Pod koniec wojny wśród niektórych z nielicznie ocalonych z Holokaustu Żydów rodzi się chęć zemsty na oprawcach. Nie chcą jak większość tych, którzy przeżyli, wyjeżdżać do Palestyny, by budować nowo powstające państwo żydowskie. Mają plan – podobnie jak hitlerowcy ich pobratymców – wymordować w sposób przemysłowy i anonimowy kilka milionów obywateli niemieckich. Powstaje tajna, około czterdziestoosobowa, organizacja Nakam (Zemsta), w której działają m.in. Aba Kowner (poeta i jeden z przywódców przygotowywanego powstania w wileńskim getcie) oraz Szymon „Kazik” Ratajzer (dziś Symcha Rotem), który wyprowadził kanałami z płonącego warszawskiego getta m.in. Marka Edelmana.
Grupą żydowskich mścicieli dowodzi ten pierwszy – Aba Kowner, autor słynnych słów: "Nie dajmy się prowadzić na rzeź jak stado owiec. To prawda, jesteśmy słabi i nie mamy broni, ale jedyną odpowiedzią jest opór!". Kowner w 1943 roku na wieść o wybuchu powstania w getcie warszawskim, chcąc porwać wileńskich Żydów do podobnego buntu, pisze odezwę, która pozostaje jednak bez echa: „Kto nie ma broni, niech łapie za siekierę. Kto nie ma siekiery, niech łapie za rurę, kij czy pałkę. Za nasze zamordowane dzieci! Śmierć mordercom!”.
Mieli zostać zabici w sposób mechaniczny i nieludzki
Kowner po ucieczce jesienią 1943 roku z Wilna, przyłącza się do partyzantki. Wiosną 1945 roku znajduje się w Bukareszcie. W tym samym czasie po wkroczeniu Armii Czerwonej Kazik Ratajzer opuszcza Polskę – przez zieloną granicę ucieka do Rumunii. Tam spotyka Kownera: „w Warszawie o Kownerze nigdy nie słyszałem. Podczas wojny getta były izolowane, kontakty sporadyczne. Nie miałem pojęcia, że taki człowiek istnieje i że stał na czele oporu w Wilnie. (…) Chyba wszyscy z nas myśleli wtedy o jakiejś zemście”. Wówczas w Bukareszcie Kowner wyznaje podczas jednego ze spotkań: „Wojna się skończyła, ale nie dla Niemców. Nadszedł czas, by Niemcy cierpieli. Niemcy, którzy zabijali Żydów, muszą za to teraz zapłacić własnym życiem”. Według Kownera tropienie pojedynczych nazistów i zabijanie ich „twarzą w twarz” było dla takiego zbrodniarza śmiercią „luksusową” – Niemcy zabijali Żydów masowo, anonimowo, nie patrząc w oczy swoich ofiar. Tak samo chciał się oprawcom odwdzięczyć Kowner – Niemcy mieli zostać zabici w sposób mechaniczny i nieludzki.
Powstały dwa warianty zemsty: plan A – zakładał wymordowanie 6 mln Niemców poprzez zatrucie wodociągów w największych miastach (Berlin, Norymberga, Monachium, Hamburg, Weimar) ; plan B – wytrucie esesmanów więzionych w obozach jenieckich. We wrześniu 1945 roku Kowner jedzie do Palestyny, by zdobyć pieniądze oraz polityczne poparcie dla akcji „Zemsta”.
Po latach Kazik Ratajzer wyzna, że szukanie poparcia wśród polityków było jednym z największych błędów Kownera: „Był rok 1945: ludzie z naszej grupy przeżyli wojnę i podjęli decyzję o zemście. Nikt nas do tego nie namawiał i nikt nie miał prawa nam tego zabronić. Zwłaszcza żydowscy politycy, którym za czas wojny nie byliśmy nic dłużni”. Politycy w większości odmawiają mścicielom poparcia, taka spektakularna akcja może utrudnić im powołanie do życia żydowskiego państwa w Palestynie. Kowner zyskuje sympatię jedynie dwóch osób – Szymona Avidana dowódcy wówczas nielegalnej Hagany (organizacji paramilitarnej z której wykiełkuje niebawem wojsko izraelskie) oraz 71-letniego profesora chemii Chaima Weizmanna (od 1948 roku pierwszego prezydenta Izraela).
To dzięki profesji i kontaktom Weizmanna udaje się Kownerowi zdobyć truciznę, z którą to (ukrytą w puszkach po mleku) udaje się w podróż do Europy w grudniu 1945 roku. Jednak niedaleko brzegów Francji Kowner zostaje aresztowany przez brytyjską żandarmerię i odeskortowany na statek do Kairu, gdzie w tamtejszym więzieniu spędzi dobrych kilkanaście miesięcy bez wyroku. Do końca życia nie dowie się nawet, kto go zdradził. Z licznych przypuszczeń najbardziej prawdopodobne jest, że Kownera kazał aresztować sam Dawid Ben Gurion (pierwszy premier Izraela). Żona Kownera po latach wspominała: „Ben Gurion był nam bardzo przeciwny. Uważał, że realizacja planu zaszkodzi powstaniu państwa żydowskiego”.
Realizacja planu B
Po fatalnej wpadce Kownera jego podwładni przystępują do realizacji planu B – Kazik Ratajzer w Monachium i Józef Harmatz w Norymberdze mają doprowadzić do likwidacji kilkunastu tysięcy esesmanów przetrzymywanych w tamtejszych obozach jenieckich (w byłym obozie koncentracyjnym w podmonachijskim Dachau oraz w Stalagu 13 w Langwasser pod Norymbergą). Mechanizm wydaje się z pozoru prostu – dwie specjalne grupy mścicieli mają przedostać się do piekarni zaopatrujących obozy w chleb i zatruć go arszenikiem. W tym przypadku ofiary są precyzyjnie wyselekcjonowane, ryzyko otrucia przypadkowych osób jest minimalne. Arszenik odkupiony od grabarzy przywozi z Paryża kurier w 20-kilogramowej paczce. Zatrucie ma zostać dokonane tego samego dnia w Dachau i w Stalagu 13, jednak na dwa dni przed planowana akcją Kazik Ratajzer dostaje rozkaz wycofania się i zaniechania akcji w Dachau. Paryska centrala alarmuje ich, że alianci są już na ich tropie i grozi im aresztowanie oraz międzynarodowa kompromitacja. Ratajzer w ciągu kilka minut pakuje się i wyjeżdża do Francji.
W Norymberdze grupa Józefa Harmatza przedostaje się do piekarni i smaruje spody bochenków arszenikiem zmieszanym z mąką. Jednak nie wykonują zadania do końca, bowiem zdradza ich targane wiatrem otwarte okno, hałas przyzywa strażników. Przed ucieczką mścicielom udaje się zatruć około trzech tysięcy bochenków, co według ich obliczeń może zabić około dwunastu tysięcy więźniów. Już następnego dnia jeńcy skarżą się na dokuczliwe bóle. Dopiero jednak po trzech dniach dostają zakaz jedzenia chleba. Co do liczby zatruć i ewentualnych ofiar istnieje kilka sprzecznych relacji. Agencja Associated Press podała, że chlebem zatruło się 2283 jeńców (z prawie 15 tys.), z czego stan 207 był poważny, korespondent BBC Michael Elkins podawał liczbę 700 ofiar, zaś dziennikarz Jim G. Tobias, powołując się na relację esesmana z tego obozu, dowodził że ofiar śmiertelnych nie było.
Kazik Ratajzer (Symcha Rotem) po latach w książce „Bohater z cienia” (autorzy: Witold Bereś i Krzysztof Burnetko) wyznał: „Pomysł, by wytruć całe miasta, był nie do zrealizowania. Dlatego fiaska planu zatrucia całych niemieckich miast nie żałuję. Ale do dziś nie wiem i nie rozumiem, dlaczego kazali mi uciekać z Dachau. Zwłaszcza że w Norymberdze akcja doszła do skutku. Bo do wytrucia esesmanów byłem gotowy. Tylko ktoś z naszych spieprzył sprawę. W efekcie udało się tylko częściowo. A można było zrobić więcej. Więc do dziś mówię: szkoda, że nie udało się nam zatruć tych esesmanów. Im się należało. Zwłaszcza że powojenne rozliczenia z nazistami ograniczyły się do dowódców – i to też nielicznych i nie wszystkich. Niby były procesy międzynarodowe. Ale dotknęły niewielu z nich”.
Mścicielom z obu oddziałów specjalnych (Ratajzera i Harmatza) udało się przedostać do Palestyny, niektórzy wciąż chcieli się mścić, jednak wypuszczony z więzienia Kowner nie zgadzał się na kontynuowanie akcji „Zemsta”. Józef Harmatz wspominał: „Abba uważał, podobnie jak ja, że już za późno. Czas chaosu mijał. On mówił, że teraz całą energię trzeba skierować na walkę o Izrael”. Wielu jego byłych współtowarzyszy uznało to za zdradę i nie zamieniło z nim słowa do końca życia. Aba Kowner zmarł w 1987 roku w Izraelu, Kazik Ratajzer (dziś jako Symcha Rotem) będzie gościem specjalnym tegorocznej 70-rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim.
Marta Tychmanowicz specjalnie dla WP.PL
Źródła: Marcin Masłowski i Tomasz Patora „Nasz Bóg ich zgubi. Mściciele Holocaustu” (Duży Format/Gazeta Wyborcza 05.02.2007), Krzysztof Burnetko „Akcja Zemsta. Mściciele” (Newsweek Historia 4/2013), Witold Bereś i Krzysztof Burnetko „Bohater z cienia. Kazik Ratajzer” (Świat Książki, 2012), Symcha Rotem (Szymon „Kazik” Ratajzer) „Wspomnienia powstańca z getta warszawskiego” (Veda, 2012), Jerzy Kalicki „Zemsta czy kara” (Fokus Historia Ekstra 2/2013).
(mj)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz