"Tylko naród, którego warstwy kierownicze zostaną zniszczone, da się zepchnąć do roli niewolników" (fot. wikimedia commons)
We wrześniu 1939 roku, wraz z Wermachtem, do Polski wkroczyły oddziały policji bezpieczeństwa (Einsatzgruppen), których zadaniem było prowadzenie masowych aresztowań, pacyfikacje i likwidowanie ludzi według z góry ustalonych wykazów. Spisy obejmowały nazwiska i dane personalne aktywnych działaczy politycznych i społecznych, uczestników powstań śląskich i powstania wielkopolskiego. Spisy te przygotowywane były już od wiosny 1939 r. i aktywnie pracował nad nimi wywiad niemiecki oraz konfidenci mniejszości niemieckiej w Polsce, piszący donosy na swych polskich sąsiadów. Oficjalny wykaz nosił nazwę "Specjalnej księgi Polaków ściganych listem gończym" (Sonderfahndungsbuch Polen) i umieszczono w nim nazwiska 61 tysięcy osób.
Volksdeutsche witający niemieckich żołnierzy podczas kampanii wrześniowej (fot. wikimedia commons)
Planem niemieckich nazistów była likwidacja elity intelektualnej polskiego społeczeństwa w ramach przygotowanej "Operacji Tannenberg". Kryptonim akcji był efektem niemieckich kompleksów związanych z klęską poniesioną przez wojska krzyżackie w bitwie pod Grunwaldem (w niemieckiej historiografii znanej jako pierwsza bitwa pod Tannenbergiem). Operację realizowano w regionalnych akcjach eliminacji polskiej inteligencji zwanych "Intelligenzaktion". Zniszczenie środowisk będących fundamentem i kręgosłupem narodu miało uczynić z Polaków społeczność bierną, pozbawioną tożsamości i niezdolną do oporu. Miało stworzyć społeczeństwo posłusznych i bezwolnych niewolników.
Członkowie Einsatzgruppen. Od lewej: Oberscharführer SD, Rottenführer Allgemeine SS, Untersturmführer Waffen-SS i Oberscharführer SD w czasie akcji aresztowania Żydów, Polska, wrzesień 1939 roku (fot. wikimedia commons)
Za realizację zbrodniczej akcji odpowiadali przybyli z Niemiec członkowie grup operacyjnych policji bezpieczeństwa (Einsatzgruppen), wraz z przedstawicielami niemieckiej mniejszości narodowej, zamieszkałej na terenach polskich, zgrupowanych w paramilitarne formacje (Volksdeutscher Selbstschutz). O znacznym udziale tych drugich świadczy chociażby znaczny stanu osobowego Selbstschutzu, który po ataku na Polskę zwiększył się z zaledwie 2,5 tysiąca do 70 tysięcy!
Egzekucja Polaków przez Einsatzkommando w Lesznie, październik 1939 (fot. wikimedia commons)
Niemcy jawnie mordowali tylko zakładników i skazanych przez sądy doraźne, mordowanie reszty Polaków było trzymane w tajemnicy. Utajnione egzekucje Polaków były przez Niemców dokonywane w ustronnych miejscach, do których dostępu bronili wartownicy "Selbstschutzu". Nawet polskie podziemie nie wiedziało czemu ludzie znikają. Niemcy tworzyli fałszywą dokumentację, ukrywającą prawdziwy los Polaków. Mordowano nie tylko potencjalnych przywódców, ale i ich rodziny, tak by nikt o zamordowanych nie pamiętał.
Zbrodnia w Piaśnicy przeprowadzana przez Selbstschutz (fot. wikimedia commons)
Najwięcej, bo blisko 25 tysięcy osób, pomordowano na Pomorzu, gdzie szczególną aktywnością i okrucieństwem wykazali się przedstawicieli tamtejszej mniejszości niemieckiej, którzy wstępując do Selbschutzu, masowo uczestniczyli w ludobójstwie polskiej inteligencji. Byli oni szczególnie niebezpieczni, ponieważ wykorzystywali swą funkcję do uregulowania wielu zadawnionych sąsiedzkich sporów i porachunków, licząc na zagarnięcie mienia aresztowanych i mordowanych Polaków. Oprawcy nie przebierali w środkach - znane są przypadki dobijania łopatą osób wykazujących jakiekolwiek oznaki życia, a nawet zakopywanie ich żywcem. Szczególnie okrutną praktyką było zmuszanie matek do układania w wykopanych dołach swoich dzieci.
A A A
W tym samym czasie, kiedy prowadzono akcję na Pomorzu, do obozów koncentracyjnych wysłano dalsze 20 tysięcy Polaków. Wśród aresztowanych - 183 pracowników naukowych, uwięzionych dnia 6 listopada 1939 roku, w auli Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zostali oni podstępnie zwabieni przez nazistów, którzy zorganizowali spotkanie, rzekomo w celu przedstawienia niemieckiego punktu widzenia na sprawy nauki i szkoły wyższe. W ten oto przebiegły sposób Niemcy schwytali elitę krakowskiej inteligencji, umieszczając ją w obozie w Sachensenhausen. Dopiero po międzynarodowych protestach, w tym osobistej interwencji Mussoliniego, w lutym 1940 roku krakowscy wykładowcy zostali zwolnieni. Członkowie Selbstschutzu prowadzący polskich nauczycieli na egzekucję w „Dolinie Śmierci” pod Bydgoszczą (fot. wikimedia commons)
Takiego szczęścia nie miała większość polskiej inteligencji, kierowanej głównie do obozu koncentracyjnego Mauthausen-Gusen. To właśnie podobóz Gusen stał się miejscem, w którym umieszczono większość polskiej inteligencji. W 1940 roku Polacy stanowili w tym miejscu 97% ogółu więźniów. Wśród SS-manów podobóz Gusen zyskał miano "obozu zagłady dla polskiej inteligencji" ("Vernichtungslager fur die polnische Intelligenz").
Członkowie Selbstschutzu z Łobżenicy (fot. wikimedia commons)
Pomimo, że Polacy ponieśli jedną z najbardziej dotkliwych strat podczas II wojny światowej, Niemcom nie udało się zdławić polskiego oporu i uczynić z naszego narodu społeczeństwa "posłusznych niewolników". Pod koniec wojny Niemcy niszczyli wszelkie dokumenty, stąd do dziś nie udało się ustalić nazwisk większości ofiar zamordowanych przez hitlerowców w ramach "Operacji Tannenberg". Wspominając słowa Marszałka - "Naród bez pamięci nie ma prawa do przyszłości ani do bytu teraźniejszego" - pamiętajmy o pomordowanych Polakach.
źródło: niewiarygodne.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz