“W dniu dzisiejszym zasoby żywności na świecie wystarczają
do wykarmienia 12 miliardów (!) ludzi… istnienie głodu -pokazuje nam, że
mamy do czynienia z przestępczością zorganizowaną…”
Mocne słowa Jeana Zieglera, byłego specjalnego sprawozdawcy ONZ ds.
prawa do żywności, które padły w wywiadzie z nim, zamieszczonym
w Tagesanzeiger, Szwajcaria__________________________________ _________________________________________________________________
- Panie Ziegler, dlaczego akurat teraz napisał pan książkę o głodzie?Mój mandat Sprawozdawcy Specjalnego ONZ ds. Prawa do Żywności dobiegł końca. Ta książka jest konkluzją tej działalności.
-Jaka jest konkluzja?
Nareszcie mogę powiedzieć, kim są sprawcy. Z urzędu, codziennie miałem do czynienia z wielkimi koncernami, Międzynarodowym Funduszem Walutowym, Bankiem Światowym, głowami państw… dlatego długo musiałem milczeć.
-Nie jest pan znany jako milczek, ciężko to panu przychodziło?
Bardzo. Gdy np. będąc z wizytą u najbiedniejszych Majów, rolników w Gwatemali podjeżdżałem z całą świtą wspaniałymi, białymi Toyotami z błękitnymi flagami ONZ, czułem się jak zdrajca. Ludzie patrzyli na mnie z nadzieją w oczach, a ja wiedziałem, że ich nadzieje są płonne. Gdy zgłaszałem jedyne, co mogłoby im pomóc, czyli konieczność reformy rolnej -wiedziałem, że nie ma na nią szans. 3 miesiące później w Nowym Jorku propozycja przepadła z kretesem.
-To brzmi jak stracone złudzenia.
Nie. Nie jestem rozczarowany, zawiedziony. Moja książka jest książką nadziei. Pokazuje, gdzie tkwi oręż do obrony przed ludożerczym porządkiem świata. Pierwszy raz w historii możliwy jest świat bez głodu. Według danych Światowej Organizacji Wyżywienia (FAO) żywności na naszej planecie wystarcza dla 12 miliardów ludzi. Jeżeli ludzie nadal głodują, to jest to przestępczość zorganizowana, ludobójstwo. Co 5 sekund umiera z głodu dziecko poniżej 10 lat, miliard ludzi jest permanentnie, bardzo ciężko niedożywionych.
-Książka ma tytuł ‘Pozwalamy Im Głodować’ (Wir Lassen Sie Verhungern). Nie jest mi wiadomo, bym pozwalał komuś głodować.
Niechybnie, ale wszyscy jesteśmy współsprawcami. Codziennie dopuszczamy do tego, by koncerny spożywcze i spekulaci decydowali, kto ma jeść i żyć, a kto głodować i umrzeć. Chodzi o dostępność żywności. 1,2 miliarda ludzi musi przeżyć za mniej niż jednego dolara dziennie.
-Co może zrobić jednostka? Dawać pieniądze? Jeść mniej mięsa?
Na pewno można się zastanowić nad zmniejszeniem konsumpcji mięsa, z uwagi na to, że niemal jedna czwarta plonów zbóż przeznaczana jest na paszę dla zwierząt rzeźnych. Ale głównie chodzi tu o aktywność polityczną, by ukrócić morderczy proceder koncernów i spekulantów. Demokracja, w której żyjemy umożliwia to.
-Spekulacje w sektorze żywności istnieją od tysięcy lat. Co w tym złego, że rolnik ubezpieczy się od następstw nieurodzaju, a piekarz chce zapewnienia ciągłości dostaw mąki?
Nie ma w tym nic złego. Spekulacje surowcami służą zupełnie innym celom. Przykładowo: gdy w USA część plonów kukurydzy padnie ofiarą suszy, do akcji wkraczają spekulanci i dodatkowo podbijają wysokość eksplodujących cen. Rynki surowców narażone są na manipulacje finansowe. Miliardowe zyski spekulantów oznaczają z drugiej strony głód dla milinów ludzi.
-Jak zapobiegać spekulacjom?
Wykluczając wszystkich nie-producentów i nie-konsumentów z obrotu giełdowego płodami rolnymi, gdyby, przenośnie mówiąc, tylko rolnicy i piekarze mogli handlować ze sobą na giełdzie.
-Ale eksperci są zgodni, że własnie w sytuacjach ekstremalnych, jak klęski suszy, powodzie itd. rynki surowcowe i handel powinny pozostawać otwarte. Wprowadzony przez niektóre kraje zakaz wywozu ryżu podczas klęski głodu w 2008 r. miał fatalne skutki.
Klęski głodu, które miały miejsce w 2008 i w 2011r. to dodatkowe katastrofy na tle codziennej masakry cichego głodu, tzw silent hunger. Dobrze się stało, że wielcy eksporterzy ryżu, jak Wietnam i Tajlandia zamknęli wówczas swe granice. Rządy obawiały się buntów we własnych krajach. To zrozumiałe, ale dla krajów jak Senegal, który importuje 75% potrzebnego ryżu była to katastrofa.
-Dlaczego więc taki przeważająco rolniczy kraj, jak Senegal, którego większość społeczeństwa to drobni hodowcy, w ogóle musi importować ryż?
Faktem jest, że w Afryce głoduje największy procentowo odsetek ludności. Około jednej trzeciej mężczyzn, kobiet i dzieci jest chronicznie niedożywionych.
-Czy można więc powiedzieć prowokacyjnie, że Afryka cierpi nie z powodu spekulantów, lecz dlatego, że jest dla nich zbyt biedna? Bo spekulanci tam nie zarobią?
Nie, nie. W krajach Afryki są cywilizacje rolnicze posiadające wielką wiedzę i niezwykle żyzne ziemie.
-Dlaczego więc Afryka, jest kontynentem najbardziej cierpiącym głód, który musi importować jedną czwartą swej żywności?
Bo nadal panują tam stosunki koloniale.
-Czy to nie uproszczenie? Kolonie nie istnieją od 50 lat.
Ale tamtejsze elity rządzące nadal są niesamowicie skorumpowane i uzależnione od bogatych krajów. Znowu Senegal: kraj eksportuje orzeszki ziemne i jednocześnie musi sprowadzać trzy czwarte swej żywności.
-Dlaczego?
Bo układ kolonialny nie skończył się. Senegalscy rolnicy nadal muszą uprawiać orzeszki ziemne, by spłacać tym eksportem odsetki zadłużenia zagranicznego kraju. Jednocześnie na rynkach Afryki Europa pozbywa się swoich nadwyżek żywności stosując dumping cenowy. Jak więc ma przeżyć tamtejszy drobny rolnik?
-Afrykańscy rolnicy nie są produktywni. Ich wydajność to ok. 10% europejskiej. Są leniwi?
Przeciwnie. Nikt chyba nie pracuje ciężej od nich. Nie wychodzą z dołka, bo nie mają żadnego wsparcia: systemów nawadniania, nasion, zwierząt pociągowych, traktorów, nawozów sztucznych, zupełnie nic.
-Czy brak instytucji prawno-państwowych hamuje rozwój krajów Afryki?
Istnieje wyraźna, zapobiegająca temu, strategia międzynarodowych koncernów podtrzymująca skorumpowane elity u władzy.
-Ma pan tego przykłady, dowody?
W Kongo, kraju wielkości Europy zachodniej, gdzie występują olbrzymie ilości cennych złóż rządzi wspierany przez koncerny surowcowe Joseph Kabila, najbardziej skorumpowany dyktator, jakiego można sobie wyobrazić. Tak samo Paul Biya w Kamerunie lub Campaore w Ougadougou. Prości chłopi nie mają najmniejszych szans, by to zmienić.
-A co z Chinami? Afrykańczycy nie zyskują z powodu nowego konkurenta z Dalekiego Wschodu?
Wcale nie. Chiny są dyktaturą prowadzącą neoliberalną politykę ekonomiczną, która znakomicie zintegrowała się z drapieżczym kapitalizmem. Pekin wspiera potworną, prowadząca wojnę przeciwko własnej ludności, dyktaturę w Sudanie, bo jest zainteresowany tamtejszymi złożami ropy. Chińczycy zachowują się jak 19-wieczni kolonizatorzy z Zachodu.
-Wróćmy do afrykańskich drobnych hodowców. Muszą stawiać czoła nie tylko dyktatorom, ale też zmianom klimatu. Dlaczego nie nie wspieramy ich dostarczając im roślin GMO?
Na litość boską! Po pierwsze: GMO zagraża zdrowiu, po drugie: to doprowadziłoby do finansowego niewolnictwa drobnych hodowców u koncernów agrarnych jak Monsanto. Małe, rodzinne gospodarstwa w Afryce mogą być bardzo produktywne, gdyby zapewnić im choć minimalne wsparcie. Potwierdzają to ekonomiści.
-Czy to nie zbyt romantyczna wizja? Życie tych rolników jest ciężkie i monotonne.
Ci chłopi posiadają niewiarygodną wiedzę. Brak produktywności jest, jak już mówiłem, spowodowany brakiem inwestycji. Jest to wyjątkowo perfidny argument, bo w ten sposób legitymizuje się ‘Land Grabbing’, grabież ziemi, wielkoobszarowy wykup gruntów uprawnych przez zagranicznych spekulantów. Według danych Banku Światowego afrykańskich rolników pozbawiono już 41 milionów hektarów żyznej ziemi. Co dzieje się z bezrolnymi? Lądują w slumsach wielkich miast pogrążając się w narkotykach, prostytucji, niedożywieniu i masowej nędzy.
-Co robić?
Francuski pisarz, George Bernanos, napisał: Bóg nie ma innych rąk oprócz naszych. Nikt nie zmieni za nas tego ludożerczego porządku świata.
Tłumaczenie: Adam Czarnocki (facebook)
Źródło oryginalne: http://www.tagesanzeiger.ch/wirtschaft/konjunktur/Jetzt-kann-ich-sagen-wer-die-Halunken–sind/story/11541543
Źródło polskie: http://nonx.pl/teraz-moge-mowic-kim-sa-sprawcy/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz