnich stu kilkudziesięciu lat doskonale rozumiał znaczenie wolności gospodarczej dla pomyślnego rozwoju kraju i też niejeden z nich, tak jak profesorowie Adam Krzyżanowski, Adam Heydel, Roman Rybarski, czy Edward Taylor zasługiwać może na miano wybitnego. Z drugiej strony ci, których sylwetki i niektóre osiągnięcia zostały przedstawione, nie wyczerpują całej listy osób zasłużonych dla polskiej myśli ekonomicznej i jej praktycznych możliwych zastosowań. Do takich pominiętych osób zaliczyłbym choćby Feliksa Konecznego i współcześnie żyjącego Michała Wojciechowskiego, o których tu jeszcze wspomnę.

Oczywiście nie sposób było wszystkich przedstawić w kilku referatach.

Dobrze się stało, ze pani dr. Urszula Skorupska zechciała przypomnieć zasługi dla propagowania w Polsce liberalizmu gospodarczego przez Towarzystwo Ekonomiczne, które powstało w Krakowie w roku 1921 dla zwalczania etatyzmu i popierania dążeń do powiększania wytwórczości narodu na zasadzie wolności gospodarczej.

Niestety, owe zasługi, czy sugestie i zalecenia naukowców omówionych, lub wspomnianych w dzisiejszych prelekcjach nie spowodowały, nawet w okresie międzywojennej niepodległości Polski nakierunkowania się ówczesnych rządów na bardziej pro-wolnorynkową politykę gospodarczą państwa i odetatyzowanie polskiej gospodarki (nie licząc jednorazowego drastycznego jakoby zredukowania liczby urzędników państwowych, za radą Marszalka Piłsudskiego w latach dwudziestych XX wieku). Ekonomiści ci ubolewali nad owym stanem rzeczy, bo powiększanie się etatyzacji było dla nich jednoznaczne z hamowaniem rozwoju gospodarczego Polski. Rzeczywiście, w latach poprzedzających drugą wojnę światową, polska gospodarka coraz bardziej kulała.

Jak pan prof. Miłowit Kuniński przypomniał w swym wystąpieniu, prof. Adam Krzyżanowski dopatrywał się źródła powyższych trudności w braku „mentalnego przygotowania” polskiego społeczeństwa do liberalizmu gospodarczego. Feliks Koneczny winił zaś za ów stan rzeczy polską inteligencję. Pisał on: „Polskiej inteligencji, wykształconej na ogół wszechstronniej od inteligencji innych krajów, brak jednak z reguły wykształcenia ekonomicznego i skutkiem tego jest ona w praktyce życia …straszliwie jednostronna. Poprawiło się pod tym względem wiele w ostatnim pokoleniu; oby poprawa przybrała jednak jak największe tempo, aby stała się żywiołowa! Wszak niema prawdziwej niepodległości politycznej bez niezawisłości gospodarczej.”

Oczywiście, również światopogląd całego społeczeństwa ma olbrzymi wpływ na politykę gospodarczą państwa demokratycznego.

Używane przez prof. Adama Krzyżanowskiego określenie „brak mentalnego przygotowania do liberalizmu gospodarczego” w odniesieniu do społeczeństwa, to nic innego jak ignorancja społeczeństwa na temat tego liberalizmu i na temat jego przeciwieństw, takich jak interwencjonizm państwowy i socjalizm.

W przedstawionych dziś opracowaniach, a zwłaszcza w tym jaki p. prof. Milowit Kuniński napisał o znamienitym prof. Krzyżanowskim, a pani dr Urszula Skorupska o polskiej ekonomii lat międzywojennych, uderza zgodność opinii omawianych ekonomistów co do tego, że nie można oddzielić dziedziny ekonomii i gospodarki od moralności. Feliks Koneczny dodawał zaś, że niema „ani jednej strony jakiejkolwiek kultury, która nie pozostawałaby w związku z jakąś stroną ekonomicznego życia”. Z pośród obecnie żyjących polskich naukowców, profesor Michał Wojciechowski, teolog i biblista, który zajmuje się tym czego uczy biblia o gospodarce, doszedł do wniosku, że gospodarka wolnorynkowa jest najbardziej zgodna z tym nauczaniem, i przedstawił to w swej książce „Moralna wyższość wolnej gospodarki”, oraz w szeregu innych publikacji. Według niego żyjemy obecnie w systemie społeczno-gospodarczym, który nazywa on systemem biurokratycznym, a którego zasady kłócą się z etyką i moralnością chrześcijańską.

Jest złudzeniem socjaldemokratów i socjalistów innych odmian, że można odseparować ekonomię od etyki i moralności.

Przy okazji, pragnę dodać, że wspomniany w prelekcji pana prof. Kunińskiego, noblista w dziedzinie ekonomii, Friedrich von Hayek, również uznawał istnienie powiązania ekonomii z etyką. Gdy 63 lata temu powołał on do życia międzynarodowe stowarzyszenie ekonomistów wolnorynkowców – Mont Pèlerin Society, to pierwszym z sześciu celów tego stowarzyszenia, którym członkowie powinniby poświęcać szczególną uwagę miało być analizowanie i badanie istoty ówczesnego kryzysu tak, aby wskazywać innym jego podstawowe moralne i ekonomiczne źródła”; dodatkowym zaś celem miało być: ”ułatwianie wymiany poglądów dla przyczyniania się do zachowania i polepszania wolnego społeczeństwa”. Obecnie Stowarzyszenie to liczy kilkuset członków na całym świecie, ale podobnie jak polskim ekonomistom wolnorynkowym, tak i owym członkom w innych krajach na ogół nie udaje się przekonać polityków i opinii publicznej do prawdziwie wolnorynkowej polityki gospodarczej. Tam jednak gdzie im się to udało, tak jak w Singapurze, Nowej Zelandii, a swego czasu w Stanach Zjedn. za czasów Prezydenta Reagana, czy w Wielkiej Brytanii Margareth Thatcher, efekty gospodarcze okazały się znakomite.

Myśl ekonomiczna, którą wyznaje i na której opiera się PAFERE (czyli Polsko -Amerykańska Fundacja Edukacji i Rozwoju Ekonomicznego), będąca inicjatorem i współorganizatorem niniejszego Weekendu Wolności jest jak najbardziej zgodna z wnioskami omówionych dziś przedstawicieli ekonomii wolnorynkowej co do powiązań ekonomii i gospodarki z etyką, a nawet idzie ona dalej, gdyż dowodzi, że nie tylko takie powiązania istnieją, ale zakaz moralny „Nie kradnij!” stanowi również imperatyw gospodarczy, stosowanie się do którego zarówno przez polityków i rządy jak i przez ogół obywateli jest podstawowym warunkiem optymalnego rozwoju gospodarczego i dobrobytu. Dziś stwierdzam też, że ”legalny rabunek i kradzież, niezależnie od ich nazwy i formy, praktykowane przez państwo na obywatelach jest prawdziwą i główną przyczyną każdego poważnego problemu i kryzysu gospodarczego (poza tymi powodowanymi kataklizmami naturalnymi, takimi jak powódź, trzęsienie ziemi, itd.) skutkującego ludzką biedą i niedolą.”.

Do owego rabunku i kradzieży w majestacie prawa zaliczać należy opodatkowanie na cele niezgodne z dobrem wszystkich obywateli i zasadniczo inne niż służące ochronie ich życia, własności i wolności; zadłużanie społeczeństwa przez państwo; produkowanie pieniędzy bez pokrycia i powodowanie inflacji; ograniczanie, lub wręcz konfiskata prawa obywatela do jego prywatnej własności; łamanie prawa podaży i popytu przez kontrolę wynagrodzeń, czynszów czy cen, ustanawianie przywilejów dla niektórych kosztem innych, tworzenie monopoli, itd., itp.

Celem obecnej konferencji jest nie tylko poszerzanie naszej wiedzy i horyzontów myślowych, przez zapoznanie się choćby z grubsza z częścią dotychczasowego dorobku naukowego polskich ekonomistów wolnorynkowych, oraz, wzorem wspomnianego Mont Pèlerin Society, ułatwianie wzajemnej wymiany poglądów i idei dotyczących ekonomii i gospodarki wolnorynkowej, ale i wyciągnięcia wniosków, co do sposobów najefektywniejszego wpływania na opinię publiczną, w kierunku akceptacji systemu wolnorynkowego jako systemu najbardziej sprzyjającego moralnemu i gospodarczemu rozwojowi społeczeństwa.

Wydaje się, że w krajach cywilizacji zachodniej, a więc cywilizacji zakwitłej na gruncie chrześcijaństwa, a szczególnie w krajach takich jak Polska, którego większość mieszkańców deklaruje się być katolikami i chrześcijanami używanie argumentów moralnych na rzecz wyższości systemu wolnej gospodarki nad systemami opartymi na zasadach kolidujących z chrześcijaństwem, a w pierwszym rzędzie nad systemem socjalistycznym, powinno do ludzi przemawiać przekonywująco.

Jak dotąd, takich argumentów na arenie publicznej niestety nie słyszy się często.

A przecież gospodarka wolnorynkowa oparta jest przede wszystkim na poszanowaniu wolności a więc i godności człowieka i uświęconego Przykazaniem 7-mym prawa do własności prywatnej każdego obywatela. Systemowe gwałcenie tego prawa przez państwo czy kogokolwiek innego jest jednoznaczne z odrzucaniem tego Przykazania i Dekalogu. Dlatego chrześcijanin popierający marksizm, który oparty jest na ograniczaniu i likwidacji własności prywatnej, lub głosujący za państwowym działaniem stanowiącym agresję w stosunku do własności obywatela, występuje przeciw zasadom swej wiary i ją odrzuca. Jeśli jednak tak postępuje, czyni to często z niewiedzy. Jak bowiem inaczej wytłumaczyć ich oczekiwania i zadania od państwa różnych „bezpłatnych” świadczeń kosztem innych ludzi.

System wolnorynkowy jako najbardziej moralny i skuteczny w zwalczaniu biedy powinien znajdować naturalnych sprzymierzeńców wśród duchowieństwa, które wydaje się zawsze przejawiać szczególną troskę o ludzi ubogich. Wydaje się, że częściową winę za to, że tak się przeważnie nie dzieje wynika z braku odpowiedniego komunikowania się ekonomistów z przedstawicielami Kościoła i przywódcami religijnymi.

Przekonany jestem, że, ponieważ rozwój gospodarczy kraju uzależniony jest od moralności społeczeństwa i władz je reprezentujących, jednym z najefektywniejszych sposobów wpływania na ten rozwój, który powoduje pomniejszanie ludzkiej biedy i niedoli, leży w przypominaniu i ukazywaniu ludziom w sposób przejrzysty zło jakie przedstawia sobą kradzież, a szczególnie kradzież dokonywana na najrozmaitsze sposoby przez państwo na obywatelach. W krajach o przewadze ludności religijnej taka edukacja może być ułatwiona działalnością duchowieństwa światłego skutków moralnych i gospodarczych łamania Przykazana 10 („Nie pożądaj cudzego!) i 7-ego (Nie kradnij!”). Dlatego potrzebna jest współpraca między ekonomistami a przywódcami religijnymi.

W stosunku do ludzi niewierzących i niestosujących się do tradycyjnych wartości, próbować można argumentów odwołujących się do praw naturalnych wynikających z natury człowieka:

Człowiek jest naogół istotą twórczą, społeczną i rozumną:

1) Istotą twórczą: Olbrzymia część jego twórczości ma charakter gospodarczy objawiający się w pracy nad tworzeniem dóbr materialnych dla poprawy warunków swego bytu. Ograniczanie prawa do takiej działalności jest gospodarczo szkodliwe.

2) istotą społeczną: Objawia się to w dobrowolnej wymianie dóbr między ludźmi, Wymiana taka dochodzi do skutku gdy każda ze stron widzi w tym jakąś dla siebie korzyść. Tak więc handel, który polega na wymianie dóbr jest źródłem bogactwa i poprawy warunków życia. Ograniczanie i odmawianie ludziom prawa do takiej wymiany jest jednoznaczne z ograniczaniem i odbieraniem im prawa do polepszania swego bytu.

3) Istotą rozumną. Niedostatek środków i zasobów motywuje go do oszczędnego i efektywnego zarządzania tym co posiada. Próbuje on zatem kupować jak najtaniej, a sprzedawać jak najdrożej. Prawo podaży i popytu odzwierciedla to zachowanie. Łamanie tego prawa przez kontrolę plac, czynszów, czy cen zawsze daje negatywne efekty gospodarcze – odwrotne od zamierzonych.

Gdy tylko ludzie pozbawiani są owoców swej pracy i osiągnięć tracą oni motywację do dalszych wysiłków.

Wyżej wymienione prawdy zawierają jeden wspólny element. Jest nim niezwykle szkodliwy wpływ na gospodarkę powodowany przez okradanie człowieka z jego własności!

W państwach demokratycznych o przewadze ludności niemoralnej, gospodarka wolnorynkowa i rozwój dobrobytu niestety raczej nie mają szans na zaistnienie. Państwa takie stawać się będą socjalistyczne.

Ostatnio w Wall Street Journal przeczytałem dobry przykład wyjaśniający, dlaczego tak się stanie: Przypuśćmy, że w osiedlu X mieszkają jedynie 3 osoby. Jedna zarabia 100.000$/rok, a pozostałe po 25.000$/rok/ każda. W sumie, wszystkie trzy zarabiają razem 150.000$/rok. Pewnego dnia zostają przeprowadzone wybory dla „realizacji zasad sprawiedliwości społecznej”. Za wyrównaniem zarobków drogą odpowiednio skonstruowanego opodatkowania głosują osoby zarabiające po 25.000$, a przeciwko - osoba o wyższych dochodach. Większość wygrywa i najbardziej produktywna osoba zostaje ukarana wyższymi podatkami. Traci więc ochotę do dalszych wysiłków i wytężonej pracy. Również pozostałe osoby przyzwyczajone do mniejszych dochodów, otrzymując teraz wyższe dochody za to samo co robiły uprzednio, zwiększają sobie ilość dni wakacji. Każda z tych 3 osób produkuje teraz bogactwa mniej niż poprzednio. Takie są efekty wyrównywania dochodów.

Bardzo Państwu dziękuję za cierpliwe wysłuchanie mych rozważań i wniosków!"

Jan Michał Małek, założyciel Fundacji PAFERE (dnia 23. X. 2010)
http://www.pafere.org/art...podarczych.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz