Od lewej: Iwona Polonia Pomorski, Wojciech Pomorski i Justyna Pomorski
Jestem
polskim ojcem, któremu wykradziono dzieci z domu. Są one odpolszczane.
To szczególnie zobowiązuje. Zobowiązuje mnie do walki do końca o prawa
człowieka, godność, prawo do ojcowskiej miłości. W imieniu córek, swoim i
w imieniu swojego Narodu.
Mijają
13-te urodziny córki Iwony-Polonii, dziesiąty rok, dziesiąty „Mikołaj”,
dziesiąte Święta, dziesiąty Sylwester itd. bez kontaktu z moimi córkami
Justyną i Iwoną-Polonią Pomorskimi porwanymi przed 10 laty z domu przez
niemiecką rodzinę byłej małżonki, ją samą i organizację Jugendamt.
Córki są od tego czasu
odpolszczane i germanizowane przez niemiecki i austriacki Jugendamt,
przez sądy i byłą żonę manipulowaną przez jej rodzinę nienawidzącą
Polaków, nasz język i kulturę.
Zakaz mówienia po polsku
Wzajemnie
zagwarantowane kontakty zablokował nam niemiecki, a potem też austriacki
Jugendamt wydając bezprawny zakaz mówienia ze sobą w języku polskim.
Zakaz ów dostałem po kilku tygodniach na piśmie. Ta szokująca i
skandaliczna sprawa natychmiast została przeze mnie skierowana na drogę
administracyjną i sądową.
W Trybunale Konstytucyjnym
Obecnie sprawa przeciw
miastu Hamburg, któremu podlega ów Jugendamt o przeprosiny i
odszkodowanie za dyskryminację narodową i pozbawienie moich córek języka
i kultury polskiej oraz złamanie wielu traktatów, rezolucji i praw
człowieka znajduje się w ostatniej krajowej instancji czyli w Trybunale
Konstytucyjnym Niemiec w Karlsruhe.
Jeżeli i tam niemiecki
sąd ponownie stwierdzi, że wolno zakazywać języka polskiego w
kontaktach rodzica z jego dziećmi, to sprawa zostanie przeze mnie
natychmiast skierowana do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. I tam, w
ponadnarodowym trybunale sobie wreszcie na poważnie porozmawiamy z
tymi, którzy latami łamią prawo i dyskryminują oraz nie respektują nawet
Traktatu Polsko-Niemieckiego…
Germanizacja polskich dzieci
Moje porwane córki
zobaczyłem po wielkich bojach o spotkania z nimi dopiero po dwóch latach
(Polska babcia, dziadek i reszta rodziny nie widzą ich od prawie 11
lat). Córki nie znały już języka polskiego, który znały wcześniej na
równi z językiem niemieckim, a w którym ze sobą zawsze rozmawialiśmy i w
którym wymawiały swoje pierwsze słowa.
Gdy nam kazano
zakończyć pierwsze spotkanie po dwóch latach spotkanie, moja najmłodsza
córeczka Iwona-Polonia płakała. Odrywano ją ode mnie siłą…
Zdjęcie:
od lewej najmłodsza córeczka Iwona-Polonia Pomorski, ojciec Wojciech
Leszek Pomorski i starsza córeczka Justyna Pomorski.
Sąd w kraju, do
którego zostały przez niemiecki i austiacki Jugendamt uprowadzone
(Austria), mimo posiadania przeze mnie pełni praw rodzicielskich nie
pozwolił córkom nawet na godzinę nauki języka polskiego tygodniowo w Polskiej Szkole im. Jana III Sobieskiego przy Ambasadzie RP w Wiedniu.
Córki były i są nadal
germanizowane przez oba te państwa (Austria i Niemcy), mimo, że mają,
tak jak ja, ich ojciec – obywatelstwo polskie. Nie pozwala się nam ani
całej polskiej rodzinie do dziś ze sobą widzieć. Od dziewięciu lat
trwają sprawy w sądzie w Austrii o umożliwienie nam wzajemnych spotkań.
Jedna ze spraw
dotycząca moich ukochanych córeczek przeciw Austrii znajduje się od
niespełna półtora roku w Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu.
Germanizacja polskich
dzieci w XXI wieku w Niemczech i w Austrii? Rzeczy i zjawiska trzeba
nazywać po imieniu. Więc jak to nazwiemy?
Nie do pomyślenia
Gdyby w Polsce niemieckiemu ojcu (lub,
dajmy na to, hiszpańskiemu) mającemu dwójkę dzieci z Polką zakazano
mówić z własnymi dziećmi w ich wspólnym języku, to co? Czysta fantazja!
Szok! Nie do pomyślenia! Sami Polacy wywlekliby takiego urzędasa, lub
kilku za to odpowiedzialnych i…momentalnie zrobili z takim patologicznym
zjawiskiem porządek. Nasz premier i prezydent z kwiatami, w świetle
reflektorów, kamer i fleszy już na drugi czy trzeci dzień przepraszaliby
i tego ojca, i panią kanclerz za takie skandaliczne nadużycia ze strony
urzędników państwowych…
W Niemczech i w Austrii jeszcze nie dorośli do prawdziwej europejskości.
Będę walczyć
Nie pozwolę nigdy – ani Niemcom, ani
Austriakom lub komukolwiek innemu – opluwać moich córek, mnie. Nie
pozwolę bezkarnie rabować i wykorzeniać naszej polskiej tożsamości,
naszego języka, kultury, brukać naszej godności oraz honoru. Nie mam
jako ojciec moralnego prawa pozwalać na to. I niemieckich oraz
austriackich przestępców dopadnę – w cywilizowany sposób – wyrokiem
sądowym.
Zobowiązuję się walczyć do końca o prawa
człowieka, godność, nośnik polskiej kultury – nasz język polski, w
którym ze sobą rozmawialiśmy, a czego nam oficjalnie zakazano.
Zobowiązuję się walczyć z całych sił o
zwykłe prawo do miłości ojca do swoich ukochanych córeczek. W imieniu
córek, swoim i w imieniu swojego Narodu.
Bo bycie ojcem odpolszczanych wbrew naszej woli córek do tego moralnie zobowiązuje.
Więcej na:https://www.facebook.com/wpomorski i na stronach Polskiego Stowarzyszenia Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech t.z.www.dyskryminacja.de oraz:https://www.facebook.com/dyskryminacja?ref=hl
Wojciech Leszek Pomorski
źródło: lubczasopismo.salon24.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz