''Gazeta'' dotarła do założeń rozwoju polskiej marynarki wojennej do
2030 r. Dziś szef MON Tomasz Siemoniak i szef sztabu generalnego gen.
Mieczysław Cieniuch przedstawią ją w Gdyni dowództwu marynarki.
- Podstawowe założenie to przerwanie zaklętego kręgu w rozwoju
marynarki: ''dużo rdzy za duże pieniądze'' - mówi nasz rozmówca z MON.
Do tej pory marynarka dostawała głównie okręty z demobilu (najpierw
okręty poradzieckie, np. ORP ''Warszawa'', potem fregaty z USA czy
okręty podwodne z Norwegii). Wszystkie przestarzałe, drogie w naprawie i
eksploatacji. Tak że brakowało na zakup nowych.
W tym
roku szef MON zdecydował, by nie remontować amerykańskich fregat klasy
Oliver Hazard Perry (''Kościuszko'' i ''Pułaski''), a także okrętów
klasy Tarantulla. Wstrzymał finansowanie korwety ''Gawron'', która już
kosztowała 402 mln zł, a trzeba byłoby wydać jeszcze miliard. To
początek nowego programu modernizacji marynarki, który ma sprawić, że
ok. 2030 r. polskie siły morskie będą spełniać kryteria ''względnej
nowoczesności''.
Zmodyfikowana będzie doktryna
strategiczna marynarki. Według polskich ekspertów nasz kraj nie posiada
obecnie istotnych interesów morskich, a Bałtyk to akwen głównie wojny
powietrznej, minowej i podwodnej. Nasza marynarka nie będzie więc siłami
ekspedycyjnymi gotowymi do współpracy z NATO, bo zapotrzebowanie na nie
jest niewielkie. Okręty skoncentrują się na obronie wybrzeża, ochronie
portów w chwili kryzysu, tak aby mogły przyjąć wsparcie. Do
współdziałania z sojuszem będzie wykorzystywany m.in. okręt dowodzenia
''X. Czernicki'', trałowiec oraz zespół medycyny hiperbarycznej.
Plan zakłada, że po wycofaniu starych jednostek polska marynarka
będzie miała około 900 mln zł rocznie na modernizację. Koncepcja
rozwoju sił morskich zakłada zbudowanie trzech okrętów obrony wybrzeża
nowego typu (długości do ok. 90 m) do 2022 r. Będą wyposażone w
nowoczesne systemy uzbrojenia, wykrywania przeciwnika i łączności.
Polska chce też zakupić trzy nowoczesne okręty podwodne.
Dziś obrona wybrzeża ma dwie wyrzutnie rakiet ziemia-woda. W przyszłości
wybudowana zostanie trzecia. Najprawdopodobniej do 2015 r. marynarka
zyska siedem nowoczesnych śmigłowców i samoloty bezzałogowe dalekiego
zasięgu. Samolotami patrolowymi pozostaną produkowane w Polsce bryzy,
które będą użytkowane jeszcze co najmniej 12 lat.
Dalsze
plany? Około roku 2022 i 2026 Polska ma zbudować dwa większe okręty:
wsparcia logistycznego (za 500 mln zł) i wsparcia operacyjnego (za 200
mln zł). Będą mogły służyć dla przerzutu lub wsparcia sił lądowych.
Co z korwetą? Okazuje się, że Gawron nie zatonął jeszcze
zupełnie. Według naszego rozmówcy, jeśli nie uda się znaleźć kupca na
kadłub i silnik oraz uda się ''wpasować'' nowy okręt w tzw. system 3
plus 3 (okręty obrony wybrzeża plus okręty podwodne), możliwe będzie
wykorzystanie kadłuba do budowy takiego nowego statku.
Podobno zgłaszane są też oferty budowy na bazie dawnej korwety okrętu
patrolowego z możliwością minowania. Możliwe jest też przekształcenie go
w okręt dowodzenia, lecz to wymagałoby zainwestowania w nowoczesne
systemy łączności. MON na razie nie jest z tych ofert zadowolony.
Według naszych rozmówców koncepcja rozwoju polskiej marynarki to
na razie materiał do dyskusji. W najbliższym czasie zostanie
przedstawiony sejmowej i senackiej komisji obrony narodowej wraz z
projekcją, w jakich latach z marynarki wojennej będą wycofywane
poszczególne jednostki.
źródło: wyborcza.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz